W coraz bardziej powiązanym świecie jesteśmy wezwani do bycia budowniczymi pokoju.
Liczba ofiar śmiertelnych w całej Azji Południowo-Wschodniej przekroczyła już 1000.
A gdyby chodziło o, jak jest w niektórych krajach UE, legalizację narkotyków?
Czy faktycznie akcja ta jest wyrazem "paniki, a nie ochrony"?
Były ambasador Niemiec Rolf Nikel przed polsko-niemieckimi konsultacjami międzyrządowymi.
USA tracą wolę obrony Europy, a Rosja jest "na drodze do zwycięstwa".
Władze zaapelowały o międzynarodową pomoc dla ok. 830 tys. wewnętrznie przesiedlonych.
Kiedy obserwuję zachowania ludzi podczas ślubów, to z modlitwą nie ma to nic a nic wspólnego. Każdy patrzy, z jaką miną zerakają na siebie teściowie, czy panna młoda próbuje ukryć brzuszek, która z fruhen ma najkrótszą kieckę...na takich mszach nie warto grać pieśni, bo weselnikom gęba otworzy się dopiero po 3 kieliszkach, kiedy zaczną śpiewać "Ukrainę" albo inne przyśpiewki, których w polskiej kulturze nie brakuje.
Ofiara Eucharystyczna mszy się nie dokonała, czyli właściwie było to udzielenie sakramentu małżeństwa bez mszy świętej - była liturgia słowa, liturgia sakramentu i błogosławieństwo. Tak jak powinno być. A skoro weselnicy nie są w stanie godnie przeżywać Najświętszej Ofiary, to nie można ryzykować profanacji Najświętszego Sakramentu.
Mam nadzieję, że biskup pochwali tą postawę. W Polsce też przydałoby się więcej takich księży umiejących twardo postawić sprawę...
Czy w takim razie powinniśmy zatrzymywać takie procesje i "wyrzucać" z nich ludzi, którzy przyszli tylko pogadać (i to niekoniecznie z Bogiem)? A może raczej takie śluby/procesje/święta powinny być okazją do głoszenia Żywego Boga? Czy nie lepiej jakby podczas takiego ślubu ksiądz powiedział świadectwo swojego doświadczenia Boga w życiu, Boga w Eucharystii?
To jest zupełnie nieporównywalne z sytuacją, gdy ludzi nie tylko nie uczestniczą w częściach stałych mszy, ale na dodatek rozmowami, zachowaniem itp. przeszkadzają pozostałym w modlitwie.
P.S. Nie polemizuję tu z Twoim poglądem, że nie powinno się przerywać ślubów, ale uważam, że porównanie jest zupełnie nietrafione.
A jak ktoś juz jest na tyle ukształtowany, że nie traktuje Święej Ofiary jak spotkania towarzyskiego z rodziną, wtedy jest godzien przystąpić do Uczty Pańskiej.
"Czy niemiecki ksiądz, który przerwał Mszę ślubna z powodu zachowania jej uczestników, postąpił właściwie?"
Przecież ksiądz ksiądz podał inny powód przerwania mszy: bo zmieniły mu się emocje i nie był już tak radosny.
Jeszcze inna sprawa co to za głupi pomysł, by sondować takie rzeczy. Przecież to nie jest kwestia opinii.
Mszę św ofiarowuje się Bogu a nie ludziom.
Ksiądz nie miał prawa przerwać tej Ofiary .
Ludzie na Mszy źle się Nie zachowywali bo pewnie by to było napisane. Cicho tylko śpiewali i odpowiadali.
To jest wg Ciebie powód przerwania Ofiary ?
Przy okazji ten ksiądz uniemożliwił przyjęcie Komunii Świętej młodej parze i zepsuł im najpiękniejszy dzień życia bo wierni za cicho śpiewali.
Broń nas Panie Boże przed takimi kapłanami !
Popieram zachowanie Księdza w 100%. Zachował się jak Jezus wyrzucając kupców ze świątyni.
