Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
Klip wyborczy zatytułowany „Wybierz prezydenta Polaków, nie ich sumień” jest w całości atakiem na kandydata PiS Andrzej Dudę za to, że wyraził jasno swoją opinię na temat metody in vitro. W klipie padają słowa Dudy: „jako człowiek wierzący jestem przeciwnikiem in vitro” i dodaje „jestem przeciwny tej metodzie w tej postaci, w jakiej jest ona realizowana dzisiaj”. To wszystko na tle matki przytulającej swoje dziecko i muzyczki wyciskającej łzy.
Nie bardzo wiedziałem do tej pory, na kogo głosować i nadal pewności nie mam, ale dzięki temu klipowi zostałem zachęcony do postawienia na Andrzeja Dudę. Dlaczego? Zobaczyłem człowieka, który ma odwagę powiedzieć, że jest człowiekiem wierzącym, że jego etyczne przekonania w kwestii in vitro (więc pewnie w innych też) są zgodne z nauczaniem Kościoła oraz że to ma znaczenie dla jego programu politycznego. To spora odwaga, bo Duda musiał zdawać sobie sprawę z tego, że mainstream medialno-polityczny mu tego nie daruje i jego wypowiedź zostanie zamieniona w pałkę, którą będą go walić po głowie. Tej pałki użył sam prezydent Komorowski z wdziękiem sobie właściwym.
Katoliccy wyborcy dostali jasny sygnał, że kandydat Andrzej Duda dobrze rokuje jako reprezentant katolików, skoro przyznaje się publicznie do wiary i zasad moralnych motywowanych wiarą, nawet ryzykując spadkiem popularności. Co ten spot mówi o prezydencie Komorowskim? Ano między innymi to, że choć sam jest katolikiem, to jednak w wyborczej walce użył jako argumentu przeciwko swojemu przeciwnikowi faktu jego wierności wierze i etyce katolickiej. Komunikat Komorowskiego wysłany kilka dni przed wyborami brzmi więc tak: „Uważajcie na Dudę, on jest wierzący, co gorsza – podziela etyczne przekonania Kościoła i co najgorsze – można się spodziewać, że jego katolickie sumienie będzie wpływało na jego program polityczny. Rodacy, drżyjcie!”. Panie Prezydencie, zrozumiałem, wszystko jasne, dzięki za to ostrzeżenie. Wiem już, kogo mam się bać. I przyznam, że naprawdę się boję.
ks. Tomasz Jaklewicz