Komentarze 129  Wszystkie komentarze »
  • Gość Marek
    09.12.2017 15:07
    Proponuję dla przeciwwagi opublikować jeden z licznych komentarzy abpa Schneidera z Kazachstanu
  • Gość
    09.12.2017 16:14
    Nareszcie. Papież powinien uciąć te dyskusje. Każdy ma swoje sumienie i ze swoim spowiednikiem dokona wyboru swojego. Oczywiście zawsze jest ten niewielki odsetek fanatyków zawsze gotowych przejąc gorliwie rolę Pana Boga i sądzić innych. Zająć się SOBĄ dobrze radzę faryzeusze wszelkiej maści.
    • Gość Marek
      09.12.2017 17:17
      Ale to rozkłada moralność. To nie ma nic wspólnego z faryzeuszami. To właśnie dotyczy nas, naszych małżeństw i małżeństw naszych dzieci. Pana też ktoś okradnie i powie, że to zgodne z jego sumieniem. Kto teraz zawrze Sakrament Małżeństwa, jeżeli ma przyjąć do wiadomości, że nie ma już bariery nierozerwalności? Bo przecież współmałżonek może się kiedyś rozmyślić, znaleźć kogoś młodszego i fajniejszego, a po rozeznaniu nawet do Sakramentów przystępować.
    • yyy
      09.12.2017 18:24
      @ Gość 09.12.2017 16:14 lepiej najpierw sam zajmij się swoją edukacją religijną. Nie może być tak, że po jednej stronie Odry coś jest grzechem ciężkim a po drugiej nie. Dekalog jest jeden, Ewangelia jedna. I naucz się odróżniać ocenę grzechu od osądu grzesznika.
    • qlnick
      09.12.2017 19:16
      Nareszcie? Z czego się cieszysz? Z tego że umieszczono herezję w magisterium? To ogromne zagrożenie i dezorientacja dla wiernych.
      • Gość
        09.12.2017 20:51
        Ekspert od herezji się znalazł... Porażające jaki ludzie mają tupet. Może zacznij poprawki najpierw od Piusa XI i popraw mu Encyklikę Quadragesimo anno w miejscu gdzie potępia pracę zarobkową kobiet oraz parę rzeczy też by się znalazło do poprawy w Casti connubii.
      • Gość
        10.12.2017 18:26
        Te, Gość-ekspert o "Casti connubi" - zacytuj ten niby heretycki fragment z Quadragesimo anno", to ocenimy.
      • qlnick
        10.12.2017 21:20
        Gościu masz taką wiedzę a nie dostrzegasz problemu? Trzeba przeczytać te listy biskupów Argentyny, żeby zrozumieć problem ogromnej wagi. Jest logicznie sprzeczne istnienie w tym co nazywamy obowiązującą nauką Kościoła zarówno Ewangelii jak i niejasnego AL w takiej interpretacji. Nie rozumiem też tej postawy krytyki autorów dubiów. Skoro episkopaty Niemiec, Argentyny wskazują właśnie ten kontrowersyjny rozdział jako swoje uzasadnienie zmian w podejściu do cudzołożników to czemu kardynał wytyka że tradycyjni duchowni właśnie te istotne fragmenty biorą na tapetę. To jednym wolno a innym nie? No dobra a tak na serio poważna sprawa. Największe tąpnięcie w Kościele za mojego życia. Znawcy niech ocenią czy czasem nie w całej historii Kościoła.
  • Gość_2
    09.12.2017 18:24
    Kard,. Kaspar, to ten który 2 lata temu na Synowie ds. rodziny był prowodyrem z akcji dopuszczenia rozwiedzionych do przyjmowania komunii. Omotał nawet Papieża, bo on nie był tym działaniom przeciwny. Dzięki m.in. polskim biskupom i jeszcze kilku innym którzy stanowczo sprzeciwiali się takim decyzjom, nie udało się przegłosować tego "pomysłu" Potwierdziła to zresztą adhortacja AM. Myślałem, ze kard. Kaspar już nie będzie miał odwagi wypowiadać się publicznie w tym temacie, a tu znów się pojawił i dalej miesza.
  • gość
    09.12.2017 19:35
    Kardynał się przejęzyczył; należy skończyć Z adhortacją AL. Wówczas rzeczywiście dyskusja będzie zbędna.
  • TomaszL
    09.12.2017 19:40
    Jeżeli ktoś uważa, ze wszystko jest w temacie katolickich małżeństw super, a największym problemem jest kilka punktów AL to gratuluję życia w wielkiej fikcji.

    Dramatem obecnych czasów jest kompletny brak zrozumienia czym jest Sakrament, każdy Sakrament. A do tego dochodzi kompletne rozmycie się życia i wiary,

    Kościół najpierw musi zacząć głosić kerygmat wszystkim, także tym co dziś uważają się za super pobożnych katolików.
    • gość
      09.12.2017 19:57
      TomaszL - te 'kilka punktów' AL niszczy całą naukę o nierozerwalności małżeństwa katolickiego.
      • TomaszL
        09.12.2017 20:04
        Kilka punktów z AL nie może zniszczyć tego, co już w dawnych krajach katolickich zostało zniszczone. Zresztą Polacy niestety doganiają już te antykatolickie wzorce. I to bez AL.
      • gość
        09.12.2017 21:59
        Muszę przyznać Ci rację, TomaszuL. Zniszczenia zaczęły się przed AL, bo już od SWII i Familiaris Consortio.
      • TomaszL
        10.12.2017 10:01
        "Zniszczenia zaczęły się przed AL, bo już od SWII i Familiaris Consortio. "

        Ciekawe wiec czemu powstało FC i czy przed FC małżeństwa były zawsze wierne sobie i nie było rozwodów.
        Ale aby na to odpowiedzieć mam dla Ciebie inne, pomocnicze pytania:
        - kiedy Kościół pierwszy raz zauważył problem rozwodów
        - kiedy głosem Papieży przestrzegał przed tym swych wiernych?
        - i jak na ten papieski głos odpowiedzieli katolicy? Nawrócili się, czy nadal wybierali rozwody?
      • gośc
        10.12.2017 14:09
        Też się zastanawiam, czemu powstało FC. Widocznie chciano ułatwić życie rozwodnikom w kolejnych związkach i zamiast wzywać ich do nawrócenia postanowiono usprawiedliwić grzech "dobrem dzieci". Przyniosło to opłakane skutki, bo nie zlikwidowano rozwodów i kolejnych związków, ale rozzuchwalono grzeszników. Już się nie próbują nawracać, skoro dzieci są usprawiedliwieniem.
      • TomaszL
        10.12.2017 17:03
        @gość - może najpierw warto ze zrozumieniem przeczytać całe FC. I warto też zamiast wypisywać jakieś teoryjki poznać całą genialną teologię małżeństwa JPII.

        ps. jakby co, to św. JPII jak i również Jego poprzednik byli przeciwnikami antykoncepcji. A jak jest to u katolików? O aborcji nawet nie chce mi się pisać, bo ostatnio pobożni praktykujący katolicy w Polsce pokazali jak obca jest im nauka Kościoła w tym temacie.
      • Gość
        10.12.2017 19:46
        Tak samo mnie nie interesuje jaki miał pogląd na temat antykoncepcji JPII jak i nie interesuje mnie co myśli Franciszek na temat jedzenia fast foodu czy tego ile dzieci powinno się mieć.
      • TomaszL
        11.12.2017 08:21
        "Tak samo mnie nie interesuje jaki miał pogląd na temat antykoncepcji JPII..." a później płacz nad rozwodami i tym "złym" Kościołem, co nie pozwala żyć w kolejnym związku.
      • Gość
        13.12.2017 11:14
        Antykoncepcja nie jest powodem rozwodów. Co za brednie. Używam antykoncepcji od lat - mam 2 dzieci które zaplanowaliśmy bo mamy rozum i wolną wolę - i żyję od ponad dwudziestu kilku lat z jednym mężem. A małżeństwo jest udane. Mało mnie interesują twoje zabobony TomaszL. A opinia KK o antykoncepcji jest bzdurna i jest nadużyciem władzy. Podobnie mądra jak kiedyś o Galileuszu i ziemi itp. itd. Zabobony.
      • TomaszL
        13.12.2017 11:21
        "A opinia KK o antykoncepcji jest bzdurna i jest nadużyciem władzy". Skoro tak uważasz, to Twój wybór życia w grzechu śmiertelnym.

