Bardzo popieram inicjatywę katechizacji dorosłych z tą różnicą, że powinna objąć wszystkich chętnych, a nie tylko rodziców dzieci pierwszokomunijnych. Cotygodniowe katechezy mogłyby odbywać się np. w niedzielę w kościele po Mszy świętej i powinny być prowadzone przez osoby duchowne, a nie świeckich katechetów.
"Cotygodniowe katechezy mogłyby odbywać się np. w niedzielę w kościele po Mszy świętej i powinny być prowadzone przez osoby duchowne, a nie świeckich katechetów." Niestety, ks. arcybiskup Gądecki postrzega to inaczej - tzn. promuje "świeckich katechistów", bo kapłani zajmują się "innymi - wg Arcybiskupa - bardzo ważnymi sprawami jak organizacja festynów, praca charytatywna itp." Uważam, że ks. Arcybiskup powinien zacząć od reewangelizacji kapłanów, bo to co się słyszy z ambon jest zatrważające!
Wierzysz że dorośli będą uczestniczyli w takich katechezach po Mszy św? Gdyby chcieli pogłębić swoją wiarę mają katechezy w radiach katolickich, czytając publikacje religijne. Czy mają w domu Katechizm Kościoła Katolickiego, Encykliki i Adhortacje i Listy św Jana Pawła II? Jakie mają książki katolickie? Niestety ich wiedza religijna zakończyła się gdy zakończyli szkołę.
Może nie będzie wiele takich osób, ale na pewno trochę się znajdzie. Nawet dla garstki warto zorganizować katechezy. Samodzielne zgłębianie wiary może przynieść różne skutki, widzimy jakie treści są dzisiaj w książkach, które są polecane jako katolickie, a wcale katolickie nie są.
dlaczego ksiezy takich jak abp. Gadecki w Polsce jest tak malo a tak wielu jest wyznawcow ks. Rydzyka.Jak sie tego biskupa slucha to czlowiek wiare odzyskuje
i po co klamac? Radio Maryja zatrzasnelo drzwi przed uchodzcami nazywajac ich niebezpiecznymi najezdzcami i nachodzcami.Abp.Gadaecki wezwal do otwarcia im drzwi i udzielenia pomocy tak jakby bylo to sam Jezus.Nie widzisz roznicy?
od Pieronka uslyszylem slowa zupelnie przeciwne do tych z Radia Maryja.Uchodzca to Jezus mowi Pieronek.Z Radio Maryja uslyszalem,ze uchodzca to "nachodzca",wrog. Wlasnie Merkel otrzymala od Franciszkanow Lampe Pokoju.Za postawe prawdziwego chrzescjanina.Ale dla moderacji to niewygodna wiadomosc....
"... wydaje się, że nadszedł czas, by zająć się czymś nowym, to znaczy katechezę dorosłych. Nie za katechizację dzieci i młodzieży, to robią katecheci w szkołach, ale zabrać się za katechizację dorosłych, rodziców".
"Katecheza" w szkole jest parodią katechezy. Moje dziecko (III gimnazjum) uczy się o potrzebie poznawania islamu, pięć filarów tej religii musiało zaliczyć. Nie ma zupełnie poznawania zasad własnej wiary; dzieci dowiadują się takich rewelacji jak: Kochaj i rób co chcesz, miłość jest najważniejsza... Syn miał "religię" z księdzem saletynem, którego prawdziwą pasją była piłka nożna - potrafił o tym gadać godzinami, grał z chłopakami w piłkę i na tym na pewno się znał. O religii ta tak nie bardzo... Pamiętam jeszcze czasy, gdy katechezą były kazania w czasie mszy. Teraz "homilia" to gadanie na temat: co się księdzu wydaje, na motywach usłyszanej przed chwilą ewangelii. Ważne, żeby było "odkrywczo", dowcipnie i żadnych "kontrowersyjnych" tematów (typu aborcja...) - to się ludowi podoba. Oczywiście, najłatwiej odbić piłeczkę na cudze podwórko i zwalić winę na rodziców.
popieram ze swoich doświadczeń mogę dodać, że najlepsze treściwe i spójne nauczanie nt. religijne było na lekcjach WOS, gdzie nauczyciel robił streszczenie ważniejszych encyklik z XIX i XX wieku, wyjaśniając tło historyczne, szczególnie szczegółowo przy JPII i chyba go specjalnie w tej placówce oświatowej nikt nie głaskał za to, miał potrzebę, potem nie raz słyszało się duchownego, któremu ta wiedza by się przydała; co do etyki małżeńskiej, którą z kolei ani w teorii ani w praktycznym przekazie trudno uświadczyć, to właściwie wszystko we własnym zakresie, bo po kościołach echo zazwyczaj, najśmieszniejsze, że największe niedobory są u różnych arbiturientów wielu kursów i nauczań, którym się wydaje, że wiedzą
Dlatego warto podjąć się inicjatywy ewangelizacji małżeństw i zachęcanie ich do wspólnot jak np. Kręgi Rodzin, co jest mega.. Inne np. ruch Focollari, albo Odnowa dla małżeństw, jest kilka fajnych miejsc, fajni ludzie z wartościami.. Warto ☺️
Przez dziewiętnaście wieków to duchowni, prawie wyłącznie, zajmowali się katechezą i ewangelizacją i Kościół całkiem nieźle na tym wychodził. Wszystkie "ruchy" (oazy, domowe kościoły, Focolari, odnowa, Taize, neo itd) to w większości towarzystwa wzajemnej adoracji, które zajmują się głównie przejmowaniem wiernych z parafii pod pretekstem ich "pogłębiania". Na początku miało być oczywiście inaczej, ale wyszło jak wyszło. znam księży zachwyconych 'ruchami", którym nie chce się palcem kiwnąć w parafii, bo czekają na "ruchy", gdzie będą "małe grupki" czysto i naprawdę wierzących. Wiem co mówię, bo mówię na podstawie własnych doświadczeń.
