Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
Tyle że taki ryt może zaszokować wielu wychowanych na rozdygotanej i przegadanej nowoczesnej Mszy św.
Z drugiej strony zarówno Msze sw. w rycie przegadanym, jak i trydenckim są po części odpowiedzią na znudzenie się wiernych "normalną" Mszą św. Bo przecież tam się nic nie dzieje, więc jedni dodadzą osobiste akcenty (pioseneczki, jakieś infantylne modlitwy, puste gesty), a inni pójdą w to co daję aurę tajemniczości i swoistego wtajemniczenia.
Co więcej jedni i drudzy tocząc ze sobą "wirtualne bitwy" na to, która Msza św. jest lepsza udowadniają wprost, że nie rozumieją pojęcia Msza.
Czy nagle katolicy, nawet ci pobożni, praktykujący zaczną faktycznie żyć jak katolikom przystało?
Bo o ile wiem z historii to ryt trydencki obowiązujący przez SVII nie zapobiegł wielu niegodnym i niekatolickim zachowaniem, a skandale, również pedofilskie były obecne, choć skrzętnie ukrywane.
Cały problem zarówno ze zwolennikami powrotu, jak i zwolennikami unowocześniania polega na tym, że remedium na kryzys widzą w rubrykach i gestach, a nie w głoszeniu Ewangelii.
Notabene w sztucznym odtwarzaniu rubryk z Liturgii wg rytu trydenckiego jest tyle samo teatru, co w nowoczesnej Liturgii opartej o gitary.
"Problem w tym, że w tzw Novus Ordo, nie oddaje Mu się należnej czci w takim stopniu jak we Mszy Wszechczasów. " - oczywiście znów nie ma to nic wspólnego z prawdą.
Wszystko tutaj zależy po co się przychodzi do kościoła i czy uczestniczy się we Mszy św, czy też jest się biernym obserwatorem. I dokładnie tak samo jest w Liturgii trydenckiej.
A co do rewolucji obyczajów, to pokolenie Dzieci - kwiatów ma mało wspólnego z SVII, ale dużo wspólnego z odrzuceniem tego co ten podobno pobożny świat zrobił na początku lat 60 XXw.
W kulturze europejskiej w XXIw istnieją pewne kanony tego co uchodzi za eleganckie i tego co tym nie jest.
Podaję ten jaskrawy przykład jako kontrargument dla myślenia niektórych, że na trydenckiej to wszystko cacy, a na posoborowej wszystko be, bo tak wcale nie jest.
Uzależnianie szczerości czyiś intencji od tego jakie ciuchy nosi jest fałszywym uproszczeniem.
Naprawdę. Przeczytałem wszystkie komentarze i stwierdzam, że wszyscy mają rację, naprawdę. Autor felietonu też ma rację. To dziwne, bo niektóre komentarze wydają się przemawiać w dokładnej opozycji do autora, a mimo to i autor i wszyscy komentujący mają rację. Bez cienia ironii.
Ktoś napisał, że: „wiara kard Saraha jest głęboka, ale naiwna”. I też ma rację.
Jak naiwny musiałby być Bóg, gdyby co najmniej nie założył, że człowiek obdarzony wolna wolą może Mu się sprzeciwić? Czy wiedział to jako Wszechwiedzący z pełną i niezachwianą pewnością, pozbawioną najmniejszej wątpliwości? Tego nie wiem, z pewnością znajdzie się tu ktoś, kto wie to na pewno.
Przy kilku komentarzach pozwoliłem sobie zaznaczyć gwiazdką „wpis wartościowy”. Przeczytałem wszystkie komentarze powtórnie. Szybko spostrzegłem, że w zasadzie wszystkim powinienem przyznać punkcik za wpis wartościowy, a autorowi przyznać pięciopunktową ocenę felietonu, bo on też ma rację. Zapewniam czytających, że piszę te słowa całkiem poważnie, rozważnie i bez cienia ironii. SPE, LOUIE, ANDDA, TOMASZLN, DREMOR, ARTIK 389, naprawdę wszyscy. Wszyscy mają rację. Możecie Państwo wierzyć, lub nie; możecie też spróbować odczytać ten artykuł i wszystkie komentarze w moim kluczu i spróbować znaleźć to poczucie, że wszyscy mają rację. Tylko co z tego?
Dlatego najbardziej spodobała mi się konkluzja z myśli SILOAM2 Dodana 12.12.2019 11:39. Czy przypadkiem nie skupiamy uwagi na tym, co najmniej istotne, a tym samym, czy nie umyka naszej uwadze, to co Najistotniejsze?
