Tak tak, nic nowego. Już u dawnych Chińczyków lekarz dostawał wynagrodzenie wyłącznie za opiekę nad...zdrowym. Jeśli podopieczny zachorował, wynagrodzenie się kończyło aż do wyleczenia, bo to oznaczało, że lekarz czegoś zaniedbał (nie zauważył).
Coś tu brzydko pachnie. Administracyjna ingerencja wpływająca na pracę i decyzje lekarza oznacza przedmiotowe traktowanie i jego, i przede wszystkim pacjenta. To musi doprowadzić do negatywnych, paradoksalnych, a nieprzewidzianych przez pomysłodawców zjawisk. Coś z filmów Barei, to się zawsze tak kończy. Premię, jeśli już, powinni przyznawać pacjenci, oceniając pracę lekarza i efekty swojego leczenia.