Jak na kolorową demokrację przystało lewacy już zapowiedzieli wewnętrzne uchodźctwo w totalną opozycję, chcąc nie chcąc Angeli pozostaje więc Jamajka. A skoro Jamajka, to zamiast lambady będzie dance hall, a kto wie, czy nie nawet w odmianie daggering (in. jungle love). No cóż, multi kulti ma swoje prawa.
Nie jestem zwolennikiem lewicy i krytycznie oceniam jej działanie w Europie i na świecie, ale AfD też nie jest wcale ciekawą partią, jeżeli podobno też kwestionuje granicę wschodnią Niemiec.
Żałosną ironią losu jest to, że ta kobieta jest córką pastora, a jej partia to "CHRZEŚCIJAŃSKA Demokracja". Chociaż z drugiej strony... może właśnie tu jest pies pogrzebany?
Całkowicie się zgadzam - CDU w sprawach obyczajowych różni się właściwie tylko "retorycznie" od jej głównego konkurenta (SPD), Liberałowie i Zieloni są jeszcze bardziej (choć trudno uwierzyć, że tak da się) "na lewo", podobnie jak Die Linke. W polityce zagranicznej również prezentują się mało korzystnie z polskiego punktu widzenia (niechęć do pomocy sojusznikom w ramach NATO, wyraźna sympatia wobec prezydenta Rosji, z lekkim "odchyleniem" Zielonych w tej sprawie). AfD z kolei jest taką "prawicą" na wzór Frontu Narodowego (od moment, kiedy córka Le Pena przejęła w FN stery), czyli mocno uległą wobec lewicowo-liberalnych dogmatów i przejawiająca pryncypialność tylko w kwestiach sprzeciwu wobec omnipotencji UE, co jest dobre, ale niewystarczające żeby uznać ich za "dobrą" opcję).
Żałosne jest, że Anna Panna nie widzi różnicy między czynem a słowem. Pan Bog, na szczęście, widzi. I widzi czy ktoś (z Nim) zbiera, czy rozprasza. Tu Polska dziś przegrywa na całej linii z Niemcami córki pastora. Alternatywą byłaby ex żona pastora, ktora porzuciła czworo dzieci i ma piąte z wolnego związku. A Polska ma sąsiadów jakich jej Pan Bóg dał i może albo zrobić z tym coś dobrego, albo być zawsze i wszędzie w konflikcie. Nasz wybór.