W końcu wprowadzamy standardy szwajcarskie. Na pewno zagłosuję za tym by w przypadku zebrania miliona podpisów politycy MUSIELI zwołać referendum, bo 2 miliony obywateli podpisało się pod petycją "stop aborcji", a politycy potraktowali ją zgodnie z ułomnym prawem jako niewiążący "głos" w sprawie. Na pewno zagłosuję za tym by w Konstytucji był zapewniony wiek przejścia na emeryturę, i na pewno zagłosuję by podkreślić w Konstytucji chrześcijański, dodałbym bez kompleksów KATOLICKI wpływ na tworzenie się polskiej państwowości. Na pewno zagłosuję przeciw temu by w Konstytucji był zapis o przynależności do UE i NATO. Reszta punktów mnie interesuje słabo, lub w ogóle.
Zobacz, reszta punktów Cię nie interesuje, ale idąc zagłosować na pozostałe chcąc nie chcąc będziesz musiał wypowiedzieć się o tych, które Cię nie interesują, a Twój głos zostanie potraktowany jako "głos suwerena".
Nikogo nie obchodzi, co Cię interesuje. Ważne jest to, co interesuje państwo i prezydenta. Nie ma obowiązku iść i wypowiadać się na każdy temat. Wbrew temu, co piszesz, Marcin nie będzie musiał wypowiedzieć się o tych, które go nie interesują. Z całą pewnością każde pytanie będzie liczone osobno, a frekwencja będzie dotyczyła osób, które po prostu pobrały kartę do głosowania. Tak jest w każdych wyborach.
Ok, powiedz mi jak mam w takim razie oddać głos na pytanie nr 1, ale zbojkotować pytanie nr 2? Idąc na wybory i głosując na nr 1 i oddając głos przeciwny, albo nieważny w pytaniu 2 liczę się do frekwencji pytania 2, przez co tracę możliwość "uwalenia" tego pytania niską frekwencją.
Dlatego właśnie tego typu referenda powinny zamykać się maksymalnie w 3 pytaniach. Zbyt szeroki zakres pytań uniemożliwia w pełni skorzystanie z praw, jakie mi przysługują w demokracji.
Banalnie łatwo: odpowiadasz na pytanie nr 1, a pozostałe pozostawiasz puste. Nie ma "możliwości uwalenia pytania": albo jesteś poważnym człowiekiem i bierzesz udział w życiu demokratycznym, albo olewasz wybory i tyle.
Dlatego ja jestem za całkowitym zniesieniem frekwencyjnego progu referendalnego.
Zniesienie progu frekwencyjnego jest niebezpieczne, było kilka przypadków w historii różnych krajów, gdzie brak progu frekwencyjnego powodował, że różnej maści bojówkarze uniemożliwiali wzięcie udziału w głosowaniu, przez co wąska, ale silna grupa decydowała o całej społeczności.
Ja już bardziej proponuję dodanie opcji wstrzymania się od głosu, wraz z idącymi za tym konsekwencjami. W którymś kraju Ameryki Południowej (chyba Brazylia, ale nie dam głowy) na karcie do głosowania jest opcja "żadne z powyższych", pozwalające wyrazić sprzeciw wobec propozycji. Gdy określona większość zagłosuje na tę opcję, to konieczne jest rozpisanie nowych wyborów z innymi kandydatami. Istnieją też miejsca, gdzie w głosowaniu jest możliwość dopisania własnego pytania referendalnego, czy kandydata w wyborach. Jeśli odpowiednia większość dopisze odpowiednie pytanie, to trzeba je uznać.
Niestety, ja by wyrazić sprzeciw wobec propozycji referendalnych stoję przed wyborem, czy zostać zaliczonym do ludzi, co zamiast na wybory poszli na grilla, czy do nieuków, co nie potrafią krzyżyka postawić i oddają głos nieważny.
Takie uroki demokracji. A z ciekawości: jakie to "przypadki w historii", gdy "różnej maści bojówkarze uniemożliwiali wzięcie udziału w głosowaniu"? Nie znam takiego przypadku, przynajmniej w nowożytnej demokracji.
No i to są pytania! Pytanie 1-4 jest bardzo ważne, 10 - nieco mnie mniej, a 5-9 pod publiczkę. No ale prezydent zrehabilitował się po wcześniejszej wtopie z piętnastoma pytaniami.