Kiedyś zwróciłem jednemu facetowi zbierając tacę uwagę, aby nie żuł gumy bo jest w miejscu świętym. O mało mnie nie pobił.
Dlatego nie boję się żadnej reakcji, dla uświęcenia miejsca jakim jest świątynia samego Boga.
Dlatego wolę sprawować pogrzeby niż śluby, bo przynajmniej nikt nie udaje. Dosłownie nikt.
Ślub dla wszystkich, a msza później, z udziałem zainteresowanych mszą a nie tylko ślubem.
Przed slubem nowozency otrzymuja nauki przeslubne a wiec jest czas na rozmowe na zorientowanie sie dlaczego chce sie zawrzec slub koscielny i w jakim srodowiku sie obracaja mlodzi. Stosownie do tego mozna podjac decyzje czy obrzedy zwiazane ze slubem laczyc ze Msza swieta i czy samemu uczestniczyc w obrzedach czy powierzyc to diakonowi.
I to jest powód?
Jak przeszkadzają goście, to się ich wyprasza z Kościoła i kontynuuje Eucharystie, bo ona jest przede wszystkim dla młodych. Nie wyobrażam sobie, żeby ksiądz zepsuł mi mój najcudowniejszy dzień życia i najważniejszy moment dnia jakim są zaślubiny na Mszy św., bo miałam niedojrzałych gości. Absurd.
A takie zachowania i taka niedojrzałość duchowa ludzi/wiernych jest owocem kiepskich decyzji Kościoła - niestety.
Chrzty hurtowo, Komunia święta - w 3 klasie, bierzmowanie pod koniec gimnazjum, a ślub musi być, bo tak. Nie dziwmy się później, że mamy TAKICH wiernych.
Z podziwem patrzę na jego tłumaczenia i krótką, być możę adekwatną do ich poziomu naukę.
Jak pasterze dbają - tak mają.
U nas jest podobnie, ale w mniejszej skali.
U nas jest podobnie, ale w mniejszej skali.
Ciekawe czy oddał część kasy za to że nie dokończył Mszy ?
A czy się zastanawiałes nad tym co jest ważniejsze Msza Świeta czy Twoja cicha modlitwa w czasie Mszy Świetej?
Mam propozycję żeby wierni nie traktowali ślubu jak towar.
Niech Kościół po prostu zrezygnuje z opłat za ślub więc automatycznie ślub nie będzie towarem.
Skoro płacisz to wymagasz. Taka jest zasada.
Spróbuj pójść do księdza i powiedzieć że nie masz pieniędzy na ślub i czy ci udzieli ślubu bez pieniędzy albo ze stać cię np tylko zapłacić 200zł. ( oczywiście imprezy weselnej też nie robisz )
Miałbyś potem chyba kłopoty na policji bo ksiądz przez ciebie ze śmiechu by chyba umarł.
Teraz jak nie dasz tysiąca to nie masz o czym rozmawiać.
Coś o tym wiem.
Jeśli byś zapłacił wszystkie podatki,remonty,światło i łożył na utrzymanie księży to miałbyś prawo rządać aby udzielano Ci ślubu za darmo.
Sakramenty powinny być za darmo ale poza kapłanem do uroczystości ślubnej jest angażowanych parę innych osób, np. organista. On też ma grać za darmo? Nie rozumiem oburzanka na księży że oczekują jakiejś ofiary, szczególnie gdy oburzającymi się są osoby które bez słowa wydają tysiące złotych na konsultantkę ślubną, dekoratorkę, wynajem limuzyny i podobne wodotryski.
Ja znam np. przypadek że ksiądz chodzący po kolędzie gdy wszedł do mieszkania ludzi biednych to wyciągnął pieniądze z koperty, którą dostał wcześniej i zostawił tym ludziom gdyż byli naprawdę w nieciekawej sytuacji, brakowało im nawet na jedzenie.
Szkoda niestety że tacy prawdziwi kapłani z powołania to rzadkość.
Znam także przypadek odmowy księdza udzielenia ślubu za 500 zł. Stwierdził po prostu że to jest za mało i koniec.
