Swoje zestawy "pozytywnych zachowań", od których normalmemu człowiekowi niedobrze się robi, serwują nam za darmo bez ustanku. Teraz wpadli na pomysł, żeby do tego jeszcze dopłacać?
Hm, normalny Erasmus to darmowe studenckie wakacje pod hasłem chlanie, ćpanie i nie powiem, co jeszcze. Idea Erasmusa religijnego nie budzi mojego zaufania. Jak miałaby wyglądać wymiana międzyreligijna? Protestanci uczestniczący w buddyjskiej medytacji, żydzi na roratach, a katolicy kołyszący się w rytm śpiewu muezina? Pomysł z piekła rodem. Urzędnicy UE chcą po prostu wszystko to ze sobą wymieszać, żeby zatrzeć różnice (nie do pogodzenia!!) między religiami i odebrać ludziom tożsamość. A młodym najłatwiej namieszać w głowie, bo rzucają się na każdą nowinkę jak sępy na padlinę.
Tak, Kościół katolicki jest dla wszystkich, pod warunkiem, że ten, kto do niego wchodzi przyjmuje naukę Jezusa Chrystusa i wszystkie konsekwencje, które z niej wynikają. Natomiast nie jest dla tych, którzy wchodząc doń, chcieliby nadal pozostać żydami (w sensie wyznania oczywiście), muzułmanami czy buddystami. Taki kocioł różnych wiar pod jednym dachem kościoła nie jest możliwy.
To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Pytanie jest proste - czy my katolicy chcemy aby Kościół Katolicki był powszechnym? Rozpoczynanie ewangelizacji od stawiania warunków jest już zaprzeczeniem powszechności. Co więcej, my nie ewangelizujemy, my nieustannie innych pouczamy.
Rozpoczynanie ewangelizacji od stawiania warunków jest już zaprzeczeniem powszechności. Co więcej, my nie ewangelizujemy, my nieustannie innych pouczamy.