"Uważam, że wpisanie tych elementów do konstytucji, czyli członkostwa w Unii Europejskiej i członkostwa w NATO, z całą pewnością wzmocni naszą obecność w tych ważnych strukturach międzynarodowych"
To zdanie to kompletna kompromitacja Dudy, zresztą już kolejna, z ... niezliczenie wielu. W UE i NATO nikogo nie obchodzi, czy sobie coś takiego wpiszemy do konstytucji, no może poza funkcjonariuszami. A już na pewno nie wzmocni to naszej sytuacji przetargowej, szczególnie w sytuacji, kiedy sens UE i NATO są wśród ich członków podważane, w tym w samym USA.
A poza tym, a może przede wszystkim, przypomina to czasy minione, kiedy sojusz z ZSRR wpisano do "polskiej" konstytucji, na szczęście nie zrobiono tego z RWPG.
Jest tu jednak pewien pocieszający morał, bo w parę lat od wpisania sojusz z ZSRR do konstytucji PRL, ZSRR i RWPG się rozpadły.
Obstawiam frekwencję na referendum rzędu 10%, jak za Komorowskiego, a sam iść nie zamierzam.
Dobre pytania. Już się bałem, że te referendum to będzie wielka ściema. Nie może być tak jak teraz że nie wiadomo kto rządzi. prezydent czy premier i jak tylko są z 2 różnych partii to jest bitwa o stołek w UE czy walka kto leci pierwszy samolotem do smoleńska.
Z tych 10 pytań to 2, 3 i 4 można by zostawić. Pozostałe są albo dyskusyjne albo wręcz kuriozalne - te dotyczące 500+ czy wieku emerytalnego, przynależności do RWPG (a nie bo teraz to UE) czy o ochronie rolnictwa powodują, że nie wezmę udziału w tym referendum.
Jak dla mnie ani wiek 60/65 ani 500+ nie maja szans na utrzymanie w przeciagu kilku lat, pytanie o UE i NATO może spowodowac Polexit a pytanie o wartości chreześcijańskie wręcz ich wykreślenie z Konstytucji. Zresztą sam status tego referendum jest mało jasny o czym mówi pytanie 1.
TomaszL, to na pytania 5-10 odpowiesz "NIE" i po sprawie. Chyba o to w referendum chodzi, żeby poznać wolę suwerena, nie? Ja na 5-9 także zagłosuję "NIE".
Odpowiedź nie na pytanie o UE może powodować ruchy w kierunku POLEXIT. Odpowiedź tak jest pomysłem z RWPG czy jak to było zapisane za PRLu. Pytanie o 500+ jest połączone z tematem niepełnosprawnych, dla których zapis o pomocy powinien być w Konstytucji, aby żaden kolejny rząd nei kombinował tak jak to sie czyni teraz i czyniło przez ostanie naście lat.
A odpowiedź NIE na ostatnie pytanie jest zachętą do kolejnego powrotu do czasów PRL i likwidacji samorządów. Natomiast odpowiedź TAK przy tym pytaniu nic nie wnosi. No chyba że tez chodzi o wyrzucenie samorządności, bo tego nie wiem.
Tak jak pisałem, nie biorą udziału w referendum gdy faktycznie będą tak sformułowane pytania. Abyś zrozumiał to prosty przykład z tym społecznym. Gdy zagłosuję na TAK działam przeciw swemu sumieniu, bo jestem przeciwnikiem socjału i rozdawnictwa. Gdy zagłosuje na NIE to działam przeciw swemu sumieniu, bo widzę co w ostatnich nastu latach czyniona z pomocą dla tych najsłabszych z nas. Jedyne wyjście wiec nie głosować.
No to nie głosuj. Bylebyś innym nie odbierał możliwości wypowiedzenia się. Ja osobiście uważam pytania 1-4 i 10 za istotne i bardzo ciekawe, ale odpowiem na każde z nich - już w tym momencie mogę Ci powiedzieć, jak bym zagłosował - bo od lat analizuję każdy z tych tematów i mam swoją opinię.
Niech mi ktoś wytłumaczy po co nam powiaty? Tylko dublują obowiązki gmin i województw. Siedlisko nierobów i darmozjadów. Zdecydowane NIE na ostatnie pytanie!
