Niestety, od pewnego czasu jesteśmy świadkami, jak polska ekipa rządząca - a za nią znaczna część Polaków, zwiedziona antyniemiecką tyradą ostatnich lat, niszczy cały dotychczasowy dorobek pojednania niemiecko-polskiego. Zdobytego z takim trudem! Jeśli chcecie zobaczyć podpalaczy, spójrzcie na twarze polskich elit rządzących z tym ich całym pseudopatriotycznym nadymaniem. I nie idźcie za nimi! Za obecną b. złą sytuację winę ponosi wybitnie Polska (czytaj rząd) nie Niemcy!
Polscy biskupi dostrzegają narastające napięcie w naszych relacjach z Niemcami, pamiętają też, z jakim trudem osiągano poprawę relacji, aby ostatecznie nazwać je pojednaniem. Zdawkowy tytuł "Gościa" do tego artykułu nawet mnie nie razi; odnoszę wrażenie, że redakcja odnosi się do apelu biskupów jak większość czytelników : lepiej, aby go nie było.
A mnie się ten apel podoba. I uważam, że kto jak kto, ale właśnie biskupi powinni w tym duchu się wypowiadać. Apelują do nas w zasadzie tylko o to, by być porządnymi chrześcijanami, godnymi uczniami Mistrza a Nazaretu i na serio brali to, czego nas uczył.
I dlatego kompletnie nie rozumiem dlaczego niektórzy komentujący doszukują się tu drugiego dna, mówią, że biskupi powinni się wstydzić itd itp. Moim zdaniem wstydzić to powinni się ci, którzy uważając się za chrześcijan twierdzą, że to zły apel.
I dodam jeszcze jedno. Nie można być chrześcijaninem połowicznie. To znaczy chodzić w niedzielę do kościoła, przyjmować Komunię, chodzić na pielgrzymki, a w swoim sercu pielęgnować urazy do innych narodów. I to będąc już po wielokroć przepraszanym i po tylu aktach dobrej woli. Albo się chrześcijaninem jest całkowicie, albo się nie jest nim wcale. I pisze tu nie o grzechu wynikającym z ludzkiej słabości, ale o kwestionowaniu tego czego nas uczył Chrystus. Nawet jeśli to wynika z poczucia przywiązania do swojego narodu. Pan Jezus wyraźnie powiedział, że kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Jego nie jest Go godzien.
Przez 70 lat tak dbano o dobrosąsiedzkie relacje, że dziś zrabowane w Polsce dzieła sztuki pozostają w niemieckich muzeach. To nie są dobrosąsiedzkie relacje, to ma inną nazwę, neokolonializm.
Poproszę o konkretne przykłady tych dzieł. Dodam przy tym, że wiele dzieł sztuki z przedwojennych zbiorów niemieckich pozostało po wojnie w Polsce na Ziemiach Zachodnich (np. obraz Łukasza Cranacha w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu - najwybitniejsze dzieło dużej, choć uszczuplonej przez wojenną zawieruchę kolekcji), a w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie przechowywana jest słynna "Berlinka" - tysiące bezcennych dokumentów ze zbiorów pruskich z Berlina, m.in. rękopisy Goethego, Mozarta, Beethovena i wielu, wielu innych.
Dzieł sztuki jest mnóstwo nie tylko z państwowych zbiorów, z prywatnych a ukradzionych można by zbudować kilka Muzeów Narodowych, sztuka to tylko czubek góry lodowej Niemcy rabowali cokolwiek było wartościowego, począwszy od złota z banków centralnych okupowanych państw, w obozach koncentracyjnych zatrudniali zaś dentystów do wyrywania złotych zębów więźniom, po czym przetapiali w sztabki, które trafiły do Szwajcarii, co do obrazów, po ich odnalezieniu zazwyczaj trzeba zapłacić obecnemu posiadaczowi, bo twierdzi, że nabył w dobrej wierze, chociaż chyba żaden ogarnięty Niemiec w dobrej wierze by takich rzeczy nie kupował
Nie wiem, czy Gość z 15:13 i Gość z 23:34 to ta sama osoba, odniosę się do drugiej wypowiedzi (bo do pierwszej już się odniosłem). Skoro można by „zbudować z nich kilka Muzeów Narodowych”, to jeszcze raz poproszę o konkretne przykłady takich dzieł z Polski w Niemczech – czy to ze zbioru państwowego, czy to prywatnego. Takich jak np. wspomniana przeze mnie Madonna z Jodłami pędzla Cranacha starszego (rzeczywiście odzyskana ze Szwajcarii), bądź tryptyk Sąd Ostateczny Hansa Memlinga, który od XV wieku niemal do II wojny światowej znajdował się w Kościele Mariackim w Gdańsku, a od 1958 roku (po pobycie w Leningradzie) przechowywany jest w Muzeum Narodowym w Gdańsku (jego status był przedmiotem dyskusji). To jeden z najcenniejszych obrazów w Polsce. W uzupełnieniu do rękopisów "Berlinki", o której pisałem, dodam że trzon najstarszej części kolekcji wspaniałego Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie (samoloty z początku XX wieku) stanowi kolekcja niemiecka przejęta w 1945 roku w Wielkopolsce. O tego typu przykłady prosiłem (nie twierdząc, że ich nie ma), a nie o ogólniki, że jest tego mnóstwo. Uważam też, że sporo racji ma Gość z 18:57. Nie wiem, czy najwięcej, ale na pewno wiele udokumentowanych dzieł z Polski znajduje się w Rosji i Szwecji, dokąd trafiły wcześniej – do Szwecji w czasie rabunków dokonanych w XVII-XVIII wieku (wywieziono np. biblioteczne zbiory Mikołaja Kopernika), a do Rosji – rabunków z XVIII-XX wieku, chociaż wiele zostało do Polski zwróconych (np. arrasy wawelskie w latach 20. XX wieku). Tematu złota z banku centralnego i złota z obozów ja nie poruszałem, ale skoro Gość z 23.34 te tematy poruszył, to też się odniosę do nich, by sprostować informacje, które są – jak uważam – nieścisłe. Co do złota z Banku Polskiego – zostało ono (kilkadziesiąt ton) we wrześniu 1939 roku szczęśliwie wywiezione z Polski (przez Rumunię, Turcję, Francję) i Niemcy nie zdołali go przejąć, chociaż zapewne mieli taki plan. Złoto to zostało zabezpieczone w Anglii i Ameryce, ale po wojnie jego większość przejęły polskie władze komunistyczne. Co do zębów – istotnie tak się działo w niemieckich obozach, ale na pewno częściej niż w obozach koncentracyjnych proceder ten miał miejsce w obozach zagłady. W niemieckich obozach zagłady mordowano każdego dnia tysiące ludzi (głównie Żydów z Polski i innych krajów okupowanej Europy) natychmiast po ich przywiezieniu, a także rabowano przywieziony przez nich dobytek (niektórzy wierzyli, że przyjeżdżają na tzw. przesiedlenie) i bezczeszczono ciała, by pozyskać złoto lub np. włosy (piszą o tym nieliczni ocalali z Treblinki lub Bełżca).