W końcu ślubu udzielił inny duchowny.
O przerywaniu Mszy Świętych
Przy pisaniu tego postu wsparłem się pierwszą częścią dzieła arcybiskupa Antoniego Nowowiejskiego „Msza Święta”. Te przepisy, o których będzie mowa obowiązują ściśle oczywiście dla Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego. Najświętsza Ofiara powinna być celebrowana od początku do końca zgodnie z przepisami przez jednego kapłana. Chcąc przerwać Mszę ze słusznej przyczyny należy mieć na względzie, w którym momencie będzie ona przerwana. Msza dzieli się na dwie części: przeznaczona dla katechumenów oraz dla wiernych. Należy na początku zaznaczyć, iż nie można przerwać Mszy Świętej w taki sposób, aby pozostała nie całkowita. Tyczy się to także sytuacji śmierci celebransa. Z drugiej strony za słuszną przyczynę nie można uznać potrzeby wskazania ministrantowi bądź kościelnemu co ma robić czy zaradzenia zgasłej świecy.
Arcybiskup Nowowiejski dzieli moment przerwania Mszy na dwie części. Pierwsza dotyczy sytuacji przerwania przed Kanonem. W takiej sytuacji wymagana jest słuszna przyczyna. W czasie trwania kanonu wymagana jest już przyczyna bardzo słuszna. Przed Ewangelią można przerwać liturgię tak naprawdę z każdej przyczyny. Po odczytaniu Ewangelii natomiast Nowowiejski wymienia trzy warianty. Pierwszy dotyczy przyczyn, które są dosyć często spotykane. Są to np. wygłoszenia kazania ( czasami odbywało się ono przed Mszą lub po niej), przyjęcie ślubów zakonnych czy przyjmowanie ofiar od wiernych. Ostatni punkt dotyczy miejsc, gdzie istniał taki zwyczaj. Po Ewangelii można także przerwać Mszę w sytuacji, gdy przybędzie do kościoła biskup miejsca lub grupa wiernych, która pragnie uczestniczyć w liturgii. Można wtedy rozpocząć ją od nowa. Ostatnią sytuacją nadzwyczajną jest niebezpieczeństwo znieważenia świątyni, w której jest sprawowana Ofiara np. w czasie wojny. W tym punkcie mieści się także obecność w kościele osoby ekskomunikowanej. Należy jednak zawsze pamiętać, że przerwanie czynności liturgicznej nie może wywołać zgorszenia.
Druga część Mszy, którą wyróżnia się co do jej przerywania jest Kanon. Podczas niego wymaga się już bardzo słusznej przyczyny dla zakończenia Najświętszej Ofiary. Taką przyczyną może być sytuacja, w której kapłan czuje, że zbliża się jego śmierć. Sama obawa profanacji Najświętszych Postaci także jest wystarczającą przyczyną. W tym miejscu trzeba także wspomnieć o tym, że można (a nawet należy) przerwać Mszę, gdy jakiś chory umiera i potrzebuje posługi kapłańskiej. Tutaj waży się sprawa jego zbawienia. Wtedy kapłan ściąga szaty liturgiczne i pośpiesznie udaje się do takiej osoby.
Co dzieje się w sytuacji, kiedy kapłan wraca do ołtarza? Istnieją dwa warianty. Jeśli jego nieobecność trwa krócej niż godzinę to kontynuuje liturgię od tego momentu, od którego przerwał. Mszę rozpoczyna się od początku, gdy księdza nie było dłużej niż godzinę zegarową.
Jeśli ksiądz przed przerwaniem Mszy dokonał już konsekracji ma obowiązek zatroszczyć się o Najświętsze Postacie. Jeśli na ołtarzu znajduje się tylko Ciało Pańskie to wtedy może je spożyć lub schować w tabernakulum. Jeśli przerywa Mszę w obawie profanacji to może konsekrować wino w innym bezpiecznym miejscu. Jeżeli natomiast liturgia została przerwana po konsekracji hostii oraz wina wtedy od razu je spożywa przy ołtarzu lub w innym bezpiecznym miejscu.