Jak bardzo naiwny musiałby być Wszechwiedzący Bóg, gdyby wiedząc wszystko, nie wiedział akurat tego, że potrafimy widzieć i wiedzieć wszystko, wszystko mieć na względzie i na uwadze, mieć we wszystkim rację i jednocześnie nie widzieć Tego Najważniejszego. Zazwyczaj zakładamy, że wtedy wiemy coś o Bogu, kiedy mamy rację. A gdyby ktoś przedstawiłby nam to w formie alternatywy: Chcesz mieć Boga, czy mieć rację? Bez wahania wybieram pierwszą opcję.
Brak świadomości odnośnie natury Eucharystii wynika z braków w edukacji katechetycznej i ogólnej ignorancji wiernych, a nie takiego, czy innego rytu liturgicznego.
"Przyczyna nieobecności wyraźnej wzmianki o ofierze, to ni mniej ni więcej, tylko zniesienie centralnej roli rzeczywistej obecności Chrystusa, tak dobrze uwidocznionej w tradycyjnej liturgii eucharystycznej. Rzeczywistą obecność wspomina się tylko w jednym miejscu: w przypisie, który stanowi jedyny cytat z Soboru Trydenckiego. Wzmianka ta odnosi się do rzeczywistej obecności, jako pokarmu (przyp. 63, nr 241). Nigdzie nie ma najmniejszej wzmianki o rzeczywistej i trwałej obecności Chrystusa z Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem w przeistoczonych postaciach. Samo słowo „przeistoczenie” zostało całkowicie pominięte. Zniesione zostało wezwanie trzeciej Osoby Trójcy Przenajświętszej – Ducha Św. („Veni Sanctificator”), aby zstąpił na dary ofiarne, by dokonać cudu Boskiej obecności, jak niegdyś zstąpił do łona Dziewicy. Wpisuje się to w system milczących zaprzeczeń i stopniowego pomniejszania rzeczywistej obecności". Z Novus Ordo wyeliminowane zostały:
przyklęknięcia (pozostały tylko trzy przyklęknięcia kapłana i jedno wiernych – na przeistoczenie, od czego dopuszczane są wyjątki);
puryfikacja palców kapłana nad kielichem;
ochrona przed stykaniem się palców kapłana po konsekracji z rzeczami nieświętymi;
puryfikacja naczyń świętych, która już nie musi być natychmiastowa, ani odbywać się na korporale;
palka chroniąca kielich;
wewnętrzne złocenie naczyń świętych;
konsekracja ołtarza przenośnego (portatylu);
poświęcony kamień i relikwie w ołtarzu przenośnym lub na „stole” w przypadku, kiedy Msza odprawia się poza miejscem świętym (ten ostatni punkt prowadzi wprost do „uczt eucharystycznych” w domach prywatnych);
potrójny obrus na ołtarzu, zredukowany do pojedynczego;
dziękczynienie w pozycji klęczącej (zastąpione groteskową praktyką dziękczynienia kapłana i wiernych na siedząco, co jest logiczną konsekwencją przyjmowania komunii na stojąco);
wszystkie dawne przepisy na wypadek, gdyby konsekrowana Hostia upadła na ziemię, sprowadzone do niemal sarkastycznego „reverenter accipiatur” (nr 239);
Wszystkie te zmiany nie są niczym innym, jak prowokacyjnym podkreśleniem cichego odrzucenia wiary w dogmat rzeczywistej obecności". ("Krótka analiza krytyczna Novus Ordo Missae", http://swiety.krzyz.org/kak.htm)
"Msza trydencka jest to Msza Święta w tradycyjnym (klasycznym) rycie rzymskim. Tradycyjny ryt (obrządek) rzymski powstał na drodze organicznego rozwoju od czasów apostolskich. Serce Mszy św. w tradycyjnym rycie rzymskim, które otacza Konsekrację – Kanon Rzymski – istniał już w postaci zbliżonej do obecnej w IV w., a nie podlegał właściwie żadnym zmianom od czasów Św. Grzegorza Wielkiego (VI w.)".
Kard. Josef Ratzinger, Wstęp do książki ks. K. Gambera "La Réforme liturgique en question":
"To, co zaszło po Soborze, jest czymś zupełnie innym – w miejsce liturgii, będącej owocem nieprzerwanego rozwoju, przyszła liturgia sfabrykowana. Odrzuciliśmy organiczny, żywy proces wzrostu i wielowiekowego rozwoju i zastąpiliśmy go – jak to się ma w procesie produkcyjnym – fabrykacją, banalnym produktem chwili".
O "tradycyjnej polskiej wigilii" nie będę nawet wspominał.
I wcale nie mówią, że kiedyś tam, przed SVII było lepiej.
Natomiast udowadnianie, że ktoś kto nie jest zwolennikiem trzech obrusów czy innych pobocznych regulacji nie wierzy w Transsubstancjacja lub że zmiana rytu osłabiła taką wiarę powinien umieć udowodnić taką tezę. W szczególności zaś musi zacząć od dowodu, że przed SVII ludzie uczestniczący w Mszach sw. faktycznie w to wierzyli.