        A że antykoncepcja jest powodem rozwodów to oczywistość, bowiem jest oczywistą okazja do tzw. bezpiecznych skoków w bok.
      • Gość
        13.12.2017 11:45
        Ale brednie: bo NPR nie daje jak wiadomo żadnych szans na "bezpieczne skoki w bok". Szkoda na twoje zabobony czasu. https://dominikanie.pl/2014/01/spor-o-grzech-i-spowiedz/ "W dyskusji o grzechu śmiertelnym ważnym wątkiem jest relacja pomiędzy prawem Bożym a prawem kościelnym. Chodzi przede wszystkim o to, czy Kościół ma prawo ustanawiać dyscyplinę (niewynikającą z przykazań Bożych) pod sankcją grzechu ciężkiego. Jeszcze nie tak dawno złamanie nakazanego postu było uważane za bardzo poważny grzech: „Zdaniem moralistów, post [jakościowy] obowiązuje pod grzechem ciężkim, chyba że spożyje ktoś niedużą ilość zakazanych potraw i napojów. Zdaniem Noldina, spożycie ponad 60 gramów mięsa jest z całą pewnością grzechem ciężkim” 3 Tego rodzaju poglądy dziś raczej śmieszą, ale problem pozostaje. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Wierni są zobowiązani do uczestnictwa w Eucharystii w dni nakazane […]. Ci, którzy dobrowolnie zaniedbują ten obowiązek, popełniają grzech ciężki” (nr 2181). Uczestnictwo we mszy świętej w dni nakazane nie jest jednak przykazaniem Bożym, lecz przykazaniem kościelnym. Oczywiście, Kościół ma prawo ustanawiać dyscyplinę i regulować postępowanie wiernych, ale czy pod sankcją grzechu ciężkiego? Wybitny moralista Bernhard Häring stwierdza: „Jestem zdania, że Kościół nigdy nie powinien nakładać żadnego pochodzącego od człowieka prawa pod groźbą grzechu śmiertelnego, co jest równoznaczne z groźbą wiecznego potępienia. Dlatego tak mi się wydaje, że nie potrafię wyobrazić sobie jakiegokolwiek pozytywnego prawa, które wprost nie wynika z Ewangelii ani nie wiąże się z naturalnym prawem wypisanym w sercu ludzkim i stąd nieodkrytym przez wspólnie dzielone doświadczenie i wspólną refleksję, a które mogłoby być tak ważne, że byłoby proporcjonalne do groźby kary wiecznej”
      • Gość
        13.12.2017 12:01
        :))) no tak z taką logiką TomaszL to szerokiej drogi. Rozumiem, że mężczyźni nie stosujący antykoncepcji hormonalnej znajdują się w statystykach zdradzających liczniej z powodu manipulacji tych statystyk przez feministki, cyklistów i poprawność polityczną.
      • TomaszL
        13.12.2017 12:28
        @Gośc - rozumiem ze polemizujesz z nauka moralna Kościoła. Ale po co? Skoro uważasz, ze wiesz lepiej to żyj po swojemu. Z pełną świadomością że z punktu widzenia Kościoła grzeszysz i co za tym idzie ryzykujesz brak zbawienia. Ale to twój wybór.


      • Gość
        13.12.2017 12:55
        Przez X wieków z "pełną świadomością" Kościół uważał że Galileusz jest heretykiem i grzeszył. Tak TomaszL - ludzie mają wolną wolę, rozum i sumienie. I formułki kościelnego prawa tego nie zastąpią. Jak rozumiem skoro Kościół twierdził, że spożycie ponad 60 g mięsa powoduje grzech i to ciężki to i Bóg na pewno "stosować" będzie to w ocenie ludzi którzy zmarli w tamtych czasach. Wszak prawo nie działa wstecz :))
      • TomaszL
        13.12.2017 15:35
        @Gość - różnica jest taka, ze ja nie mam z tym problemu, a jakby jednak miał wątpliwości to podejdę do spowiednika, czy kogoś mądrzejszego ode mnie aby o tym porozmawiać.
        Jak się z jakimś punktem nauki Kościoła nie zgadzam, to nie wymyślam miliona powodów, aby się usprawiedliwiać. Nie podważam tez nauki Kościoła publicznie, bo to nie ma sensu.

        I gdybym nie był przekonany, że Kościół ma racje, to dawno bym odszedł i szedł swoja drogą na własne ryzyko.
        Więc czemu ma służyć ta Twoja pisania i zapętlanie się w jakiś bzdurach? Zostaw Kościół, idź swoja drogą. Znasz przecież jakie jest ryzyko, ale każdy ma swobodne prawo do wyboru.
    • Gość Marek
      09.12.2017 20:13
      Do TomaszaL: chodzi o fundamenty wiary i moralności. One są niezmienne, choćby prawie wszyscy je lekceważyli. Papież Jan Paweł II powiedział w Fatimie, w roku 1982. "Czy może milczeć Matka widząc, że same podstawy wiary Jej dzieci są zagrożone? Nie, nie może milczeć". Właśnie w takich czasach przyszło nam żyć.
      • TomaszL
        09.12.2017 20:17
        Czy fundamenty Twojej wiary zmieniają te trzy konkretne punkty AL?
      • Gość Marek
        09.12.2017 22:32
        Słusznie, fundamenty wiary nie mogą się zmienić. Wiara nie jest moją prywatną własnością. Ale można wprowadzić kogoś w błąd, twierdząc, że mogą. Podkopuje to też zaufanie do siebie nawzajem, o czym było wcześniej. Pomyślmy o kapłanach. Będą postawieni w sytuacji, w której będą musieli wybierać między posłuszeństwem przełożonym a posłuszeństwem Bogu.
      • TomaszL
        10.12.2017 09:52
        @Gość Marek - jak współcześni katolicy odpowiedzą na pytanie czym jest małżeństwo? Bo problem leży w rozumieniu pojęcia małżeństwa, a nie w rozwodach.
    • repl
      09.12.2017 20:29
      "Kerygmat" to jest słowo-wytrych, które samo w sobie niewiele znaczy, ale służy właśnie do osiągania celów, które są sprzeczne z Doktryną katolicką. Małżeństwom nie potrzeba znowu i znowu głosić jakiegoś kerygmatu, ale zdrową naukę, jak to określa św. Paweł, także na temat zła antykoncepcji, także na temat roli mężczyzny jako męża i ojca oraz kobiety jako żony i matki. Trzeba mówić, że żony mają być poddane mężom, dzieci mają być posłuszne rodzicom, rodzice mają być rodzicami nie kumplami itd.
      • TomaszL
        10.12.2017 09:42
        Najpierw to trzeba ze zrozumieniem przeczytać choćby ten 5 rozdział Listu do Efezjan. Bez tego napisanie że żony maja być poddane mężom kompletnie wypacza sens nauki św. Pawła.
        I takich wypaczeń choćby w dziedzinie małżeństwa, ale też innych sakramentów jest już na tyle dużo wśród pobożnych katolików, że bez rozpoczęcia nauczani od początku. I to każdego katolika bez wyjątku daleko nie zajedziemy.
    • elle
      14.12.2017 14:09
      Dramatem wspolczesnych czasow jest chrzczenie dzieci pogan. Potem takie poganskie dzieci przechodza nieswiadomie przez wszystkie sakramenty i rozwod, po czym moze sie zdarzyc ze sie nawracają. Trudno wtedy rzeczywiscie uznac rozwod za swiadomy grzech. Kosciol niemiecki ma jeszcze inny dramat a mianowicie brak sakramentu spowiedzi. Rzeczywiscie z ich perspektywy dziwnie to wyglada, jak wszyscy bez wyjatku przystepuja do komuni łącznie z jawnogrzesznikami w stanie grzechu ciężkiego (zdarza sie nawet, ze nie sa to katolicy, ale np. protestanccy krewni) a tylko rozwodnik w nowym zwiazku nie moze. Dramat kościoła Niemieckiego polega na tym, ze tam wogóle nie ma poczucia grzechu.
  • gut
    09.12.2017 21:06
    Każdy ma wybór, sumienie...
    • Megi
      10.12.2017 14:09
      A co z sumieniem moralnym dziecka???, ukształtowanym przez antysakramentalnych rodziców i KK pasterstwo niesakramentalne???.....co z demoralizacją dzieci, które oprócz mamusi/tatusia niesakramentalnego mają dodatkowo w pakiecie swojego życia sakramentalnych M/Ż rodziców cudzołożących ....co z sumieniem syna/córki,którzy zostali ukształtowani w profanum gniazda rzekomo pobożnego i wiernego niezmiennej doktrynie KK....sic!!! ... Pytam, jakiemu dobru indyferentyzm służy, co dobrego desakralizacja ROZDZIERAJĄCA sakrament małżeństwa na sacrum i profanum w KK temu biednemu potomstwu w grzechu śmiertelnym poczętemu DAJE ? ...co to mętne NIE dla grzechu cudzołóstwa FC i AL z jednoczesnym ważeniem i ROZEZNANIEM a MOŻE jednak można, tak MOŻNA i to dla dobra potomstwa w KK i dla KK UCZYNIŁA???.....potomstwo..... wychowane w dualiźmie moralnym....i doktrynalnym ..... ZRODZIŁO--- owoce antysakramentalne..... Uznawany od 30 lat w KK niesakramentalny związek skutecznie OSWOIŁ i podważył niszcząc NIEZMIENNY ład i porządek Prawa Naturalnego, gdzie jak wiemy Bóg stworzył Adama i Ewę do życia w monogami....Niestety w łonie KK od FC istnieje poligamia.....osoby żyjące w niesakramentalnym Bóg raczy wiedzieć 2-(n) związku mające zgodnie z PB i kanonicznym sakramentalnego współmałzonka M/Ż popełniają grzech poligamii...Co jest sprzeczne z doktryną Chrystusowej Ewangelii...a z tego co mi wiadomo, KK ma głosić ZDROWĄ NAUKĘ....kapłani mają obowiązek strzec i bronić NAUKI naszego Pana Jezusa ....bo jak wiemy za głoszenie herezji grozi potępienie przez co człowiek jeśli się NIE NAWRÓCI będzie na wieki przeklęty.....więc kard.Kasper wypowiadając radość z powodu interpretacji antykatolickiej nauki AL jako Apostoł niestety zły przykład nam i naszym dzieciom DAJE, których moralność już NIE TYLKO przez ducha tego świata jest deformowana i duchowość wynaturzana.....
  • tak
    09.12.2017 22:37
    A fe. kardynał nie powinien kłamać. To grzech. Przecież kardynał nie zrobił żadnych badań więc dlaczego twierdzi, cytuję: "„Znaczna większość ludu Bożego przyjmuje dotychczas papieską adhortację z wielką radością i wdzięcznością, a teraz może się czuć utwierdzona w tej radości” - napisał kard. Kasper. Jak już nawet kardynałowie odwołują się do kłamstw to widać, że zbliża się olbrzymi, oby oczyszczający, kryzys Kościoła.
  • tomak
    09.12.2017 22:40
    Walter Kasper: "obiektywna waga przykazania, która oczywiście obowiązuje bez wyjątku, nie zawsze odpowiada ciężkości subiektywnej winy". Ależ to jest OSZUSTWO grubymi nićmi szyte. W przypadku drugiego niesakramentalnego związku ciężar subiektywnej winy właśnie ODPOWIADA "obiektywnej wadze przykazania", ponieważ konkubenci żyjący w drugim związku, dobrowolnie taki związek wybrali. Posiadanie wspólnych dzieci nie usuwa tej dobrowolności. Oni z własnej woli tkwią w grzechu. Powyższa zasada do nich się NIE STOSUJE. Kasper wprowadza katolików w błąd.
    • jo_tka
      10.12.2017 07:51
      jo_tka
      Właśnie Pan tę zasadę potwierdził. I słusznie.