Kapłan, który przerwał Mszę Świętą i spożył Ciało oraz Krew Pańską nie może już tego samego dnia celebrować kolejnej Ofiary. Może binować, jeżeli posiada taką władzę.
Moim zdaniem nastąpiła PROFANACJA ZE STRONY WIERNYCH.
Że wierni cicho odpowiadali i śpiewali za cicho ?
Niech moją odpowiedzią dla Ciebie będzie to co napisała Ajja.
Zgadzam się z Nią w tym wypadku całkowicie.
Sama miałam nieprzyjemność brać udział w uroczystości, na której chyba jednymi gośćmi, którzy odpowiadali na Mszy byłam ja i moja mama. No wstyd normalnie. Przed moim ślubem zrobię chyba na wszelki wypadek jakieś szkolenie gościom ;)
Msza to nie nabożeństwo środowiskowe, którego nie odprawia się jak nie przyjdą klubowicze. Kapłan nie może przerwać składania Ofiary dla najwyższego Boga tylko dlatego, że mu przykro, że wierni są bierni. To nonsens i protestancki błąd. To oczywisty i zrozumiały skutek posoborowych błędów w rozumieniu Mszy Św.
Zdarza się :-)
Jeśli chodzi o przykazanie szóste to uważam osobiście że nie można mówić o cudzołóstwie jeśli małżonkowie mają tylko ślub cywilny. Są zgodnie z prawem mężem i żoną. Jest to legalnie zawarte małżeństwo. Jakie tu cudzołóstwo ma miejsce ? To że ktoś nie bierze ślubu kościelnego tylko cywilny to znaczy że cudzołoży ? Bóg takiego małżeństwa nie uznaje ? Nie sądzę.
No to uzasadnij mi proszę powołując się na wersety w Biblii że małżeństwo zawarte tylko przed legalnym państwowym urzędem jest cudzołóstwem i jest Bogu nie miłe. Chciałbym żebyś mi wyraźnie napisał o jakie wersety chodzi i żeby w tych wersetach to jasno było napisane.
Coś mi się wydaje że nie masz argumentów.
Nie potrafisz uzasadnić tego że Bogu się nie podobają małżeństwa, które mają zawarty tylko ślub cywilny. Nie uzasadnisz tego bo to po prostu nie prawda. Niby dlaczego Bogu miały by się nie podobać małżeństwa , które nie mają ślubu kościelnego ?
Twoje prywatne opinie na mój temat mnie nie interesują i nie mów mi co mam robić. O moja wiarę się nie martw, martw się o siebie. Jak uważasz że nie mam racji to powinieneś to uzasadnić skoro to takie łatwe. A jak nie potrafisz to prostu się do tego przyznaj.
To samolub, liczyły się tylko jego emocje.
Swietnie ksiądz stwierdził że woli pogrzeby niż sluby- ja tez. Sa prawdziwsze od tego cyrju zwanym slubem kościelnym
Innym razem na niedzielnej Mszy pewna młoda kobieta żuła cały czas gumę tak ostentacyjnie, rozglądając się, że widziało to wielu ludzi. Przy komunii podeszła, wtedy ksiądz zapytał czy żula pani gumę? Tak, ale już wyjęłam. To proszę już nic nie jeść i przyjść za godzinę, udzielę pani komunii świętej, bo jeszcze obowiązuje wszystkich post eucharystyczny. Powiedział to spokojnie, na tyle głośno by usłyszeli to stojący obok ludzie, którzy jej postawę wyraźnie widzieli. Też mi się to bardzo podobało, spokojnie, grzecznie, ale stanowczo musimy dbać o sacrum liturgii i Eucharystii.