Właśnie takiego myślenia sie obawiam. Akurat i gminy i związki gmin czyli powiaty są jedną z lepiej funkcjonujących części demokracji w Polsce. O ile oczywiście nie zostaną upolitycznione i o ile nie dojdzie do partyjnych rozgrywek jak to ma miejsce choćby w dużych miastach. A z ciekawości to które kompetencje się powielają w gminie i w powiecie?
Mów za siebie, jak doskonale wiem, co oznacza "wzmocnienie konstytucyjnej pozycji i kompetencji wybieranego przez Naród Prezydenta RP" w kontekście "systemu prezydenckiego". Jak nie wiesz, to sobie doczytaj choćby w wiki, co to jest system prezydencki.
Ale jesteś pewien że chodzi o system prezydencki? Ja nie mam pewności co to pytanie oznacza. Konstytucyjne kompetencje równie dobrze mogą oznaczać obecne kompetencje, które mają być wzmocnione (np. większy nadzór nad armią), a równie dobrze może to oznaczać wprowadzenie nowych kompetencji.
To, czy chodzi o wprowadzenie systemu prezydenckiego nie sprecyzowała nawet Kancelaria Prezydenta, więc nie wiadomo o co tu właściwie chodzi.
W skrócie: system prezydencki polega na tym, że prezydent jest jedynym liderem egzekutywy, czyli władzy wykonawczej - dla mniej kumatych: jest szefem rządu, któremu podlegają ministrowie i których sam wybiera i odwołuje.
Czytałeś w ogóle pytania referendalne? Pytanie nr 3: "Czy jest Pani/Pan za: a) systemem prezydenckim, tj. wzmocnieniem konstytucyjnej pozycji i kompetencji wybieranego przez Naród Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej? "
Pytania właściwe na nasze czasy. Kto chce, może się obrażać, że zabrakło jakiegoś, a za dużo innego, że nie tak sformułowane, jak oczekiwał. Pan prezydent skorzystał z prawa inicjatywy ustawodawczej. Wiedział, że nawet 5 pytań może wywołać nieprzychylne komentarze. Cieszmy się, że mamy możliwość udziału w referendum, zamiast narzekać na treść pytań lub termin referendum. Wyjdźmy ze swoich schematów, Polacy XXI wieku.
Cieszmy się konkretnie z czego? Że władza daje prawo głosu? Przecież już takie mamy i widać jak działają obywatelskie inicjatywy ustawodawcze i co z nimi sie w ostatnich kilkunastu latach robi. Przykład obrony życia, czego ostatnio chciało ponad 800 tys Polaków.
Rok temu Prezydent "wykazał się" niezależnością od Parlamentu, teraz pora by Senat pokazał niezależność od Prezydenta. Stanowcze nie! Kasa wyrzucona na śmietnik. Pomijając absurdalność niektórych pytań, skąd w ogóle przekonanie Prezydenta, że kiedykolwiek zbierze się "większość konstytucyjna"? Nie tylko za Jego kadencji zresztą. Absurdalne są np. 500+ czy wiek emerytalny. Z czymś takim do konstytucji? Owszem, mógłby być przepis że wszelkie ustawy ZMNIEJSZAJĄCE uprawnienia Obywateli wymagają kwalifikowanej większości, np. 2/3. A wybór czy system prezydencki czy gabinetowy... pozostawiony de facto przypadkowi, zależy kto przyjdzie na referendum i jakie będą aktualne "nastroje społeczne", silnie zresztą manipulowane przez propagandę, wobec czy to prezydenta czy rządu. Nie tędy droga, Panowie. Na taką imprezę nie przyjdę, za to wszyscy (prawie) przyjdźmy za rok na Wybory, dajmy jak Węgrzy Sejmowi większość konstytucyjną i pozwólmy naprawiać konstytucję w toku normalnych prac parlamentarnych. Bez totalnej histerycji, której wtedy już w Sejmie po prostu nie będzie.
Chyba sobie robisz jaja! Bez większości konstytucyjnej robią co chcą, z większością konstytucyjną przemodelują obecną konstytucję tak, że będzie jeszcze głupsza i zagmatwana. Najpierw demokratycznie napisana i uchwalona konstytucja, potem niech się żrą w Sejmie - ale na naszych warunkach.
