• trup
    12.11.2013 20:13
    myślę , że teraz można zdać sobie sprawę z tego czemu sprzeciwił się gowin .Miał swoje pięć minut i wykorzystał je najlepiej jak potrafił - podczas gdy inni niczym marne aktorzyny machają rączkami przed kamerami - coby ich tylko pokazać (taki wiersz z podstawówki mi sie przypomniał - rzadko na moich wargach - idzie o ojczyzne - im kto więcej o niej krzyczy tym wiekszym okazuje sie kupczykiem )otóż gdyby ustawa o chorych zwiazkach przeszła to mielibyśmy to samo co we francji .Dlatego chwała gowinowi .(może jak stworzy partię to się do niej zapiszę )
  • Ad_vocem34
    12.11.2013 22:23
    Nie rozumiem, jakie inne racje niż chęć postawienia na swoim za wszelką cenę mogły spowodować to, że demokratycznie wybrany parlament nie chce poddać demokratycznej procedurze ocenę działań rządzącej partii. I to w sprawie wcale nie gardłowej - pisze redaktor Macura.

    Jest Pan w błędzie wynikającym raczej z nie wiedzy, niż złej woli. Otóż, konstytucja stwierdza, że referendum ogólnonarodowe przeprowadza się w sprawach o istotnym znaczeniu dla państwa. Czy Pana zdaniem likwidacja takiej, a nie innej szkoły przez samorząd jest istotną sprawą dla Polski. To jedno z pytań zawartych we wniosku. Otóż, nie. Nawet sam Pan pisze, że to nie jest gardłowa sprawa. Tu się zgadzam. Bo zasadniczą sprawą dla tego typu referendum jest kwestia materii, która ma być poddana w referendum, a nie ilość zebranych głosów.

    Sejm zrobił dobrze i nie jest to bynajmniej deptanie wolności w imię wolności.
    • Andrzej_Macura
      12.11.2013 22:46
      Andrzej_Macura
      Chce Pan powiedzieć, że referendum nie będzie, bo szkoła to sprawa nieistotna dla Polski? Przecież tam było kilka, nie tylko to jedno pytanie, które raczył Pan przytoczyć. I to nieraz o znaczeniu fundamentalnym.

      Coraz więcej osób zauważa np, że gimnazja to zły pomysł, że w gruncie rzeczy młodych demoralizują. Bo wykorzeniają ich, tworzą poczucie tymczasowości w tym okresie życia, w którym ważna jest dla młodych ludzi stałość. To nie jest ważna dla państwa sprawa, jak są wychowywane dzieci?

      A to, by zostawić rodzicom decyzję kiedy dziecko ma pójść do szkoły też jest mało istotne? Dziecko mające skończone 6 lat i nie mające 6 at to nieraz prawie cały rok różnicy. Jak w rywalizacji z innymi zajmie ostatnie miejsce, przez kilka lat strat nie nadgoni albo i przez całe życie. Warto mieć głos rodziców tak "głębokim poważaniu"? Warto kaleczyć dzieci, bo państwo ma kaprys? Bo znów, tak samo jak przed laty z gimnazjami, ktoś wymyślił, ze to jest dla dziecka dobre? Ręce opadają...
      • M.R.
        13.11.2013 00:15
        Panie Redaktorze, przeczytał Pan wypowiedzi pod swoim felietonem? Smutne, ale prawdziwe. Ujawnia też kto się tu wypowiada. To są ludzie, konkretni. Oni uważają, że nie wolno domagać się ustąpienia jedynie słusznego rządu, bo ci po drugiej stronie nigdy nie mają racji, bo jej po prostu mieć nie mogą. To państwo decyduje kiedy i w jakiej sprawie mogą się wypowiedzieć obywatele i to państwo ma prawo zmieniać prawo tak by mu służyło w wypełnianiu zadań jakie państwo sobie stawia. Te dwie osoby tutaj, jasno określiły rację stanu państwa. Tego państwa. Mamy do czynienia z jasnym określeniem zwolenników takiego rodzaju państwa komu i czemu ono służy i jaką rolę pełnią w nim obywatele. Napisał Pan swoje i dobrze. Proszę się cieszyć, że jeszcze Panu na to pozwolono.
        P.S.
        Żeby było jasne - nie jestem zwolennikiem przejęcia rządu przez PiS. Oczywiście tak by było lepiej dla Polski, ale to nie rozwiąże żadnego jej problemu. Pan ciągle wierzy jeszcze w demokrację, a to tylko fasada (potiomkinowska). Przecież napisali to Panu drukowanymi literami: głos obywateli nie ma żadnego znaczenia. I tak jest od początku TEJ "rzeczypospolitej". To jest to samo "państwo" od 1944 r., a tylko Panu się wydaje, że powinno być inaczej. Nie powinno, jest "dobrze". I tak jest to swoboda niesłychana, w porównaniu z czasami, które ja pamiętam, kiedy państwo decydowało o ilości cukru, mydła i butów, które zapewnią obywatelowi szczęście.
      • Ad_vocem34
        13.11.2013 10:39
        @Andrzej_Macura,

