• skierka
    03.03.2015 12:44
    Proszę mi wybaczyć ...ze odsyłam do "konkurencji" nie chcę po prostu niszczyć klawiatury a przede wszystkim wystawiać na próbę cierpliwości Czytelników Tej Strony .

    Ja o tym pisałem w ...ostatnim poście na forum kosciol.pl w temacie "Precz ze Starym Testamentem" , więc jako człowiek który ceni sobie Pana opinię proszę się krótko ustosunkować tak ..czy nie .

    Chodzi mi o BRAK MATERIALNYCH , WIDZIALNYCH, SPOŁECZNYCH ATRYBUTÓW NAUKI KOŚCIOłA.
    Dla mnie człowieka który uwierzył ...bo zobaczył jest to oczywiste , ale jak to widzą inni ?

    Moja teza jest taka , potrzebna jest gruntowna analiza niepowodzeń naszego STYLU nauczania .
  • skierka
    03.03.2015 12:55
    ups . przepraszam , to chodziło mi o przedostatnią wypowiedź .
    eh ! ten pospiech.
  • Marianna
    03.03.2015 15:17
    Całkowita zgoda, że powinniśmy więcej patrzeć przed siebie, traktując nasze życie jako wędrówkę do domu Ojca.
    I kilka uwag do dwóch punktów.
    Los, przeznaczenie. Przecież cieszyliśmy się, na oazach i gdzie indziej, wykrzykując, że Pan Bóg ma dla naszego życia wspaniały plan. Dość cienka linia dzieli plan, los, przeznaczenie.
    Łatwo się tu pogubić.
    O tym, że w polityce myli się czasem los z Opatrznością pisał niedawno ksiądz Bartnik.
    Pamiętam również dość dobrze jako pacjentka, że mój bunt przeciwko określonym metodom leczenia był traktowany przez otoczenie jako bunt przeciwko samemu Bogu, który przecież posłał mi aniołów w białych fartuchach na ratunek. Niełatwo w tym wszystkim się połapać, a co dopiero prawidłowo odpowiedzieć na pytanie ankietera o los i przeznaczenie.
    Wielki Post w Polsce jako okres pasyjny. Niedawno nasz srogi wikary grzmiał przeciwko dziecinnej pobożności polskich wiernych, którzy tkwią do 2 lutego przy żłóbku. Nie wypada owieczce zabierać głos, kiedy pasterz przemawia, ale na usta cisnęło mi się: "Za to już od początku Wielkiego Postu stoją pod krzyżem." I -masz, babo, placek- znowu źle. Bo pierwsze tygodnie Wielkiego Postu to czas na śpiewanie w kółko paru pieśni pokutnych na zmianę z "Kto się w opiekę", no i czas na pobożną psychoanalizę w typie: no to przyjrzymy się samym sobie, poobijanym ze wszystkich stron jak ulęgałki. Uff, kolejne rekolekcje parafialne tego typu mam już na szczęście za sobą.
  • trup
    03.03.2015 18:56
    cyt(Brakuje, bardzo brakuje podejścia, które całe życie chrześcijańskie ukazywałoby jako bycie w drodze do domu Ojca. Zakorzenieni w teraźniejszość, w bieżące sprawy zbyt rzadko podnosimy głowy, by spojrzeć ku przyszłości.)- wiesz przyjacielu brakowało mi tego ,podszedł człowiek i dałem mu to co wydobyłem z kieszeni (pewno przepije ) ale na pewno mi tego nie odda .I to jest właśnie dobre .Nie obrażaj się że pisałem przyjacielu nie była to żadna złośliwość .po prostu trup tak ma .Teraz mogę spokojnie odejść .
  • recormon
    03.03.2015 19:43
    Ten sondaż jest hiperoptymistyczny w porównaniu z diagnozą ks. Blachnickiego z 1976 roku:
    "Wiara, która nie jest świadectwem, to wiara martwa i nie wiadomo, czy w ogóle można ją nazwać wiarą. Wiara z natury swej domaga się świadectwa jako swego dopełnienia, bo świadectwo jest przede wszystkim świadectwem tego, że sama wiara jest czymś żywym i prawdziwym(...) Podkreślenie tego istotnego i koniecznego związku, zachodzącego pomiędzy wiarą a świadectwem, jest równocześnie jakimś nakazem chwili, bo rozluźnienie tego związku stanowi jedno ze źródeł kryzysu chrześcijaństwa w świecie współczesnym. Nie podkreślaliśmy w Kościele dostatecznie silnie tego powiązania między wiarą i świadectwem, dlatego sama wiara stała się jakaś anemiczne, słaba; a taka wiara w końcu zanika, zamiera. Trzeba więc zrozumieć, że wiara i świadectwo muszą być pojmowane jako jedna nierozdzielna całość."
  • ŻUBRÓWKA
    03.03.2015 23:35
    Mam wrażenie, że taka sytuacja wynika z braku edukacji. Lekcji religii jest tak na prawdę bardzo dużo... nie wiem jak teraz ale kiedys... 2 godziny w tygodniu w każdej klasie... od pierwszej, aż po koniec szkoły średniej.
    Skoro stan wiedzy, bo tu w tej chwili o gołą wiedzę chodzi, jest tak niski, to chyba rzeczywiście poziom nauczania jest niski.

