św. Jan Vianney był człowiekiem prowadzącym surowy tryb życia, św.o.Pio także, św. Maksymilian Kolbe również, i wielu wielu świętych. Z wypowiedzi Franciszka trzeba by wnioskować, że oni wszyscy byli obłudni i gdy nikt nie widział wtedy w ukryciu roblili złe rzeczy, prowadzili podwójne życie. Czemu służą takie wypowiedzi Franciszka, bo one się ciągle powtarzają? Chyba tylko deprecjonowaniu ludzi chcących postępować w zgodzie z Ewangelią, bo każdy taki człowiek może od razu mieć przypiętą łatkę "obłudnika".
Nie chodzi o prowadzenie surowego trybu życia, tylko o postawę surowości względem innych. Nie można tego powiedzieć o żadnym z wymienionych przez Ciebie świętych. Naprawdę, zadziwia mnie postawa tych katolików, którzy czytają papieża tylko po to, żeby wychwycić coś, do czego można by się przyczepić.
Czy w ogóle spotykacie się z wieloma przypadkami dwulicowych obłudników?, ? Bo w otoczeniu Franciszka są ich widocznie tabuny, gdyż ciągle się na nich skarży. Tak samo jak na faryzeuszy. Co się dzieje w tym Watykanie, sami dwulicowcy i faryzeusze? I jeszcze plotkarze, o nich też często mówi.
Do gościa z godz. 13:17 - Przeczytaj sobie kazania św.Jana Vianneya, pomogę Ci:
"Grzeszniku, tyś ciągle przekraczał moje przykazania; dziś ci pokażę, że jestem twoim Panem. Stań przede mną ze swymi zbrodniami, które stanowiły przędzę twego życia! […] Chodźcie, mściwi, i zobaczcie, ile krzywd wyrządziliście bliźniemu! Policzcie wszystkie myśli nienawistne, które w sercu chowaliście. Piekło dla was zgotowane na wieki! [...]już dla was nie będzie miłosierdzia. Idźcie precz ode mnie przeklęci, dla was zgotowane piekło, gdzie będziecie na wieki ofiarami mego gniewu, gdzie się przekonacie, że pomsta należy do Boga samego..[...] ".Patrz, pijaku, który naraziłeś na straszną nędzę swą żonę i dzieci! Widzisz te występki? Policz dnie i noce, niedziele i święta, które spędziłeś w szynkach. W tej księdze zapisane wszystkie nieuczciwe słowa, którymi bluzgałeś po pijanemu. Czytaj te przysięgi, przekleństwa i zgorszenia, które dałeś żonie, dzieciom i sąsiadom. Tu wszystko zapisane i policzone. Idź precz do piekła, gdzie będziesz upojony żółcią gniewu mego..[..} ''.Otwórzcie się głębokie przepaści piekielne i pochłońcie to mnóstwo potępieńców, których życie było ustawiczną pogardą Boga i pracą na własne potępienie.[...]
I co, zapewne w ciągu całego swojego życia nigdy nie słyszałeś takiego surowego kazania, gościu?, dziś wolno tylko o miłosierdziu i łagodności, a kto co innego mówi ten obłudnik?
Tu nie chodzi o tryb życia, ale postępowanie wobec innych ludzi, o czym mówi dzisiejsze czytanie o nawróceniu świętego Pawła. Myślę, że podstawą jest miłość i empatia. Można być przecież surowym rodzicem, ale trzeba uważać, by nie było to tylko przykrywką do tego, że nie znamy innych metod wychowawczych, albo nie chcemy się przyznać do naszych zranień i je wyleczyć, stąd może być w nas agresja.
Drogi Ojcze Święty Franciszku! Wenezuela jest krajem, o którym Ojciec nie mówi. Jest to bowiem kraj, w którym rządzą „odsunięci na margines”, gdzie „niesprawiedliwość” wyrównywana jest socjalizmem. Słowem, jest to kraj realizujący w pełni lansowane przez Ojca odejście od gospodarki rynkowej, która „miażdży ludzi” – a jednak to tam jest korupcja, wyzysk człowieka przez człowieka, kult coraz rzadszego pieniądza, morderstwa na porządku dziennym i władza, która niedawno przeciw demonstrantom wysłała transporter opancerzony (patrz komunikat w m.in. „Gościu”). Mam więc pytanie: Kolejny nieudany eksperyment Ojca ulubionego socjalizmu i przez Ojca hołubionej teologii wyzwolenia, a zwłaszcza ludzie stojący za ofiarami i postępującym bezprawiem – zasługują na łagodność czy raczej na surowość? Na miłosierdzie czy raczej pokutę? I to natychmiastową? Z życzeniami refleksji w Prawdzie Ducha Świętego, Michał Obrębski
Genialna Homilia Franciszka! Może wreszcie wyprowadzi Kościół na prostą z augustiańsko-tomistycznych obsesji. Warto przypominać stanowiska wielkich księży profesorów jak ks. prof. Michał Heller czy ks. profesor Tischner.... Heller uważa, że Stwórca jest zarówno transcendentny jak i immanentny. Koncepcja creatio continua oraz wiara w akt Boży w całości praw przyrody, bez poprawek czy „łatania dziur”, nie jest panteizmem jak u Spinozy i Einsteina. Ponadto za jedną z możliwych interpretacji nauki Heller uznaje panenteizm i uznaje go za zgodny z doktryną chrześcijańską. Współpracował z panenteistą Józefem Życińskim, choć podkreślał, że sam panenteistą nie jest i jego przekonania nie pokrywały się w pełni z tymi Życińskiego[268]. Polski duchowny zaznacza też, że współczesna fizyka wskazuje na nieadekwatność ludzkich intuicyjnych pojęć, takich jak czas i przestrzeń w potocznym rozumieniu, do opisu natury – przykładowo w skali Plancka[269][270][271]. Tym bardziej codzienne kategorie i ludzki język nie mogą być adekwatne do opisu Stwórcy[272]. Heller widzi w tym szansę na odrodzenie się teologii apofatycznej (negatywnej), obecnej głównie w chrześcijaństwie wschodnim, oraz doktryny analogii[273][274]. Jak było wspomniane wyżej, Heller jest przeciwny uznawaniu prawd wiary za kompletnie niezależnych od rozumu i nie należy w ten sposób tolerować sprzeczności między nimi. Sprzeczności mogą się niekiedy pojawiać – między wiarą a rozumem, a także między różnymi prawdami wiary – przez nieadekwatność ludzkich pojęć do ich wyrażania oraz rozbudowaną strukturę ludzkich przekonań, niemożliwą do ułożenia w jeden system formalny. Wtedy pomocą w rozumowaniach teologicznych mogą być współczesne logiki parakonsystentne[275][276].
