Proponując konieczność zaangazowanie się duchownych w sprawy społeczne, ZAWSZE trzeba dodawać, o stałym obowiązku modlitwy i pogłębiania wiedzy teologicznej. W przeciwnym razie powstaje tylko grupa działaczy społecznych z pustymi sercami, pozbawionych zaangażowania w sprawy Boga i zbawienia dusz.
Zgadzam się całym sercem z tym, że to, co jest nadmiernym obciążeniem na drodze duszy do Boga, powinno być usuwane zwłaszacza, gdy przestało już spełniać swoje zadanie w sensie praktyki. Nie zgadzam się jednak nawet na samą myślą o tym, że prawda o grzechu człowieka mogłaby być w jekiejkolwiek sprzeczności z Miłosierdziem Bożym. Wręcz przeciwnie. Miłosierdzie Boże ujawnia się właśnie w sytuacji grzechu ludzkiego, którego człowiek zaczyna żałować! Widać to dobitnie właśnie w sytuacji kobiety pochwyconej na cudzołóstwie. Jezus jej nie potępił, lecz ocalając od śmierci z rąk faryzeuszy przebaczył, potwierdzając również realność zagrożenia i powagę jej grzechu: idz i nie grzesz więcej.
"Niech lud Boży czuje się wspierany przez pasterzy oraz przez pociechę Słowa Bożego, sakramentów i modlitwy” – powiedział papież. No właśnie, miał być "szpital polowy" a ostały się jedynie kościoły na głucho zamknięte. Sam biskup Rzymu głęboko się schował w Watykanie... i tyle.
ZAWSZE trzeba dodawać, o stałym obowiązku modlitwy i pogłębiania wiedzy teologicznej.
W przeciwnym razie powstaje tylko grupa działaczy społecznych z pustymi sercami, pozbawionych zaangażowania w sprawy Boga i zbawienia dusz.