Skandaliczne zachowanie Sądu Najwyższego! Po lewicy jednak nic innego się nie spodziewałem... Dużo rozmawiają na temat tolerancji ale to tylko przykrywka dla totalitaryzmu jakim jest walczący ateizm!
Wszelkie uwagi krytyczne należy kierować do starożytnych Rzymian. To oni wymyślili zasadę, że zawartych umów należy dotrzymywać (pacta sunt servanda) - a drukarz tę zasadę złamał.
Mocne słowa o "wojującym ateizmie", albo "totalitaryzmie", ale prawda jest taka, że ten wyrok chroni na przyszłość każdego. Także katolików, którym żaden drukarz-ateista nie będzie mógł odmówić wykonania plakatu z Matką Boską.
"On odmówił im wykonania usług, których treść (...) była w sposób oczywisty sprzeczna z jego wiarą i z jego przekonaniami i wartościami" - mówił minister." - a jakaż to była treść Panie Ministrze? Może niech Pan ją przytoczy, to wtedy każdy sam oceni. Ale dziękuję za zacytowaną w artykule wypowiedź Pana Ministra, bo właśnie uświadomiłem sobie, że moje sumienie nie zgadza się na płacenie podatków, więc zamierzam skończyć ze wszelkimi PIT-ami. Rozumiem, że w razie sporu z urzędem skarbowym mogę liczyć na to, że Prokuratura, która Panu podlega, stanie po mojej stronie, a nie po stronie "przemocy państwa w służbie ideologii aktywistów fiskalnych"? Hej, Ordo Iuris! Pomożecie?
W konstytucji jest zapisana wolność sumienia i nakaz płacenia podatków. Logika wielobiegunowa oraz relatywizm moralny, w którym TY decydujesz co jest dobre, a co złe doprowadziła ciebie na skraj przepaści. W swoim pseudointelektualnym wywodzie podstępnie pchasz również nas w czeluść postępu.
Dremor. Wolność sumienia. Czyli drukarz odmawia gdy uzna zlecenie za niezgodne ze swoim sumieniem, a klient więcej do niego nie przychodzi bo jest wolność wyboru. Takie trudne?
I co z tego? Ważniejsza jest Konstytucja czy moje sumienie? Nie będę płacił podatków i już, a jak mnie za to wsadzą, to przynajmniej z czystym sumieniem będę się mógł nazwać "więźniem sumienia".
Po marszu przez instytucje .nowoczesnych i .postępowych trójpodział władzy stał sie legendą. Zamiast rozważać prawo, "sędziowie" je dowolnie ustawiają, powołując sie na konstytucje. W świeckich państwach dowolnego prawa naszej IV. neoliberalnej LBGTQIAZD...Rzeszy, znanej wcześniej jako "zachód" jest to wszechobecny fenomen. Np. w USA Supreme Court w r. 2010 decyzją w sprawie Citizens United v. FEC zalegalizował kupność polityki, w r. 2015 decyzją w sprawie Obergefell v. Hodges "małżeństwa" jednopłciowe - powołując sie zawsze na konstytucje z r. 1788! Już niemal mamy Lewiatana, wymarzone przez Thomas Hobbes państwo terrorystę, w imię liberté, egalité, fraternité! Głęboki upadek cywilizacyjny. Po drodze były już bolszewizm i hitleryzm, teraz przyszedł neoliberalny genderyzm. Praworządność to co innego, tego ale, jak i sumienia, bez Boga nie ma, zobacz: http://w2.vatican.va/content/benedict-xvi/pl/speeches/2011/september/documents/hf_ben-xvi_spe_20110922_reichstag-berlin.html
Ciekawe stwierdzenie "Sąd Najwyższy ws. drukarza wypowiedział się przeciwko wolności" - wypowiedział pan Ziobro. O ile wiem ten drukarz prowadzi swój zakład rzemieślniczy. Wcześniej przyjął zlecenie od w/w ludzi i nagle odmawia? Dlaczego? Czyżby tą decyzją nie ograniczył WOLNOŚCI składania zleceń przez klientów? Temida ma zakryte oczy, szkoda że pan delegowany na stołek ministra ma oczy zapatrzone w jedną stronę.
O wolności sumienia, a nie wolności żądania zleceń jest mowa w konstytucji. Tak trudno się domyślić? Czy sklepikarz może odmówić sprzedaży alkoholu nietrzeźwemu?
Tak się składa, że jeśli już jest przedsiębiorcą, to musi. Wolność sumienia polega na tym, że nie można człowieka zmusić, by został drukarzem, ale jeśli już został, to ma obowiązek wykonywać usługi drukarskie. Może odmówić jeśli istnieje ważna przyczyna (np. zlecenie jest nielegalne, albo niebezpieczne).
Sprawa jest arcyprosta - w sprawiedliwym kraju nie można nikogo zmuszać, by wybrał akurat firmę X, by ta wykonała dla niego jakąś pracę, i nie ma też obowiązku, by firma X musiała wykonać pracę dla np. pana Y. Przecież jeśli firma X odmawia wykonania jakiejś pracy, to automatycznie rezygnuje też z zysku. Pan Y może przecież pójść po prostu do... konkurencji.
