Zastanawiające jest to, że jak żaden z ostatnich papieży, papież Franciszek wymaga rzeszy obrońców, tłumaczy jego nauki i mimo jakoby zerwania z tryumfalizmem, jak mówi biskup Śmigiel, samych entuzjastycznych opinii. A może gdyby tak znaczyło tak, a nie znaczyło nie, a także jakikolwiek głos odmienny nie był traktowany jako zamach, ale jako również troska o Kościół oraz podwładni, czyli biskupi, nie byli dyscyplinowani w sposób przypominający ludzkie instytucje, to może byłby to zachwyt naturalny, spontaniczny, a nie wymuszony .
"Zastanawiające jest to, że jak żaden z ostatnich papieży..." Jeden z ostatnich papieży spotkał się z krwiożerczą krytyką swojej encykliki Humanae Vitae. W Kościele do dzisiaj niesie się echo tej dyskusji. Do dzisiaj wielu w Kościele poddaje pewne tezy tej encykliki pod ostrą dyskusję.
Dostaję mdłości od czytania o wspaniałości duszpasterstwa związków niesakramentalnych. Czy ten sam biskup tak samo troszczy się o porzuconych małżonków, którzy pozostają wierni przysiędze? Ile jest takich duszpasterstw? Dlaczego biskupi bardziej przejmują się ludźmi świadomie cudzołożącymi niż tymi, którzy na serio traktują Boga?
A moze warto zwracac uwage na tego typu problem. Chociaz z tego co wiem istnieje duszpasterstwo osob samotnych. Warto sie dowiedziec jak to funkcjonuje
Ale ja w sumie nie rozumiem czepiania się tego mitycznego triumfalizmu. Jego przeciwienstwem jest, przecież nie pokora, ale poczucie klęski, porażki. Zwycięstwo Chrystusa nad grzechem to jeden wielki TRIUMF. Kościół MA być triumfalistyczny, a nie przegrany.