"Jeśli mimo to codziennie znajduje kilka godzin czasu dla swoich dzieci, to nie mają one wątpliwości co do tego, że są przez niego bardzo kochane i że są cenne w jego oczach."

Kilka godzin codziennie? Nie wiem w jakim świecie autor żyje, ale chyba nie tym realnym. Albo coś ze mną jest nie tak.

Dla mnie wyczynem jest taka organizacja dnia, żebym codziennie spędził z dziećmi godzinę czasu + weekendy.

Zgadzam się z wieloma tezami tego artykułu, ale ogólny wydźwięk jest strasznie moralizujący i denerwujący. Trochę jak wkładanie ciężarów ludziom na głowę których autor sam by nie był by w stanie unieść.

Przykładowy plan dnia idealnego ojca:
- praca, nie więcej niż 8h dziennie (a przecież mężczyźni mają być zbawieni przez pracę W POCIE CZOŁA? 8h to na ogół nie jest praca w pocie czoła z mojego doświadczenia, większość znajomych musi robić fuchy po pracy. A proszę porozmawiać z rolnikami ile pracują w lecie, itp itp...)
- kilka godzin z dziećmi codziennie, kilka to minimum 3 godziny
- do tego pewnie wypadałoby spędzić czas z dziećmi w pojedynkę, co wymaga jeszcze więcej czasu przy licznej rodzinie
- czas z żoną codziennie, relacja z żoną jest ważniejsza od relacji z dzieci, więc ważne by znaleźć dla Niej odpowiednią ilość czasu, np. 2, 3h (i nie koloryzuje, przy dużej aktywności rodziców lub po prostu dużej ilości dzieci potrzeba dużo rozmawiać ze współmałżonkiem).
- koniecznie formacja, parafia itp. bo bez to przecież najlepsza pomoc, powiedzmy 3h w tygodniu (1 msza i spotkanie).


Czyli plan dnia:
- praca 8h (nie więcej)
- czas z dziećmi 3h (nie mniej)
- czas z żoną 3h (nie mniej)
- spanie 8h (nie więcej)
- dojazd do pracy (2 h, nie więcej)
- formacja duchowa, średnio 30minut
------------------
Mamy 24,5h na dzień

I nie mówimy tutaj o dodatkowych obowiązkach (remont mieszkania, naprawa lub kupno samochodu, pomoc rodzinie, itp itp itp), zakupach, dowożeniu dzieci do szkoły

Sz. P. Autorze, polecam przeczytać książkę Tajniki Żonglerki, Pata Gelsingera, byłego CTO Intela. Jakościowe spędzenie 30 minut z dzieckiem codziennie to jest już na prawdę piękna rzecz!

Czas ofiarowany bliskim to pierwszy sprawdzian miłości. Kilka godzin (co najmniej) dla dzieci i żony (liczone razem, a nie oddzielnie) to sprawa przede wszystkim sobót i niedziel oraz czasu urlopu. Na co dzień zwykle tyle czasu spędzonego razem nie jest zwykle możliwe, ale chodzi o to, by to jednak było więcej niż kilka czy kilkanaście minut. W dniu ojca warto, by każdy z tatusiów obliczył, ile czasu poświęca na telewizję i inne media, na hobby i rozmowy z kolegami, a ile czasu spędza z żoną i dziećmi.

Marzą mi się czasy, gdy mężczyźni w Polsce tak się zorganizują w polityce i działalności gospodarczej, że jak w normalnie funkcjonujących państwach za osiem godzin pracy będą mogli utrzymać rodzinę, a resztę czasu będą mogli być z żoną i dziećmi. Oczywiście być w dobry sposób, czyli wnosić w życie bliskich pogodę ducha, miłość, wzór dojrzałości, wierności, odpowiedzialności.

– Jeśli nie będziesz spędzał z dziećmi czasu, to powiedzą kiedyś: To prawda, mój tata był dobrym człowiekiem. Szkoda tylko, że go nie znałem.

Ojciec Nicka pracował w trzech miejscach. Mimo tego miał czas, żeby zagrać z synem w piłkę i szachy. Wiedział, że bez obecności nie ma dobrej relacji.

Autor napisał:
> Na co dzień zwykle tyle czasu spędzonego razem nie jest zwykle możliwe [t.j. kilka godzin - przypis własny], ale chodzi o to, by to jednak było więcej niż kilka czy kilkanaście minut.

Dziękuję za sprostowanie, myślę że warto to zaznaczyć w artykule, bo inaczej jest on mylący.

"Dla dziećmi jest czymś oczywistym, że matka jest obecna w domu od świtu do nocy, że ma dla swoich dzieci czas, że chętnie z nimi rozmawia, że wsłuchuje się w ich pytania, przeżycia i problemy, że dodaje otuchy, pociesza, spiera. Obecność ojca nie jest już dla dzieci tak oczywista, gdyż zdają one sobie sprawę z tego, że tata musi zarobić na utrzymanie rodziny, że wiele godzin spędza w pracy zawodowej, że po powrocie ma zwykle sporo do zrobienia w domu i najbliższym otoczeniu, że ma swoje zainteresowania i hobby, że lubi się zdrzemnąć i oglądać telewizję czy poczytać gazety."


bo to jest takie poddaństwo kobiet, które są wiecznie do dyspozycji męża i dzieci, a o drzemce, hobby, czy czytaniu gazet mogą tylko pomarzyć.

Po Gościu spodziewałam się czegoś więcej

takie to wszystko podręcznikowe i pompatyczne - uśmiecham się szczerze do księdza Drzewieckiego, ale nie daję mu mandatu do pisania o tym co to znaczy być dobrym ojcem... brak doświadczenia wychodzi gołym okiem a niespójność i moralizatorstwo kładzie tekst na łopatki - gdyby napisał o dobrym kapłaństwie, może by i wyszło coś ciekawego?? - potrzeba świadków , nie nauczycieli

to pisałem ja - ojciec pięciorga dzieci

Prawda jak zwykle leży gdzieś po środku. Ani nasza rzeczywistość, ani przedstawiony tu model nie są dobre. Taki tata idealny, zapewne miałby kłopoty finansowe, no chyba że ma bogatą żonę albo z domu jest bogaty.