• TomaszL
    03.03.2018 09:22
    Może warto jednak sięgnąć głębiej - ktoś tych "złych" mężczyzn wychowuje. Czy tego nei czynią ich matki?
    Czy wyręczając młodego chłopaka, chroniąc przed konsekwencjami własnych czynów, czy wręcz usilnie usprawiedliwiając wszystko co zrobi ukochany synuś mamusi nie wychowują egoisty, któremu się należy, ale który choć mocy w słowach ucieknie przy pierwszym problemie.

    Co ciekawe wiele kobiet bardzo chce chronić niedojrzałych meżczyzn opowiadajać publicznie że aborcja to wyłącznie ich decyzja. Oczywiście w taką narrację często wpisują się niedojrzali chłopcy idąc w czarnych marszach czy nawet tutaj na forach opowiadając, że to kobieta ma wyłączne prawo do decydowania o zabiciu dziecka.

    Nauka Kościoła głosząca że "współżycie dopiero po ślubie" ma także chronić kobiety przed ucieczką chłopców. A właściwie miała, bo w dobie powszechnej zgody na zdrady, rozwody i ucieczkę od konsekwencji jawi się jedynie jako opresja na tzw. wolności.
    • yalacre
      05.03.2018 20:41
      Zawsze się zastanawiałam, co wspólnego ma feminizm z chronieniem kobiety? Czy to nie jest przekręcony i odwrócony termin od tego, czym feminizm powinien być? Feministki twierdzą, że walczą z patriarchatem, a tymczasem bronią go rękami i nogami. Pozwalają na to, by faszerować je tabletkami antykoncepcyjnymi i innymi tego typu środkami; pozwalają na to, by przespał się z nimi przypadkowy mężczyzna, który nawet nie mrugnie okiem, jeśli dowie się, że ta przypadkowa znajomość zakończyła się ciążą (przecież nie musi się tym przejmować, skoro ona jest taka wyzwolona?); pozwalają na to, by truć się środkami wczesnoporonnymi; pozwalają na to, by czyjeś ręce ingerowały w ich ciele wyjmując to, co według nich jest niepożądane. A wszystko to w imię jakiegoś dziwnie rozumianego wyzwolenia i zgody na to, by kobieta zrezygnowała ze swojej godności. Nie po to był nam dany cykl, by robić z nim co się chce - jest czasem uciążliwy, ale prawidłowo rozumiany jest nam dany po to, by nauczyć się własnego ciała i szacunku do niego. Po to by wychować mężczyzn i zastanowić się, co jest tak naprawdę ważne.
      • TomaszL
        06.03.2018 11:46
        Też nie rozumiem feministek. Bo skoro idąc w marszach pod hasłami wyłącznego prawa do decyzji o aborcji jednocześnie oczekują tzw. równouprawnienia w obowiązkach wychowawczych. Czyli raz ojciec dziecka jest zbędny, ale jednak ma mieć obowiązki.

        Idąc dalej - wiele kobiet domaga się prawa do wyłącznego wydawania wyroku śmierci na nienarodzonym dziecku pochodzącym z gwałtu, ale jakoś nie słychać żądań do prawa samosądu na gwałcicielu, ba nawet do kary śmierci dla gwałciciela.

        Ale cały ten walczący feminizm to taki odłam walki klas. Walki a nie współdziałania. A tam gdzie postuluje się jakąś walkę to trudno o miłość, o współdziałanie i tym samym o szczęście.
  • Gość
    03.03.2018 11:47
    Pani Półtawska mówi o mężczyznach/chłopakach, którzy powinni szanować kobiety/dziewczyny, ale to się odnosi również w drugą stronę.
  • m
    04.03.2018 17:55
    Piękne zdjęcie!
  • Nick
    05.03.2018 15:00
    Pani Profesor źle się wyraziła - celem życia człowieka jest nie tyle śmierć, co raczej to co następuje po niej, czyli życie wieczne.
  • Charlotte
    05.03.2018 22:30
    Słusznie powiedziane o odpowiedzialności mężczyzn. Ja byłam bita przez mężczyznę, ojca mojego dziecka, a on był tłumaczony i usprawiedliwiany przez swoją matkę, nota bene wierzącą katoliczkę. Nie otrzymałam też wsparcia od innych katolików i katoliczek w najbliższym otoczeniu. A sama, jako dziecko, również nie zostałam przyjęta jak dar Boży i nie traktowana jak Boży dar. Raczej jak śmieć, którego można bezkarnie bić i odtrącać. A wychowywali mnie praktykujący katolicy. Więc coś jest chyba nie tak w tej naszej religii, jeśli tworzy takich ludzi. Ostatnio w kościele, na Mszy byłam świadkiem, jak ojciec wielodzietny (obok stała gromadka dzieci i żona w ciąży) z agresją "zwracał uwagę" 2-letniej córeczce, która jak to dziecko - nie dawała rady ustać jak posąg (czego on by sobie życzył). A żona w zaawansowanej ciąży musiała dźwigać na rękach kolejne dziecko (około1,5 roczniaka) podczas gdy wielce katolicki i wierzący tatuś nawet się nie ruszył, aby pomóc żonie. Zajmował się agresywnym karceniem swojej córeczki. Nie było w nim ani krzty czułości do tego dziecka, tylko agresja. I tacy właśnie są niektórzy katolicy. Takie są niektóre katolickie rodziny. Tak są w nich traktowane żony i córki...
    • TomaszL
      06.03.2018 11:49
      "Słusznie powiedziane o odpowiedzialności mężczyzn. Ja byłam bita przez mężczyznę, ojca mojego dziecka, a on był tłumaczony i usprawiedliwiany przez swoją matkę,"
      I to jest współczesny dramat - jak wiele matki chłopczyków potrafią dla nich zrobić złego.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
dzień
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
wiecej »