Na tak bardzo krytykowanym zachodzie ( chodzi mi dokładnie o Wyspy Brytyjskie gdyż często tu przebywam w ramach pracy ) księża katoliccy są w większości radośni. Do odprawiania Mszy wychodzą uśmiechnięci, od razu wiernym robi się weselej na sercu, kazania też jakieś takie żywsze i mówione z uśmiechem, pieśni religijne na jakąś taką radośniejszą melodię wykonywane. Ci księża się cieszą że są księżmi. Po zakończonej Mszy księża nie uciekają do zakrystii tylko wychodzą przed kościół i żegnają się wiernymi, podają każdemu rękę, parę słów zamienią, pożartują. Aż się chce na Msze chodzić. Wolę na Msze chodzić do angielskich kościołów katolickich niż polskich bo w tych polskich w Anglii taka sama smutnawa atmosfera jak w Polsce. Jak wierni będą radośni to chętniej będą we Mszy aktywnie uczestniczyć.
Nie zgodzę się z Twoim stwierdzeniem o smutku. Chyba mylisz z nim powagę, która jest jak najbardziej stosowna podczas Mszy, która jest bezkrwawym sakramentalnym powtórzeniem ofiary Chrystusa - na Golgocie radośnie nie było. Ale też mnie denerwuje, kiedy organista śpiewa pieśni wielkanocne i inne, mające wyrażać radość, na żałobną nutę, jakby miał się rozpłakać ;-)
Żegnanie wiernych w drzwiach to mz dziwny zwyczaj. To nie ksiądz jest w kościele gospodarzem, nie jego powinno się pozdrawiać a Pana Boga. Z pożegnaniem podobnie. Osobiście wolę gdy ksiądz po Mszy zdejmuje szaty liturgiczne i wychodzi pomodlić się przed tabernakulum. Drażni mnie, kiedy zaraz po zakończeniu celebry znika w zakrystii i już nie wraca do kościoła. W kościele zawsze zostaje parę osób by pomodliś się po Mszy, gdy ksiądz do nich dołącza, nawet na chwilę, jest to piękne świadectwo jego wiary. Zupełnie inaczej odbieram sytuację gdy wierni zbierają się po Mszy na poczęstunek i pogaduszki i ksiądz przychodzi do nich porozmawiać. Ma to duże znaczenie dla integracji parafialnej społeczności.
Na Mszach w Anglii odnoszę wrażenie, że zbyt dużą wagę przywiązuje się do zgromadzenia - by było fajnie, wesoło i inkluzywnie i by wszyscy coś robili. Z ludzkiego punktu widzenia to się może wydać OK, ale powoduje to mz zatarcie istoty mszy świętej. Może są miejsca, gdzie jest inaczej, ale zawsze trafiam właśnie tam, gdzie czuję się jak na protestanckim nabożeństwie (z tą różnicą, że np. u konserwatywnych luteran byłoby znacznie pobożniej...).
Cóż każdy ma inne odczucia. Mnie się Msze w angielskich kościołach katolickich podobają dlatego nie chodzę do polskich parafii. Podoba mi się zwyczaj że po Mszy księża wychodzą przed kościół, każdemu podają rękę, zamienią parę słów a nie zwiewają do zakrystii. To świadczy o tym że im na wiernych zależy, cieszą się że ludzie przychodzą na Msze i przede wszystkim są radośni. Tam się czuje radość z tego że jest się na Mszy. No i po mszach wierni spotykają się w przykościelnych kafejkach. Powaga powagą ale polscy księża, biskupi są smutni i to przechodzi na wiernych. Zauważyłaś może na zdjęciach nawet tutaj w GN prezentowanych że większość hierarchów kościelnych się nie uśmiecha ? Miny zawsze mają takie jakby przechodzili jakieś tortury. Kilka dni temu widziałem tu zdjęcie uśmiechniętego biskupa, który poczuł działanie Ducha Świętego to był dla mnie szok ;-) Uśmiechnięty biskup ? Dziwna sprawa, jakiś taki nietypowy. Może zrobi on rekolekcje dla kolegów po fachu, może po tym będą radośniejsi ? Inni biskupi nie odczuwają radości ? Czasami mam wrażenie że są tylko urzędnikami. Kazania mówią grobowymi, poważnymi głosami. Grobowymi, poważnymi głosami nawołują do radości. Nawet na Wielkanoc tak potrafią mówić że ma się wrażenie że stało się wręcz jakieś nieszczęście i z pieśniami jest podobnie. Tak jak wspomniałaś organiści niemalże płaczą z żalu podczas śpiewu na Wielkanoc że Chrystus zmartwychwstał. Zamiast Zmartwychwstania ma się wrażenie że jest się na pogrzebie. To samo z Bożym Narodzeniem. Weźmy np pieśń" Bóg się rodzi " Nikt mi nie wmówi że melodia do tej pieśni jest radosna. Raczej smętna.