Dialog z Kosciolem
Michał Heller twierdzi, że relacje między nowożytną nauką a religią katolicką nie układają się najlepiej także z powodów organizacyjnych. Program seminariów w ogóle nie obejmuje spraw nauki i wiary, a nauczany tam tomizm przestał być aktualny wraz z powstaniem nowożytnej nauki. Reforma tomizmu w XIX w. była połowicznym sukcesem[232]. Sobór Watykański II nie wspomina o nauce prawie wcale i przeoczył wielką szansę, jaką był upadek pozytywizmu, na szukanie porozumienia ze współczesną nauką. Oprócz tego teologia zaczęła się opierać wyłącznie na filozofii kontynentalnej lub nawet żadnej, tracąc kontakt ze światem nauk ścisłych[233]. Dlatego Heller proponuje nauczanie w seminariach filozofii analitycznej w duchu anglosaskim[234] oraz podstawowych informacji o osiągnięciach współczesnej nauki, takich jak kosmologia. Uważa, że osiągnięcia współczesnej nauki mogą rzucić nowe światło na rozumienie tradycyjnych doktryn[235] (por. sekcja „Natura Boga”). Polski uczony nie zgadza się też ze zmianą po II Soborze Watykańskim, jaką jest skupienie duchownych wyłącznie na duszpasterstwie, kosztem m.in. badań naukowych[236][237]. Oprócz tego cieszy się z bezpośredniej współpracy Stolicy Apostolskiej ze światem nauki. Utworzenie Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego (Specola Vaticana) oraz Papieskiej Akademii Nauk to cenne posunięcia, jednak to krople w morzu potrzeb[238]. Ta współpraca zaowocowała gruntownym zbadaniem sprawy Galileusza[239] i jego rehabilitacją, m.in. dzięki konferencji z maja 1984, a także konferencją na 300-lecie Principiów Newtona w 1987[240
ks. prof Heller o tomizmie: Michał Heller nie stworzył ani nie popiera żadnego całościowego systemu filozoficznego. Uważa, że przy obecnym stanie wiedzy budowanie systemów jest skazane na porażkę[71] oraz jest przeciwny fundacjonizmowi. W czasach seminarium przychylał się do tomizmu[72], ale potem był nim rozczarowany w świetle współczesnej nauki[73][74]. Początkowo uważał, że wymaga on reformy, ale później uznał to za przedsięwzięcie karkołomne[75], tak że nie protestował przeciwko nazywaniu go „chrześcijańskim pozytywistą”. Do systemowego tomizmu nigdy nie wrócił[13], choć po latach docenił jego rolę w historii ludzkiej myśli[76]. Zamiast tego proponuje uprawianie filozofii w kontekście nauki i skupionej na konkretnych kwestiach. Samemu zabrał głos m.in. w historii filozofii, podkreślając jej związki np. z dziejami fizyki. Pisał też o realizmie poznania matematycznego i fizycznego oraz roli filozofii w powstawaniu nowych koncepcji naukowych, idąc w przeciwnym kierunku niż neopozytywizm. W ostatnich latach przeanalizował też interdyscyplinarne pojęcie przypadku – m.in. w matematyce, fizyce i biologii. Odwołuje się tak do sporów wokół interpretacji ewolucji biologicznej i kosmicznej oraz celowości i sensu we Wszechświecie. Heller uważa zbliżenie nauk ścisłych, filozofii i teologii za swoje największe osiągnięcie, ważniejsze od wyników w kosmologii[77]. ks. prof. Tischner o tomizmie: zdaniem Tischnera, to właśnie jest typowy dla tomizmu rodzaj syntezy, że mianowicie ta filozofia utworzyła (mniej lub bardziej) jednolitą całość z treścią Objawienia – ze względu na zastępowalność języka Objawienia własnym filozoficznym językiem. Stąd w doktrynie chrześcijań- skiej następowało swoiste porządkowanie tez, ich hierarchizacja czy też rozmieszczanie akcentów pod wpływem przeprowadzanej w tomizmie syntezy. Na wizji Boga, w której elementy arystotelizmu splotły się z elementami pochodzącymi z Biblii, tomizm nadbudował teorię tego, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe, doskonałe i niedoskonałe, celowe i niecelowe; co prowadzi do Boga i od Niego oddala. W takiej zaś optyce powstaje problem dysjunkcji tego, co filozoficzne, od tego, co ewangeliczne.
Zarzut Tischnera jest wymierzony wobec anachronizmu tej wersji filozofowania. Tomizm bowiem nie nadąża już za współczesnymi osiągnięciami wiedzy o człowieku i świecie – zwłaszcza poza wartościami średnimi – a zatem w skali „makro”, „mikro”, czy ostatnio – „nano”. Trudno tu zatem o warunki wystarczające do zachowania wzajemnej kompatybilności czy jakiegoś typu odpowiedniości, przekładalności. Tomizm nie może sobie nadto przyswoić odkrycia intencjonalności, uprawia natomiast refleksję ontologiczną. I należy podziękować Franciszkowi, że wraca do korzeni wiary. Że nie odcina się także od nauki czemu dał wyraz wypowiadając sie wreszcie jednoznabcznie co do ewolucjonizmu. Może wreszcie prawda będzie ważniejsza w KK niż uporczywe dochowywanie fałszywym tradycjom, które często urągają faktom.
I Heller i Tischner byli bliscy herezji i wywarli bardzo negatywny wpływ na katolickie środowiska naukowe, które nie znając Magisterium Kościoła dały im wiarę.
A niby dlaczego akurat sw.Jan Vianney ma byc takim przykladem ? To , ze dla ciebie Gosciu taka postawa to wzor , nie znaczy ze to ma byc wzorzec dla kazdego katolika . Dla mnie wzorcem jest Pismo Swiete a nie kazania jakiegos swietego .
Wydaje mi się, że Franciszek nie rozpatrzył tu wszystkich aspektów "surowości". Bycie surowym dla osiągnięcia jakiejś satysfakcji z okrucieństwa to rzeczywiście problem, ale są też - dość częste - sytuacje, gdy trzeba "być surowym" z miłości, np. gdy dziecko chce zjeść lody, choć nie powinno, bo ma chore gardło, a zjedzenie lodów zaszkodziłoby mu i pogorszyło jego stan. I co wówczas? Mam pozwolić by dziecko je zjadło, byleby tylko nie uznało mnie za "surowego"? Nie - nie mogę tak postąpić, bo wtedy właśnie zaprzeczyłbym rzeczywiście miłości do dziecka!
Franciszek mówi o bezpodstawnym rygoryzmie jako wartości samej w sobie, która gubi prawdziwy sens działania dla dobra. Nie o relatywizmie w działaniu czy też o braku rozsądku w działaniu jak w wypadku lodów i chorego dziecka. Nie infantylizujmy rozumienia jego nauczania i nie rozumiejmy go w banalny sposób sprowadzając do nieadekwatnych przykładów.
Przecież napisałem, że Franciszek nie rozpatrzył WSZYSTKICH aspektów surowości. Dlatego uzupełniłem o jeszcze jeden, dość ważny, według mnie - czy to jakiś problem dla dyskusji? Przykład jest prosty, by łatwo go było można zrozumieć i łatwo odnieść do całego spektrum znacznie poważniejszych sytuacji, gdy Koścół może się komuś wydawać "surowy" w swoim stanowisku.
I znowu: o czym mówi Franciszek. O jaką surowość tu chodzi? Być może ma w swoim otoczeniu w Watykanie ludzi surowych, którzy przeszkadzają mu w rządzeniu Kościołem. Kto to jest? Kard. Mueller, Kard. Sarah, Kard. Burke? Czy może są to zakony o surowej regule średniowiecznej jak: cystersi i kameduli? A może są to ci, którzy mówią, że Dekalog nadal obowiązuje, choć świat laicki bardzo by chciał, by już nie obowiązywał? Może to ci, którzy pragną, by w Kościele katolickim nadal obowiązywało siedem sakramentów a nie np. dwa lub trzy? Do kogo zwraca się Franciszek? Nie wiem co o tym myśleć? Szanowna Redakcjo „Gościa Niedzielnego” udzielcie uczciwej odpowiedzi (może być niepoprawna politycznie).
nie no Burke już jest zapewne surowy dla duchowych uwikłanych w naduzycia seksualne do jakich rozpatrywania delegował go Franciszek. Brawo Franciszek! Burke gwarantuje skrupulantyzm w zalatwieniu sprawy.
Dokładnie tak. Kard. Burke ma sposobność wykazania się w sprawach nadużyć seksualnych duchownych oraz poćwiczyć cnotę pokory i posłuszeństwa wobec PRYMATU papieskiego o którym kiedyś pisał Razinger. Posłuszeństwo to bardzo stara tradycja kościelna i chyba taki konserwatysta jak Burke nie zaprzeczy temu.
Mówimy Lenin a w domyśle partia. Niepokój większości tu komentujących, mój także, budzi podskórna intuicja, że w tej całej krytyce surowości chodzi po prostu o urobienie opinii publicznej w kwestii cudzołożników dopuszczonych do komunii. Jesteś przeciw = jesteś surowy = jesteś zły.