    Czego uczy się na lekcjach religii obecnie? Pomijając klasy, kiedy jest bierzmowanie i pierwsza komunia... czyli klasy w których "coś trzeba zrobić"?
    • Ajja
      04.03.2015 08:16
      Wiary w szkole nikt dzieci nie nauczy. Największy problem to rodzice którzy niczego dziecku nie przekazują, nie dają przykładu własnego życia. Co da jeśli rodzic wypycha dziecko przed I Komunią czy bierzmowaniem do kościoła, skoro sam bywa tam od wielkiego dzwonu i do tego traktuje to jako przykry obowiązek? Czy dziecko zapamięta modlitwy wykuwane na jakiś egzamin jeśli tylko tam się z nimi stykało i od małego nie odmawiało ich z mamą czy babcią?
      • ŻUBRÓWKA
        04.03.2015 09:04
        No dobra... rodzice muszą edukować - to oczywiste.
        Ale tu problem jest taki, że ludziom miesza się to co widzą w TV (reinkarnacja) z tym w co wierzą (powinni wierzyć).
        A to nie jest kwestia wiary, tylko wiedzy o danym wyznaniu.
      • Ajja
        05.03.2015 07:55
        Jasne, że media mają wielki wpływ na zamęt który ludzie mają w głowach. Szczególnie gdy dla kogoś głównym źródłem wiedzy o świecie są media mętnego nurtu czy pisma typu "Wróżka". Ale dobra nauka u podstaw w domu rodzinnym to skarb.
        Kościół też nie jest bez winy, bo w kraju gdzie jeszcze sporo ludzi chodzi na Mszę kazania są często pogadanką składającą się z ogólnych frazesów. Nie lepiej co niedziela krótko, zwięźle i na temat przypomnieć nauczanie Kościoła w tej czy innej kwestii, w nawiązaniu do danego święta/czytania? Katecheza w szkole powoduje, że "nauka religii" staje się kolejnym przedmiotem - zakuć, zdać, zapomnieć. Co dalej? Dorosłym też trzeba przypominać pewne rzeczy, wyjaśniać mity krążące na antykatolickich stronach czy ogólnie w mediach.
      • ŻUBRÓWKA
        05.03.2015 08:59
        Na własnym przykładzie, spokojnie mogę powiedzieć, że ostatnią dawkę merytorycznej, dobrze przedstawionej wiedzy na temat nauczania kościoła dostałam przy okazji nauk przed-(przeciw- ;) )-małżeńskich, gdzie to kompetentna, dobrze wysławiająca się osoba, nie gadająca rozwlekle, a konkretnie, tłumaczyła słowo po słowie "co do czego i dlaczego". Dowiedziałam się więcej niż przez wszystkie kazania w ciągu roku.

        Rozumiem, że kazanie ma też pomagać ludziom
        w codziennych kwestiach, ale wydaje mi się, że od czasu do czasu wplecenie większej ilości merytorycznych informacji o nauczaniu KK by się przydało. Takie moje zdanie.
        Ile razy można słuchać tych samych opowiastek, przypowiastek, interpretacji ewangelii itp. ? Zwłaszcza, jak się okazuje jest jeszcze wiele, wiele informacji, których można by się było Z CIEKAWOŚCIĄ dowiedzieć.
      • Ajja
        06.03.2015 09:13
        Też prawda. Np. nieco męczące jest wysłuchiwanie w wykonaniu kolejnego kapłana identycznej historii jaka miała się mu kiedyś przydarzyć i którą podaje on jako osobiste świadectwo, choć ewidentnie wziął ją z jakichś gotowców. Czasem może lepiej by było darować sobie gawędziarstwo i w kilku zdaniach podjąć jakieś zagadnienie na zasadzie "co do czego i dlaczego". Żeby ci wierni którzy sami z siebie nie mają ciągot do samodzielnego czytania i konfrontowania wiedzy medialnej z faktami mieli szansę poznać prawdziwą wersję zdarzeń.
    • Tomek
      04.03.2015 08:16
      Bez wiary może być i 10 lekcji religii. Nic to nie da.
  • ŻUBRÓWKA
    03.03.2015 23:37
    A co do psa i nudnego aniołka to chyba kwestia telewizji...
  • ŻUBRÓWKA
    04.03.2015 09:04
    No dobra... rodzice muszą edukować - to oczywiste.
    Ale tu problem jest taki, że ludziom miesza się to co widzą w TV (reinkarnacja) z tym w co wierzą (powinni wierzyć).
    A to nie jest kwestia wiary, tylko wiedzy o danym wyznaniu.
  • skierka
    04.03.2015 11:19
    Z przyjemnością czytałem WSZYSTKIE wypowiedzi.

