• organicus silesiensis
    04.06.2014 19:50
    Jestem organistą po Akademii Muzycznej. Po kilkuletnim powierzaniu się Matce - Kościołowi jako mojemu pracodawcy postanowiłem jednak zmienić pracę. Od dwóch miesięcy pracuję w międzynarodowej korporacji. I wiecie co?

    Tylko dzięki doświadczeniu Bożej miłości na rekolekcjach ignacjańskich zawdzięczam to, że jeszcze nie jestem apostatą. Bo antyklerykałem to już zostałem. Istnienie takiego pracodawcy dla organistów jak Kościół jawi mi się obecnie jako jakaś kpina i żart. W zestawieniu zaś z homiliami z ambony lub prawdami które głosi (najczęściej w oficjalnych dokumentach) to po prostu siedlisko hipokryzji.

    Ja i tak miałem wg jednego z duchownych "raj", bo w innych kośiołach to mają gorzej. W tej przedziwnej logice duchownego, podobnego do złodzieja tłumaczącego się, że inni kradną więcej, do rangi "raju" urastało to, że miałem pensję co miesiąc i jako taki wpływ na liturgię. O całej reszcie - przyszli organiści - możecie zapomnieć. Zapomnijcie o tym, że w liturgii - zgodnie z przepisami i dobrym smakiem - będzie kultywować literaturę organową i chorał gregoriański. Zapomnijcie o tym, że dostaniecie godziwą pensję adekwatną do waszego wykształcenia i umiejętności. Zapomnijcie o tym, że zgodnie ze sztuką muzyczną i standardami niemieckimi, francuskimi, angielskimi będziecie mogli improwizować, grać rytmiczne, zgodne z tempem pieśni przygrywki. Zapomnijcie o tym, że będziecie mogli akompaniować dobre, zgodne z formularzem mszalnym pieśni, a także o tym, że będziecie mogli je akompaniować stosując poprawną harmonię, prowadząc cantus firmus w sopranie, basie bądź tenorze. Zapomnijcie również o tym, że uda wam się obejść bez mikrofonu i ostentacyjnego ryczenia do niego.

    Wreszcie zapomnijcie o tym, że rozwijając swoje kompetencje będziecie docenieni (a fuj. Docenienie to grzech ambicji, syny niewierne!), dostaniecie podwyżkę bądź jakąkolwiek możliwość awansu (np. poprzez promowanie przez władze diecezjalne bądź jakiekolwiek inne). Jedyną zapłatą za waszą pracę będzie watykańska waluta (Bóg zapłać) przy czym praca ta musi być wykonywana najbardziej niedbale jak to tylko możliwe. Każdy przejaw kompetencji będzie traktowany jak niesubordynacja. Każda dbałość o prawo kościelne jak faryzeizm. Każde ujawnienie piękna w liturgii jak niepotrzebne jej przedłużanie, bądź koncertowanie. Kościół bowiem - idąc na przekór temu szatańskiemu padołowi, zwanemu światem - stosuje zasadę odwrotnej kompetencji: im gorszym chałturnikiem kościelnym jesteś, tym w rzeczywistości lepszym. Nie waż się nawet wyrastać ponad wiedzę przeciętnego proboszcza lub Pani Antoniny z pierwszej ławki, która fałszuje najgłośniej! W przeciwnym przypadku doświadczysz przedsmaku męki piekielnej już teraz - w swoim środowisku pracy. Duchowny Ci nie popuści: nawet na przekór wiernym, którzy Cię docenią, nie pozwoli Ci wyrosnąć ponad jego poziom. Sprowadzi Ciebie i twoje umiejętności oraz kompetencje do poziomu błota. Nie dość, że Cię zdołuje to znajdzie na to dobre wytłumaczenie: "Bóg rozwala twoje schematy" / "Bóg kocha pokornych a nie pysznych" / "Nie rozumiesz pojęcia służby" / (cokolwiek innego absurdalnego, co tylko w jego mniemaniu i małostkowej wizji świata, wystarczająco uzasadni, że Ty - drogi organisto - zawsze się mylisz).

    Teraz - jako pracownik korporacji - mam pensję, o której większość organistów może pomarzyć. Mam też kompetentnych ludzi nad sobą, którzy będą mnie rozliczać za efekty i kompetencje. Nawet jeśli znajdą się świnie, to zawsze mogę zmienić pracę i ciągle się douczać, zwiększając swoje szanse na dobre zatrudnienie, rozwój kompetencji, awans i - w konsekwencji - utrzymanie siebie, rodziny, czy zaspokojenie potrzeb wyższego rzędu.

    Trzy lata temu Kościół miał we mnie oddanego pracownika, gotowego poświęcać swój czas i chęci, aby liturgia była godna i piękna tak, jak na to zasługuje. Dziś ma jednego statystycznego, przeciętnego wiernego więcej, który palcem nie kiwnie w obronie tej wspólnoty. Największym bowiem zagrożeniem dla Kościóla nie jest świat, ataki medialne bądź inni wyimaginowani wrogowie wskazywani z ambon. Największym zagrożeniem dla Kościoła jesteśmy ty i ja: głupi ksiądz i (teraz już) zgorzkniały wierny.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
8°C Środa
wieczór
6°C Czwartek
noc
5°C Czwartek
rano
11°C Czwartek
dzień
wiecej »