Na wewnętrznym gruncie w Polsce polityka PISu to kwestionowanie szacunku dla umów społecznych zapisanych w prawie, na czele z Konstytucją; oraz dla tych niepisanych też. Pokazują, że wszystko można podważyć, bo co im kto zrobi- i tak mają większość w Sejmie. PIS nie osiągnie tą metodą nic na międzynarodowej scenie, bo tam są silniejsi od nas. Ale daje fatalną inspirację - a co sąsiadom szkodzi zakwestionować umowy dotyczące naszych granic zachodnich, i wschodnich zresztą też ? Do tej pory niektóre pomysły były "tabu", z gatunku tych co się nie mieszczą w głowie. A co jeśli PIS zainspiruje europejskich polityków?Jest parę rzeczy, które można wywrócić do góry nogami na scenie europejskiej.... To jest tragiczna krótkowzroczność PISu, wypływająca z ignorancji i buty. Można by z ironią zauważyć, że nie są skuteczni nawet w odzyskaniu niekwestionowanej polskiej własności- wraku samolotu za wschodnią granicą, a zabierają się za nierealne rekwizycje. Otwierają puszkę Pandory. Ale to nie jest, niestety, śmieszne. Totalna nieodpowiedzialność polityki zagranicznej budzi przerażenie. Umocnieni tym, że się "ludowi" podobają nastroszone miny i pohukiwania bez pokrycia, "albośmy to jacy tacy..." Oby ktoś z tej ekipy się zastanowił nad głosem biskupów.
Gosciu z 6:11 , obserwuje to co dzieje sie w Polsce z zewnatrz , zza granicy . Nie jestem ani zwolennikiem PiSu ani PO . Jedno co moge napisac , to ze wlos na glowie sie jezy , buta i pycha zaslepila oczy czesci Polakow , obecny rzad bije wszelkie rekordy jatrzenia i siania nienawisci , a lud zadny pochlebstw mu przyklaskuje i gdzie w tym wszystkim jest katolicka postawa , ktora niby sie ten rzad tak chelpi ? To sie wszystko zle skonczy dla Polski...
faktycznie nie jesteś zwolennikiem PO - nieważne, że powtarzasz te bajki jak zombie. Otóż u nas, w Polsce, włos się nie jeży, buta i pycha nie zaślepia tłumów, nienawiści sianej wszem i wobec nie widać - ani też nie słychać przyklaskiwania wszystkiemu.
Jeśli nadal twierdzisz, ze wiesz lepiej - podaj konkretne przykłady.
Nasi biskupi najwyraźniej postanowili wpłynąć na bieżącą politykę. To samo w sobie nie musi być złe, może być dobre, a nawet bardzo dobre. Jednak żeby było naprawdę dobre, musi być zakorzenione w Magisterium Kościoła. Niestety, najwyraźniej nie jest. Same "dobre stosunki" nic nie znaczą, a słowo trzeba byłoby dookreślić na gruncie katolicyzmu. Jeśli jednak mają to być "dobre stosunki" w znaczeniu prasy lewicowo-liberalnej a do tego ma to być cel sam w sobie, to jest to zupełnym nieporozumieniem.
Tak samo jest z samograjem "pojednania", który u nas ma bardzo niechlubną historię, szczególnie jeśli chodzi o niesławny list biskupów polskich do biskupów niemieckich, których współautorami byli Kominek i Wojtyła. To było doprawdy kuriozum w sensie politycznymi przede wszystkim etycznym. Otóż doszło do tego, że ludzie którzy nie byli ofiarami przebaczali w imieniu ofiar, zresztą bez ich zgody, wiedzy i wbrew ich oli. Do tego prosili o przebaczenie, choć nie byli sprawcami, i to w imieniu ludzi, którzy nie byli ofiarami. Żaden system etyczny nie usprawiedliwia takiego postępowania - ŻADEN!!! Niesprawca nie może prosić o przebaczenie nieswojej winy, nie można też insynuować winy tam, gdzie jej nie było. Tak samo, niesprawca nie może wybaczać w nieswoim imieniu.
Tym bardziej nie usprawiedliwia tego katolicka nauka moralna. Było to tym bardziej niesmaczne, że bardzo liczni Polacy wycierpieli straszliwe zbrodnie, które wołały i wołają o pomstę do nieba.
Karol Wojtyła w czasie swego pontyfikatu był słusznie krytykowany przez ludzi Kościoła za podobny gest w czasie milenium 2000. A teraz mamy powrót do tej naprawdę niechlubnej tradycji. Polecam wystąpienie prof. Pazia z Uniwersytetu Wrocławskiego obnażające niesłuszność tamtego wydarzenia: https://www.youtube.com/watch?v=b1DD5-yGCHk
Jeśli coś, to dzisiaj biskupi powinni zdystansować się od tamtego niesławnego listu biskupów, jasno wskazać, że było to postępowanie złe i niezgodne z katolicką etyką oraz więcej do tego nie wracać.
Trzeba się kierować Ewangelią i nauczaniem Kościoła, anie własnymi odczuciami i poprawnością polityczną.
Chyba należałoby przypomnieć biskupom, że pojęcie przebaczenia nierozerwalnie wiąże się po stronie winnego z jego wyznaniem winy i zadośćuczynieniem ofierze wyrządzonych krzywd. Bez tego głoszenie przebaczenia jest tylko hucpą. Dziwię się, że katoliccy biskupi jakoś o tym zapomnieli.