Kiedyś tak było, np. na restauracjach, dorożkach i sklepach było napisane "tylko dla Niemców". Inni mogli sobie pójść do konkurencji. Najlepiej w swojej własnej zamkniętej dzielnicy. Taka "sprawiedliwość" ci się marzy?
Niby tak, ale drukarz mógł nie przyjąć zlecenia zasłaniając się np dużą ilością zleceń a nie jakimś dyskryminującym tekstem. W takim układzie to np. kierowca mógłby nie wpuścić homoseksualisty do autobusu tłumacząc się swoim sumieniem i troską o sumienia innych podróżujących. Byłoby to w porządku?
Z tego co wiemy o powyższej sprawie, to drukarz nie odmówił wykonania usługi dlatego, że zleceniodawcy byli homoseksualistami. "On z tego powodu w najmniejszym stopniu ich nie piętnował i nie krytykował. On odmówił im wykonania usług, których treść (...) była w sposób oczywisty sprzeczna z jego wiarą i z jego przekonaniami i wartościami". Więc nie jest tak, że drukarz naubliżał aktywistom homoseksualnym, a potem ich wyrzucił z firmy, tylko po prostu ze względu na treść którą miał wydrukować po prostu odmówił. Pomijając zupełnie oczywistą konieczność wolności gospodarczej dla każdego trzeba pamiętać, że drukarz jest przedsiębiorcą, a nie urzędnikiem. Płaci sam podatki i to ZNACZNIE WYŻSZE, niż urzędnik. Poza tym ryzykuje od niego znacznie więcej, czasem nawet wszystko...! No i jeśli nadal nie pojmujemy jak wielką krzywdę czynią sądy (w tym nawet i ten Najwyższy!) przedsiębiorcom i w ogóle wolnościom religijnym i obywatelskim, to popatrzmy na sprawę z drugiej strony. Wyobraźmy sobie, że drukarz jest homoseksualistą, a do niego przychodzą np. trzej profesorowie... teolog, seksuolog i socjolog żądający od homoseksualisty, by ten wydrukował im plakaty zapraszające mieszkańców miasteczka X na cykl prelekcji dotyczących szkodliwych następstw społecznych czynnego homoseksualizmu, niewierności małżeńskiej i wszelkiej swobody obyczajowej. Czy w tej sytuacji wolny obywatel Rzeczypospolitej - drukarz - homoseksualista miałby prawo odmówić, czy nie...? A w przypadku odmowy, co powinien uczynić Sąd Najwyższy - ukarać, czy uniewinnić homoseksualnego drukarza... ???
Odpowiadam jako KATOLIK na ostatnie zdanie/pytanie @Eugeniusz_Pomorze_ - zdecydowanie SĄD NAJWYŻSZY powinien ukarać owego drukarza. Dlaczego ? Bo moja religia uczy mnie szanować każdego człowieka gdyż jest on mym bliźnim w życiu i potrzebie. Dlatego uważam że słabym katolikiem jesteś dzieląc ludzi na kasty.
Jeśli jesteś katolikiem i... nie udzieliłbyś pomocy homoseksualiście, a nawet PEDOFILOWI poszkodowanemu np. w wypadku samochodowym, czy tonącemu transwestycie, to byłbyś po prostu potworem, strasznie zgrzeszyłbyś przeciwko Bogu i człowiekowi + w pełni złamałbyś prawo! Jeśli jednak nie zgadzasz się na to, by drukować komuś materiały porno i/albo zachęcające do rozwiązłości, czyli do łamania Prawa Naturalnego, to masz pełne prawo i nawet OBOWIĄZEK odmówić do wzięcia udziału w takim "biznesowym przedsięwzięciu" i tyle.
Do ODPOWIEM. Nie bądź tolerancyjny dla zła. Walcz ze złem jak drukarz, który odmówił udzielenia własnego plotera do szerzenia grzechu homoseksualizmu. Tego uczy nasza religia.
Jak kilku ludzi Ci mówi mądralo;-) że wyglądasz na chorego, to idź do lekarza, a nie na dyskotekę... - Analogicznie, jeśli kolejni usługodawcy Ci odmówią, to zastanów się, czy to co chcesz zrobić jest rzeczywiście dobre...
Tak, jeden już miał takie pomysły, żeby ludzi dzielić na lepszych i gorszych. Najpierw sklepy i tramwaje tylko hetero, potem może każdy homoś musi nosić przypinkę z tęczą, potem budujemy getta a na koniec to najlepiej ich wszystkich do Auschwitz wywieźć, skoro stoi puste. Wstyd, żeby Kościół mówił i popierał takie rzeczy, najważniejsze przykazanie od Jezusa to "miłujcie bliźniego jak siebie samego" a Kościół tylko nawraca bliźnich przeciwko sobie. Wstyd.