akurat w druku jest wiele pozycji, które są szkodliwe, mało wartościowe, drugorzędne itp. sama umiejętność czytania nie zbawia, od tego jest urząd nauczycielski kościoła, żeby robić dla wiernych kompilacje podstaw nauczania, a nie żeby się ewangelizowali na chybił trafił
A Ja Katarzyno mam dokładnie odwrotne zdanie od Twojego. I wynika ono z moich osobistych doświadczeń. Całe moje życie jestem osobą wierzącą. Natomiast jakość tej wiary kiedyś, a dzisiaj to dwie różne rzeczy. Jej pogłębienie było właśnie możliwe dzięki wspólnocie. To prawda, wspólnocie założonej i nadzorowanej przez Kapłana, ale prowadzonej przez świeckich. Uczestnictwo w tym ruchu zbliżyło mnie do Kościoła. Pod każdym możliwym względem. I obserwując inne grupy np. Kościół domowy czy lekceważone przez Ciebie Oazy, widzę dokładnie to samo. Zastanów się, czy negując wartość tych ruchów, w jakiś sposób (nie zarzucam Ci złej woli) nie negujesz drogi, jaką wybrał Bóg, aby zbliżyć do Siebie część z nas. Obserwuj te wspólnoty bez uprzedzeń. A jestem pewien, że dostrzeżesz jak zbliżają ludzi do Boga i Kościoła. Zobaczysz wtedy, że ludzie, którzy kiedyś bywali jedynie na niedzielnej Eucharystii, a może i nie, chodzą do Kościoła jak często tylko mogą. Zobaczysz jak poszczególne grupy włączają się w życie parafii np. adorując Najświętszy Sakrament, budując Grób Pański lub Bożonarodzeniowy żłóbek, niosą figurę w nabożeństwa fatimskie. Zobaczysz jak "stare konie" zaczynają chodzić na majowe, czy Gorzkie Żale. Jak osoby anonimowe osobiście poznają swoich Kapłanów i nawiązują z nimi relacje. Pozbądź się uprzedzeń i obserwuj - pamiętaj "..po owocach ich poznacie..".
"po owocach ich poznacie"...tylko,ze zgodnie z ewangelia "owoce" to nie poboznosc.W niej i tak np. takim faryzeuszom czy muzulmanom nie dorownacie.Owoce wg. Ewangelii to twoj stosunek do blizniego a tym samym do samego Boga.Ale jesli poboznosc w tym pomaga to jak najbardziej powinna byc pielegnowana.Widzialem taka np.w Taize,ktora wydawala i wydaje owoce.
Szukam osób chętnych do jednorazowego postu o chlebie i wodzie w intencji biskupów o potrzebne łaski, światło i dary Ducha Świętego w posłudze kapłańskiej. Czy może chciałby się ktoś przyłączyć? :) Bardzo proszę. Jeśli by się ktoś zdecydował to proszę o kontakt: paniwracz@wp.pl
nawrócenie by się przydało duchownym, którzy uważali, że dobry jest kompromis z komunistami ateistami w zamian za zwrot Kościołowi majątków, jak również dalsze ich traktowanie jako przewodniej siły narodu
"...wiara wystawiona jest na poważne niebezpieczeństwa, dlatego trzeba jej bronić i szerzyć..." Przekonany jest, że nie o Wiarę tu chodzi tylko o szerzenie doktryny kościoła rzymskokatolickiego
Niestety, ks. arcybiskup Gądecki postrzega to inaczej - tzn. promuje "świeckich katechistów", bo kapłani zajmują się "innymi - wg Arcybiskupa - bardzo ważnymi sprawami jak organizacja festynów, praca charytatywna itp." Uważam, że ks. Arcybiskup powinien zacząć od reewangelizacji kapłanów, bo to co się słyszy z ambon jest zatrważające!
"Katecheza" w szkole jest parodią katechezy. Moje dziecko (III gimnazjum) uczy się o potrzebie poznawania islamu, pięć filarów tej religii musiało zaliczyć. Nie ma zupełnie poznawania zasad własnej wiary; dzieci dowiadują się takich rewelacji jak: Kochaj i rób co chcesz, miłość jest najważniejsza... Syn miał "religię" z księdzem saletynem, którego prawdziwą pasją była piłka nożna - potrafił o tym gadać godzinami, grał z chłopakami w piłkę i na tym na pewno się znał. O religii ta tak nie bardzo...
Pamiętam jeszcze czasy, gdy katechezą były kazania w czasie mszy. Teraz "homilia" to gadanie na temat: co się księdzu wydaje, na motywach usłyszanej przed chwilą ewangelii. Ważne, żeby było "odkrywczo", dowcipnie i żadnych "kontrowersyjnych" tematów (typu aborcja...) - to się ludowi podoba.
Oczywiście, najłatwiej odbić piłeczkę na cudze podwórko i zwalić winę na rodziców.