      Katechizm Kościoła Katolickiego nie czyni wyjątków. Zasada JEST OGÓLNA. Może co najwyżej nie mieć zastosowania w konkretnym przypadku, tak jak nie ma zastosowania w wielu przypadkach naszych grzechów ciężkich. Gdyby miała, nie byłyby ciężkimi.

      Ale proszę zauważyć: Pan mówi, że NIGDY I W ŻADNYM PRZYPADKU zasada nie może mieć zastosowania. Papież mówi, że w każdym przypadku TRZEBA TO ROZEZNAĆ INDYWIDUALNIE. Nie ma żadnej zmiany odnośnie do nauczania. Jest tylko różnica w ocenie sytuacji konkretnych ludzi.

      Ocena tego, czy uznawana przez Kościół od wieków zasada ma zastosowanie czy też nie w konkretnym przypadku nie jest prawdą wiary. Różnicą jest to, że rozeznanie zostało przeniesione na forum wewnętrzne.
      • raw
        10.12.2017 12:36
        No to jotka podważa Katechizm Kościoła Katolickiego, ten janopawłowy, w którym jest napisane, że każde współżycie poza małżeństwem sakramentalnym jest grzechem ciężkim. Każde, a nie prawie każde.. Również należy zmienić Ewangelię: "Idź, a od tej pory nie grzesz więcej, no chyba, że dla ważnych powodów, na przykład dla wychowania dzieci.". "A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela, chyba że rozezna inaczej".
      • jo_tka
        10.12.2017 13:52
        jo_tka
        1854 Grzechy należy oceniać według ich ciężaru. Rozróżnienie między grzechem śmiertelnym a grzechem powszednim, dostrzegalne już w Piśmie świętym 92 , zostało przyjęte w tradycji Kościoła. Potwierdza je doświadczenie ludzi.

        1855 Grzech śmiertelny niszczy miłość w sercu człowieka wskutek poważnego wykroczenia przeciw prawu Bożemu; podsuwając człowiekowi dobra niższe, odwraca go od Boga, który jest jego celem ostatecznym i szczęściem.
        Grzech powszedni pozwala trwać miłości, chociaż ją obraża i rani.

        1856 Grzech śmiertelny, naruszając w nas zasadę życia, którą jest miłość, domaga się nowej inicjatywy miłosierdzia Bożego i nawrócenia serca, które zazwyczaj dokonuje się w ramach sakramentu pojednania:

        Gdy bowiem wola zmierza ku czemuś, co ze swojej natury sprzeciwia się miłości, ustanawiającej w człowieku właściwy porządek w stosunku do celu ostatecznego, wówczas grzech jest śmiertelny ze względu na swój przedmiot... zarówno gdy zwraca się przeciw miłości Bożej, jak bluźnierstwo, krzywoprzysięstwo itp., jak i wtedy, gdy zwraca się przeciw miłości bliźniego, np. morderstwo, cudzołóstwo itp... Niekiedy jednak wola zwraca się ku temu, w czym zachodzi pewien brak porządku, który jednak nie sprzeciwia się miłości Boga i bliźniego, np. próżne słowo, nadmierny śmiech itp. Tego rodzaju grzechy są powszednie 93 .

        1857 Aby grzech był śmiertelny, są konieczne jednocześnie trzy warunki: "Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą" 94 .

        1858 Materię ciężką uściśla dziesięć przykazań zgodnie z odpowiedzią, jakiej Jezus udzielił bogatemu młodzieńcowi: "Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę" (Mk 10, 19). Ciężar grzechów jest większy lub mniejszy: zabójstwo jest czymś poważniejszym niż kradzież. Należy uwzględnić także pozycję osób poszkodowanych: czymś poważniejszym jest przemoc wobec rodziców aniżeli wobec kogoś obcego.

        1859 Grzech śmiertelny wymaga pełnego poznania i całkowitej zgody. Zakłada wiedzę o grzesznym charakterze czynu, o jego sprzeczności z prawem Bożym. Zakłada także zgodę na tyle dobrowolną, by stanowił on wybór osobisty. Ignorancja zawiniona i zatwardziałość serca 95 nie pomniejszają, lecz zwiększają dobrowolny charakter grzechu.

        1860 Ignorancja niedobrowolna może zmniejszyć winę, a nawet uwolnić od ciężkiej winy. Nikt jednak nie powinien lekceważyć zasad prawa moralnego, które są wypisane w sumieniu każdego człowieka. Impulsy wrażliwości, uczucia mogą również zmniejszyć dobrowolny i wolny charakter winy, podobnie jak naciski zewnętrzne czy zaburzenia patologiczne. Grzech popełniony ze złości, w wyniku świadomego wyboru zła jest najcięższy.

        1861 Grzech śmiertelny jest - podobnie jak miłość - radykalną możliwością wolności ludzkiej. Pociąga on za sobą utratę miłości i pozbawienie łaski uświęcającej, to znaczy stanu łaski. Jeśli nie zostanie wynagrodzony przez żal i Boże przebaczenie, powoduje wykluczenie z Królestwa Chrystusa i wieczną śmierć w piekle; nasza wolność ma bowiem moc dokonywania wyborów nieodwracalnych, na zawsze. Chociaż możemy sądzić, że jakiś czyn jest w sobie ciężką winą, powinniśmy sąd nad osobami powierzyć sprawiedliwości i miłosierdziu Bożemu.

        1862 Grzech powszedni jest popełniony wtedy, gdy w materii lekkiej nie przestrzega się normy prawa moralnego lub gdy nie przestrzega się prawa moralnego w materii ciężkiej, lecz bez pełnego poznania czy całkowitej zgody.

