Ja to bym w tym zakresie nie wyświęconych diakonów, ale w ogóle świeckich uruchomiła. W ramach diakonii, czyli posługi w parafii. Na pewno w ramach różnorodności umiejętności z niejednym poradzą sobie lepiej niż ksiądz. A i z parafią łatwiej się utożsamić, gdy się coś osobiście dla niej robi. Pytanie tylko, na ile księża proboszczowie odpuszczą trzymanie wszystkiego w ręce. Jak się to nazywa? Delegowanie zadań?
Panie Redaktorze, jak tak mozna! Zaraz uslyszy Pan glosy, ze tak to na Zachodzie robia, a w Polsce takich rewolucji z zachodu nikt nie chce!
Znamienne dla mnie jest to, ze jest to dla Pana rewolucyjnym odkryciem. Widac w Polsce ciagle jeszcze jest ksiezy za duzo i wszyscy, mam wrazenie z biskupami na czele, uwazaja, ze wladza w parafii ma nalezec do (czasowo tam przebywajacego) proboszcza, a parafianie, ktorzy jeszcze czesto sa cale zycie zwiazani z jedna parafia sa niegodni zaufania, ze o nia zadbaja.
Sytuacja jest jeszcze ciagle wygodna dla obu stron, bo i swieccy sie do stalego zaangazowania i przejmowania odpowiedzialnosci wraz z jej uciazliwosciami (wybrzydzaniem otoczenia, podejrzliwoscia, krytykanctwem itp) nie pala.
"Przypomina mi się tutaj fakt opowiedziany przez jednego z naszych biskupów – ordynariuszy. Mówił o pewnym wikarym – katechecie, który przyszedł do biskupa po ratunek: mam 40 godzin nauki religii w tygodniu, jestem u kresu sił, już nie potrafię dalej… Biskup rozwiązał sprawę w sposób następujący: Proszę na moją odpowiedzialność zredukować liczbę godzin nauki religii w tygodniu o połowę, do 20. proszę się jednak zobowiązać, że z tych 20 godzin uzyskanych w tygodniu ksiądz poświęci 7 godzin na to, aby codziennie spać o godzinę dłużej, 6 godzin na własne studium, aby pogłębić swoją formację teologiczną w duchu soborowym, a pozostałe 7 godzin na pracę duszpasterską w rodzinach.
„Jestem przekonany – zakończył biskup swoje opowiadanie – że przy takim podziale czasu i sił wyniki duszpasterskie będą w rezultacie końcowym na pewno lepsze”.
Wojny wygrywa się przez śmiałe i dalekosiężne posunięcia strategiczne, a nie przez dopingowanie żołnierzy w pierwszej linii frontu, aby walczyli do upadłego." Ks. Blachnicki
Pytanie tylko, na ile księża proboszczowie odpuszczą trzymanie wszystkiego w ręce. Jak się to nazywa? Delegowanie zadań?
Znamienne dla mnie jest to, ze jest to dla Pana rewolucyjnym odkryciem. Widac w Polsce ciagle jeszcze jest ksiezy za duzo i wszyscy, mam wrazenie z biskupami na czele, uwazaja, ze wladza w parafii ma nalezec do (czasowo tam przebywajacego) proboszcza, a parafianie, ktorzy jeszcze czesto sa cale zycie zwiazani z jedna parafia sa niegodni zaufania, ze o nia zadbaja.
Sytuacja jest jeszcze ciagle wygodna dla obu stron, bo i swieccy sie do stalego zaangazowania i przejmowania odpowiedzialnosci wraz z jej uciazliwosciami (wybrzydzaniem otoczenia, podejrzliwoscia, krytykanctwem itp) nie pala.
Proszę na moją odpowiedzialność zredukować liczbę godzin nauki religii w tygodniu o połowę, do 20. proszę się jednak zobowiązać, że z tych 20 godzin uzyskanych w tygodniu ksiądz poświęci 7 godzin na to, aby codziennie spać o godzinę dłużej, 6 godzin na własne studium, aby pogłębić swoją formację teologiczną w duchu soborowym, a pozostałe 7 godzin na pracę duszpasterską w rodzinach.
„Jestem przekonany – zakończył biskup swoje opowiadanie – że przy takim podziale czasu i sił wyniki duszpasterskie będą w rezultacie końcowym na pewno lepsze”.
Wojny wygrywa się przez śmiałe i dalekosiężne posunięcia strategiczne, a nie przez dopingowanie żołnierzy w pierwszej linii frontu, aby walczyli do upadłego." Ks. Blachnicki