Kolego chyba nie zrozumiałeś. O pukaniu się po czole dotyczyło Twojego nowoczesnego wpisu. Wpisuję tu bo wyżej jest zablokowane. Naprawdę ludzie wyhamujcie z tym jadem na Franciszka bo wchodzą tu ludzie też niewierzący i kompromitujecie wiarę w ich oczach. I żeby była jasność jestem katolikiem. Tak więc życzę zdrowia i pomyślności Bracie!
Drodzy Goście, którzy tak chętnie plujecie a swojego Papieża - no musicie się pogodzić z faktem, że mamy Franciszka. Ja dziękuję Bogu i widzę przy nim prawdziwą asystencję Ducha św.
Ja tez sie ciesze , ze mamy takiego papieza , ktory wyprowdza Kosciol na prosta droge .Wielu gorliwym katolikom sie to nie podoba ale czesto przez ludzi , ktorzy uwazaja sie za "surowych" przemawia bardziej pycha i obluda niz milosc do blizniego .
Franciszek: Kościół potrzebuje łagodności, a nie surowości.
Wiele katolików, tych z najwyższj cywilizacyjnej półki, już to wie. I praktykuje: zamiast umartwiać się ku chwale bożej i swojemu zbawieniu smagając łańcuchem za grzechy własne i świata, smaga się - nawet nie jednym, a całą wiązką - pawich piór. I nawet się z tym wcale nie kryje - wychodząc ze słusznej przesłanki, że nowa ewangelizacja jest ważniejsza od przecież niesprawiedliwych posądzeń o epatowanie pychą. No, wiele wie, ale przecież nie wszyscy. Zatem sporo jest jeszcze do zrobienia i dyscyplinujące przypomnienie jest jak najbardziej potrzbne,
"To ludzie surowi prowadzą podwójne życie"...I, to mówi papież,który służy Chrystusowi, a wszyscy doskonale wiemy, że nasz Pan był bardzo wymagający i surowy. O czym świadczą Jego słowa wypowiedziane do pierwszego papieżaKK" Zejdź mi z oczu,szatanie!. Jesteś mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży ,lecz ludzki"(Mt 16,23). Osobiście bardzo boję się nie wymagających i lekceważących zło ludzi , którzy grzech śmiertelny usprawiedliwiają. A najbardziej boję się duchownych, którzy ignorują i lekceważą nasze zbawienie. Bardzo boję się ludzi, którzy niby uczą, a za chwilę swojej nauce zaprzeczają, niby zło potępiają a zarazem je usprawiedliwiają...Taka niby na niby rzeczywistość obrazem jest czego?...Chyba jedynie świata Piotrusia pana, a ten jak wiemy jest uznawany za syndrom zaburzonej męskości...
Megi przyjmij braterską dobrą radę i upomnienie: idź do spowiedzi i do psychoterapeuty z tym swoim nieprzerobionym żalem po rozwodzie bo niestety pleciesz uporczywie zamiast pójść naprzód i się rozwijać zarówno w swojej wierze jak i jako osoba. Twój cytat Jezusa jest kompletnie nieadekwatny do tez zawartych w Homilii Franciszka. Jezus kierował swoje słowa do szatana, a nie ludzi w tych słowach! Franciszek mówi o bezmyślnym rygoryzmie który gubi prawdziwy sens wiary: miłość. Rygoryzmie, który jako bezmyślny, wydrążony z sensu bo stanowi dla kogoś wartość samą w sobie jest sprzeczny z prawdziwym sensem wiary.
Nie ma to jak powyrywać z kontekstu słów żeby forsować swoją fałszywą tezę. No i użyć słów Jezusa kierowanych do szatana, a nie innych ludzi.... Wróć do postów wyżej np. Wojtka i innych i spróbuj coś zrozumieć więcej i głębiej.
Nie rozumiesz najwyraźniej tych słów. To są słowa w reakcji na perswazję Piotra odciągającego Go od krzyża de facto. To nie są słowa do Piotra potępiające go jako człowieka tylko metaforyczna nagana sposobu myślenia Piotra o tym co ma się wypełnić. Czytuję twoje wpisy w różnych wątkach i coś mi się wydaje, że przyda ci się przyjęcie swojego krzyża w pokorze i bez tych powtarzanych w koło oskarżeń innych i pretensji. Może to co pozwoli zrozumieć prawdziwy sens tych słów: http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,690,zejdz-mi-z-oczu-szatanie-mt-16-21-27.html
Megi ale to jest potępienie nie samego Piotra ale jego pomysłu odciągnięcia Chrystusa od męki. Ten pomysł Chrystus gani i nazywa szatańskim myśleniem. Tu nie ma surowości, rygoryzmu itp. w sensie dosłownym wobec Piotra jako osoby. Pamiętaj także o dalszych słowach: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.
Zgubiłaś sens cytowanych słów. One mają sens w kontekście tego co mówił wcześniej Piotr i tego co na to odpowiedział Jezus i co potem mówił do innych. Kompletnie ten cytat nie przystaje do Homilii Franciszka, który mówi o pustym rygoryzmie. Dlatego między innymi wspomina także tych, "którzy wykorzystują surowość na pokrycie swoich słabości, grzechów, zaburzeń osobowości i aby wybić się nad innych" . I dlatego potem przytacza przykład Szawła wychowywanego bardzo surowo i restrykcyjnie, a przez to niezdolnego do tolerowania innych ludzi o odmiennym poglądzie.
Megi , twoj cytat wyjety z kontekstu nie ma zupelnie sensu . To jest taktyka swiadka Jehowy a nie katolika .Ja tez moge ci odpowiedziec cytatem : "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem ", Chrystus zamiast karac przebacza .
a co ma do tego sama surowość? Franciszek mówi o używaniu surowości i rygoryzmu do pokrywania swoich niedoskonałości i posługiwaniu się surowością i rygoryzmem do wywyższania się nad innymi co ja interpretuję jako używanie tego do zwykłej chełpliwości.