@PTaraski zaatakował list biskupów polskich w iście gomułkowskim stylu. Widać upiory przeszłości znów stanęły do boju. Szkoda, że apelu biskupów nie podpisali wszyscy biskupi polscy. Z drugiej strony wcale mnie to nie dziwi, skoro wiceprzewodniczący KEP abp Marek Jędraszewski publicznie skrytykował Prezydenta Komorowskiego za udział w uroczystościach w Berlinie upamiętniających nieudany zamach pułkownika Stauffenberga. Warto tutaj przytoczyć kluczowy fragment listu polskich biskupów z 1965 roku:
" Wiemy o męczennikach „Białej Róży", o bojownikach ruchu oporu z 20 lipca, wiemy, że wielu świeckich i kapłanów złożyło swoje życie w ofierze (Lichtenberg, Metzger, Klausener i wielu innych). Tysiące Niemców, zarówno chrześcijan jak i komunistów, dzieliło w obozach koncentracyjnych los naszych polskich braci..."
po II wojnie na Śląsku Górnym i Opolskim wstępowali byli członkowie nsdap itp. formacji do komunistów, wykazując swoje dotychczasowe osiągnięcia, pełna elastyczność, ale że tak samo uderzali w stan duchowny to nowość
Daruj sobie epitety, szczególnie porównywanie mnie do Gomułki. Łatwo obrzucać błotem kogokolwiek, trudno argumentować z sensem. Ale cóż, rzeczony list biskupów polskich do niemieckich jest po prostu nie do obrony, więc pozostają tylko bezrozumne zachwyty nad nim, oraz obrzucanie osób, które ten naprawdę wstydliwy i godny napiętnowania list krytykują.
Stauffenberg był rasistą, obłędnie gardzącym i nienawidzącym Polaków - dzisiaj to nie jest żadna tajemnica. Tak samo nie jest tajemnicą, że Stauffenberg wcale nie dokonał zamachu, żeby zniszczyć 3 Rzeszę, czy nazizm. Przeciwnie, z jego pamiętników wynika jasno, że jego motywacją było uratowanie, co można był jeszcze uratować w sytuacji, kiedy wojna praktycznie była przegrana. Czczenie rasisty i antypolaka to wielka nikczemność. Także wielkie słowa uznania dla arcybiskupa Jędraszewskiego za Krytykę niegodnego zachowania Komorowskiego. Wielkie słowa uznania także dla tych biskupów, którzy kolejnego wątpliwego dokumentu nie podpisali.
Smutne, że biskupi włączają się w pustych słowach w politykę, zamiast upomnieć o prawa mniejszości polskiej w Niemczech, napiętnować próby zamazywania i wybielania odpowiedzialności za zbrodnie wojenne ze strony Niemców, szykany jugendamtów i odbieranie polskich dzieci oraz generalne wtrącanie się Niemiec w rządy suwerennej jeszcze Polski... o neokolonialnym wyzysku ekonomicznym przez niemieckie sieci handlowe i ideologicznym przez niemieckie polskojęzyczne media nie wspomnę. Biskupi oderwali się od rzeczywistości, która po prostu skrzeczy, a oni ją zaklinają... My Polacy po prostu oczekujemy partnerskiego traktowania a nie chcemy więcej murzyńskości. Dziwię się, że piszą ten apel tak jakby oczekiwali, że zamkniemy usta i będziemy bić pokłony tym, którzy na to nie zasługują.
Jestem teologiem. Oto moja opinia. List ten ma same defekty, tylko jedną zaletę: przypomina chrześcijańską zasadę przebaczenia. Natomiast od strony dyplomacji, zawodzi. Tych kilku (na szczęście dla Episkopatu) Biskupów, którzy się podpisali pod listem, zdaje się nie zauważać naszej trudnej sytuacji geopolitycznej! Politycy Unii, zwłaszcza Niemcy od 2 lat pastwią się nad Polską i Rządem. Grożenie sankcjami, stosowanie nacisków, straszenie odebraniem środków, notoryczne nazywanie obozów koncentracyjnych "polskimi", ... to wszystko jest upokarzaniem nas. A my mamy prawo jako Naród wolny upominać się o prawdę! Ani jednego słowa pochlebnego pod adresem Rządu, tylko krytyka... - to nie jest wyważony list.
Myślę, że ani krytyki ani pochlebstw być tam nie powinno. List biskupów to narzędzie głoszenia Ewangelii a nie rozstrzygania sporów politycznych, o które nikt ich nie prosił. Król Salomon, mimo swej mądrości i roztropności (albo właśnie dzięki niej) roztrząsał te spory, z którymi przychodziły do niego obie zwaśnione strony. Księża Biskupi czynią zgoła inaczej.
Niepokojący ten list. Źle się dzieje boję się przyszłości żeby Pan Jezus pozwolił żeby Niemcy Polsce wyrzadzili te same piekło drugi raz. Ukraina by chciała Rosja też. Ludzie módlcie się dużo za Polskę!!!
W czym tak naprawdę pogorszyły się relacje polsko - niemieckie? 1) Domagamy się wreszcie bardziej podmiotowego traktowania, co w Niemcach, przyzwyczajonych do naszego potulnego kiwania głową, zdaje się wywoływać irytację; 2) Głośniej niż dotąd mówimy o braku solidarności w UE, której kraje Europy Środkowo-Wschodniej od dawna doświadczają 3) Wróciliśmy do sprawy reparacji wojennych. To głównie retoryka, ale retoryka bardzo ważna. Nikt z rządu na poważnie nie liczy, że Niemcy cokolwiek zapłacą. Za swoje błędy płacą tyko słabi (vide Grecja), a Niemcy słabi na pewno nie są. Natomiast retoryka ta jest przypomnieniem na arenie międzynarodowej, że Niemcy nigdy tak naprawdę nie ponieśli konsekwencji (w tym ekonomicznych), które byłyby RZECZYWISTYM i PROPORCJONALNYM choć w części zadośćuczynieniem za zbrodnie i zniszczenia, których byli przyczyną. Jest to o tyle istotne, że wielu Niemców DOMAGA się dziś od Polaków "odszkodowań" za brak zaangażowania naszego kraju w politykę migracyjną Angeli Merkel. I to domaga się KONKRETNYCH sum. We wczorajszych niemieckich gazetach była mowa o kilkuset milionach EURO. Niemcy wraz z Francją, Włochami i Szwecją - krajami najbardziej obciążonymi finansowo swoją błędną polityką migracyjną BĘDĄ takie roszczenia artykułować w kierunku do Europy Środkowo-Wschodniej coraz wyraźniej. Dysponują też wystarczającą siłą polityczną, by takie roszczenia uczynić PRAWEM. W tym kontekście - osłabienie ich MORALNEGO prawa do żądania od nas roszczeń uważam za BARDZO ISTOTNE, a list biskupów - ZA CAŁKOWICIE BŁĘDNY - z politycznego punktu widzenia. Dobrze, że większość biskupów to dostrzegła i nie podpisała tego, jakże nie na czasie, dokumentu.
