Czas już najwyższy na beatyfikację męczenników kresowych z ojcem Ludwikiem Wrodarczykiem na czele.

Ojciec Ludwik, Ślązak z pochodzenia, proboszcz w Okopach na Wołyniu, został zamordowany w nocy z 6 na 7 XII 1943r. Został wywleczony ze swego kościoła w Okopach. Mordercy z UPA sprofanowali kościół, w którym zabili dwie kobiety, które stanęły w obronie swojego proboszcza - 18-letnią Weronikę Kozińską i 90-letnia Łucję Skurzyńską.

Kościół zdemolowali, a konsekrowane Hostie rozsypali po podłodze. Obrabowali kościół i zakrystię. Chcieli go podpalić, ale po usilnych błaganiach księdza, odstąpili od tego zamiaru. Następnego dnia na stopniach ołtarza ludzie znaleźli zakrwawioną koloratkę.

Księdza wleczono na postronku za saniami do odległej o 7 km wsi Karpiłówki, gdzie stacjonowało dowództwo bandytów z UPA. Na śniegu znaleziono podarte skrawki ubrania księdza i krople krwi - ślady po biciu i maltretowaniu. Następnie wywieziono go samochodem do uroczyska Pałki. Tam rozebrali go do naga. Poddali go nieludzkim torturom - bito, kłuto bagnetem, przypalano stopy gorącym żelazem.

Gdy ojciec Ludwik czuł już swój koniec, poprosił swoich katów o możliwość pomodlenia się. Modlił się długo, po czym wstał i powiedział "Jestem gotów". Na koniec poddano go przecinaniu piłą. Oprawcy zmusili do tego ukraińskie kobiety, które stały się przymusowymi wspólniczkami ich bestialstwa. Tak znęcali się też nad swoimi. Na wpół przeciętego, ale dającego jeszcze oznaki życia, rzucili pod drzewem i oddali do niego serię z karabinu.

Kościół katolicki zwleka z beatyfikacją swoich męczenników. Kościół unicki nie zwleka. Sługą bożym już stał się najbardziej kontrowersyjny hierarcha abp Andrzej Szeptycki, który oddelegował swoich kapłanów do oddziałów SS Galizien. Kościół unicki już podjął kroki do uznania cnót ojca ukraińskiego nacjonalisty Stefana Bandery.
.
A kościół w Polsce ma problem z heroicznością cnót nawet ojca Ludwika. Od 75 lat nie można było przeprowadzić tego procesu? Stosunkowo niedawno podjął się tego zadania macierzysty zakon ojca Ludwika. Obecnie proces został "przejęty" przez diecezję katowicką. Oby nie utknął na kolejne 75 lat.

My Polacy, potomkowie Kresowian, nie zgadzamy się na obecność w przestrzeni publicznej Ukrainy oraz w przestrzeni bratniego kościoła unickiego ideologów pogańskiego i antychrześcijańskiego nacjonalizmu ukraińskiego. Na czczenie esesmanów z SS Galizien, zbrodniarzy z OUN UPA, oraz takich księży jak arcybiskup Andrzej Szeptycki. To nie tylko opluwanie pamięci niewinnych i męczenników. To zaprzeczenie chrześcijaństwa.

"Od Pana Jezusa otrzymałem jako podarek i order - krzyż, który mam nosić idąc za nim." - te słowa ojca Ludwika wypełniły się w nocy 6/7 grudnia 1943r.

Problem w tym że niektórzy zatrzymali się na latach 1939-1945, ewentualnie 1989. To już było, minęło bezpowrotnie, w Austrii na miejscu obozu koncentracyjnego postawiono park, tak park, z jednym małym pomnikiem odnoszącym się do historii tego miejsca, a Polska dalej jakby w 1945 roku jest, mentalnie oczywiście.

Czcigodny Sługa Boży Kościoła Katolickiego
arcybiskup metropolita lwowski i halicki obrządku bizantyjsko-ukraińskiego Andrzej Szeptycki zachował sie wobec tego ludobójstwa obojętnie lub wręcz przyzwalając.

Naród, który nie ma siły i woli powiedzieć łotrom, że łotry, nie wart być narodem.

W rzezi wołyńskiej oraz w mordach w Galicji Wschodniej brało udział mniej niż 5 % ówczesnej populacji narodu ukraińskiego . Zresztą podobne proporcje były w przypadku Polaków przyczyniających się do śmierci Żydów .