nie wiem do kogo piszesz i o co chodzi z upodabnianiem ale chyba ci się przyda przeczytać też to: http://gosc.pl/doc/3869343.Papiez-do-neoprezbiterow-Kaplanstwo-to-sluzba-a-nie-kariera
Wszystkim @adwersarzom .......Odpowiadam , nie interpretujcie Pisma Świętego jeśli SŁOWO BOŻE jest przeciw Panu Jezusowi wykorzystywane. Znacie to jak szatan mądrzył się swoją znajomością PŚ i usłyszał ....PRECZ....Baczcie byście i wy tego nie usłyszeli i za wypaczanie i wynaturzanie PRAWDY ,którą jest JEZUS CHRYSTUS przez wasze kłamstwa głoszone w łagodności i powtarzanie szatańskich g..no prawd ZNIEWAŻACIE ZBAWICIELA I KK .....Piotr usłyszał zejdź mi z oczu szatanie, bo słuchał szatana, sprzeciwił się NAJŚWIĘTSZEJ OFIERZE, oczywiście w trosce o Pana w łagodności wyraził ...niech cię Bóg broni !Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie>>i usłyszał Zejdź mi z oczu szatanie.!...Usłyszał te słowa bo nie słuchał MESJASZA,SYNA BOGA ŻYWEGO, w którego wiarę wyznał w okolicach Cezarei Filipowej, kto tam był będzie wiedział o czym piszę, było to miejsce kultu szatańskiego...Co do Szawła, który stał się Pawłem nic mi nie wiadomo, aby ten FACET z krwi i kości uczony przez jednego z najlepszych profesorów Gamaliela i do wiernej Bogu służby przygotowany z chwilą NAWRÓCENIA, stał się łagodnym , męstwa i odwagi pozbawionym eunuchem, który relatywizuje EWANGELIĘ , usprawiedliwia grzech i żyjącym w grzechu śmiertelnym cudzołożnikom daje do spożycia NAJŚWIETSZE CIAŁO I KREW NASZEGO PANA....ON ODWAŻNIE I ZDECYDOWANIE STAJE W OBRONIE PANA, ON STANOWCZO NAKAZUJE Mój cudowny profesor zwykł mówić o świętym Pawle " bezkompromisowy i stanowczy szaleniec Boga, rygorysta odważnie MIŁOŚĆ broniący , w MIŁOŚCI żyjący i dla MIŁOŚCI umierający". ......I tego właśnie diabeł nie może znieść pięknej , czystej i wymagającej rygoryzmu MIŁOŚCI wiernej i uczciwej aż do śmierci . ....Święty Paweł wiedział o tym, dlatego jest autorem Hymnu o miłości i 13 listów ktore nieustannie pięknie brzmią, bo napisał je ten, który ,wie że ....ci przeciwstawiają się prawdzie, ludzie o spaczonym umyśle, którzy nie zdali egzaminu z wiary. Ale dalszego postępu nie osiągną, bo ich bezmyślność będzie jawna dla wszystkich, jak i tamtych jawna się stała...źli ludzie i zwodziciele będą się dalej posuwać ku temu,co gorsze, błądząci [innych] w błąd wprowadzając ... są CYMBAŁAMI BRZMIĄCYMI , przed którymi ostrzega nas św.Paweł i w Drugim Liście do Tymoteusza z rygoryzmem nakazuje ZAKLINAM CIĘ WOBEC BOGA I CHRYSTUSA JEZUSA,KTÓRY BĘDZIE SĄDZIŁ żywych i umarłych......GŁOŚ NAUKĘ, NASTAWAJ W PORĘ, I NIE W PORĘ[ w razie potrzeby] WYKAŻ BŁĄD, POUCZ, PODNIEŚ NA DUCHU Z CAŁĄ CIERPLIWOŚCIĄ, ilekroć nauczasz.PRZYJDZIE BOWIEM CHWILA,KIEDY ZDROWEJ NAUKI NIE BĘDĄ ZNOSILI, ALE WEDŁUG WŁASNYCH POŻĄDAŃ-ponieważ ich uszy świerzbią- będą sobie mnożyli nauczycieli.BĘDĄ SIĘ ODWRACALI OD SŁUCHANIA PRAWDY, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom"
A o apostołce apostołów Marii Magdalenie słyszałeś? jestem kobietą i wolałabym, żeby mnie nie utożsamiać z niejaką Megi i wygłaszać na jej przykładzie jakieś ogólne twierdzenia. Pozdrawiam.
Stanowisz dla mnie przykład jak można "wojować z krzyżem w ręku". To jest czysta agresja. Poczytaj sobie to: http://gosc.pl/doc/3869391.Bluznierstwem-jest-wykorzystywanie-krzyza-jako-znaku-walki
Megi jest przykładem ale nie tego że kobiety nie powinny nauczać tylko tego jak dewastuje zemsta i agresja. Do czego ją doprowadził także - jak rozumiem z postów - jej mąż, który ją opuścił. On jest temu winien przede wszystkim.
Bo to jest rozpacz, a nie żadna pobożność. Rzekomo im bardziej rygorystyczna tym lepsza.....Dobrze, że Megi przychodzi i opowiada. Bo spotyka innych i w końcu dojrzeje do tego co jej niektórzy radzą.
@Pawle rygorysto błądzący ,..... dziękuję za piękny obraz zasad , dzięki którym święty Paweł pokazuje, że możliwe jest szczęśliwe życie w miłości ,wierności i jedności małżeńskiej...,gdzie mężczyzna jest głową kobiety, a kobieta jego chlubą ...oczywiście pod warunkiem, że mężczyzna jest głową Chrystusa....Myślę, że diabelski feminizm pojawił się w świecie właśnie dlatego, żeby ten ład i porządek ustanowiony nie przez Pawła, ale przez Boga już w Raju po grzechu pierworodnym ZNISZCZYĆ... Szatan od momentu popełnienia przez człowieka pierwszej ZDRADY ODRZUCENIA ZYCIA W MIŁOŚCI I JEDNOŚCI Z BOGIEM rozpoczął perfidne wynaturzanie i deformowanie ich życia w sacrum miłości małżeńskiej.. ...A że diabeł jest geniuszem niszczenia Bożych dzieł stwórczych , MAŁŻEŃSTWO NIM JEST, więc najpierw oderwał przez grzech pierworodny małżonków od Boga, wszedł między nich, wynaturzając egoistyczną pychą małżeńską miłość.....I zaczęła się ta diabelska rywalizacja między kobietą i mężczyzną, trwająca do dziś walka o władzę i dominację mężczyzny nad kobietą, i kobiety nad mężczyzną......Niestety to diabelskie szczucie jednych drugim dzieje się w swiecie, i dziać się będzie tam, gdzie faceci są ku....mi czyli Piotrusiami Panami, a kobiety za wszelką cenę chcą, albo muszą być ich głowami....Osobiście nie znam kobiety, która mając cudownego odpowiedzialnego rygorystycznie trwającego w wiernej uświęconej ŁASKĄ SM MIŁOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ męża, CHCIAŁABY aby poślubiony przez nią MĘŻCZYZNA nie był jej i rodziny głową ..... My o niczym nie marzymy, tylko o tym byście byli naszymi FILARAMI 100% FACETAMI....Nam waszym żonom w zupełności wystarczy zaszczyt bycia waszą CHLUBĄ, pod warunkiem że głową mojego męża jest Chrystus.
Wiesz co.... mam inaczej. Jestem kobietą, mężatką a swoje małżeństwo uważam za bardzo udane. Mąż nade mną nie dominuje i obydwoje nie mamy poglądów takich jak św. Paweł na temat relacji między kobietą a mężczyzną. Mamy klasyczny równościowy, wzajemnie się uzupełniający związek. Mało tego - nie zamierzamy w takiej ciemnocie wieków starożytnych wychowywać swoje dzieci. Bo należy pamiętać o kontekście historycznym pisanych słów...Te fragmenty św. Pawła przytaczane są obrzydliwe. Może nie wypowiadaj się w imieniu wszystkich kobiet. Mnie osobiście żenuje ton twoich wypowiedzi oraz zawarte w nich wulgaryzmy. Jesteś wielka fanką św. Pawła? To zastanów się nad takimi jego słowami: 15 Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie. Nie jest skrępowany ani brat, ani siostra w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. Dodam na zakończenie tylko jeszcze że nigdy nie jest tak jak się małżeństwo rozpada że winna jest tylko jedna strona. Rozumiem, że ty nie znalazłaś "FACETA" jak pisujesz tylko "Piotrusia Pana". Jak dla mnie strasznie to prostackie ujęcie. Jeśli się szuka wśród normalnych mężczyzn macho z los cojones to chyba to świadczy raczej o tobie niż o nich. Czyli o infantylizmie i niedojrzałości. Myślę, że odrobina prawdy od kobiety ci się przyda. Ze swej strony życzę wszystkim kobietom takiego męża jak mój, który nie "panuje" nade mną, nie jest moją "głową" itp. tylko PARTNEREM w codziennym życiu.
Jestem mężem i podzielam twoje zdanie. Moje małżeństwo też uważam za bardzo udane a moja żona na pewno nie jest typem z opisów św. Pawła i jemu podobnych. Nie czuję potrzeby dominowania nad nią. Dostałem w wystarczającej też ilości zwykłą czułość kobiecą od niej tak jak nasze dzieci. Pozdrawiam.
Zapomniał pozdrowić wszystkich @🙇utyskujących i nad moim nieszczęśliwym życiem ubolewających ,.......... mam to szczęście i łaskę życia w świętości SM i bardzo sobie cenię moje życie w wiernej i nierozerwalnej MIŁOŚCI i dla MIŁOŚCI do sakramentalnego męża i do moich cudownych dzieci... pokój Chrystusowy niech będzie w waszych sercach
Git Megi. Nie masz racji. Pali Cię ale tez Cię pozdrawiam. Twoja historia i spojrzenie na problem było pouczające ale nie w taki sposób jak myślisz. Będę o Tobie myśleć podczas swoich modlitw żebyś zaznała więcej spokoju.