Nie chodzi o to żeby wydziwiać podczas Mszy. Powagę trzeba zachować powaga jednak się różni od smutku. Polski Kościół Katolicki z małymi wyjątkami jest bardzo smutny. Lubię Msze gdzie śpiewa czasami jakaś schola. Od razu zmienia się atmosfera na radośniejszą :-)
Zależy od wykonania(vide "organista na mękach"). Ta pieśń porządnie wykonana ma moc!
---
Podtrzymuję: to, że ksiądz po Mszy gna do drzwi, by pożegnać/powitać wiernych mi się nie podoba. Odnoszę wrażenie że zbyt szybko musi "zejść na ziemię", przejść od wymiaru duchowego do towarzyskiego by zdążyć do drzwi zanim ludzie wyjdą. Musi zostawić Pana Jezusa, modlitwę itd żeby ludziom było fajnie. Coś tu chyba jest nie tak. Po co się przychodzi do kościoła? na spotkanie towarzyskie? Uważam to za szkodliwe dla duchowości kapłana i wiernych. Jak najbardziej jestem z to za integracją wiernych i duchowieństwa po Mszy na kawce i ciachu w przykościelnym ogródku czy salce - ten zwyczaj warto by przenieść z Anglii do Polski(pewnie już zresztą gdzieś to jest praktykowane).
---
Co do uśmiechów hierarchii na fotkach - nie przesadzajmy, to też zależy od humoru fotoedytora. Zobacz, jaki np. ten gość ma ponury wyraz twarzy :-)
http://info.wiara.pl/files/11/12/26/930632_BpBernardFellay_01_34.jpg
większośc piesni wielkanocnych jest pisanych w skalach średniowiecznych. Dla przykladu pieśn "Chrystus zmartwychwstan jest" napisana jest w skali doryckiej, która jest bardzo zbliżona do dzisiejszego d-moll, czyli tonacji smutnej, a także bardzo dramatycznej (słynna bachowska Toccata i Fuga jest właśnie w d-moll).
Gdy do tego dodać fakt, że większość polskich organistów to ludzie bez wykształcenia muzycznego, nie znający zasad harmonizacji modalnej, przez co pieśń harmonizują właśnie w moll, grajać to jedynie na 3, 4 głosach fletowych, to rzeczywiście - nie ma w tym życia ani radości. Nie móiąc już o trzymaniu rytmu.
Dopóki w Polsce nie będzie porządku w tej sferze, to nieważne, czy będziemy śpiewać "Wisi na krzyżu" czy "Zwycięzca śmierci", to i jedno i drugie będzie wyglądało tak samo. Rozwiązaniem nie jest jednak darcie się przez dzieciaki "Alleluja! Zmartwychwstał Pan!" przy akompaniamencie rozstrojonej gitary, bo po pierwsze - godzimy w Święty Majestat Liturgii, a po drugie - wyrządzamy krzywdę dzieciom u progu ich edukacji artystycznej. Rozwiążaniem jest wprowadzenie systemu, który wymusi na proboszczach zatrudnianie WYKSZTAŁCONYCH organistów, dyrygentów chóru i muzyków przykościelnych, mogących prowadzić na wysokim poziomie śpiew wspólnotowy, chór amatorski, cyz też w większej parafii. Czemu w Niemczech się da i to bez świętego mikrofonu przy organach?
Kapłanowi korona z głowy nie spadnie, gdy powie, teraz klękamy, wstajemy itp.
Kapłanowi korona z głowy nie spadnie, gdy powie, teraz klękamy, wstajemy itp.