        Troche już inni odpowiedzieli Panu na Pana wątpliwości i pytania. Dodam, że podzielam opinie, że szkoła, to istotna sprawa. Ale Pana argument, że czasami jest róznica roku pomiedzy 6 -latkami, jest żaden, bo w wieku 7 lat tez tak jest. W wielu krajach UE obowiązek szkolny zaczyna sie od 6 roku życia. Nie słyszałem, by ta reforma była negatywnie oceniana przez Niemców, Czechów, Włochów, Francuzów, Anglików czy Hiszpanów.

        Nie sądzę, aby słuszny był Pana argument, że decyzja o której dyskutujemy miała należeć do rodziców, bo wiele dzieci w ogóle nie poszło by do szkoły. Jak obowiązek, to obowiązek i to ważny, bo zapisany w konstytucji. Głos rodzica jest istotny, ale nie powinien byc w tej sprawie decydujący.

        Natomiast, głos niejakiego @MR prosze trakować z przymrózeniem oka, bo to znany na tym forum malkontent i frustrat. Nie odbieram mu niczego w polemikach, ale np. w innej dyskusji był łaskaw nazwać okres polskiej tranformacji po 1989 r, jako czas największej narodowej hańby. Prawda, że trudno sie dyskutuje z taką tezą ?
      • M.R.
        13.11.2013 16:38
        Przez szacunek dla Pana Redaktora (który zupełnie o czym innym, ale malkontenci, Pana wypowiedzi nie zauważają, tylko jak zwykle zbaczają z niewygodnych na ulubione, choć kłamliwie propagandowe tematy), nie podejmę TU rękawicy, bo to (nie)zupełnie inny temat. Ale w całej rozciągłości potwierdzam: tak wg mnie (i jeszcze kilku historyków oraz osób bliskich tamtym wydarzeniom), rok 1989 był czasem hańby porównywalnym tylko z targowicą. Nie mam zamiaru w tak chamski sposób wchodzić w wypowiedź Pana Redaktora, więc tylko potwierdzam moje wyrażone gdzie indziej, a tu przywołane zdanie. Ale zapewniam, że do tematu wrócę - jestem do tego przygotowany, a okazja z pewnością się nadarzy...
  • Demonolog62
    12.11.2013 23:20
    Przepraszam, że się wtrącę, ale nie ma Pan racji Panie Andrzeju. Oczywiście szkoła to ważna sprawa, ale reforma szkolnictwa jest domeną rządu. Dlatego uważam, że rząd zrobi słusznie, jak nie dopuści do tego referendum.

    Zresztą wprowadzenie obowiązku szkolnego i jego egzekwowania jest podyktowane dobrem dzieci i państwo jest to winne dzieciom jako obywatelom.

    Normalne też jest, że państwo ustala wiek w jakim dziecko ma zacząć realizować obowiązek szkolny. A odpowiedzialność państwa została nawet wpisana do konstytucji i rząd oraz parlament są za realizację tego procesu odpowiedzialni. Rodzice i eksperci, jako głos doradczy, ale to rząd decyduje o reformie szkolnictwa. No i zdecydował.
    • Andrzej_Macura
      13.11.2013 10:26
      Andrzej_Macura
      Ośmielę się nie zgodzić z tezą, że szkolnictwo to sprawa rządu. W demokratycznym kraju wszystko, co dotyczy całego społeczeństwa, jest sprawą wszystkich...