        1863 Grzech powszedni osłabia miłość; jest przejawem nieuporządkowanego przywiązania do dóbr stworzonych; uniemożliwia postęp duszy w zdobywaniu cnót i praktykowaniu dobra moralnego; zasługuje na kary doczesne. Grzech powszedni świadomy i pozostawiony bez skruchy usposabia nas stopniowo do popełnienia grzechu śmiertelnego. Grzech powszedni nie czyni nas jednak przeciwnymi woli i przyjaźni Bożej; nie zrywa przymierza z Bogiem. Może być naprawiony po ludzku z pomocą łaski Bożej. "Nie pozbawia łaski uświęcającej, przyjaźni z Bogiem, miłości ani, w konsekwencji, szczęścia wiecznego".
      • jo_tka
        10.12.2017 13:54
        jo_tka
        Żeby nie było wątpliwości, powyżej ten "janopawłowy" Katechizm Kościoła Katolickiego. Uprzejmie proszę o czytanie go w całości. http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-1-1.htm
      • gosc
        10.12.2017 14:22
        Według powyższych punktów KKK drugi związek cywilny w czasie trwania ważnego małżeństwa sakramentalnego jest grzechem ciężkim: materia poważna (bigamia), popełniony z pełną świadomością (każdy rozwodnik-katolik wie, że ma sakramentalnego współmałżonka) i całkowitą zgodą ( nie ma przymusu zawierania związku cywilnego).
      • Megi
        10.12.2017 14:37
        Gdzie jest w Ewangelii zawarta nauka odstępstwa FC dotycząca wspólnego wychowania dzieci.....Owszem jest bardzo mocne Pana Jezusa OSTRZEŻENIE....lecz kto by stał się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych,którzy wierzą we Mnie ,temu lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza... biada człowiekowi przz którego dokonuje się zgorszenie....Mt 18,6-9
      • jo_tka
        10.12.2017 17:11
        jo_tka
        Wobec podanych przez Pana punktów alkoholik upijający się do nieprzytomności zawsze grzeszy ciężko, bo materia jest ciężka, popełniona świadomie (wie, że pije) i z pełną zgodą (nikt mu tego alkoholu do gardła nie wlewa).
      • jo_tka
        10.12.2017 17:13
        jo_tka
        Ale to przykład. realnie: bardzo jasno jest powiedziane, że chodzi o sytuacje niepełnej zgody /świadomości. Jeśli takiej sytuacji nie będzie nie ma zgody na sakramenty. Nie ma zatem problemu.
      • TomaszL
        10.12.2017 17:37
        Dobre pytanie, czy alkoholik zawsze grzeszy śmiertelnie jak sięgnie po butelkę i się upije?
        A jak w takim razie będzie z cudzołóstwem?
      • sp
        11.12.2017 00:43
        Od tego jest spowiedź, żeby osobie będącej w niewiedzy n/t jej sytuacji niereguarnej uświadomić, że powinna zmienić swoje postępowanie. To jest uczynek miłosierdzia.
      • sp
        11.12.2017 00:49
        Gdy zaś występuje brak zgody, to nie jest już sytuacja nieregularna, ale coś o wiele gorszego. Nie można o wykorzystywanych seksualnie osobach twierdzić, że są w "sytuacji nieregularnej". Więc kogo w tym wypadku obejmuje przypis w AL?
    • TomaszL
      10.12.2017 09:57
      Cudzołóstwo jest oczywiście zawsze i bez wyjątku wielkim złem. Natomiast oczywistym jest ze odpowiedzialność, czyli ciężar grzechu są różne i tutaj nie ma jednej miary.
      To jest dokładnie tak jak z ocena każdego zła wyrządzanego przez człowieka.
  • tomak
    10.12.2017 10:29
    @jo_tka "Papież mówi, że w każdym przypadku TRZEBA TO ROZEZNAĆ INDYWIDUALNIE." Nie! Papież ani Kasper nie są od indywidualnego "rozeznawania". Tylko Bóg na sądzie szczegółowym po śmierci rozeznaje indywidualnie. Tylko On naprawdę zna wszystkie okoliczności, ewentualnie, łagodzące. Papież ani Kasper nie są od tego, aby zastępować Pana Boga w tej materii. Oni mają strzec (a nie tworzyć) ogólnego nauczania Kościoła, które obowiązuje wszystkich bez wyjątku. Jeśli ktoś żyje w drugim związku i uważa, że nie grzeszy, to jest to sprawa jego sumienia, i to on będzie się przed Bogiem rozliczał, a nie przed papieżem czy Kasperem. To, co mówi Kasper jest zwyczajną herezją.
    • Gość
      10.12.2017 16:09
      Tomak - po to masz spowiedź uszną żeby kapłan rozeznawał twoje grzechy indywidualnie. I ten sam czyn u jednego będzie miał inną ocenę często niż u innego. Pojęcia nie masz o czym piszesz - twoja wiedza z teologii jest żadna. Trochę mniej pychy człowieku. To nie są twoje sprawy tylko między tymi ludźmi, Bogiem a kapłanem. Nie jesteś żadnym z nich. Ty tylko widzę masz gorliwą ochotę posiedzieć w ich majtkach...
    • jo_tka
      10.12.2017 17:06
      jo_tka
      Istotnie. Nie papież Franciszek i nie kard. Kasper. Każdy chrześcijanin ma dokonywać rozeznania na codzień. Tak po prostu. W sprawach o których mowa mówimy o długim rozeznawaniu /prowadzeniu człowieka przez spowiednika lub kierownika duchowego. To nie jest herezja ale codzienność Kościoła.
  • Megi
    10.12.2017 11:14
    Grzechu się NIE WAŻY, tylko potępia.... NIEZMIENNE jest Prawo Boże i albo je WYPEŁNIAMY, albo je łamiemy.... kto wchodzi na tory szlabanem zamknięte, ten pod pociąg wpada....jak widać ten diabelski "pociąg" śmiertelnego grzechu ,przez człowieka ROZEZNAWANY, WAŻONY, SAMOUSPRAWIEDLIWIANY , subiektywnie rozgrzeszany coraz bardziej KK ogłupia i wykoleja....Pan Jezus jasno i wyraźnie mówi do jawnogrzesznicy.....Idź i więcej NIE GRZESZ....
    • jo_tka
      10.12.2017 17:07
      jo_tka
      Megi, odsyłam do Katechizmu Kościoła Katolickiego, który rozróżnia grzech ciężki i lekki.
    • TomaszL
      10.12.2017 17:18
      @Megi - czy każde zabicie drugiego człowieka jest grzechem śmiertelnym dla sprawcy? To jest taki standardowy przykład, że w Kościele nie ma czegoś takiego jak automatyzm orzekania o winie ( grzechu) ?
      • KJ
        10.12.2017 18:34
        A od kiedy to zabicie jest grzechem? Grzechem jest morderstwo - i tak, zawsze, gdy jest popełnione świadomie i dobrowolnie, jest grzechem ciężkim.

        Podobnie cudzołóstwo - seks z osobą, z którą nie wiąże cię sakrament małżeństwa - zawsze jest grzechem ciężkim, jeśli jest świadome i dobrowolne.

        Dubia czterech kardynałów dokładnie tego problemu dotykały: "papieżu Franciszku, czy dotychczasowa, dwutysiącletnia nauka moralna na temat seksualności nadal obowiązuje czy już nie?". Przypomnicie mi odpowiedź autora "Amoris laetitia"?
      • 2+2=4.85
        11.12.2017 04:17
        A czy każdy sex w Kościele Katolickim jest grzechem? To takie standardowe pytanko. Bo tu chodzi o sex kontra cudzołóstwo i odebranie życia (np. obrona własną) kontra morderstwo.
      • TomaszL
        11.12.2017 07:40
        Nie każde zabicie drugiego człowieka jest morderstwem, choć każde zabicie daje ten sam skutek.

        "Podobnie cudzołóstwo - seks z osobą, z którą nie wiąże cię sakrament małżeństwa - zawsze jest grzechem ciężkim, jeśli jest świadome i dobrowolne"
        A tutaj jest jeszcze ciekawiej - nie każdy seks z drugą osobą bez małżeństwa jest cudzołóstwem, czasami jest nierządem. Ale też nie zawsze trzeba fizycznego seksu, aby cudzołożyć i to traktować jako grzech śmiertelny.
      • TomaszL
        11.12.2017 07:42
        @2... - czym innym jest zło, czym innym grzech, czyli odpowiedzialność za to zło.
  • gość
    10.12.2017 13:04
    Nawet gdyby przyjąć, że różny jest ciężar winy rozwodnika w kolejnym związku, to i tak ciężar subiektywnej winy nie ma znaczenia, bo nie można rozgrzeszyć - nawet z lekkiego grzechu - gdy grzesznik nie postanowi poprawy. Zaś osoba żyjąca w kolejnym związku nie postanawia poprawy, bo chce nadal żyć z nieślubnym partnerem. Więc ma żadnej możliwości rozgrzeszenia.