Najpierw żal za grzechy, zadość uczynienie,pokuta i pojednanie czyż nie tego uczy Koścół? Od Niemców nie otrzymaliśmy żadnej z tych rzeczy a wręcz przeciwnie,wymierzają nam jako samostanowiącemu narodowi ciągle nowe policzki.Ten list ,w dobie tego dokąd zmierza w swych antychrzescijańskich zapędach Europa, to kolejny policzek wymierzony ,cale szczęscie ze przez nie wszystkich biskupów,wiernym Koscioła,patriotom i Polakom
Po pierwsze retoryka antyniemiecka jest dla niektórych tak silną mantra, ze zapomnieli ze mamy XXIw, a od ostatniej wojny minęło już ponad 72 lata.
Po drugie zasługa polskiego Kościoła, biskupów dla pojednania między Polakami a Niemcami jest wielka, ale retoryka komuny negująca ten fakt nadal jest silna.
Po trzecie granie polityków na antyniemieckości nadal zyskuje poklask wśród zwolenników komuny.
Po czwarte - spojrzenie na retorykę antyniemiecką pokazuje hipokryzję części katolików. Bo choćby jak w praktyce wygląda mówienie przez nich "Ojcze nasz". O miłości do bliźniego nawet nie wspomnę.
"Retoryka antyniemiecka"... , "hipokryzja części katolików"? ... - O czym Ty właściwie piszesz? Miłość bliźniego nie wyklucza mówienia prawdy i domagania się zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Polska do tej pory nie otrzymała rekompensaty za szkody wojenne i ma słuszne prawo ich się domagać. Czy miłość bliźniego i "przebacz nam.... jako i my wybaczamy..." ma pozbawić nas prawa do sprawiedliwości? Jeśli ktoś Ci ukradnie samochód to, w ramach miłości bliźniego, nie będziesz się domagał jego zwrotu, bo modlisz się modlitwą Ojcze Nasz?
@Gość - wiesz przypominanie sobie o jakiś wojennych reparacjach po 72 latach od zakończenia wojny, w zupełnej innej sytuacji geopolitycznej gdzie Niemcy są filarem naszego bezpieczeństwa jest co najmniej dyskusyjne, choć dla mnie ten pomysł jest sprzeczny z Polską racją stanu. Bo być może coś tam wywalczymy, ale ile przy tym stracimy?
Polska bez ścisłego sojuszy z państwami Europy jest nikim i nikt nie będzie się nami liczył. Przerobiliśmy to już przy okazji ostatniej wojny.
Ale skoro wielu zależy na powrocie do tej wojny i nieustannym roztrząsaniu wątpliwych zresztą reperacji, to widać (typową dla komuny) retorykę wroga. Bo tak łatwiej rządzić.
Czy wiesz, że Niemcy płacą Francuzom za I wojnę światową? Minęło od niej jeszcze więcej lat. Pominąłeś pytanie czy podarujesz złodziejowi kradzież swojego samochodu, bo obowiązuje miłość bliźniego i wybaczanie win?
O jakim traktacie mówisz? o tym który zawarł z Niemcami ZSRR? chyba wiesz, że Polska wówczas nie była w pełni suwerenna i nie decydowała samodzielnie w sprawie reparacji. Co do samochodu, to nie wymiguj się, tylko powiedz, czy nie domagałbyś się zwrotu, rekompensaty, gdyby ktoś w niby Twoim imieniu zrezygnował z rekompensaty? A jeśli samochód to dla Ciebie ma małą wartość, więc zmieńmy przykład i gdyby Ci zabrano dom - nawet 50 lat temu - nie domagałbyś się odszkodowania? Taki jesteś bogaty? Ale Polska nie jest bogatym krajem i nie Ty będziesz decydował za miliony Polaków, którzy uważają, że reparacje się należą i nie jest to wcale niezgodne z nauką o przebaczaniu winowajcom.
"powrocie do tej wojny" co to znaczy? "roztrząsaniu wątpliwych zresztą reperacji" dzięki za światłe wyjasnienie https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/6745/1/04_Jan_Sandorski_Niewa_no__%20zrzeczenia%20si_%20przez%20Polsk_%20reparacji%20wojennych_53-69.pdf
@Gość - mieszkam w poniemieckim domu, Czy mam zapłacić spadkobiercom przedwojennych właścicieli reparacje za to ze zostali przymusowo wysiedleni? I poważnie Polska ni była samodzielna, ale podobno mieliśmy samodzielny wielki przemysł rozgrabiony po 1990 roku przez zagranicę (także a może przede wszystkim Niemców).
Coś ta retoryka rodem z komuny nie trzyma się logiki. Ale nie o logikę chodzi bo wielu łyka te bajki (i o przemyśle i o odszkodowaniach) jak małe dzieci. Szkoda jedynie że nie rozumieją geopolitycznego położenia Polski.
TomaszL, nadal kluczysz i unikasz odpowiedzi, czy podarowałbyś złodziejowi, który by Ci zabrał twoje mienie, mieszkanie, samochód, bo uważasz, że niby tego wymaga nauka katolicka. Odpowiedz na proste pytanie.
"tak silną mantra, ze zapomnieli ze mamy XXIw, a od ostatniej wojny minęło już ponad 72 lata" TomaszuL a ty jak mantra powtarzasz "72 lata", zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości są nieprzedawnialne http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/onz/1968b.html
Historia zatoczyła koło. Orędzie biskupów niemieckich z 1965 r. wywołało wówczas wściekłość komunistów w Warszawie i w Moskwie. Podsycanie poczucia strachu przed Niemcami miało związać Polskę i Polaków ze Związkiem Sowieckim. Dziś "dobra zmiana" chce umacniać przywiązanie swoich wyborców poprzez antyniemiecką i antyunijną retorykę. Apel części Episkopatu Polski znowu wszystko zepsuł. No może nie wszystko, jeszcze jest abp Marek Jędraszewski, prawdziwy biskup patriota.
