• moja opinia
    03.10.2013 08:12
    Ślub znaczy tyle, ile tzw. "unieważnienie małżeństwa".
    Można je przeprowadzić szybciej niż rozwód, trzeba tylko uiścić opłaty...
  • Monika
    03.10.2013 08:15
    Sądzę, że jest to spowodowane osłabieniem wiary i brak dostatecznej formacji chrześcijańskiej. Zazwyczaj decyzję o wspólnym zamieszkaniu podejmują ludzie będący daleko od Kościoła lub będący "letnimi" katolikami. Jeśli ktoś naprawdę wierzy, rozmawia z Bogiem na modlitwie, przyjmuje sakramenty, na serio traktuje Boże przykazania, to na pewno nie podejmie takiej decyzji. Choć zdarzają się też osoby wierzące, które godząc się na coś takiego żyją w nieustannym konflikcie sumienia. Są to często błędy rodziców, którzy zamiast popierać model rodziny, w którym wzrastali (kiedyś konkubinaty były potępiane) to teraz kapitulują i mówią: "w dzisiejszych czasach..." itd. Poza tym dla wielu ludzi sakrament małżeństwa to tylko tradycyjna ceremonia, niewiele mająca wspólnego z tym, że jest to znak Boga i że od tego momentu aż do śmierci Chrystus wkracza w życie małżonków. Dlatego tak ważna jest formacja młodych ludzi przez rodziców, nauczycieli, ale też przez różnego rodzaju duszpasterstwa młodzieży czy oazy. A w atmosferze wszechobecnej popkultury, konsumpcjonizmu, hedonizmu itd. jest coraz ciężej wychować młodzież do czystości, odpowiedzialności i małżeństwa.
  • Krzysiek
    03.10.2013 09:18
    >>Zdaniem socjologów liczba ta będzie się systematycznie zwiększać, <<
    To jest ocena sytuacji - a jaka jest diagnoza przyczyny powstawania takich tendencji?

    Czy przyczyną może być deprecjonowanie wartości Chrześcijańskich na rzecz świeckości państwa?
  • jarek
    03.10.2013 09:20
    A ja widzę to tak, prosto i prymitywnie:
    1. Ślub jest traktowany jak coś ostatecznego, co skończy stan obecny. Dla człowieka, który żyje w świecie "nieograniczonych możliwości" traktowany jest jako zamknięcie sobie jakiegoś "awaryjnego wyjścia".
    2. Słowo "małżeństwo" kojarzy się zbyt wielu ludziom ze słowem "rozwód"
    3. Ślub i wesele to dla wielu par i ich rodzin olbrzymi wysiłek organizacyjny i finansowy, który zabiera mnóstwo zdrowia i czasu tym, którzy powinni z radością przeżywać tę uroczystość. Niejednokrotnie przekracza to granicę absurdu, ale co powiedzą sąsiedzi, znajomi, rodzina...
    4. Obecnie rodzina przestaje być wsparciem młodych ludzi a staje się często (zbyt często)największym zagrożeniem dla związku. "czy ty widzisz jaki(a) ona jest!?", "nie jest ciebie wart(a)", "chce cię wykorzystać", "poczekaj, jeszcze jesteś młody(a) i głupi(a)", "pamiętaj, że w razie czego mama cię nie opuści", "przecież ja wam dobrze życzę!"
    5. Przykład małżeństwa rodziców, którzy żyją obok siebie bez miłości, albo dawno się już rozwiedli. A ślubne zdjęcia mieli takie cudne...
    • Fryderyk
      03.10.2013 09:48
      Jarek młode pokolenie, które coraz trudniej wychować boi się odpowiedzialności. Trudno wymagać od niego rzeczy trudnych skoro w mediach pokazuje się życie lekkie, łatwe i przyjemne. Znajoma akademicka nauczycielka matematyki powiedziała mi, że gdyby dzisiejszym studentom na egzaminie kazała rozwiązać zadania, które rozwiązywali studenci 15 lat temu i dawniej to by nikt nie zdał. Ale cóż w telewizji pokazuje się artystki, które nie potrafią śpiewać za to potrafią pokazywać dekolty nierzadko ze sztucznym biustem i majteczki i biorą za występ niezłą kasę i widzowie też tak chcą tj. dostawać łatwą kasę. I jeszcze jedno na koniec wielu ludziom, bez względu na wiek, miłość kojarz się wyłącznie z okresem zauroczenia tzw. zakochaniem, a to są dwie różne rzeczy.
      • jarek
        03.10.2013 11:10
        Zgadzam się całkowicie. Tylko dlaczego nauczycielem są media a nie rodzice? To jest dramat. Ojciec - Polsat, matka - VIVA i ksiądz - Mateusz.