    Rozgrzeszyć rozwodnika w kolejnym związku byłoby można tylko w jednej sytuacji - gdyby uznano, że drugi związek NIE JEST GRZECHEM. Wtedy grzesznik nie musiałby w ogóle postanawiać poprawy , skoro nie grzeszy.
    • jo_tka
      10.12.2017 17:09
      jo_tka
      Gościu, jeśli nie ma postanowienia poprawy, nie może być rozgrzeszenia. Ale bądź łaskaw zauważyć, że wyrokujesz o swoim wyobrażeniu na temat tego co myśli i czego pragnie hipotetyczna zbiorcza osoba. Nie o realnym człowieku.

      Decyzja papieża zmienia tylko tyle, że wzywa do przyjrzenia się konkretowi nie własnym wyobrażeniom.
      • TomaszL
        10.12.2017 17:25
        Tyle tylko, że ten pomysł nadal nie rozwiązuje problemów katolików z Sakramentem Małżeństwa. I nadal brakuje wskazań, jak katolikom, także tym pobożnym i praktykującym przypomnieć prawdę o tym Sakramencie.
      • gość
        10.12.2017 21:26
        Jotka - o niczym nie wyrokuję. Przypominam tylko istotny warunek dobrej spowiedzi: postanowienie poprawy. Realny człowiek podczas spowiedzi musi się określić, czy postanawia poprawę. Jeśli nie postanawia - nie ma rozgrzeszenia. Franciszek nic w tej materii nie może zmienić. (To znaczy na razie nie zmienił, o ile się nie mylę?)
      • TomaszL
        11.12.2017 08:25
        "Przypominam tylko istotny warunek dobrej spowiedzi: postanowienie poprawy" i znów poziom wiedzy o Sakramencie ze szkoły podstawowej.

        "Pokuta zobowiązuje grzesznika do dobrowolnego przyjęcia wszystkich jej elementów: żalu w sercu, wyznania ustami, głębokiej pokory, czyli owocnego zadośćuczynienia w postępowaniu"
        Czyli masz żal za grzechy, wyznanie ich i zadośćuczynienie.

        A gdzie jest tzw. postanowienie poprawy? No jakby nie ma.
  • Gość Marek
    10.12.2017 14:16
    Co do indywidualnych przypadków, to nawet jeżeli w indywidualnym przypadku kapłan osądzi, że nie b y ł o grzechu ciężkiego, to nie ma prawa zezwolić na taki czyn w przyszłości, gdyż jest on o b i e k t y w n i e ciężką winą. Tak uświadomiony penitent już wie, że dalej tego robić nie powinien. Ma już pełne poznanie. Co do pełnej zgody, to możemy sobie ewentualnie wyobrazić sytuację, że "partner" zmusza go do współżycia.
    • TomaszL
      10.12.2017 17:09
      Kiedyś na którymś z portali opisywano choćby przypadek kobiety, matki małych dzieci, uwikłanej w powtórny związek, gdzie jest "mąż (cywilny) zagroził porzuceniem i jej i ich małych dzieci, gdy zaproponowała czystość w ich związku. Co ona ma zrobić?

      Uwikłanie w cudzołóstwo niesie bardzo wiele bardzo ciężkich konsekwencji. I trzeba wiele pomocy, aby ludzie się z tego typu sytuacji wyplątywali.

      Ale pamiętam też czasy, gdy modne było "łowienie męża na ciążę". Powstaje pytanie czy małżeństwo
      tak zawarte jest ważnie (dobrowolnie) zawartym?
      • gość
        10.12.2017 21:32
        Co za przykład; partner cywilny grozi, że odejdzie? Bardzo dobrze zrobi, gdy odejdzie. Kobieta uwolni się od szantażysty i grzechu. Na dzieci dostanie alimenty.
      • TomaszL
        11.12.2017 07:35
        @gość - poważnie uważasz, ze to jest takie proste? Odejść i zabrać dzieciom ojca? Ale skoro wymagasz od niej takiego radykalnego działania, to ile razy samemu spowiadasz się z tych samych grzechów bo nie potrafisz być tak mało radykalnym, czyli porzucić tylko przywiązania do grzechu?
  • tomak
    10.12.2017 18:24
    @jo_tka "W sprawach o których mowa mówimy o długim rozeznawaniu /prowadzeniu człowieka przez spowiednika lub kierownika duchowego. To nie jest herezja ale codzienność Kościoła." Nie! Także nie spowiednik! Co może zrobić spowiednik, gdy penitent będzie się "wybielał", będzie zakłamywał swoją sytuację, przedstawiał ją tak, że z jego opowieści będzie wynikało, że nie grzeszy, bo działa pod jakimś przymusem? Co zrobi spowiednik? W końcu mu uwierzy, że tak jest, niezależnie od tego jak naprawdę jest. Zostanie naciągnięty na "miłosierdzie" względem penitenta. To tylko i wyłącznie sprawa sumienia penitenta. I tylko Pan Bóg widzi jak jest naprawdę. Ale z tego nie wynika, że spowiednik, ojciec duchowny może lub powinien wchodzić w rolę Pana Boga. Nie! Nie powinien, bo nie jest w stanie, bo jest tylko człowiekiem.
  • Gość
    10.12.2017 19:40
    A Chrystus podczas wesela w Kanie Galilejskiej nauczał coś o sakramentach??? Gdyby chciał żeby powstał ten i inne sakramenty to zapewne by o tym powiedział.
    • TomaszL
      11.12.2017 07:46
      Masz pełne prawo nie uznawać Sakramentu Małżeństwa, ale w konsekwencji nie przychodź o niego prosić.
      A przy okazji znam kilku, którzy najpierw wzięli ślub w kościele (i wtedy nie podważali tego), a jak później rozwalili swoje małżeństwa, to zaczęli podwożąc sens tego Sakramentu. W końcu jakoś trzeba się usprawiedliwiać....
      • Gość
        11.12.2017 12:12
        No i co niby konkretnie tą wypowiedzią komuś insynuujesz?
      • TomaszL
        11.12.2017 12:54
        Uznajesz to za prawdę: "Sakramenty Nowego Prawa zostały ustanowione przez Chrystusa. Jest ich siedem: chrzest, bierzmowanie, Eucharystia, pokuta, namaszczenie chorych, sakrament święceń i małżeństwo....''
      • Gość
        13.12.2017 11:17
        Sakramenty nie są ustanowione przez Chrystusa. Nie ma o nich nic w Biblii, Chrystus o niczym takim nie nauczał. Sakramenty ogłosił KK około 500 lat po Chrystusie.
      • TomaszL
        13.12.2017 12:33
        @Gość - dyskutujesz z tym co głosi Kościół. I po co? Kościoła nie zmienisz, a swą wersją religii własnej mało kogo zafascynujesz. Bo to są znane (bezpodstawne) zarzuty.
    • Megi
      11.12.2017 08:44
      W Kanie Pan Jezus nowożeńców na weselu obdarował ŁASKĄ swojego BŁOGOSŁAWIEŃSTWA......czyniąc pierwszy Cud....ukazał MOC swojej MIŁOŚĆ, która jak wiemy uratowała szczęście rozpoczynającego się NOWEGO WSPÓLNEGO ŻYCIA nowożeńców i ich rodzin.....Gościu nie wiem czy wiesz, ze sakrament małżeństwa zawierany w obliczu Boga przy Ołtarzu Najświętszej Ofiary , przy Którym Nowożeńcy ślubują sobie miłość,wierność i uczciwość małżeńską,aż do śmierci...udzielają go sobie sami..... żona oddając swoje życie mężowi, a mąż żonie stają się JEDNOŚCIĄ - jednym Ciałem w Kościele Chrystusowym...zawierają Przymierze nie tylko z sobą, ale również z Bogiem, w obliczu którego przysięgają i obiecują urzeczywistniać PRZYKAZANIE MIŁOŚCI... W dniu zaślubin Chrystus tak jak w Kanie poproszony jest przez nowożeńców o błogosławieństwo w sakramencie wspólnego życia ,przez i w sakramencie małżeństwa CHRYSTUS UDZIELA małżonkom ŁASKI dzięki,której.M i Ż złączeni NIEROZERWALNYM ŚWIĘTYM WĘZŁEM MAŁŻEŃSKIM....wspólnie realizują powołanie do świętości....mają stać się wsparciem i oparciem w osiągnięciu ZBAWIENIA.... , na dobre i na złe mają TOWARZYSZYĆ sobie we wspólnej drodze sakramentalnego życia .....dlatego wiarołomcy porzucający M/Ż odpowiedzą nie tylko za poróbstwo,ale przede wszystkim za zniszczenie ŚWIĘTOŚCI M/Ż za,którą są odpowiedzialni aż do śmierci....co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela....i KK ma stać na straży tego co z woli i postanowienia Jezusa Chrystusa jest NIEROZERWALNE ....małżeństwo jest sacrum.....i nie rozumiem,jak to jest możliwe, że profanum antysakramentalnych związków jest w KK i przez KK w Al z czułością tulone i subiektywnie USPRAWIEDLIWIANE....proszę mi pokazać przestępcę ,który złapany przez policję przyzna się sam dobrowolnie, ze jest złoczyńcą...
      • Gość
        11.12.2017 12:39
        Chrystus w Kanie Galilejskiej nie błogosławił nowożeńców. Nie wymyślaj bzdur. Był gościem i uczynił cud. End of story.
      • TomaszL
        11.12.2017 12:56
        @Gość - "Na początku swojej publicznej działalności Jezus dokonuje pierwszego znaku - na prośbę swej Matki - podczas uczty weselnej . Kościół nadaje wielkie znaczenie obecności Jezusa na godach w Kanie. Widzi w tym potwierdzenie, że małżeństwo jest czymś dobrym, oraz zapowiedź, że od tej pory będzie ono skutecznym znakiem obecności Chrystusa."
      • Gość
        11.12.2017 13:00
        No i gdzie tu jest że Chrystus błogosławi małżonków lub że twierdzi coś o ustanowieniu sakramentu? Był gościem - dokonał cudu - nadal end of story. Katechizm nie jest Objawieniem - zmieniał się kilkukrotnie nota bene już.
      • TomaszL
        11.12.2017 13:28
        @Gość - ciekawe czy Twoje prywatne opinie wyrażane na forum internetowym mają pokrycie w realnym życiu?
        Brałeś lub zamierzasz wziąć ślub kościelny?
      • Megi
        11.12.2017 19:30
        Gościu...wierzysz w sacrum małżeństwa?....jeżeli nie, to tłumaczenie symboliki zaślubin ST z zaślubinami NT w Kanie Galilejskiej nie ma sensu, bo jak mądrość ludowa głosi...przekonanego NIE przekonasz....do życia w sakramencie małżeństwa konieczna jest i niezbędna ŁASKA BOŻA, którą OTRZYMUJEMY od Chrystusa w Jego Świętym Katolickim Kościele .... Katolik to wie, ateista lekceważy, antykatolik bezcześci antysakramentalnym życiem.... nikt ani nic tego stanu NIE ZMIENI, nawet papież bo cudzołóstwo jest grzechem potępionym przez Pana Jezusa....
      • Gość
        13.12.2017 10:57
        Brałem ślub kościelny bo moja żona wierzy w ten sakrament. Ja nie. Podporządkować się, a wierzyć to 2 różne rzeczy. Jesteśmy bardzo dobrym małżeństwem i mamy kilkoro dzieci. To nie jakiś sakrament sprawia, że trwamy przy sobie. Mam nadzieję, że zaspokoiłem twoją ciekawość TomaszL.
      • TomaszL
        13.12.2017 12:36
        Ale jak widać po wpisach masz cały czas z tym sakramentem jakiś problem. Jak w niego nie wierzysz, to po co go brałeś?
        Zero logiki.