Proszę,wystarczy aby zaapelować o dobre stosunki z Niemcami aby wylała się z naszych serc lawa.Lawa goryczy,kompleksów,wrogości. 72 lata po wojnie.W społeczeństwie,które każdego dnia prosi Boga "...jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Ktoś,kto służył w Wehrmachtcie ma dziś 90 lat. Ale my zachowujemy się jak żydzi. Mamy pretensje do dzieci i wnuków,za grzechy ich ojców i dziadków.
mowa jest nie o ściganiu a o odszkodowaniu Konwencja Haska z 1907 o regulaminie wojny mówi w art. 3 "Strona wojująca, która by naruszyła postanowienia powyższego regulaminu, będzie pociągnięta do indemnizacji [odszkodowania], jeśli tego zajdzie potrzeba. Strona ta będzie odpowiedzialną za każdy czyn osób, wchodzących w skład jej siły zbrojnej." http://www.pck.org.pl/pliki/mph/1907_Haga_-_IV_KH_wojna_ladowa.pdf A tu lista stron https://ihl-databases.icrc.org/ihl/INTRO/195 Niemcy są jej stroną od 27 listopada 1909
Dobre stosunki nie kosztem siedzenia cicho. Rozumiem, ze mamy Niemcom podarować to co nakradli. Ludobójstwo i dewastacja na Polkach i Polsce nie zostały rozliczone ani z Niemcami ani z Rosjanami.
Z całym szacunkiem, ale biskupi nie napisali nigdzie że trzeba zrezygnować ze starań o sprawiedliwe reparacje. Napisali w kontekście reparacji że "należy je podejmować na płaszczyźnie roztropnej dyplomacji, by podtrzymać z trudem osiągnięte zaufanie, a nie niweczyć poprzez wzbudzanie negatywnych emocji społecznych w którejkolwiek ze stron.". Gdzie tu jest napisane że mamy zrezygnować z reparacji?. Jest napisane że dyskusje należy podejmować roztropnie,spokojnie, z wzajemnych szacunkiem, by czasem słowami nie wzbudzić negatywnych nastrojów. Tyle.
MarcinB-om ma rację, że biskupi (swoją drogę nawet nie cały zespół ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec) nie napisali wprost o reparacjach, ale bez dwóch zdań odnieśli się do podnoszenia tego aspektu w debacie publicznej (bo inaczej po co by taki apel pisali). Należy zatem rozumieć, że samo poddawanie tematu reparacji pod dyskusję publiczną jest "nieroztropnością" zdaniem tych biskupów. Z tego apelu odczytuję także, że godziwe zadośćuczynienie wychodzi poza ramy pojednania i może je naruszyć. Wydawało mi się, że właśnie w imię pojednania między narodami Niemcy powinni, nawet bez sugestii ze strony Polski, zaproponować stosowne reparacje, które płaciły i płacą innym narodom, nawet takim, które w czasie wojny nie miały własnego Państwa (Żydzi). Czy te inne narody nie pojednały się z Niemcami i dlatego wyraźnie artykuowały w przeszłości swoje prawa do reparacji wojennych?
żeby podważać zaufanie należy je wcześniej mieć, wątpliwe, żeby mieć do Niemców zaufanie z uwagi na ich decyzje z ostatnich lat, dla przykładu decyzje "z unijnym uzasadnieniem" co do likwidacji stoczni, zamykania kopalni
Trudno nie odniesc wrazenia, ze wspolczesny KK probuje sie jednac ze wszystkimi i wszedzie, chociazby na sile, chociaby wbrew nauczaniu Ewangelii. Tymczasem obowiazkiem Chrzescijanina nie jest jednanie sie, ekumenizm, czy utwierdzanie sie w post-prawdzie, ale niewygodna, ciezka i niewdzieczna praca nad obrona wiary, prawdy, uczciwosci i przyzwoitosci. Ten apel biskupow, o wydzwieku anty-reparacyjnym, ktory podnoszony jest w momencie, kiedy Polska porusza temat naleznych nam reparacji, jest glebokim nietaktem, policzkiem wymierzonym w Polakow i mieszanie sie do spraw, ktore nie dotycza bezposrednio Kosciola.
Obowiązkiem chrześcijanina nie jest niewygodna, ciezka i niewdzieczna praca nad obrona wiary, prawdy, uczciwosci i przyzwoitosci - tylko miłość do Boga i do ludzi. Wszystko o czym mówisz to piąte, albo szóste miejsce w hierarchii obowiązków. Nie twierdzę, że to nieważne - ale na pewno nie najważniejsze, jak o tym mówisz.