Najpierw napisana i uchwalona... przez kogo??? O co "oni" mieliby się żreć w sejmie na "waszych" warunkach? Nic z tego nie kapuję, oprócz tego że ja to "oni", a KJ to "my". I tu się wszystko zgadza. Jestem za dokładnym przemodelowaniem, od 1980 roku co najmniej, i liczę że teraz wreszcie jest na to szansa, po prawie 40 latach od tamtej ukradzionej "nam" rewolucji.
Oni to posłowie i senatorowie, my to naród/obywatele PL.
Napisana przez obywateli - chociażby w drodze podobnych referendów, można przygotować kilka konkurencyjnych projektów konstytucji w oparciu o wyniki referendów konsultacyjnych i na drodze referendum uchwalamy nową konstytucję.
Pewnie naiwnie przyjmę że "obywatele PL" to nie pomyłka ani zmyłka KJ , kiedy chodzi naprawdę o Obywateli RP. Mimo wszystko odpowiem poważnie. Nie jestem za uchwalaniem konstytucji w drodze ulicznych referendów. Sam się na tym nie znam, jak pewnie 99% Obywateli PL. Nie czuję się kompetentny by takie decyzje podejmować, podobnie jak i oni. Efekt? Przypadkowa konstytucja będąca wynikiem głównie medialnej propagandy, której ci ludzie są bez przerwy poddawani, z jednej i drugiej strony. I trzeba przyznać skutecznie. A jej poparcie? Jaki procent pójdzie głosować, jak rozłożą się głosy jeśli będzie kilka wariantów, ile uzyska wariant zwycięski? 10% to optymistycznie dużo. A ja chcę konstytucji za którą będzie stać większość konstytucyjna. Chcę by wypracowała ją w parlamencie, przy udziale profesjonalnych prawników, poprzez swoich posłów którzy zdołąją się dogadać a nie zwalczać, rzeczywiście reprezentatywna i zdecydowana większość Polaków. By tworzeniu i uchwalaniu towarzyszyły nawet bardzo długie lecz merytoryczne dyskusje, a nie medialna hucpa, sterowana często zza granicy.
Nie tylko naiwnie, ale głupio przyjąłeś, że "naród/obywatele RP" = "Obywatele RP. Jeśli nie czujesz się zdolny do brania udziału w pisaniu konstytucji, to się trzymaj od tego z daleka. Ale nie odbieraj prawa do demokratycznej debaty tym, którzy potrafią i chcą to robić.
"zaproponowany termin referendum mógłby uniemożliwić, czy wręcz utrudnić przeprowadzenie tego referendum: z uwagi na odbywające się jesienią wybory samorządowej, ale przede wszystkim na Święto Niepodległości, przypadające 11 listopada." https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/pis-o-terminie-referendum-zaproponowanym-przez-prezydenta,855210.html
Ujadając pytania na referendum konstytucyjne, prezydent Duda udowodnił, że ... nie ma pojęcia, czym jest konstytucja. W konstytucji nie ma i nie może być miejsca na konkretne rozwiązania natury doraźnej, jak 500+, wiek emerytalny, czy członkostwo w NATO, czy też UE.
W konstytucji powinien być sformułowany etyczny i prawny fundament państwa.
Prawo w Polsce powinno być oparte o prawo naturalne, i taki zapis powinien się znaleźć w konstytucji z dokładnym opisem, czym jest prawo naturalne, i że jego najdoskonalszym i najbardziej znanym sformułowaniem jest X przykazań. Trzeba też wpisać do konstytucji, że Polska jest krajem katolickim i że w związku z tym religia katolicka ma rolę szczególną - jak przed wojną. Inne religie, szczególnie religia mojżeszowa i islam są tolerowane, ale nie wspierane, a pozostałe nie należą do Polski.
Wpisywanie do konstytucji rozwiązania 500+, którego jestem zresztą zwolennikiem i który pokazał swoje naprawdę dobre skutki, jest jednak nieporozumieniem, bo jest to tylko pewne rozwiązanie wspierające rodzinę, ale szczegółowe, dość przypadkowe, a za 5 - 10 lat kwota 500zł będzie po prostu śmieszna ze względu na inflację. Tak samo jest z NATO i UE, bo nie wiemy, czym będą za parę lat, i czy za np. 10 lat w ogóle będą, zresztą nawet jeśliby były, to nasz interes może się zmienić.