No cóż, Bergoglio już niemal standardowo piętnuje surowość i trzymanie się zasad, w tym przykazań. Za to ma być "rewolucja czułości", czuli nie tylko tolerancja dla zła, ale i jego akceptacja, do tego zupełną afirmacją. Sam jakoś nie widzi problemu, gdy bezpardonowo rozprawia się z tymi, w których widzi swoich przeciwników. W tym duchu było postępowanie wobec kard. Bukre, czy np. zupełna czystka w Instytucie Rodziny, gdzie wszyscy nominaci JP2 i Benedykta zostali zwolnieni, tak też jest w przypadku zakonu kawalerów maltańskich. Takich przykładów jest bardzo dużo. Polecam
no tak. wszystkiemu winny jest Papież .... może oprócz takiego toku rozumowania - każdy ma prawo do głupoty w wywodzeniu wniosków - zachowasz przynajmniej trochę kultury i szacunku i będziesz Go nazywał Papieżem Franciszkiem. Chyba że jesteś ateistą i osoba głowy Kościoła Katolickiego dla ciebie jest właściwie nikim.
Trudno jest rozmawiać na jakiś temat z ludźmi, którzy racjonalnym argumentom i faktom przeciwstawiają swoje irracjonalne, oparte na uczuciach i niewiedzy przekonania. Jakbyś wiedział cokolwiek na temat postępowania Bergoglio, jego przeszłości, jego polityki, jego nominacji, jego celów, to moglibyśmy rozmawiać. A tak, pozostaje przekrzykiwanie się, albo wpisy tutaj w rodzaju jednego blogera typu: brawo Franciszek, jestem za Franciszkiem, któremu najwyraźniej wydaje się, że tutaj chodzi o coś w rodzaju konkursu piękności lub tańca z gwiazdami, gdzie publiczność ocenia według swego widzimisię.
@Gość "Dodam na zakończenie tylko jeszcze że nigdy nie jest tak jak się małżeństwo rozpada że winna jest tylko jedna strona." - w przypadku zdrady małżeńskiej winna jest tylko ta strona która dopuściła się zdrady. Kryzys malżeński to jedno a decyzja o zdradzie to drugie. Nie mieszajmy pojęć.
nie zgadzam się - w przypadku zdrady małżeńskiej nie jest winna tylko ta strona która zdradziła. często zachowanie drugiej osoby jest na tyle wredne, że popycha do zdrady tą osobę która zdradza. to się zdarza często. i szczerze mówiąc nie wiadomo co gorsze: współmałżonek, który urządza w domu z życia piekło czy ten który zdradza bo już taką niechęcią pała do tej osoby, że rozgląda się gdzie by tu znaleźć "pocieszenie" (fałszywe). Tak więc kombinacji jest mnóstwo. Powyższy wpis pokazuje jak to często sprowadza się zdradę do jedynie "fizjologicznego" aspektu, na który się decyduje zdradzający. No widać że ktoś szybciutko znajduje winnych bez głębszej refleksji. ale prawda często jest taka że ta druga osoba ignorując kryzys długo też do tej zdrady doprowadza. chętnie widzę zwalniasz drugą osobę z refleksji i części odpowiedzialności, że przecież gdyby nie było kryzysu do którego doszło przez obydwie strony nie było by i też zdrady.
gościu z 7:23 - Szukaj więcej usprawiedliwień dla grzechu. Oj jakiś Ty biedny, tłumaczysz się tak jak Adam w Raju. A weźże człowieku odpowiedzialność za własne czyny, a nie szukaj winnych dookoła. Dorośnij wreszcie!. Każdy odpowiada wyłącznie za swój grzech. Jeśli masz kryzys w małżeństwie, to go rozwiązuj, idź do terapeuty, na rekolekcje, a nie rozglądaj się gdzie by tu znaleźć "pocieszenie"! Ile Ty masz lat, człowieku, bo piszesz jak nastolatek?!
Jak najbardziej się zgadzam z tobą. Mnóstwo jest takich kobiet które robią w domu z małżeństwa piekło a potem zdziwione że chłop odchodzi. No odchodzi i to jest złe ale nie bardziej niż urządzanie piekła w domu nie tylko mężowi ale też dzieciom, które się temu przyglądają. Mówi się, że mężczyźni albo piją albo cudzołożą niby bardziej, albo że za dużo pracują. A pomija się fakt, że kobiety przestają widzieć współmałżonka bo bardziej je interesuje co ugotuje i czy to będzie lepiej niż zrobiła sąsiadka albo inne bzdury tego typu. No ale albo rybki albo akwarium - jak się chce sprowadzić karykaturalnie rolę kobiety do wychowywania dzieci i porządków w domu TYLKO to taka często bywa druga strona tego medalu. Medalu pt. Kinder, Küche, Kirche. To już nie te czasy co kiedyś. Mężczyznom też już nie wystarcza tylko taka rola kobiet. I to nie oznacza, że jestem zwolennikiem wojującego feminizmu - bynajmniej. Ale zdrowy rozsądek i wyważenie stereotypów ma sens.
Po przeczytaniu tego wątku znowu natykam się na niejaką Megi która znowu pisze swoje małżeńskie wynurzenia. To kolejny taki wątek na tym portalu. Szczerze mówiąc odechciewa się czytać to już. jak dla mnie to uciekałbym przed taką kobietą gdzie pieprz rośnie. Człowiek który się żeni z takimi typami kobiet to dla mnie bohater. Mega agresja czyli coś co dla mnie jest antykobiece. Motanie w to Boga jak dla mnie trąci kabaretem.
Megi ma wyraznie jakis osobisty problem psychologiczny i miesza do tego wiare i Boga , zeby znalezc sobie usprawiedliwienie , to sie nazywa "syndrom niewolnicy" . Rowniej radzilabym jej skorzystac z porad kompetentnego duszpasterza albo psychoterapeuty .
Ja jak czytam co tu się działo w relacji do zachowania "łagodnej" Megi to wydaje mi się że ludzie i tak byli mocno powściągliwi i wyrozumiali oraz miłosierni. Wszak jednym z grzechów głównych jest gniew i nie jest on mniej ciężki niż nieczystość. Propozycje porad duszpasterza czy terapeuty to raczej łagodna porada w porównaniu do jej "wrzasków z krzyżem w tle".
Widzę, że najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy chcieliby, abym była do nich podobna, a przynajmniej się upodobniła....Mierzi was, że żyję w wierności i uczciwości małżeńskiej. Nie zdradzam męża i kocham swoją RODZINĘ...Nie mam spaczonego indyferentyzmem rozumu i nie wynaturzam Ewangelii....Nie możecie znieść Megi, bo zadaje trudne pytania....Wy na nie nie odpowiecie, bo jesteście jak faryzeusze pełni jadu i nienawiści...Wy jedynie potraficie krytykować i popierać złoczyńców, wasza zatwardziałość w kłamstwie sprawia, ze nikt nie nawraca się ze swojej niegodziwości stricte życia w cudzołóstwie...dowodem czego jest duszpasterstwo niesakramentalnych...do dzisiaj nikt mi nie odpowiedział jakie dobro wynika z tej afirmacji i gloryfikacji zdrady i niewierności cudzołożników otoczonych opieką pasterzy KK,?...... Na pytanie jak KK pomaga porzuconym sakramentalnym mężom/ żonom i dzieciom w odpowiedzi od was dostałam sarkastyczne jadowite inwektywy...Oto słowo Pańskie wystawione jest u nich na urąganie, nie mają w nim upodobania....Okryci są hańbą ponieważ postępują obrzydliwie. Co więcej , zupełnie się nie wstydzą..(Jr 6) rozważ te słowa przewrotny gościu napadający na Megi.