Kościół Katolicki nie może wtrącać się do polityki świata, bo jest NIE z tego świata...Dlatego KK jako, ze jest powołany do misji głoszenia Ewangelii i służby mającej zadanie NAWRÓCENIE i ZBAWIENIE każdego człowieka, MA obowiązek troszczyć się i REAGOWAĆ na wszystko co dzieje się w świecie i jest zagrożeniem dla KK, który z racji działań ducha antykościelnego, musi chronić, bronić i przestrzegać katolików przed złem i niesprawiedliwością propagandzistów antyprawdy....I tutaj pojawia się pytanie czy apel 5 polskich biskupów podpisanych pod pismem w dniu Urodzin naszej Mateczki w Niebie służy dobru Polski i nam Polakom?....Mój post został usunięty, więc nadal nie wiem, a byłabym wdzięczna, gdyby udzielono mi ODPOWIEDZI na pytanie....Czy pismo polskich biskupów KK z 1965r do KK Niemieckiego był gestem obustronnego POJEDNANIA?....czy może jedynie gestem zmuszającym Niemcy na reakcję wyciągniętej przez polskich biskupów do nich ręki?....dlaczego o tym piszę, bo z perspektywy 72 lat, widzę że relacja budowana tzw.POJEDNANIA W łonie KK, bez matanoi i katharsis ŻADNEMU DOBRU NIE SŁUŻY....ani polskiemu, ani niemieckiemu KK....mam świadomość tego, ze amnezja dla złoczyńców , a Niemcy z racji II wojny światowej i krzywd wyrządzonych Polsce i Polakom NIMI są.... jest najlepszym sposobem na uniknięcie BOLESNEGO rozrachunku z prawdą, która jest koniecznym katharsis fundamentem życia w wolności w oparciu o ZADOŚĆUCZYNIENIE win i krzywd wyrządzanych Bogu, bliźniemu i sobie samemu....Myślę, że z perspektywy historycznych wydarzeń Polski i Niemiec od 1945 r. mamy do czynienia z toksycznym i patologiczny związkiem 2 narodów, gdzie nb Polska OFIARA wojny , przez bardzo dobrze prowadzoną politykę Niemiec jest w świecie postrzegana przez pryzmat" polskich obozów zagłady i śmierci", gdzie są apele polskich biskupów w obronie prawdy dotyczącej powyższego kłamstwa, gdzie jak wiemy wyroki nakazujące sprostowanie nieprawdy o "polskich obozach "szerzonej przez niemieckie i nie tylko gazety i media są bezkarne i nadal uprawiają proceder oskarżania Polski, za zbrodnie, której NIE JESTEŚMY sprawcami TYLKO ofiarami...Krzywdzi się nas bezkarnie przez lata, zmuszając do emigracji i to do Niemiec....Wiemy za chlebem, i to ze w Niemieckim wymiarze sprawiedliwości my Polacy nie mamy czego szukać, bo nie mamy wsparcia w walce o sprawiedliwość, ....przykładem tego są tragedie i dramaty dzieci, na siłę odbierane rodzicom i germanizowane....wykorzystywanie Polaków na niemieckich plantacjach, budowach, czy domach do opieki nad niemieckimi starcami, staruszka spowinowaconymi z hitlerowskimi oprawcami....Znam osobiście przykład, osoby z zachodniopomorskiego, która trafiła do 90letniej Niemki, mającej mapy miejscowości z której Polka pochodziła, oczywiście w języku niemieckim włącznie z aktem własności notarialnej na pałac, którego jej rodzina była właścicielem.Proszę mi uwierzyć staruszka nie kryła awersji do opiekunki i nas Polaków...była katoliczką i bardzo dobrze znała list biskupów z Polski...Zostawię bez komentarza apel 5 biskupów z Polski z dn.8-09-2017,bo to są tylko , a może aż głosy hierarchów, którzy nie są głosem Episkopatu Polski....A tylko KEP jest głosem KK w Polsce ....więc mam nadzieję jako katoliczka, że w moim umiłowany KK , będzie nie politykierstwo uprawiane, tylko z miłością dobro wspólne chronione i bronione zgodnie z Duchem Ewangelii....gwoli przypomnienia, tym, którzy nie pamiętają, albo nie chcą pamiętać Kazania na Górze, gdzie Pan Jezus tych, którzy domagają się sprawiedliwości nazywa błogosławionymi......Błogosławieni,którzy ładną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.....A tym Błogosławionym , którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, oznajmia, że ...do nich należy królestwo niebieskie.....Myślę, że zarówno KK w Polsce i w Niemczech powinien słowa Pana Jezusa nie tylko pamiętać,ale przede wszystkim REALIZOWAĆ....Nie ukrywam, że liczę na sumienie moralne niemieckiego KK, który w geście pojednania z 1965r, stanie w obronie naszych praw do ZADOŚĆUCZYNIENIA wynikającego z wyrządzonych krzywd Polsce i Polakom ofiarom II wojny światowej.
Fajnie by było, jakby biskupi zajęli się wreszcie Panem Bogiem, zbawieniem, kerygmatem i "swoją robotą", a politykę zostawili politykom. Ewentualnie w wolnym czasie (skoro kerygmat ich nuży) mogą zapisać się na korespondencyjny kurs pisania listów. Rozdział drugi - "jak pisać, żeby odbiorca nie wpadł w stan katatoniczny" dedykujemy autorom listów z zebrań plenarnych - a rozdział trzeci - "jak mówić, żeby nie zachęcać do próby samobójczej" - prymasowi po gietrzwałdzkiej homilii.
Wybaczcie, księża biskupi - ale błądzicie i marnujecie swój czas na rzeczy, które nie są częścią Waszego powolania. Szkoda, że wielu z Was to ludzie zbyt dumni i wyniośli, żeby wziąć sobie krytykę do serca.
Jeśli PiS pogarsza relacje z Niemcami, to nie znaczy, że wcześniej te relacje były poprawne. Przypatrzcie się faktom, Niemcy mają dobre relacje z silnymi krajami, takimi jak Rosja Putina. Jeśli by Polska była silna, te relacje bez względu na wzajemne animozje mogłyby być dobre. Niemcy stosują klasyczną politykę trzymania z mocarstwami i tymi, co siebie szanują. A taka polityka zamiatania pod dywan problemów we wzajemnych relacjach i przepraszanie, że żyjemy, napewno budzi politowanie nawet wśród niemieckich elit, bo taka polityka jest dla nich żałosna.Dlaczego przez te ostatnie dekady patrzono w Polsce przez palce na relatywizację niemieckiej historii i działalność ludzi pokroju E. Steinbach. Poczytajcie niemieckie strony internetowe o historii. Pełno tam oskarżeń o wywołanie wojny przez Polskę, o wypędzenie i prześladowanie mniejszości niemieckiej przez przedwojenne władze Polski, nawet pisze się o gwałtach na dzieciach niemieckich.Ta iście gebelsowska propaganda była tłoczona w umysły niemieckie jeszcze, gdy wszyscy piali, jak jest dobrze we wzajemnych relacjach i gdy premier mówił, że te stosunki są modelowe. A te afery z Jugentamtami to też świadczy dobrze o naszych wzajemnych relacjach? Kiedyś kilka lat temu czytałem o polskim robotniku w Berlinie, który przez 6 lat był przez swojego niemieckiego kolegę wyzywany od ostatnich z powodu swojego pochodzenia, tylko dlatego, że był Polakiem. Czytając to myślałem, że jest ze mną coś nie tak, koleś przyjechał do Niemiec, pracował dla Niemców i jeszcze żle. Czyli co, za takie sytuacje winni są też tylko Polacy? Często pytacie, dlaczego Polacy czują do nich niechęć, a przecież nie ma dymu bez ognia, jakieś przyczyny polskich uprzedzeń do Niemców istnieją. Przez analogię, niektórzy ludzie w Polsce nawet usprawiedliwiają niechęć Ukraińców do Polaków złym traktowaniem tych pierwszych przez polskich panów. Czemu więc nie popatrzymy w podobny sposób na relacje z zachodnim sąsiadem?
prawde piszesz o Geobelsowskiej polityce Niemiec wobec Polski.Jednak po wojnie sie to zmienilo.To co dalej piszesz jest juz wyssane z brudnego palucha...Bo w niemieckiej telewizji i prasie ciagle zobaczysz Auschwitz i wlasciwych oprawcow a Steinbach upomina sie o to co z nimi zrobiono po wojnie.Poprostu wygoniono ich u ich domow a te oddano Polsce i ZSSR jako kontrybucje wojenne.Afer z Jugeantami wcale nie ma.Sa afery z ludzmi,ktorzy nie rozumieja do konca,ze sa rodzicami i musza potomstwu zapewnic godziwe zycie.Jesli tak nie jest bewzglenie wkracza Jugenamt i dotyczy to rowniez Niemcow.Polski robotnik byl wyzywany przez Niemca?A jak ty nazywasz Niemcow? Fryc? Szkop?
