Maseczek nie trzeba nosić, jeśli nie pozwala na to stan zdrowia. Co się w tym mieścii czy trzeba mieć na to jakiś papier od lekarza? Pytam, bo obecnie trochę trudno o kontakt z lekarzem celem wypisania świstka:)
Nie zawracałem głowy lekarzowi pierwszego kontaktu, noszę ze sobą ostatni wypis ze szpitala. Litania diagnostyczna na jego początku jest na tyle długa, że wątpię aby ktokolwiek miał jakieś wątpliwości.
Jeszcze nikt mnie nie zaczepił. Ale też i Policji mniej ostatnio widuję. Ale aby uniknąć zbędnych dyskusji w sklepach i mijając komisariat maseczkę mam mniej więcej założoną.
Nie trzeba okazywać żadnego dokumentu. Zapis w rozporządzeniu jest taki: "Obowiązku (...) nie stosuje się w przypadku: (...) osoby, która nie może zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia, całościowych zaburzeń rozwoju, niepełnosprawności intelektualnej w stopniu umiarkowanym albo głębokim lub niesamodzielności; okazanie orzeczenia lub zaświadczenia w tym zakresie nie jest wymagane."
Czyli... jak mam gorączkę, kaszlę, mam katar i wszystkie inne objawy COVID, to mogę nie nosić maseczki, bo stan zdrowia mi nie pozwala:) Wszystko jasne:)
Wbrew pozorom są osoby z gorączką czy kaszlem które nie powinny nosić maseczek. Notabene fetysz gorączki jest o tyle fascynujący, że bezobjawowi nosiciele jej nie mają. A kaszel - wiele leków może go powodować. Albo jest objawem poważnych chorób, ale nie COVIDu.
W rozporządzeniu wcale nie pisze że stan zdrowia musi być zły. Pisze "z powodu stanu zdrowia". Każdy lekarz powie, że noszenie maseczki i oddychanie zużytym, gorącym powietrzem powoduje grzybicę nosa, ust, płuc itd. Dla osób z problemami krążeniowymi, astmatycznymi, alergicznymi to samobójstwo.
Jeżeli więc ktoś ma dobry stan zdrowia i chce go zachować, absolutnie nie powinien nosić maseczki, zwłaszcza przy wysokich temperaturach. Zawsze, gdy zbliżał się gorący sezon, ostrzegano przed wychodzeniem na gorące powietrze.
Każdy wie, że noszenie maseczki na otwartej przestrzeni to głupota, ale ten rząd nie ma planu na epidemię (zresztą nie tak groźną), dlatego głupimi pomysłami chce pokazać, że jednak cokolwiek robi.
Ale aby uniknąć zbędnych dyskusji w sklepach i mijając komisariat maseczkę mam mniej więcej założoną.
Wszystko jasne:)
No i zawsze znajdzie się jakiś nadgorliwy służbista, więc lepiej mieć kwit z bumażką niż go nie mieć.
Każdy lekarz powie, że noszenie maseczki i oddychanie zużytym, gorącym powietrzem powoduje grzybicę nosa, ust, płuc itd. Dla osób z problemami krążeniowymi, astmatycznymi, alergicznymi to samobójstwo.