Zakony otwarły się na świat, to świat otworzył się na zakony. Raczej nie można zjeść ciastko i mieć ciastko. Mogę też zjawisko objaśnić jeszcze prościej, dla słabszych intelektalnie. Jeśli walnąć łepetyną w ścianę, to i ściana odpowie guzem.
nie procesy się opóźniły, tylko młodzież jest ściągana przez media, system edukacji czy zatrudnienia w taki klimat i postawy, gdzie się nie za bardzo odnajdzie z dotychczasowymi drogami powołania, zanim się ogarnie, że to nie to potem z tego "wymiksuje" jest dość późno, gadka, że się procesy opóźniły, jest na prawdę głupawa, w ogóle jakby obok tematu
>>nowe formy życia zakonnego i apostolskiego. Niektóre z nich nie tylko nie narzekają na brak powołań, ale wręcz cechuje je dynamiczny rozwój.<< Dobrze, że był II Sobór Watykański, który pomaga znaleźć się w dynamice współczesnego świata.
Bo świat się zmienił, na gorsze. Wydaje mi się, że w dzisiejszym świecie człowiek od małego bombardowany jest tyloma bodźcami - internet, smartfony, tv, tablety - jak również przyjemnościami życia (kino, hipermarkety, wycieczki szkolne, trenowanie sportów, targi i wystawy oraz pokazy wszystkich możliwych produktów, reklamy , pełno golizny i seksu w teledyskach dla młodzieży i w mediach, kult ciała), że naprawdę trudno w tym wszystkim usłyszeć Boga. Jest raczej pogoń za doznaniami, co jeszcze można się nauczyć, ile językow obcych, jakie studia skończyć , gdzie pojechać, na jakim strzeżonym osiedlu kupić mieszkanie, jak zmienić pracę na coraz lepszą. Boga słucha się w ciszy. Sens życia wielu dziewczyn czy facetów polega na wrzucaniu swoich zdjęć prawie bez ubrań i w różnych pozach, codziennie nowa fotka i żeby było jak najwięcej "plusików" od oglądających, co za żenada. I takie duże dzieci mają szansę na dorośnięcie i zasilenie szeregów zakonnych? Szczerze wątpię.Nie wiem czy do zakonów będzie wielu chętnych w przyszłości....