I czy się wstydzą z tego powodu.
Zdawkowy tytuł "Gościa" do tego artykułu nawet mnie nie razi; odnoszę wrażenie, że redakcja odnosi się do apelu biskupów jak większość czytelników : lepiej, aby go nie było.
I dlatego kompletnie nie rozumiem dlaczego niektórzy komentujący doszukują się tu drugiego dna, mówią, że biskupi powinni się wstydzić itd itp. Moim zdaniem wstydzić to powinni się ci, którzy uważając się za chrześcijan twierdzą, że to zły apel.
I dodam jeszcze jedno. Nie można być chrześcijaninem połowicznie. To znaczy chodzić w niedzielę do kościoła, przyjmować Komunię, chodzić na pielgrzymki, a w swoim sercu pielęgnować urazy do innych narodów. I to będąc już po wielokroć przepraszanym i po tylu aktach dobrej woli. Albo się chrześcijaninem jest całkowicie, albo się nie jest nim wcale. I pisze tu nie o grzechu wynikającym z ludzkiej słabości, ale o kwestionowaniu tego czego nas uczył Chrystus. Nawet jeśli to wynika z poczucia przywiązania do swojego narodu. Pan Jezus wyraźnie powiedział, że kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Jego nie jest Go godzien.
Uważam też, że sporo racji ma Gość z 18:57. Nie wiem, czy najwięcej, ale na pewno wiele udokumentowanych dzieł z Polski znajduje się w Rosji i Szwecji, dokąd trafiły wcześniej – do Szwecji w czasie rabunków dokonanych w XVII-XVIII wieku (wywieziono np. biblioteczne zbiory Mikołaja Kopernika), a do Rosji – rabunków z XVIII-XX wieku, chociaż wiele zostało do Polski zwróconych (np. arrasy wawelskie w latach 20. XX wieku).
Tematu złota z banku centralnego i złota z obozów ja nie poruszałem, ale skoro Gość z 23.34 te tematy poruszył, to też się odniosę do nich, by sprostować informacje, które są – jak uważam – nieścisłe. Co do złota z Banku Polskiego – zostało ono (kilkadziesiąt ton) we wrześniu 1939 roku szczęśliwie wywiezione z Polski (przez Rumunię, Turcję, Francję) i Niemcy nie zdołali go przejąć, chociaż zapewne mieli taki plan. Złoto to zostało zabezpieczone w Anglii i Ameryce, ale po wojnie jego większość przejęły polskie władze komunistyczne. Co do zębów – istotnie tak się działo w niemieckich obozach, ale na pewno częściej niż w obozach koncentracyjnych proceder ten miał miejsce w obozach zagłady. W niemieckich obozach zagłady mordowano każdego dnia tysiące ludzi (głównie Żydów z Polski i innych krajów okupowanej Europy) natychmiast po ich przywiezieniu, a także rabowano przywieziony przez nich dobytek (niektórzy wierzyli, że przyjeżdżają na tzw. przesiedlenie) i bezczeszczono ciała, by pozyskać złoto lub np. włosy (piszą o tym nieliczni ocalali z Treblinki lub Bełżca).
Otóż u nas, w Polsce, włos się nie jeży, buta i pycha nie zaślepia tłumów, nienawiści sianej wszem i wobec nie widać - ani też nie słychać przyklaskiwania wszystkiemu.
Jeśli nadal twierdzisz, ze wiesz lepiej - podaj konkretne przykłady.
Tak samo jest z samograjem "pojednania", który u nas ma bardzo niechlubną historię, szczególnie jeśli chodzi o niesławny list biskupów polskich do biskupów niemieckich, których współautorami byli Kominek i Wojtyła. To było doprawdy kuriozum w sensie politycznymi przede wszystkim etycznym. Otóż doszło do tego, że ludzie którzy nie byli ofiarami przebaczali w imieniu ofiar, zresztą bez ich zgody, wiedzy i wbrew ich oli. Do tego prosili o przebaczenie, choć nie byli sprawcami, i to w imieniu ludzi, którzy nie byli ofiarami. Żaden system etyczny nie usprawiedliwia takiego postępowania - ŻADEN!!! Niesprawca nie może prosić o przebaczenie nieswojej winy, nie można też insynuować winy tam, gdzie jej nie było. Tak samo, niesprawca nie może wybaczać w nieswoim imieniu.
Tym bardziej nie usprawiedliwia tego katolicka nauka moralna. Było to tym bardziej niesmaczne, że bardzo liczni Polacy wycierpieli straszliwe zbrodnie, które wołały i wołają o pomstę do nieba.
Karol Wojtyła w czasie swego pontyfikatu był słusznie krytykowany przez ludzi Kościoła za podobny gest w czasie milenium 2000. A teraz mamy powrót do tej naprawdę niechlubnej tradycji. Polecam wystąpienie prof. Pazia z Uniwersytetu Wrocławskiego obnażające niesłuszność tamtego wydarzenia: https://www.youtube.com/watch?v=b1DD5-yGCHk
Jeśli coś, to dzisiaj biskupi powinni zdystansować się od tamtego niesławnego listu biskupów, jasno wskazać, że było to postępowanie złe i niezgodne z katolicką etyką oraz więcej do tego nie wracać.
Trzeba się kierować Ewangelią i nauczaniem Kościoła, anie własnymi odczuciami i poprawnością polityczną.