        ps. rozumiem ze brałeś ślub jako niewierzący za zgodą biskupa miejsca?
      • Gość
        13.12.2017 12:40
        Nie. Nie umiesz czytać ze zrozumieniem? Jestem katolikiem - nie wierzę w sakrament - to nie jest treść ani Objawienia ani Credo, brałem ślub kościelny ze względu na żonę. Jak tego nie rozumiesz to już twój problem - nie mam czasu tłumaczyć w nieskończoność. EOT
      • TomaszL
        13.12.2017 16:20
        To jest super: "Jestem katolikiem - nie wierzę w sakrament " .
        Już wielokrotnie pisałem, na cito kościół w Polce musi zacząć głosić kerygmat tym, co uważają siebie za katolików.
  • Ks. Łukasz
    12.12.2017 14:00
    Popatrzcie jak liberałowie stosują stare metody, które sami krytykowali. Kiedy Kościół coś ostatecznie orzekał, np. w sprawie święceń kapłańskich kobiet to podnosili larum, że sprawa jest skomplikowana i nie wolno kończyć dyskusji. Dziś sami przyjęli stare metody Świętego Oficjum, które tak krytykowali. Dłużej klasztora niż przeora. Przeczekamy, może i ze stratami wiernych, ale prawdziwa nauka zwycięży i nie zatriumfuje herezja. Jak nie zatriumfowała herezja ariańska.
    • Gość
      12.12.2017 18:34
      KK nie wypowiedział się ostatecznie w tej sprawie. Żaden papież - także JP II - nie wypowiedział się w tej sprawie wyczerpując wszystkie kryteria ex cathedra. Kapłaństwo kobiet to nie jest herezja. To księdza opinia i osób o podobnych poglądach - i owszem zdecydowanie sie z księdzem zgadzam: poczekamy zobaczymy... Dłużej klasztora niż przeora. Byli Papieże co w encyklikach potępiali pracę zarobkową kobiet jeszcze w końcu 19 wieku - więc to prawie 2000 lat...., byli tacy co twierdzili posługując się średniowieczną optyką i teologią że kobiety są "poddane" mężczyźnie, byli też tacy co uważali że szczepionki są przeciw Słowu Bożemu, a niewolnictwo jest zgodne z prawem naturalnym w niektórych przypadkach, byli też tacy co przez prawie 2000 lat uważali że ziemia jest płaska a inne twierdzenie w tej sprawie to herezja..., byli tacy co w encyklikach przestrzegali przed nauką jako błędnej dla Kościoła katolickiego i najbardziej zgubnej dla zbawienia dusz. Wszyscy oni też byli przekonani, że inne myślenie w tych tematach to "liberalne herezje". I takie są suche fakty.
    • Gość
      12.12.2017 23:21
      Do @Ks. Łukasz: jak widzę mnóstwo w księdzu pokory i posłuszeństwa wobec mądrości hierarchów w KK. No i tak mocno ksiądz jako pasterz okazuje troskę o owczarnię: "Przeczekamy, może i ze stratami wiernych, ale (...)".
    • Gość
      13.12.2017 02:21
      Nie zatriumfowała herezja? A czytał ksiądz Biblię i zna kluzulę Mateusza? Żadne "interpretacje" nie zmienią jasno zapisanego wyjątku tutaj. A zna ksiądz św. Pawła: "Gdyby jednak strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie. W takim wypadku ani brat, ani siostra nie są skrępowani jak niewolnicy, ponieważ Bóg powołał was do życia w pokoju." - też nadinterpretacje nie zmienią jasnego zapisu. I w Biblii NIE MA NIC o stwierdzeniach nieważności małżeństwa i rozpoznawania tego przez sądy kościelne.
      • TomaszL
        13.12.2017 11:23
        I znów kontestacja nauczania Kościoła. Widać że dziś wielu uznaje się za mądrzejszych od Papieży, biskupów czy teologów.
      • Gość
        13.12.2017 12:22
        Rozumiem że ty TomaszL robisz dla siebie z tego wyjątek - jesteś mądrzejszy od Franciszka ale tobie wolno.
      • TomaszL
        13.12.2017 16:22
        W którym miejscu "jestem wg Ciebie mądrzejszy od Franciszka"? Ale tak konkretnie poproszę. Bo inaczej to jedynie fałszywe świadectwo głosisz.
  • Gość
    13.12.2017 12:38
    https://dominikanie.pl/2014/01/spor-o-grzech-i-spowiedz/ "Powyższe nauczanie papieskie nie rozstrzyga jednak tego, co jest takim poważnym nieporządkiem, że zawsze zawiera w sobie odrzucenie miłości Boga. Jedni skłonni są widzieć ów ciężki nieporządek w bardzo wielu ludzkich czynach i postawach, inni uważają, że są to raczej rzadkie sytuacje. Ks. Franciszek Bogdan oburzał się już ćwierć wieku temu: „Czegoż bowiem można oczekiwać od przeciętnego, niewykształconego teologicznie chrześcijanina, gdy słyszy on (również u nas!) takie twierdzenia, jak np., że »grzech śmiertelny wyglądający na całkowite odwrócenie się od Boga będzie skrajnie rzadkim zjawiskiem«; […] że rozwodnik żyjący w drugim »małżeństwie« może bez grzechu wieść takie pożycie?” 1 To prawda, że należy stanowczo bronić nierozerwalności małżeństwa i jedności rodziny, ale — z drugiej strony — każdy, kto zetknął się z tzw. duszpasterstwem par niesakramentalnych, będzie zapewne bardzo ostrożny w ferowaniu wyroków. Czy porzucona przez męża dwudziestokilkuletnia kobieta, która po kilku latach — widząc, że jej mąż założył z inną rodzinę — decyduje się na wejście w cywilny związek małżeński, tym samym odwraca się od Boga i nieuchronnie żyje w śmiertelnym grzechu cudzołóstwa? Czy wobec takiej sytuacji trzeba rzeczywiście stosować ostrą jak brzytwa zasadę „tak” albo „nie”? Kto potępi zdecydowanie taką rozwódkę za to, że nie było jej stać na heroiczny wybór samotności i wierność temu, który okazał się podle niewierny? Moim zdaniem, subtelne podziały znane z podręczników teologii moralnej często nie wystarczają do odpowiedzialnego opisania różnych skomplikowanych wyborów."
    • blue
      13.12.2017 15:27
      To się nazywa ocieplanie wizerunku grzechu. Każdy katolik powołany jest do świętości, zatem - do heroizmu w jakiś sposób. Każdy płaci za to jakąś cenę. Ale dominikanowi, autorowi powyższej wklejki, najwyraźniej wydaje się, że bez bzykania żyć nie można, więc rozgrzesza tę kobietę. A teraz załóżmy inna dwudziestokilkuletnia kobieta ma męża, który wskutek wypadku ląduje na wózku inwalidzkim. Z bzykania nici, więc pani odchodzi sobie do nowego pana - czy żyje z nim w śmiertlenym grzechu cudzołóstwa? Zapytajmy dramatycznie, Kto potępi zdecydowanie taką rozwódkę za to, że nie było jej stać na heroiczny wybór niebzykania? Moim zdaniem, subtelne podziały znane z podręczników teologii moralnej często nie wystarczają do odpowiedzialnego opisania różnych skomplikowanych wyborów.
      • Gość
        13.12.2017 16:21
        Symptomatyczne, że osoby Twojego pokroju sprowadzają ten problem do cyt: "bzykania". To wiele wyjaśnia o takich ludziach dużo mówi.
      • blue
        14.12.2017 11:19
        Otóż do bzykania rzecz sprowadza AL, nie ja. Cudzołożnicy nie mogą się rozstać dla wychowania dzieci, a temu wychowaniu jakoby szkodzi "brak pewnych wyrazów intymności", czyli dla dobra rodziny należy bzykać w cudzołożnym związku. Czego jeszcze tu nie rozumiesz Tomasz?
      • TomaszL
        14.12.2017 11:34
        Źle adresujesz ;)
        Bo jak dla mnie to faktycznie te trzy punkty AL napisane po FC jasno pokazują, ze wymóg czystości postawiony w FC jest nie do przejścia dla współczesnych ludzi uwikłanych w powtórne związki.
        Tyle że tutaj najbardziej poszkodowanymi interpretacją AL stają się narzeczeni, bo od nich tej czystości łącznie z niemieszkaniem razem nadal się wymaga.
    • TomaszL
      13.12.2017 16:28
      I znów jakiś pasujący do własnej tezy wyrwany z kontekstu fragment cudzej wypowiedzi. z drobna manipulację na początku.
      Ale warto doczytać do końca: "Tymczasem dojrzały katolik wsłuchuje się w głos nauczania Kościoła, szuka pomocy u duszpasterzy, ale zarazem wie, że nikt nie zwolni go od wzięcia ciężaru odpowiedzialności na własne barki i podążania za swoim sumieniem. Taka dojrzałość wymaga pokory, by umieć słuchać i poddawać nieustannej rewizji własne przekonania, a zarazem męstwa, by nie uciekać od samego siebie, od samodzielnego myślenia i podejmowania wyborów."
      • Gość
        13.12.2017 17:19
        Wspaniale, że zacytowałeś ten fragment - to kwintesencja tego czego absolutnie nie rozumiesz :) Rzecz o sumieniu, męstwie samodzielnego myślenia i podejmowania wyborów.
      • TomaszL
        13.12.2017 20:40
        Pozwolę sobie zacytować moje słowa dziś w tej dyskusji napisane:
        Bo wielokrotnie to tutaj napisałem, decyzja zawsze i w każdej sytuacji należy do nas.