    Skoro tak to proszę Szan. Internautów o "przekroczenie następnego etapu" toku myślenia skoro jak Autor słusznie zauważył ,to poważny mankament naszego życia to przepraszam za chodnikowy skrót " gdzie jest pies pogrzebany" ? w czym tkwi problem ?

    W nauczaniu kościoła ? bzdura , nie byłbym katolikiem gdybym to napisał , mim zdaniem w
    JEGO MATERIALNEJ REALIZACJI.T o moja teza , być może Internauci maja inne zdanie.

    Wzywam na pomoc ...Ewangelię.
    Jest taka sytuacją w której ziarno rzucone na glebę skalistą pięknie wzrasta , rodzi nadzieję na "wiosnę w kościele " a potem świeżo wzeszło roślinka więdnie...


    może być i tak ,że oto dziecię wychowane w przykładnej katolickiej rodzinie śpiewające jak aniołek pieśni przy pierwszej komunii , będące później nieomal w euforii podczas dni młodzieży zaczyna być " wierzącym a NIEPRAKYKUJACYM PÓŹNIEJ KATOLIKIEM , JEGO DZIECI BĘDĄ JUŻ AGNOSTYKAMI A WNUKI...i to jest ten "proces" w dużym uproszczeniu.


    Pan wskazał miejsce ...owo nieszczęście kościoła [ nie przesadzam ] dzieje się nie przy ołtarzu ale ...poza świątynią

    czy my k.k. możemy mieć praktyczny . pływ na to , czy jest to wpływ jedynie teoretyczny ?


    Czy sama rodzina to jeszcze za mało ?
    czy potrzebne są inne formy organizacji [ jak ktoś nie lubi tego słowa to zespolenia ] rodzin .


    A może ja nie mam racji ? może są inne rozwiązania ?
    • ŻUBRÓWKA
      05.03.2015 09:15
      Może się mylę, ale mam wrażenie, że ludziom w średnim wieku, 30-60 lat, ciężko znaleźć swoje miejsce w Kościele.

      Do pewnego etapu są lekcje religii, wspólnoty młodzieżowe itd.

      Później długo, długo nic, aż się dojdzie do wspólnot prężnie zasilanych przez emerytki i emerytów... gdzie taki 40-latek może czuć się nieswojo.

      I taki 40 latek... jedyne czego się dowie, to od własnego dziecka, że musi znów wkuć 10 przykazań , bo "zadali na jutro".

      Czy jest jakieś wyjście, dla takiego 40-letniego katolika - oczywiście ... ale w świecie, gdzie wszystko jest podane na tacy, wystarczy wpisać w google, niekoniecznie ten że katolik sięgnie do Starego/nowego testamentu, żeby go poczytać.

      Wydaje mi się, że w tej dyskusji by można było praktycznie każdy "problem" Kościołą podciagnąć. Każdy mniejszy lub większy problem, który powoduje, że członkom Koscioła brakuje wiedzy i wiary (kolejność nieprzypadkowa).
      • Tomek
        06.03.2015 09:49
        Każdemu ciężko znaleźć miejsce w Kościele jeśli jego wiara jest letnia i tradycyjna, czyli wynikająca z kontynuowania formy bez zagłębienia w treść. Niektórzy denerwują się, gdy się używa formuły "czasy się zmieniły". Jednak tak dokładnie jest. Dziś media podają na tacy wszystko z wyjątkiem świadectwa wiary. W takich warunkach religijność traktowana powierzchownie nie jest w stanie człowieka zachwycić. Musi się on najpierw zachwycić Bogiem, którego spotka w drugim człowieku. Jeśli to będą rodzice, to jest sytuacja idealna. A co do miejsca w Kościele, to jest go dużo, można by rzec, dla każdego coś dobrego. Ale najpierw trzeba poczuć głód.
Dyskusja zakończona.

Komentarze do materiału/ów:

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Sobota
rano
5°C Sobota
dzień
7°C Sobota
wieczór
5°C Niedziela
noc
wiecej »