Pomysł z pytaniem o władzę prezydencką lub parlamentarną, jak dzisiaj, nie jest zły, ale znowu ale, pytanie w obecnej formie jest nie precyzyjne i nie wiadomo, o co w nim chodzi. Zresztą przy przejściu na system prezydencki trzeba byłoby gruntowanie przebudować cały system prawny, w ty konstytucję, a nie dodawać parę przypadkowych "wisiorków", jak to obecnie proponuje prezydent Duda.
Prezydent ma obowiązek wiedzieć czym jest konstytucja, w końcu przysięgał jej strzec.
Czym jest demokracja też chyba nie do końca wie, skoro pod decyzje demokratyczne oddaje kwestie, które demokracji nie dotyczą. Pytanie np. o wiek emerytalny, czy programy socjalne jest nie na miejscu, bo nie da się przecież demokratycznie stwierdzić, że zawsze będą na to pieniądze.
Jak najbardziej są to tematy demokratyczne: większość powinna decydować o wszystkim, co dotyczy całego społeczeństwa, także emerytur lub świadczeń socjalnych. A już na głowie rządzących jest sprawić, żeby wola większości była spełniona.
Mylisz się. Uznawanie, że większość ma się wypowiadać na temat technicznych i szczegółowych kwestii nie jest dobrym pomysłem. Przez analogię, to trochę tak, jakbyś z kolegami miał samochód. Jak się auto popsuje, to mechanik pyta, czy naprawiać czy nie. Demokratycznie decydujecie. Ale mechanik nie powinien pytać, czy w przypadku naprawy hamulca lać płyn, czy nie, po prostu ma lać i tyle. A nie, że sobie przegłosujecie by oszczędzić na płynie a mechanik ma się już martwić by wasza wola była spełniona.
To Twoja opinia. Ja jestem demokratą i chcę decydować w każdej kwestii, która mnie dotyczy. Mechanika samochodowa nie jest demokratyczna, rządzenie III RP jest.
@Gość, Co znaczy ma być? Może wysiliłbyś się na przemyślenie sprawy i jakiś racjonalny argument, zamiast wypisywać androny.
"Wolność wyznania" to pomysł z piekła rodem!
Czy satanizm też ma być usankcjonowany? Czy nierząd sakralny ma być usankcjonowany? Czy np. mord rytualny praktykowany przez większość niechrześcijańskich religii też ma być usankcjonowany?
Katolicyzm, jedyna prawdziwa religia objawiona zresztą przez Samego Boga, nie może być traktowany jak religie fałszywe. Prawda nie może być stawiana na równi z fałszem, dobro na równi ze złem. Sprawiedliwość na równi z bezprawiem itp.
jakie androny? a co ma znaczyć "Inne religie, szczególnie religia mojżeszowa i islam są tolerowane, ale nie wspierane, a pozostałe nie należą do Polski" Polska jest stroną mnóstwa umów międzypaństwowych, jak - Konwencje genewskie o prawie wojny (1949) - Europejska Konwencja Praw i Podstawowych Wolności (1950) - Konwencja nr 111 Międzynarodowej Organizacji Pracy o dyskryminacji w zatrudnieniu i wykonywaniu zawodu (1958) - Konwencja UNESCO w sprawie zwalczania dyskryminacji w dziedzinie oświaty (1960) - Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich (1966) - Konwencja o prawach dziecka (1989) wszystkie mówią o wolności wyznania bądź zakazie dyskryminacji z powodów wyznaniowych.
"prawo do wolności religijnej jest rzeczywiście zakorzenione w samej godności osoby ludzkiej" http://www.zaufaj.com/sobor-vaticanum-ii-/359.html
Nie przeczę, że Polska jest stroną różnych umów międzynarodowych, które potencjalnie mogą ją krępować we wprowadzeniu sprawiedliwego prawa, tj. opartego na prawie naturalnym, wyrażonym tak doskonale przez X przykazań Bożych.
Jednak prawo stanowione sprzeczne z prawem naturalnym jest bezprawiem, o czym zresztą te międzynarodowe gremia dobrze wiedzą, ale nie chcą pamiętać. Przypomnę, że procesy zbrodniarzy niemieckich w Norymberdze. Nikt im tam nie zarzucał, że łamali nazistowskie prawo, bo go raczej nie łamali. Nikt też nie twierdził, że takie prawo nie zostało w Niemczech wprowadzone, bo oczywiście zostało. Tych zbrodniarzy sądzono w oparciu o PRAWO NATURALNE!