        "@Gość - różnica jest taka, ze ja nie mam z tym problemu, a jakby jednak miał wątpliwości to podejdę do spowiednika, czy kogoś mądrzejszego ode mnie aby o tym porozmawiać.
        Jak się z jakimś punktem nauki Kościoła nie zgadzam, to nie wymyślam miliona powodów, aby się usprawiedliwiać. Nie podważam tez nauki Kościoła publicznie, bo to nie ma sensu.

        I gdybym nie był przekonany, że Kościół ma racje, to dawno bym odszedł i szedł swoja drogą na własne ryzyko."
      • Gość
        13.12.2017 21:29
        No i znowu udowodniłeś kolejnym cytatem z siebie tym razem, że nie masz pojęcia o czym jest ten artykuł Dominikanów czy też w ogóle dyskusja a propos AL. Dłużej tej "dyskusji" nie ma sensu prowadzić.
      • TomaszL
        13.12.2017 22:05
        Tak, tak. Choć nie bardzo widzę różnicę między tym co napisałem, a konkluzja artykułu napisanego zresztą przez znanego Jezuitę A już tym bardziej trudno uznać ten artykuł jako głos w dyskusji o AL.
        ps. o AL O Dariusz dosyć ciekawe mówi
    • blue
      14.12.2017 18:10
      Dla równowagi wobec artykułu dominikanów - list zamieszcony na pewnym blogu katolickim: ola s pisze:
      12 grudnia 2017 o 19:30
      (...) Jestem samotną matką i wychowuję dwóch chłopców. Każda kobieta, która została zdradzona, porzucona a potem bita emocjonalnie w slowach i sądach wie o jakim cierpieniu tu mowa…. Bóg mówi prosto i jasno. Przebacz. Mój sakramentalny mąż ma inna żonę (rozbił małżeństwo) nowe dziecko i w niedzielę chodzi do kościoła z naszymi dziećmi, konkubiną i jej synem. Wzorowa i piękna rodzina. I ksiądz w ich parafii błogosławi te i inne rodziny, które nie mogą przystępować do komunii. Tylko Bóg zna prawdę i mój wieloletni spowiednik. Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu!
      • TomaszL
        14.12.2017 19:02
        "Dla równowagi wobec artykułu dominikanów " Ten artykułu (z którego fragment tak często się tutaj cytuje) nosi tytuł: "Spór o grzech i spowiedź Jak rozróżnić grzech ciężki od lekkiego? Wyjaśnia o. Dariusz Kowalczyk SJ"
        A artykuły (szczególnie te teologiczne) O. Dariusza naprawdę warto czytać. Tyle że zawsze w całości.
    • Minka
      14.12.2017 20:38
      Też wierzyłam w nierozerwalność małżeństwa.az do chwili kiedy mój kochający mąż porzucił mnie i dziecko.nawet nie chcę sobie przypominać jak wtedy żyłam a właściwie jak przeżyłam ten czas ...po drodze problemy finansowe, rozterki moralne aż w końcu choroba , depresja i lęki.jakoś cudem z tego wyszłam i poznałam cudownego człowieka który kocha nas na prawdę już od 19 lat! Jesteśmy rodzinną wspólnych dzieci niestety nie mamy ale to co najbardziej boli to brak sakramentów a dziecku przecież trzeba dać przykład. Chodzimy wspólnie do kościoła u zestniczymy w życiu parafii ale wszystko to takie trochę na niby, brak tego co najważniejsze ...i w zasadzie nie może my nic zrobić
      • Gość Marek
        14.12.2017 21:19
        Możecie. Trzeba postanowić żyć w czystości do końca życia. W pewnym wieku to już nie takie trudne nawet po ludzku,, a tym bardziej, gdy stawką jest wieczność. Pozdrawiam serdecznie i życzę takiej decyzji. Będziecie naprawdę szczęśliwi.
      • Gość
        14.12.2017 21:32
        @Minka - cieszę się że jesteście szczęśliwi. Nie dajcie się zaszczuć tym którzy chętnie rozliczają nie swoje życie i nie swoje grzechy... Wielce prawdopodobne, że stanowicie lepszą rodzinę i lepszy przykład dla swoich dzieci niż nie jedno sakramentalne małżeństwo które się przez całe dziesięciolecia nienawidzi na oczach swoich dzieci. Nie jesteście gorszymi ludźmi niż oni. Powodzenia!
      • Gość
        14.12.2017 21:35
        Jak się ludzie kochają to nic nie jest na niby zapewniam Cię. Bóg zapewne nie jest tak małostkowy jak niektórzy gorliwcy tutaj. Mnie nie przeszkadzałoby gdybyście mieli prawo do Komunii - a żyję w związku sakramentalnym od dziesięcioleci.
      • TomaszL
        15.12.2017 07:35
        Myślę że zamiast skarg na forum spotkaj się z kobietami, które po rozwodzie postanowiły ze nie zwiążą się z innym mężczyzną zgodnie ze swoja wiarą i zgodnie z tym co dobrowolnie powiedziały składając przysięgę małżeńska. Im wytłumacz swoje jakże przecież trudne położenie.

