Ci co posyłają dzieci na korepetycje wiedzą jak niski jest poziom nauczania w szkołach. A poziom jest niski, bo zamiast płacić nauczycielom pracującym w szkołach opłaca się rozdawać 500+ które nie rozwiązuje problemów niskiego poziomu oświaty.
Gdyby była to prawda, to rynek usług edukacyjnych urósłby o 9 miliardów złotych w skali roku. Tymczasem realny wzrost jest mizerny, usługi edukacyjne zanotowały wzrost o kilka milionów złotych. Na poziomie deklaracji każdy będzie mówić, że wydaje 500+ na edukację i oszczędza na przyszłość dzieci, przecież nie powie prawdy, że wydaje 500+ na alkohol, czy ratę kredytu.
"Warto jednak zauważyć, że duży odsetek badanych wydaje pieniądze na edukację swoich dzieci, co niewątpliwie może pozytywnie wpłynąć na rozwój naszego przyszłego pokolenia." - przy dzisiejszej edukacji która ogłupia zamiast uczyć, to akurat szczerze wątpię.
No i mamy podwyżki dla nauczycieli. Może nie wszyscy chwalą się tym fiskusowi, ale one w ich kieszeniach są. I jeszcze bardziej będą. Dobrzy nauczyciele mają już od dawna komplet korkowiczów aż do dość późnego wieczora. I o to chodzi by płacić za jakość, a uczeń miał nauczyciela dla siebie. Rozwijać się też mogą nowe formy kształcenia, prywatne szkółki, kursy, koła zainteresowań. Dla mnie bomba, a etatowi krytycy niech ze złości gryzą swoje pachnące świeżością skarpetki.
Fajnie, gdyby rzeczywiście tak było, a nie tylko na płaszczyźnie pustych deklaracji. Dane GUS mówią, że zaledwie 1,6% środków z 500+ idzie na edukację.