Pewnie niektórzy powiedzą, że nie wypada szacownemu, zmarłemu zakonnikowi wypominać ksywki: "Krwawy Bronek", ale dobrze pamiętam, jak ojciec Wenanty zarządził na naszym roku egzamin ustny (choć kilka lat z rzędu był już pisemny) właśnie dlatego, że, jego zdaniem, ksywka ta zaczyna odchodzić w niepamięć, a był z niej dumny... Z żadnej piątki nie cieszyłam się tak, jak z tej trói... Ale wykłady miał fantastyczne. Będę pamiętać w modlitwie, Ojcze Profesorze!
Och pamietam jak wykonywalem dla Niego rozne prace biblioteczne, a on musial sie "urywac" na furte, bo kolejki drugo i trzecio terminowych sie ustawialy. Krwawy chyba mialo duze odniesienie do rzeczywistosci :)A prywatnie dusza-czlowiek. Pomimo duzych roznic swiatopogladowych, dobrze nam sie gawedzilo i spedzalo czas. Nie zapomne wycieczek do Wisly, Wiednia itp. Zal mi tylko, ze nie zdazylem sie jeszcze z Nim zobaczyc. Mea Culpa. Nadrobie kiedys.........
Marek Zubert
Będę pamiętać w modlitwie, Ojcze Profesorze!