      A co do obowiązku szkolnego... Trochę znam szkołę i sprawy wychowawcze. I wiem, ze niejeden młody człowiek miał problemy z prawem tylko dlatego, że nie chodził do szkoły. Bo wbrew pozorom nie wszyscy którzy nie chodzą do szkoły próżnują. Znałem takich, którzy pracowali albo chętnie by jakąś prace podjęli. Byli zaradni, solidni. Tylko w szkole im źle szło i nie mieli ochoty ciągle być popychadłami. Obowiązek szkolny - przedłużany zresztą - sprawiał, że byli traktowani jak przestępcy.

      Zresztą nasze państwo lubi przymus. Ot, takie obowiązkowe szczepienia, nieznane w większości krajów Zachodu. A kto nie szczepi, choćby i miał uzasadnione obawy i lęki o swoje dzieci, tego traktuje się podobnie jak alkoholika. Czyli dąży się do odebrania mu dzieci.

      Państwo zawsze wie lepiej... Smutne to zwłaszcza wtedy, gdy to państwo ignoruje opinie rzeszy specjalistów... ba, wiedzę wręcz podręcznikową, bo jakiś konkretny urzędnik wymyślił, ze powinno być inaczej... Proszę pamiętać, że urzędnicy nie myślą w kategoriach dobra dziecka. Im chodzi o realizację różnych przepisów i pilnowanie kasy. Pomówienie?

      Przeżyłem coś takiego, gdy po reformie gimnazjalnej w szkole w której uczyłem utworzono dwie klasy złożone z samych drugorocznych. Liczyły - drobiazg - każda po ponad 40 osób. Koło 45-46 dokładniej. Bo urzędnicy w mieście uznali, że szkoda pieniędzy na podzielenie ich na 3 klasy o znośnej liczebności. Tak wygląda owa troska urzędników o dobro dzieci...
      • M.R.
        13.11.2013 21:54
        Panie Redaktorze! Z jednej strony całego serca gratuluję Panu osobistej odwagi w wyrażaniu własnego zdania, które ośmielił się Pan Redaktor publicznie wyrazić, z drugiej strony ta "odwaga" świadczy o Pana wyjątkowym wyalienowaniu od postępowej reszty społeczeństwa. Co prawda, jest rzeczą niesłychaną samo to, że obywatel może mieć inne zdanie, niż rząd i wszyscy starają się to Panu uświadomić, póki co, bez rezultatu, ale jest to, jak myślę, kwestia czasu i wyjątkowego oporu materii zacofanej, nie w pełni uświadomionej jednostki (a)społecznej, która żyje w innym czasie niż oświecona reszta społeczeństwa i nie nadąża z duchem czasu. Myślę, że wyalienowanie ze wspólnoty, wraz z upływem czasu niezbędnego na resocjalizację, stanie się tak dotkliwe, że w połączeniu ze wspólnym wysiłkiem wszystkich życzliwych Panu czytelników i Pan osiągnie pożądaną jedność myśli i pragnień. Czego Panu w imieniu tejże wspólnoty zjednoczonej wokół jedynie słusznego rządu serdecznie życzę.
  • trup
    13.11.2013 17:57
    cyt(Jak wynika z danych Eurostatu tylko w 13 (na 27) krajach Unii jest powszechny obowiązek posłania do szkoły sześciolatków. W kolejności alfabetycznej są to Belgia, Cypr, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Malta, Portugalia, Słowenia, Wielka Brytania oraz Włochy. U naszych południowych i zachodnich sąsiadów, a mianowicie u Austriaków, Niemców, Czechów czy Słowaków, do szkoły udają się dzieci, które w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, faktycznie skończyły sześć lat. Co więcej, na Słowacji, na posłanie dziecka do szkoły ma wpływ opinia opiekuna przedszkolnego.