Krótko, zwięźle i na temat, wyjaśniając przy tym sporo wątpliwości: http://episkopat.pl/rada-stala-kep-wkrotce-wytyczne-o-duszpasterstwie-malzenstw-i-rodzin/
Droga Megi! Piszesz: "do dzisiaj nikt mi nie odpowiedział jakie dobro wynika z tej afirmacji i gloryfikacji zdrady i niewierności cudzołożników otoczonych opieką pasterzy KK?". To ja Cię zapytam: 1. czy z faktu, że jakaś grupa ludzi objęta jest duszpasterską troską Kościoła wynika automatycznie afirmacja jej zachowań? 2. Czy objęcie troską grzeszników, które jest Nakazem Pańskim, oznacza poparcie dla ich uczynków? 3. Czy celem duszpasterstwa par niesakramentalnych nie jest nawrócenie, poznanie Boga, przez osoby, które się pogubiły? Nie wylewaj dziecka z kąpielą! Jezus porozrzucał stoły bankierów, ale ich samych nie potępił!
Wg mnie Megi chce zemsty i społecznego ostracyzmu dla swojego męża. I takie są suche nachalne w odbiorze fakty. Jak sobie poradzi ze swoją mściwością to może przypomni sobie te rzeczy o których piszesz. Na razie podnieca się swoją pychą cytując Pismo św. wg jej oceny adekwatne do sytuacji, przecież jest taka w tym biegła.... bardziej niż o zgrozo (Sic!) Papież :) - choć wycina wokół cały kontekst tych nauk.
Ad 3."3. Czy celem duszpasterstwa par niesakramentalnych nie jest nawrócenie, poznanie Boga, przez osoby, które się pogubiły?"
Taki powinien być cel, ale jest odwrotnie, bo wygląda na to, ze celem duszpasterstw dla niesakramentalnych jest utwierdzanie w grzechu. Jasno to wyłożył duszpasterz niesakramentalnych o. Mieczysław Łusiak w artykule "Żeby się nie rozwiedli drugi raz". Cytuję słowa o. Łusiaka: "...pomagam ludziom, by nie rozwiedli się po raz drugi. By przynajmniej to drugie małżeństwo im się udało. Nie wiem, czy gdybym nalegał na to, żeby zaprzestali współżycia, nie oddaliłbym ich od siebie..." http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,541,zeby-sie-nie-rozwiedli-drugi-raz.html
Czyli o.Lusiak przyznaje się, że pomaga żyć w grzechu tym ludziom i nie zachęca nawet do zaprzestania cudzołożenia. Znamienne, że o. Łusiak grzech cudzołóstwa nazywa "małżeństwem". Oto przykład "troski' o grzeszników i "dobro" płynące z duszpasterstw dla niesakramentalnych. Inaczej mówiąc, jeśli porzuci kogoś współmałżonek, to już w duszpasterstwie zadbają o to, by nie wrócił do porzuconego współmałżonka.
Zapominasz o jednym: możliwości unieważnienia małżeństwa zgodnym z KK i Prawem Kanonicznym. Są miliony ludzi, którzy zawierali swój związek w sytuacjach, które mogą unieważniać ślub. Trudno je wymieniać bo jest ich wiele i ich orzeczenie zależy od sądu. Czy ktoś kto kiedyś wszedł w taki nieprawidłowy sposób w związek małżeński który się rozpadł z przyczyn właśnie owych wad i potem założył rodzinę z inna osobą ma do końca życia być pozbawiony sakramentów? Nie wydaje mi się. To nie są sprawy dla jakiejś jednej Megi żeby o sytuacji niesakramentalnych wyrokowała nieomal jak wszechwiedzący Bóg.... Są granice tupetu.
Gościu, o czym Ty właściwie piszesz? Ktoś, kto wszedł w związek, który potem sąd biskupi uznał za nieważnie zawarty, nie ma czego szukać w duszpasterstwach dla niesakramentalnych! On może zawrzeć (po stwierdzeniu nieważności) normalne sakramentalne małżeństwo, nie musi tkwić w grzesznym związku niesakramentalnym i takim duszpasterstwie.
Moi kochani. Mego wielokrotnie bywała w miejscach na tym portalu gdzie jest sprawa AL tłumaczone. Ona jedynie nie akceptuje tego a nie nie wie. Nie akceptuje bo nie rozumie. Nie rozumie bo jest w gniewie i pysze. Ale moim zdaniem na tym etapie rozżalenia jest jej bardziej potrzebny psycholog niż duszpasterz. Duszpasterz nie będzie wiarygodny w tłumaczeniu dla niej bo będzie na etapie zarzucania tego co zarzuca - relatywizmu. Żeby zrozumieć i zobaczyć prawdziwy sens działań Franciszka musi sobie poradzić ze złością a wręcz jej atakami, pewnie obniżonym nastrojem itp. itd. A do tego jest potrzebny psycholog. Jak on zacznie "ogarniać" jej problem natury psychicznej reakcji na rozwód wtedy będzie mógł wejść duszpasterz i także jej pomóc. I wg mnie taka powinna być kolejność bo w innej będzie się plątać w błędnym kole zaprzeczeń. Pozdrawiam!
Ad rem @ gościu 14:33 jakie są korzyści z duszpasterzowania tzw. towarzyszenia KK w życiu niesakramentalnych ?...., Jakie dobro z desakralizacji sakramentu małżeństwa dla nich osobiście , dla nas i naszych dzieci SAKRAMENTALNYCH KK WYNIKA?.... Czego wiarołomni małżonkowie żyjący w grzechu cudzołóstwa są w duszpasterstwie i przez duszpasterzy KK nauczani ?... Czy się w ogóle nawracają?...Co KK robi dla zdradzonych i porzuconych sakramentalnych małżonków i ich dzieci....O to pytam i pragnę wiedzieć, CZY ŻYCIE W GRZECHU ŚMIERTELNYM CUDZOŁÓSTWA stricte POTĘPIONYM PRZEZ CHRYSTUSA cudzołożników ZBAWI?
Może zacznij od siebie i nie właź w sumienie tych niesakramentalnych bo nie jesteś Bogiem, czy ich duszpasterzem itp. źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz...
1 Nie osądzajcie, a nie będziecie osądzeni; 2 bo jakim osądem sądzicie, takim zostaniecie osądzeni, i jaką miarą mierzycie, taką i wam zostanie wymierzone. 3 Dlaczego patrzysz na słomkę w oku twojego brata, a w swoim oku drąga nie zauważasz? 4 Lub jak możesz swojemu bratu mówić: "Pozwól, niech usunę tę słomkę z twojego oka", a oto w twoim oku drąg!? 5 Obłudniku, najpierw wyrzuć drąg ze swojego oka i wtedy w pełni przejrzysz do tego, by usunąć słomkę z oka twojego brata. Łk, 6, 37-38 37 Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. 38 Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie».
Gosciu ( z godz.15:55 i innych) , który tu zarzucasz Megi gniew, pychę, belkę w oku i mściwość...Co jeszcze wymyślisz by dokopać tej osobie? Tak cię boli, że ktoś może wierzyć w nierozerwalność małżeństwa i Dekalog? Daj sobie na wstrzymanie, bo twoje pisanie jest się żałosne. Jak widzę hejtujesz tu nie pierwszy raz i rozwalasz kolejny temat. Może Tobie przydałby się terapeuta i spowiednik? Pomyśl nad tym.
Przepraszam, ale ten wątek chyba nie jest pt: "Megi w opałach" prawda? A kobieta po nim lata jak "z siekierą" i nie reaguje na uwagi że coś jest już mocno nie tak. Gościu Niedzielny załóż jakieś poradnictwo internetowe dla porzuconych albo cos w tym stylu bo to zaczyna być denerwujące.