Aniu, Ty tutaj czegoś nie rozumiesz. Nie można się godzić, na perfidne włażenie z buciorami w normalny świat. Homoseksualista jest częścią normalnego świata, jeżeli nie próbuje narzucać się innym, czy nawet pokazywać światu, pod pretekstem "mniejszości" swoich wulgaryzmów i dewiacji.
problem leży w ogromie przepisów prawnych, treści tych przepisów,które są niezjednoznaczen a regulują już cału obszar życia człowieka;dzisiejszy świat to totalitaryzm prawny calkowicie zniewalający jednostkę,równie niebezpieczny jak wolontarystysczne tyranie;receptą byłaby dekodyfikacja-redukcja liczby przepisów,ich doprecyzowanie i odpaństwowienie życia człwoieka;ale kto to wprowadzi,jeśli współcześni politycy są niewolnikami totatlitarnego myślenia;dlatego czeka nas apokaliptyczny ucisk, jakiego nigdy wcześniej nie było.
Proponuję burzę mózgów. Likwidujemy zapis w prawie, że przedsiębiorca nie może odmówić wykonania usługi i że nie musi mieć ku temu ważnej przyczyny, wystarczy sumienie. -Spieszysz się na taksówkę, wsiadasz, a taksówkarz mówi "jestem muzułmaninem, nie mogę przewozić katolika, proszę wysiąść". Problem? Zawsze można wybrać inną taksówkę. Tyle, że w następnej siedzi ateista, któremu też przeszkadza czyjaś wiara, w następnej siedzi feministka, która mówi, że nie przewiezie mężczyzny. W ostatniej siedzi katolik, ale jest niedziela, więc odpowie, że w niedzielę nikogo na dworzec nie zawiezie, może co najwyżej do kościoła zawieźć, bo tak mu sumienie dyktuje.
W takim układzie wolę już ten "lewacki" świat, gdzie nikomu nie wolno nikogo dyskryminować ze względu na wiarę, przekonania, czy w końcu na orientację seksualną.
Z tego co wiemy o powyższej sprawie, to drukarz nie odmówił wykonania usługi dlatego, że zleceniodawcy byli homoseksualistami. "On z tego powodu w najmniejszym stopniu ich nie piętnował i nie krytykował. On odmówił im wykonania usług, których treść (...) była w sposób oczywisty sprzeczna z jego wiarą i z jego przekonaniami i wartościami". Więc nie jest tak, że drukarz naubliżał aktywistom homoseksualnym, a potem ich wyrzucił z firmy, tylko po prostu ze względu na treść którą miał wydrukować zwyczajnie odmówił. Pomijając zupełnie oczywistą konieczność wolności gospodarczej dla każdego, trzeba pamiętać, że drukarz jest przedsiębiorcą, a nie urzędnikiem. Płaci sam podatki i to ZNACZNIE WYŻSZE, niż urzędnik. Poza tym ryzykuje od niego znacznie więcej, czasem nawet wszystko...! No i jeśli nadal nie pojmujemy jak wielką krzywdę czynią sądy (w tym nawet i ten Najwyższy!) przedsiębiorcom i w ogóle wolnościom religijnym i obywatelskim, to popatrzmy na sprawę z drugiej strony. Wyobraźmy sobie, że drukarz jest homoseksualistą, a do niego przychodzą np. trzej profesorowie... teolog, seksuolog i socjolog żądający od homoseksualisty, by ten wydrukował im plakaty zapraszające mieszkańców miasteczka X na cykl prelekcji dotyczących szkodliwych następstw społecznych czynnego homoseksualizmu, niewierności małżeńskiej i wszelkiej swobody obyczajowej. Czy w tej sytuacji wolny obywatel Rzeczypospolitej - drukarz - homoseksualista miałby prawo odmówić, czy nie...? A w przypadku odmowy, co powinien uczynić Sąd Najwyższy - ukarać, czy uniewinnić homoseksualnego drukarza... ???
Jeśli jesteś katolikiem i... nie udzieliłbyś pomocy homoseksualiście, a nawet PEDOFILOWI poszkodowanemu np. w wypadku samochodowym, czy tonącemu transwestycie, to byłbyś po prostu potworem, strasznie zgrzeszyłbyś przeciwko Bogu i człowiekowi + w pełni złamałbyś prawo! Jeśli jednak nie zgadzasz się na to, by drukować komuś materiały porno i/albo zachęcające do rozwiązłości, czyli do łamania Prawa Naturalnego, to masz pełne prawo i nawet OBOWIĄZEK odmówić do wzięcia udziału w takim "biznesowym przedsięwzięciu" i tyle.
-Spieszysz się na taksówkę, wsiadasz, a taksówkarz mówi "jestem muzułmaninem, nie mogę przewozić katolika, proszę wysiąść". Problem? Zawsze można wybrać inną taksówkę. Tyle, że w następnej siedzi ateista, któremu też przeszkadza czyjaś wiara, w następnej siedzi feministka, która mówi, że nie przewiezie mężczyzny. W ostatniej siedzi katolik, ale jest niedziela, więc odpowie, że w niedzielę nikogo na dworzec nie zawiezie, może co najwyżej do kościoła zawieźć, bo tak mu sumienie dyktuje.
W takim układzie wolę już ten "lewacki" świat, gdzie nikomu nie wolno nikogo dyskryminować ze względu na wiarę, przekonania, czy w końcu na orientację seksualną.