        "Jesteśmy rodzinną wspólnych dzieci niestety nie mamy ale to co najbardziej boli to brak sakramentów a dziecku przecież trzeba dać przykład. "
        Natomiast taki wpis wręcz zatrważa. Skoro chodzi tylko o danie dziecku przykładu, to właściwie moje wołanie do Kościoła o głoszenie kerygmatu każdemu jest jak najbardziej na miejscu.
      • TomaszL
        15.12.2017 08:05
        "Jak się ludzie kochają to nic nie jest na niby zapewniam Cię. Bóg zapewne nie jest tak małostkowy jak niektórzy gorliwcy tutaj. "
        A wiesz to na podstawie jakiś prywatnych objawień?

        "Mnie nie przeszkadzałoby gdybyście mieli prawo do Komunii - a żyję w związku sakramentalnym od dziesięcioleci. " Czy słowa "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" są prawdą, półprawdą czy fałszem?
      • TomaszL
        15.12.2017 08:19
        @Gość Marek - to nie jest tak. Są dwa warunki, jednym, tym oczywistym jest brak współżycia, a drugim ważna przyczyna dalszego wspólnego zamieszkania:

        "Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów — jak na przykład wychowanie dzieci — nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom”
      • Gość Marek
        15.12.2017 09:49
        Milcząco przyjąłem, że ten drugi warunek jest spełniony.
      • gosc
        15.12.2017 13:49
        Nie możecie. Nie tylko cudzołóstwo jest grzechem, ale sam drugi związek jest grzechem. Poza tym to "dziecko" jest już dorosłe. Nie musicie życ razem dla jego "dobra". Należy się rozstać, aby przyjmować Komunię świętą.
  • kama
    14.12.2017 20:01
    Można prowadzić internetową dyskusję nawet na milion komentarzy, ale i tak nie przykryje ona stanu faktycznego w jakim znalazł się Kościół. Można to ująć najkrócej: cudzołóstwo już nie jest grzechem, a KK traktuje związki cywilne na równi z sakramentalnymi. Całe to mówienie, że tylko w niektórych wypadkach, że 'po rozeznaniu" jest tylko nieudolnym, niewartym uwagi kamuflażem dla mało sprawnych umysłowo. To zniszczy całkowicie katolickie rozumienie małżeństwa oraz sakrament pokuty i Eucharystii. Przysięga małżeńska powinna teraz brzmieć: "i nie opuszczę cię aż do śmierci, chyba że mnie porzucisz, a ja znajdę sobie kogoś innego i będę z nim/nią miał(a) dzieci, bo przecież życie samotne jest ponad siły i nie można od katolika wymagać heroizmu. Tak mi dopomóż Bóg." To nie jest absurd, tylko rzeczywistość Kościoła obecnej doby. I żadne przywoływane przez komentatorów przykłady, rzewne opowieści tego nie zmienią.
    • Gość
      14.12.2017 21:28
      No to żyj skrupulatnie wg swoich zasad i tyle. Ktoś Cię zmusza do rozwodu? Dlaczego tak gorliwie chcesz oceniać innych? Zajmij się swoim sumieniem i zbawieniem, a nie cudzym - rozeznawaj ze swoim spowiednikiem swoje życie i swoje wybory. Bo jak już oceniać do końca to do końca: Jezus nic nie nauczał o sakramentach za to jest w np. Ewangelii Mateusza zakaz przysięgania ... i jest klauzula Mateuszowa dotycząca oddalania żony i jest zapis św. Pawła o rozejściu się z małżonkiem niewierzącym - jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie - Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. Jezus także nie nauczał, że sądy kościelne mogą orzekać nieważność małżeństwa itp. itd. Taki jest stan faktyczny, że KK sobie wiele rzeczy "dorobił" ludzką teologią do treści Objawienia i Biblii. Tylko mało sprawny umysłowo nie widzi tych "ludzkich doróbek" na przestrzeni wieków od czasu życia Chrystusa.
      • TomaszL
        15.12.2017 07:51
        Poważnie ślub w kościele nie jest sakramentem? I poważnie nie rozumiesz na czym polegał przywilej Pawłowy i dlaczego Kościół ma prawo orzekać nieważność zawartego małżeństwa?
      • Gość
        18.12.2017 16:04
        o zakazie przysięgi mówi też List Jakuba 5,12 natomiast "wyjątek nierządu" Mateusza nie ma odpowiednika u pozostałych synoptyków
      • JAWA25
        19.12.2017 12:04
        zaś "przywilej Pawłowy" jak sama nazwa wskazuje jest tworem Pawła, Ewangelia o nim milczy
    • x
      15.12.2017 01:49
      @kama ale ohydny post. Żądaj i egzekwuj heroizm samotności jak to nazywasz sama od siebie, a nie od innych których np. nie z ich winy ktoś porzucił. Nie widzę powodu żeby tacy ludzie nie ułożyli sobie życia z kimś innym zwłaszcza jak mają dzieci wcale niekoniecznie wspólne. To porzucone dziecko ma cierpieć brak drugiego rodzica (choćby przybranego ale wypełniającego w jego życiu tą rolę) tylko dlatego, że takim jak ty bardzo przeszkadza że jego porzucona matka czy ojciec znajda osobę która ich będzie kochać? Wątpię czy o to chodzi Bogu. A tobie nic do tego żeby oceniać i rozliczać innych z ich heroizmu. Można to ująć najkrócej: nie chciałbym znać osobiście w swoim najbliższym otoczeniu tak małostkowej i jak dla mnie nierozumiejącej kwestii miłości bliźniego i miłosierdzia osoby jak ty.
      • TomaszL
        15.12.2017 07:53
        Ale nikt nikomu niczego nie zabrania. Jeżeli ktoś wybiera życie niezgodnie z nauczaniem Kościoła, to ma do tego prawo, ale musi ponosić tego konsekwencje.
    • TomaszL
      15.12.2017 07:46
      Kościół przegrywa wszystkie Sakramenty. Po prostu dla wielu zamiast widzialnym symbolem Łaski stały się jedynie swoistym rytuałem. W wypadku małżeństw jest to najbardziej widoczne, bo ile osób będąc w piekielnie trudnej sytuacji rozwodów pozostaje wierna temu sakramentowi.
      Ale też ile osób żyjących w tzw. małżeństwach sakramentalnych sama niszczy ten sakrament. W ilu katolickich rodzinach niedzielna Eucharystia jest wspólnym świętowaniem, a w ilu podstawą codziennego życia jest krytykowanie własnego przecież Kościoła?
      Ile osób żyje w małżeństwie zgodnie z nauką Kościoła choćby w zakresie antykoncepcji?

      Piszesz o rozeznawaniu w małżeństwie, ale najpierw warto zapytać się czemu udziela się teraz chrztu gdy rodzice żyją "na kartę rowerową", co jest najważniejsze przy I Komunii św, i czy dziś Bierzmowanie jest początkiem dorosłego katolickiego życia czy też tylko zaliczeniem, aby kiedyś spełniło się marzenie o ślubie w kościele?
      No i na koniec pytanie, czym dla młodych obecnie jest zarówno czystość przedślubna, jak i sama uroczystość w kościółku?

      ps. a przy okazji ale jak najbardziej na temat, ilu katolików opowiada w tych dniach o magii świąt?
      • JAWA25
        17.12.2017 16:06
        kritikos znaczy "potrafiący odróżniać" (a może czyimś ideałem tu jest podejście bezkrytyczne ?)
  • banan
    14.12.2017 21:55
    Jakież to znamienne. Od 50 lat wzywają, żeby celebrować Dialog, a teraz nagle każą nam, excusez le mot, wsadzić mordy w kubeł...
  • ZigiBrown
    19.12.2017 14:03
    No tak, typowa niemiecka teologia, która dziś nawet nie widzi potrzeby spowiadania się w niemieckich kościołach. Niedawna znajoma mieszkająca w Niemczech podawała mi przykład jak kiedyś ona i jej mąż siedzieli podczas komunii w ławce i nie przystępowali, na co reagowały starsze panie "czemu nie idziecie" na to oni " że nie jesteśmy po spowiedzi" na co te starsze panie "ale to nie trzeba, można iść, nikogo chyba nie zabiliście i nie okradliście". Wniosek, nie ma grzechu! Bardzo dziękuję za taką niekatolicką teologię. O Amoris laetitia właśnie powinniśmy dyskutować jak najwięcej.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
15°C Piątek
dzień
wiecej »