Sfrustrowany "gość" z godz. 17:29, 17:32 i wiele innych - pisze i pisze i pisze i pisze i pisze i pisze i pisze........ i nie może przestać, tak bardzo uwiera go temat i Megi. Wyluzuj w końcu, bo to nie temat "Gość w opałach" i idź się leczyć. Masz obsesję na punkcie Megi, czy co? (btw: nie jestem "Megi")
@Gościu 15:25 nie wiem kim jesteś ?....wiem natomiast, że oprócz faryzejskiego współczucia i sarkastycznie udzielanej rady "Megi idź do psychologa "...NIE ODPOWIADASZ NA MOJE PYTANIA.?...Zastanawiam się dlaczego?.....Jesteś wiarołomnym mężem/żoną cudzołożącym/cą?.....A może jesteś pasterzem ?, który tak jak oni zdradzili męża/żonę, ty ZDRADZIŁEŚ BOGA i żyjesz w śmiertelnym grzechu SWIĘTOKRACTWA SAKRAMENTU KAPŁAŃSTWA?,...a towarzyszenie cudzołożnikom traktujesz jako terapię usprawiedliwiającą twoj libertynizm i indyferentyzm moralny ?....to by tłumaczyło twoją irracjonalną nienawiść do mnie........I rozumiem dlaczego wysyłasz mnie do psychologa, a nie do kapłana.Bo twoja PYCHA RELIGIJNA odrzuciła już życie z Bogiem....sprzeciwia się miłości Boga, zaprzecza Jego dobroci i złorzeczysz Bogu, który potępia grzech i wymierza kary.....to nie Megi ma problem, ale @ty gościu 15:25 z GODNYM ŻYCIEM w czystości wierności i miłości do Boga, bliźniego i siebie samego....Zejdź z tej drogi ,która nie tylko Ciebie, ale biednych cudzołożników prowadzi w otchłań śmierci wiecznej....Nawróć się , bo JESTEŚ ZBAWIONY KRWIĄ NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA....z całego serca jako siostra w wierze życzę ci ZBAWIENIA i SZCZĘŚCIA WIECZNEGO......pozdrawiam wszystkich szczególnie tych@, gości, którzy przypisują mi słowa, autorem których NIE JESTEM
Przepraszam, że się wtrącę ale dość szokujące jest twoje zachowanie tutaj. Poza tym jak się poczyta wątek to wysyłają cię ludzie i do kapłana i do psychologa. Szczerze mówiąc myślę, że słusznie. Bo jeszcze trochę i trzeba będzie wołać psychiatrę i egzorcystę. Niesamowitą dawkę agresji prezentujesz.
Naprawdę, zadziwia mnie postawa tych katolików, którzy czytają papieża tylko po to, żeby wychwycić coś, do czego można by się przyczepić.
"Grzeszniku, tyś ciągle przekraczał moje przykazania; dziś ci pokażę, że jestem twoim Panem. Stań przede mną ze swymi zbrodniami, które stanowiły przędzę twego życia! […]
Chodźcie, mściwi, i zobaczcie, ile krzywd wyrządziliście bliźniemu! Policzcie wszystkie myśli nienawistne, które w sercu chowaliście. Piekło dla was zgotowane na wieki! [...]już dla was nie będzie miłosierdzia. Idźcie precz ode mnie przeklęci, dla was zgotowane piekło, gdzie będziecie na wieki ofiarami mego gniewu, gdzie się przekonacie, że pomsta należy do Boga samego..[...]
".Patrz, pijaku, który naraziłeś na straszną nędzę swą żonę i dzieci! Widzisz te występki? Policz dnie i noce, niedziele i święta, które spędziłeś w szynkach. W tej księdze zapisane wszystkie nieuczciwe słowa, którymi bluzgałeś po pijanemu. Czytaj te przysięgi, przekleństwa i zgorszenia, które dałeś żonie, dzieciom i sąsiadom. Tu wszystko zapisane i policzone. Idź precz do piekła, gdzie będziesz upojony żółcią gniewu mego..[..}
''.Otwórzcie się głębokie przepaści piekielne i pochłońcie to mnóstwo potępieńców, których życie było ustawiczną pogardą Boga i pracą na własne potępienie.[...]
Read more: http://www.pch24.pl/czas-sadu,47667,i.html#ixzz4gE05eBzx
I co, zapewne w ciągu całego swojego życia nigdy nie słyszałeś takiego surowego kazania, gościu?, dziś wolno tylko o miłosierdziu i łagodności, a kto co innego mówi ten obłudnik?
Myślę, że podstawą jest miłość i empatia. Można być przecież surowym rodzicem, ale trzeba uważać, by nie było to tylko przykrywką do tego, że nie znamy innych metod wychowawczych, albo nie chcemy się przyznać do naszych zranień i je wyleczyć, stąd może być w nas agresja.
Wenezuela jest krajem, o którym Ojciec nie mówi. Jest to bowiem kraj, w którym rządzą „odsunięci na margines”, gdzie „niesprawiedliwość” wyrównywana jest socjalizmem. Słowem, jest to kraj realizujący w pełni lansowane przez Ojca odejście od gospodarki rynkowej, która „miażdży ludzi” – a jednak to tam jest korupcja, wyzysk człowieka przez człowieka, kult coraz rzadszego pieniądza, morderstwa na porządku dziennym i władza, która niedawno przeciw demonstrantom wysłała transporter opancerzony (patrz komunikat w m.in. „Gościu”).
Mam więc pytanie: Kolejny nieudany eksperyment Ojca ulubionego socjalizmu i przez Ojca hołubionej teologii wyzwolenia, a zwłaszcza ludzie stojący za ofiarami i postępującym bezprawiem – zasługują na łagodność czy raczej na surowość? Na miłosierdzie czy raczej pokutę? I to natychmiastową?
Z życzeniami refleksji w Prawdzie Ducha Świętego,
Michał Obrębski
creatio continua oraz wiara w akt Boży w całości praw przyrody, bez poprawek czy
„łatania dziur”, nie jest panteizmem jak u Spinozy i Einsteina. Ponadto za jedną
z możliwych interpretacji nauki Heller uznaje panenteizm i uznaje go za zgodny z
doktryną chrześcijańską. Współpracował z panenteistą Józefem Życińskim, choć
podkreślał, że sam panenteistą nie jest i jego przekonania nie pokrywały się w
pełni z tymi Życińskiego[268].
Polski duchowny zaznacza też, że współczesna fizyka wskazuje na nieadekwatność
ludzkich intuicyjnych pojęć, takich jak czas i przestrzeń w potocznym
rozumieniu, do opisu natury – przykładowo w skali Plancka[269][270][271]. Tym
bardziej codzienne kategorie i ludzki język nie mogą być adekwatne do opisu
Stwórcy[272]. Heller widzi w tym szansę na odrodzenie się teologii apofatycznej
(negatywnej), obecnej głównie w chrześcijaństwie wschodnim, oraz doktryny
analogii[273][274].
Jak było wspomniane wyżej, Heller jest przeciwny uznawaniu prawd wiary za
kompletnie niezależnych od rozumu i nie należy w ten sposób tolerować
sprzeczności między nimi. Sprzeczności mogą się niekiedy pojawiać – między wiarą
a rozumem, a także między różnymi prawdami wiary – przez nieadekwatność ludzkich
pojęć do ich wyrażania oraz rozbudowaną strukturę ludzkich przekonań, niemożliwą
do ułożenia w jeden system formalny. Wtedy pomocą w rozumowaniach teologicznych
mogą być współczesne logiki parakonsystentne[275][276].