    Wszystkie te kraje dają możliwość przesunięcia terminu rozpoczęcia przez dziecko edukacji. Ze statystyk, wynika, że rodzice coraz częściej odraczają moment wejścia dziecka do szkoły. Na podstawie badań Międzynarodowego Stowarzyszenia Mierzenia Osiągnięć Szkolnych można stwierdzić, że w czeskich szkołach odsetek takich dzieci spadł o około 10 proc., a na Słowacji o 9 proc.

    W pozostałych krajach, takich jak Bułgaria, Dania, Estonia, Finlandia, Litwa czy Łotwa obowiązek szkolny zaczyna się od 7. roku życia, chociaż rodzice mogą zdecydować o rozpoczęciu przez dziecko edukacji rok wcześniej. Mimo to, np. w Skandynawii, odsetek takich rodziców jest niewielki i wynosi koło jednego procenta.

    Argumentem minister Szumilas, na który bardzo często się powołuje, jest fakt, że przyczyną obniżenia wieku szkolnego są zmiany cywilizacyjne. Tutaj MEN też nie popisuje się wiedzą merytoryczną. W krajach, w których sześciolatki mają obowiązek uczęszczania do szkoły, przepis ten jest wynikiem historycznych zaszłości, a nie pogoni za cywilizacją. Np. w Wielkiej Brytanii w XIX w. lobby pracodawców przeforsowało objęcie obowiązkiem szkolnym pięciolatki, mając na uwadze, że szybciej będą one wchodziły na rynek pracy.

    Nie wiadomo też jakie korzyści ma na myśli Krystyna Szumilas, podkreślając, że na obniżeniu wieku szkolnego skorzystają dzieci. Tej tezy nie potwierdzają prestiżowe badania PILRS, w których sprawdza się umiejętność czytania dziesięciolatków. Najlepiej wypadają w nich Finlandia i Rosja, gdzie do szkoły udają się dzieci siedmioletnie. Caroline Sharp, w swojej publikacji dla brytyjskiego instytutu badań edukacyjnych, zwraca uwagę, że dzieci później rozpoczynające edukację szybciej chłoną wiedzę. Potwierdzają to także badania przeprowadzane w USA.

    Niemieccy naukowcy w 2006 r. zbadali jak wiek rozpoczęcia nauki wpływa na dalszy rozwój kariery edukacyjnej uczniów. Okazało się, że późniejsze rozpoczęcie edukacji zwiększa szanse na dostanie się do lepszej szkoły średniej - gimnazjum.
    Starsze dzieci są bardziej dojrzałe, lepiej wykonują swoje obowiązki, mają wyżej rozwinięte kompetencje społeczne
    - zauważyli eksperci.

    Caroline Sharp opisała także funkcjonowanie w jednej klasie dzieci w różnym wieku, czyli np. wspólną naukę sześciolatków i siedmiolatków. W Polsce te dwa roczniki spotkają się w wyniku kumulacji reformy w 2014 i 2015 r. Z badań przeprowadzonych przez Sharp wynika, że w takich grupach gorsze wyniki mają młodsze dzieci, słabiej sobie radzą z czytaniem i pisaniem oraz zdarza im się powtarzać klasę.

    Jakie w takim razie zalety ma obniżenie obowiązku szkolnego? Stabilizuje to system emerytalny. Obywatele szybciej wchodzą na rynek pracy, wcześniej zaczynają płacić podatki i składki emerytalne. My obniżamy wiek szkolny, podczas gdy w Wielkiej Brytanii politycy DYSKUTUJĄ, o podniesieniu wieku szkolnego. Prof. Greg Brooks, z Uniwersytetu w Sheffield, zwraca uwagę, że coraz częściej do szkoły posyła się dzieci wcale do tego nieprzygotowane. Najwidoczniej Krystyna Szumilas nie chce zostać w tyle, podążając za tymi niezdrowymi i niekorzystnymi dla dzieci trendami.)
    trochę przydługie , ale tak to wygląda mozna jeszcze tylko dołożyć - że dodatkowym argumentem o którym się nie mówi jest drastyczny spadek uczniów w szkołach - gdyby donald nie posłał sześciolatkow do szkół to stopa bezrobocia wśród nauczycieli powiekszyła by się jeszcze o ok. 30o%.Na pewno nikt z rządu nie myśli tutaj o dobru dziecka .
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
dzień
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
wiecej »