Szkoda, że apelu biskupów nie podpisali wszyscy biskupi polscy. Z drugiej strony wcale mnie to nie dziwi, skoro wiceprzewodniczący KEP abp Marek Jędraszewski publicznie skrytykował Prezydenta Komorowskiego za udział w uroczystościach w Berlinie upamiętniających nieudany zamach pułkownika Stauffenberga.
Warto tutaj przytoczyć kluczowy fragment listu polskich biskupów z 1965 roku:
" Wiemy o męczennikach „Białej Róży", o bojownikach ruchu oporu z 20 lipca, wiemy, że wielu świeckich i kapłanów złożyło swoje życie w ofierze (Lichtenberg, Metzger, Klausener i wielu innych). Tysiące Niemców, zarówno chrześcijan jak i komunistów, dzieliło w obozach koncentracyjnych los naszych polskich braci..."
Daruj sobie epitety, szczególnie porównywanie mnie do Gomułki. Łatwo obrzucać błotem kogokolwiek, trudno argumentować z sensem. Ale cóż, rzeczony list biskupów polskich do niemieckich jest po prostu nie do obrony, więc pozostają tylko bezrozumne zachwyty nad nim, oraz obrzucanie osób, które ten naprawdę wstydliwy i godny napiętnowania list krytykują.
Stauffenberg był rasistą, obłędnie gardzącym i nienawidzącym Polaków - dzisiaj to nie jest żadna tajemnica. Tak samo nie jest tajemnicą, że Stauffenberg wcale nie dokonał zamachu, żeby zniszczyć 3 Rzeszę, czy nazizm. Przeciwnie, z jego pamiętników wynika jasno, że jego motywacją było uratowanie, co można był jeszcze uratować w sytuacji, kiedy wojna praktycznie była przegrana. Czczenie rasisty i antypolaka to wielka nikczemność. Także wielkie słowa uznania dla arcybiskupa Jędraszewskiego za Krytykę niegodnego zachowania Komorowskiego. Wielkie słowa uznania także dla tych biskupów, którzy kolejnego wątpliwego dokumentu nie podpisali.
Król Salomon, mimo swej mądrości i roztropności (albo właśnie dzięki niej) roztrząsał te spory, z którymi przychodziły do niego obie zwaśnione strony. Księża Biskupi czynią zgoła inaczej.
Po pierwsze retoryka antyniemiecka jest dla niektórych tak silną mantra, ze zapomnieli ze mamy XXIw, a od ostatniej wojny minęło już ponad 72 lata.
Po drugie zasługa polskiego Kościoła, biskupów dla pojednania między Polakami a Niemcami jest wielka, ale retoryka komuny negująca ten fakt nadal jest silna.
Po trzecie granie polityków na antyniemieckości nadal zyskuje poklask wśród zwolenników komuny.
Po czwarte - spojrzenie na retorykę antyniemiecką pokazuje hipokryzję części katolików. Bo choćby jak w praktyce wygląda mówienie przez nich "Ojcze nasz". O miłości do bliźniego nawet nie wspomnę.
Miłość bliźniego nie wyklucza mówienia prawdy i domagania się zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Polska do tej pory nie otrzymała rekompensaty za szkody wojenne i ma słuszne prawo ich się domagać. Czy miłość bliźniego i "przebacz nam.... jako i my wybaczamy..." ma pozbawić nas prawa do sprawiedliwości? Jeśli ktoś Ci ukradnie samochód to, w ramach miłości bliźniego, nie będziesz się domagał jego zwrotu, bo modlisz się modlitwą Ojcze Nasz?
Polska bez ścisłego sojuszy z państwami Europy jest nikim i nikt nie będzie się nami liczył. Przerobiliśmy to już przy okazji ostatniej wojny.
Ale skoro wielu zależy na powrocie do tej wojny i nieustannym roztrząsaniu wątpliwych zresztą reperacji, to widać (typową dla komuny) retorykę wroga. Bo tak łatwiej rządzić.
Pominąłeś pytanie czy podarujesz złodziejowi kradzież swojego samochodu, bo obowiązuje miłość bliźniego i wybaczanie win?
I od kiedy Niemcy płaca Francuzom za I wojnę światową, od 1921 roku?
I dlaczego dopiero teraz spłacili odsetki?
A teraz powiedz jaki traktat Polska zawarła z Niemcami po II wojnie światowej co reparacji wojennych?
I poważnie Polska ni była samodzielna, ale podobno mieliśmy samodzielny wielki przemysł rozgrabiony po 1990 roku przez zagranicę (także a może przede wszystkim Niemców).
Coś ta retoryka rodem z komuny nie trzyma się logiki. Ale nie o logikę chodzi bo wielu łyka te bajki (i o przemyśle i o odszkodowaniach) jak małe dzieci. Szkoda jedynie że nie rozumieją geopolitycznego położenia Polski.
https://www.mr.gov.pl/media/42591/HZ_Syntetyczna_Informacja_styczen_czerwiec_2017.pdf
Orędzie biskupów niemieckich z 1965 r. wywołało wówczas wściekłość komunistów w Warszawie i w Moskwie. Podsycanie poczucia strachu przed Niemcami miało związać Polskę i Polaków ze Związkiem Sowieckim.
Dziś "dobra zmiana" chce umacniać przywiązanie swoich wyborców poprzez antyniemiecką i antyunijną retorykę.
Apel części Episkopatu Polski znowu wszystko zepsuł. No może nie wszystko, jeszcze jest abp Marek Jędraszewski, prawdziwy biskup patriota.
Ich dzieci czy wnuki?
Konwencja Haska z 1907 o regulaminie wojny mówi w art. 3
"Strona wojująca, która by naruszyła postanowienia powyższego regulaminu, będzie pociągnięta do indemnizacji [odszkodowania], jeśli tego zajdzie potrzeba. Strona ta będzie odpowiedzialną za każdy czyn osób, wchodzących w skład jej siły zbrojnej."
http://www.pck.org.pl/pliki/mph/1907_Haga_-_IV_KH_wojna_ladowa.pdf
A tu lista stron
https://ihl-databases.icrc.org/ihl/INTRO/195
Niemcy są jej stroną od 27 listopada 1909
Wybaczcie, księża biskupi - ale błądzicie i marnujecie swój czas na rzeczy, które nie są częścią Waszego powolania. Szkoda, że wielu z Was to ludzie zbyt dumni i wyniośli, żeby wziąć sobie krytykę do serca.
Mówić też trzeba umieć. Albo przynajmniej się uczyć.