        Najwięcej wysiłku w życiu rodzica wymaga wyłączenie dziecku zaczarowanego pudełka i zainteresowanie swoim programem.
    • aaa
      03.10.2013 13:32
      "Boi się odpowiedzialności" taka mantra ciągle to słychać, może nie zna sensu sakramentu małżeństwa w oparciu o doświadczenie życiowe najbliższej rodziny, najbardziej "boją się" osoby z rodzin dysfunkcyjnych "nie boją się" z rodzin, gdzie rodzina rodziców funkcjonowała prawidłowo. Może na religii w szkole średniej powinno się znaleźć więcej o nauce kościoła na temat małżeństwa.
  • B A B C I A
    03.10.2013 11:12
    Kiedy swoją dorosłą wnuczkę zapytałam, kiedy zamierza wziąć ślub ze swoim chłopakiem, odpowiedziała -" babciu, tata ślubował mojej mamie, a odszedł do innej ". Sądzę , że wiele osób może do takiego tekstu dopisać - mama ślubowała, a też wolała innego....Kryzys małżeństwa powoduje społeczne spustoszenie i dramat rodzin.
  • lunia
    03.10.2013 11:24
    "Aż 70,4 proc. narzeczonych decyduje się na wspólne zamieszkanie przed ślubem" a duży odsetek z nich i tak się rozstaje i wchodzi (lub nie) w kolejny związek już z doświadczeniem utraty/rozpadu ważnej relacji. To doświadczenie coś z nami robi i wpływa na jakość, głębokość i trwałość kolejnych relacji.

    "Pierwsza miłość z wiatrem gna, z niepokoju drży
    Druga miłość życie zna i z tej pierwszej drwi
    A ta trzecia jak tchórz w drzwiach przekręca klucz i walizkę ma spakowaną już" (Okudżawa)
  • Jadwiga Drawińska
    03.10.2013 11:42
    Młodzi ludzie nie chcą brać ślubu, bo boją się brać odpowiedzialność za drugą osobę. Nie potrafią kochać. Miłości uczy się przez jej doznawanie, przez wzrastanie w jej klimacie. Zatem początkiem dojrzewania do miłości jest klimat domu rodzinnego, potem dopiero postępuje samowychowanie. Wartości wyniesione z domu każdy człowiek dorastając może zaakceptować lub odrzucić.Dla młodych ludzi bardzo ważna jest prawda.Pójdą za dobrym przykładem, gdy spotkają na swej drodze świadków wartościowego życia. Oni chcą takich świadków spotykać, nawet jak pozują na "luzaków i twardzieli". Trzeba młodym dyskretnie towarzyszyć. Kochajmy młodych i módlmy się za nich a Jezus dokona cudu przemiany ich serc.
  • Fryderyk
    03.10.2013 13:03
    Babcia, lunia i inni forumowicze. Z rozwodami, czy raczej z małżeńskimi rozstaniami jest podobnie jak z naturą wilków. Otóż polując na wilki ich teren otacza się tzw. fladrami. Fladry są to czerwone wstążki zawieszone na linie. Zostawia się tylko mały, kilkumetrowy wylot, na bokach którego czają się myśliwi ze strzelbami nabitymi loftkami i strzelają do tych zwierząt. Ale, są wilki, które robiąc pod siebie przełamują strach przed fladrami, przeskakują je i już nigdy żadne fladry ich nie zatrzymają. Podobnie jest z rozwodnikami. Prasa bulwarowa rozpisuje się jak to np. znany dziennikarz po latach szczęśliwego związku odchodzi od żony do innej. Nie zawsze ta prasa pisze, że odchodzi od "drugiej żony" do trzeciej. Wiążąc się z rozwodnikami obojga płci partner musi się liczyć, że kiedyś przeskoczyli oni fladry jak ten wilk i nie można być pewnym, że nie zrobią tego po raz kolejny. Hough
  • Fryderyk
    03.10.2013 13:17
    I jeszcze jedno najważniejsze, zapomniałem powiedzieć, że dzisiaj obchodzę ...dziestą...ą rocznicę ślubu i lecę po kwiaty dla małżonki.
  • T
    03.10.2013 17:42
    Im więcej przed ślubem tym mniej po ślubie ...
  • Hela
    09.10.2013 11:21
    Jestem za mieszkaniem przed ślubem. Ile par zamieszkało razem mając "poważne plany" i rozstało się, bo poznali się "zbyt dobrze" i uznali, ze coś im nie odpowiada? A gdyby już byli po ślubie to co? Rozwód.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
8°C Sobota
noc
5°C Sobota
rano
6°C Sobota
dzień
8°C Sobota
wieczór
wiecej »