Nic z tego nie rozumiem. "Podczas jazdy doszło do kontaktu roweru księdza biskupa z innym uczestnikiem. W efekcie obaj się przewrócili – relacjonuje Karol Macek. Rowerzysta mógł kontynuować jazdę." Skoro "rowerzysta mógł kontynuować jazdę", to po co zabrano go do szpitala?
Rozumiem, że biskup nie może być rowerzystą? Rowerzystą może być tylko świeczuch? Co za absurd! Nie mówiąc o tym, że to biskup zderzył się z kimś innym, a nie ktoś z nim.