A po co temu chłopcu kolejne obywatelstwo? Jeżeli nie chcą go puścić do Włoch, to nie puszczą go również do Polski. Tu potrzebna jest modlitwa a nie petycje
Czy ten horror się kiedyś skończy? To jakiś koszmar... Nie pozwalają choremu dziecku lecieć do Włoch bo to zbyt niebezpieczne dla jego zdrowia ale wydano na nim wyrok śmierci przez zagłodzenie. Przecież to jakiś obłęd.
Obserwujcie twitter Cejrowskiego https://twitter.com/thecejrowski tam na bieżąco podaje informacje. Aktualnie rodzice proszą o maskę resystutacyjną, po 31h płuca Alfiego słabną, szpital nie chce pomóc, ponoć ktoś już jedzie z maską do szpitala. To jakiś paradoks : (
Takie "prawne" uparcie musi mieć powód. Dziecko niby skazane na śmierć, ale sędziemu ważne jest, aby zmarło w tym szpitalu gdzie leży, nie w drodze do Włoch czy w rzymskim szpitalu. Dlaczego, cui bono? Może dlatego, że na jego organy czeka ktoś trzy pokoje dalej, ktoś "worthy"? Bo taki jest los "deplorables" IV. neoliberalnej LBGTQIAZD...Rzeszy, jaki był "podludzi" III. Rzeszy: Trzeba paru do roboty i zabawy, pewien pool genetyczny dla "higieny rasowej", i paru jako magazyn części zamiennych, a reszta na pohybel. To "postęp", jak najbardziej "naukowy", en marche!
Gdzieś ponoć wyciekła rozmowa pielęgniarki, że muszą tam chłopca zatrzymać, bo eksperymentował na nim jakiś koncern medyczny - ale to jeszcze oficjalnie nie potwierdzone info.
Lekarze nie wypuścili chłopca do Włoch, bo byłby to ruch zbyt niebezpieczny dla jego zdrowia. Chcieli natomiast odłączyć go od aparatury aby umarł, w czym nie widzieli żadnego zagrożenia dla zdrowia. Zapewne! Jako nieżywy byłby zdrowszy! Geniusze
Historia tego chłopca i jego rodziców pokazuje co się dzieje kiedy wszystko: ludzie, społeczeństwa, ustawodawstwo, nie są przesiąknięci wiarą, Bogiem żywym, który rozwiewa dylematy. Kiedy człowiek sam chce wszystko ogarnąć swoim rozumem, stawia się w ten sposób na miejscu Boga. Zamiast w ufności i w pokoze porusza się w pysze. I to go prowadzi do dylematów podobnych jak ten: Skoro nie ma wiary, nie ma nadziei. Podtrzymywanie chłopca przy życiu budzi więc perspektywę na wskoś pesymistyczno-depresyjną. Bo pustkę życia bez Boga chcemy wypełnić przyjemnościami. Poświęcenie swojego czasu, myśli, sił dla drugiego człowieka wzbudza stany depresyjne, poczucie osamotnienia itd. Niestety, prawda jest taka, że przyjemności życia zawsze się kończą i jeśli nie damy wiary Bogu, zawsze koniec będzie pesymistyczno-depresyjny.
Tak sie dzieje. Kto nie wierzy Bogu, ten "wierzy" w byle co, najbardziej w siebie, takie doświadczenie cywilizacyjne. Ale niestety cały "zachód" dalej z tym nurtem płynie, jak padlina.
Niestety ten sam system zaczął już funkcjomować u nas - kiedy szpital wezwał policję bo rodzice śmieli oponować przed podaniem antybiotyku, lub sąd ograniczył prawa rodzicielskie, bo nie wyrazili zgody na szczepienie. To wprost - jak pisze wujek_Olek - jest już system niewolniczy.
Nie zdiagnozowana choroba neurologiczna... Nie wypuszczą go. Zabiją. Zagłodzą. A po śmierci pewnie potną na kawałki szukając wewnątrz objawów i patologii która była przyczyną choroby.... Bóg z rodzicami. Płaczę z nimi bo sama jestem mamą 3 i 6 latka. Wzięłabym chociaz małego do domu jak mają taką możliwośc jeszcze.
Chcieli natomiast odłączyć go od aparatury aby umarł, w czym nie widzieli żadnego zagrożenia dla zdrowia. Zapewne! Jako nieżywy byłby zdrowszy!
Geniusze
Niestety, prawda jest taka, że przyjemności życia zawsze się kończą i jeśli nie damy wiary Bogu, zawsze koniec będzie pesymistyczno-depresyjny.