Dialog z Kosciolem
Michał Heller twierdzi, że relacje między nowożytną nauką a religią katolicką
nie układają się najlepiej także z powodów organizacyjnych. Program seminariów w
ogóle nie obejmuje spraw nauki i wiary, a nauczany tam tomizm przestał być
aktualny wraz z powstaniem nowożytnej nauki. Reforma tomizmu w XIX w. była
połowicznym sukcesem[232]. Sobór Watykański II nie wspomina o nauce prawie wcale
i przeoczył wielką szansę, jaką był upadek pozytywizmu, na szukanie porozumienia
ze współczesną nauką. Oprócz tego teologia zaczęła się opierać wyłącznie na
filozofii kontynentalnej lub nawet żadnej, tracąc kontakt ze światem nauk
ścisłych[233]. Dlatego Heller proponuje nauczanie w seminariach filozofii
analitycznej w duchu anglosaskim[234] oraz podstawowych informacji o
osiągnięciach współczesnej nauki, takich jak kosmologia. Uważa, że osiągnięcia
współczesnej nauki mogą rzucić nowe światło na rozumienie tradycyjnych
doktryn[235] (por. sekcja „Natura Boga”). Polski uczony nie zgadza się też ze
zmianą po II Soborze Watykańskim, jaką jest skupienie duchownych wyłącznie na
duszpasterstwie, kosztem m.in. badań naukowych[236][237].
Oprócz tego cieszy się z bezpośredniej współpracy Stolicy Apostolskiej ze
światem nauki. Utworzenie Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego (Specola
Vaticana) oraz Papieskiej Akademii Nauk to cenne posunięcia, jednak to krople w
morzu potrzeb[238]. Ta współpraca zaowocowała gruntownym zbadaniem sprawy
Galileusza[239] i jego rehabilitacją, m.in. dzięki konferencji z maja 1984, a
także konferencją na 300-lecie Principiów Newtona w 1987[240
filozoficznego. Uważa, że przy obecnym stanie wiedzy budowanie systemów jest
skazane na porażkę[71] oraz jest przeciwny fundacjonizmowi. W czasach seminarium
przychylał się do tomizmu[72], ale potem był nim rozczarowany w świetle
współczesnej nauki[73][74]. Początkowo uważał, że wymaga on reformy, ale później
uznał to za przedsięwzięcie karkołomne[75], tak że nie protestował przeciwko
nazywaniu go „chrześcijańskim pozytywistą”. Do systemowego tomizmu nigdy nie
wrócił[13], choć po latach docenił jego rolę w historii ludzkiej myśli[76].
Zamiast tego proponuje uprawianie filozofii w kontekście nauki i skupionej na
konkretnych kwestiach. Samemu zabrał głos m.in. w historii filozofii,
podkreślając jej związki np. z dziejami fizyki. Pisał też o realizmie poznania
matematycznego i fizycznego oraz roli filozofii w powstawaniu nowych koncepcji
naukowych, idąc w przeciwnym kierunku niż neopozytywizm. W ostatnich latach
przeanalizował też interdyscyplinarne pojęcie przypadku – m.in. w matematyce,
fizyce i biologii. Odwołuje się tak do sporów wokół interpretacji ewolucji
biologicznej i kosmicznej oraz celowości i sensu we Wszechświecie.
Heller uważa zbliżenie nauk ścisłych, filozofii i teologii za swoje największe
osiągnięcie, ważniejsze od wyników w kosmologii[77]. ks. prof. Tischner o tomizmie: zdaniem Tischnera, to właśnie jest typowy dla tomizmu
rodzaj syntezy, że mianowicie ta filozofia utworzyła (mniej lub bardziej)
jednolitą całość z treścią Objawienia – ze względu na zastępowalność języka
Objawienia własnym filozoficznym językiem. Stąd w doktrynie chrześcijań-
skiej następowało swoiste porządkowanie tez, ich hierarchizacja czy też
rozmieszczanie akcentów pod wpływem przeprowadzanej w tomizmie syntezy.
Na wizji Boga, w której elementy arystotelizmu splotły się z elementami
pochodzącymi z Biblii, tomizm nadbudował teorię tego, co sprawiedliwe
i niesprawiedliwe, doskonałe i niedoskonałe, celowe i niecelowe; co
prowadzi do Boga i od Niego oddala. W takiej zaś optyce powstaje problem
dysjunkcji tego, co filozoficzne, od tego, co ewangeliczne.
Zarzut Tischnera jest wymierzony wobec
anachronizmu tej wersji filozofowania. Tomizm bowiem nie nadąża już za
współczesnymi osiągnięciami wiedzy o człowieku i świecie – zwłaszcza poza
wartościami średnimi – a zatem w skali „makro”, „mikro”, czy ostatnio – „nano”.
Trudno tu zatem o warunki wystarczające do zachowania wzajemnej
kompatybilności czy jakiegoś typu odpowiedniości, przekładalności. Tomizm
nie może sobie nadto przyswoić odkrycia intencjonalności, uprawia natomiast
refleksję ontologiczną. I należy podziękować Franciszkowi, że wraca do korzeni wiary. Że nie odcina się także od nauki czemu dał wyraz wypowiadając sie wreszcie jednoznabcznie co do ewolucjonizmu. Może wreszcie prawda będzie ważniejsza w KK niż uporczywe dochowywanie fałszywym tradycjom, które często urągają faktom.
http://www.pch24.pl/czas-sadu,47667,i.html
Wiele katolików, tych z najwyższj cywilizacyjnej półki, już to wie. I praktykuje: zamiast umartwiać się ku chwale bożej i swojemu zbawieniu smagając łańcuchem za grzechy własne i świata, smaga się - nawet nie jednym, a całą wiązką - pawich piór. I nawet się z tym wcale nie kryje - wychodząc ze słusznej przesłanki, że nowa ewangelizacja jest ważniejsza od przecież niesprawiedliwych posądzeń o epatowanie pychą. No, wiele wie, ale przecież nie wszyscy. Zatem sporo jest jeszcze do zrobienia i dyscyplinujące przypomnienie jest jak najbardziej potrzbne,
Taki powinien być cel, ale jest odwrotnie, bo wygląda na to, ze celem duszpasterstw dla niesakramentalnych jest utwierdzanie w grzechu. Jasno to wyłożył duszpasterz niesakramentalnych o. Mieczysław Łusiak w artykule "Żeby się nie rozwiedli drugi raz".
Cytuję słowa o. Łusiaka: "...pomagam ludziom, by nie rozwiedli się po raz drugi. By przynajmniej to drugie małżeństwo im się udało. Nie wiem, czy gdybym nalegał na to, żeby zaprzestali współżycia, nie oddaliłbym ich od siebie..."
http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,541,zeby-sie-nie-rozwiedli-drugi-raz.html
Czyli o.Lusiak przyznaje się, że pomaga żyć w grzechu tym ludziom i nie zachęca nawet do zaprzestania cudzołożenia. Znamienne, że o. Łusiak grzech cudzołóstwa nazywa "małżeństwem". Oto przykład "troski' o grzeszników i "dobro" płynące z duszpasterstw dla niesakramentalnych.
Inaczej mówiąc, jeśli porzuci kogoś współmałżonek, to już w duszpasterstwie zadbają o to, by nie wrócił do porzuconego współmałżonka.
1 Nie osądzajcie, a nie będziecie osądzeni; 2 bo jakim osądem sądzicie, takim zostaniecie osądzeni, i jaką miarą mierzycie, taką i wam zostanie wymierzone. 3 Dlaczego patrzysz na słomkę w oku twojego brata, a w swoim oku drąga nie zauważasz? 4 Lub jak możesz swojemu bratu mówić: "Pozwól, niech usunę tę słomkę z twojego oka", a oto w twoim oku drąg!? 5 Obłudniku, najpierw wyrzuć drąg ze swojego oka i wtedy w pełni przejrzysz do tego, by usunąć słomkę z oka twojego brata. Łk, 6, 37-38 37 Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. 38 Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie».
Daj sobie na wstrzymanie, bo twoje pisanie jest się żałosne. Jak widzę hejtujesz tu nie pierwszy raz i rozwalasz kolejny temat. Może Tobie przydałby się terapeuta i spowiednik? Pomyśl nad tym.
Wyluzuj w końcu, bo to nie temat "Gość w opałach" i idź się leczyć. Masz obsesję na punkcie Megi, czy co?
(btw: nie jestem "Megi")