@DD
Brak ci zrozumienia spraw, o których piszesz.
Pan Bóg dał człowiekowi rozum, żeby mógł poznać prawdę, a nie brnął fałsz i zakłamanie. Dał człowiekowi sumienie, o którym nie pamiętasz, i wolną wolę, żeby mógł rozpoznaną prawdą się kierować, żeby wybierał dobro, a nie zło. Można by długo pisać o objawieniu Boga zapisanym w naturze, o dowodach Jego istnienia, o możliwości rozumowego poznania Goga i dobra, ale na to nie ma tu miejsca.
Zakaz głoszenia fałszu, w tym fałszywych religii, jest rzeczą dobrą i zupełnie naturalną, bo chroni ludzi przed fałszem i złem z ich destruktywnymi konsekwencjami dla teraźniejszości i wieczności. Zakaz praktykowania zła, w tym fałszywych religii, też jest dobry i zupełnie naturalny. Oczywiście trzeba te zakazy wprowadzać z roztropnością, stąd wspomniane wyjątki, do których trzeba byłoby oczywiście dołączyć prawosławie, czyli schizmatyków, i protestantów, czyli heretyków używając właściwej terminologii Kościoła.
Polska nie była, nie jest i nie będzie krajem stricte katolickim. Wpisywanie do konstytucji fikcji nic nie wniesie do rzeczywistości.
Co do systemu prezydenckiego to trzeba przede wszystkim zmienić mentalność. A to praca na pokolenia. Program 500+ ocenimy pryz pierwszym kryzysie gospodarczym. Wtedy okaże sie jak szybko trzeba go zlikwidować.
Widzę, że jesteś "prorokiem" - gratuluję dobrego samopoczucia. Jednak ja, jako katolik, uważam, że tylko Pan Bóg Wszechmogący zna przyszłość, a nie Ty. Zresztą kraj nie musi być w 200% zamieszkany przez katolików, żeby oprzeć prawo stanowione na naturalnym i uznać prawdziwość religii katolickiej.
Drugi argument jest również chybiony, tylko jeszcze bardziej. Odpowiem przykładem: to że rencistę może być nie stać na leki, bo całą rentę musi przeznaczyć na czynsz i jedzenie, wcale nie znaczy, że ich nie potrzebuje, albo tym bardziej, że leki są złe.
Nie trzeba być prorokiem, aby widzieć co sie obecnie dzieje i mieć świadomość, ze wpisywanie do konstytucji ze Polska jest krajem katolickim jest i będzie pustą fikcją.
A to że 500+ czynione jest kosztem zwiększania podatków i że w czasie kryzysu będzie musiało być obcięte jest oczywiste dla każdego kto poznał matematykę na poziomie szkoły podstawowej.
Zastanawia mnie najbardziej pytanie o konstytucyjne zagwarantowanie ochrony rolnictwa. Co się stanie, jak większość odpowie "nie"? Państwo przecież nie przestanie chronić rolnictwa, bo to ważna gałąź gospodarki. Odpowiedź "tak" też niewiele będzie znaczyć.
A pytanie o ochronę pracy - taki sam problem. Generalnie patrząc po pytaniach to z Konstytucja ma powstać jakaś super nadustawa regulująca szczegóły które powinny regulować ustawy.
Konstytucję powinni napisać eksperci, żeby później nie było jej podważania i chaosu legislacyjnego i społecznego. Pan Prezydent wyszedł z inicjatywą referendum a my wyjdźmy do urn i zdecydujmy o losie postawionych pytań. Proste, a tyle z tym niektórzy mają problemu.
A niby dlaczego pisać mają eksperci? Obecną napisali "eksperci" i jest to worek bzdur. Zaś amerykańską napisali amatorzy - ale inteligentni amatorzy - i służy Amerykanom od ponad dwustu lat.
Pod dwoma ostatnimi zdaniami podpisuję się obiema rękami.
Proces powinien być odwrotny niż dziś. Eksperci piszą Konstytucje, a Naród ją w referendum zatwierdza. Proponowane referendum ma znikomy sens praktyczny i dyskusyjny sens formalny. Ale za to doskonale zaciemnia wybory samorządowe które z punktu widzenia mieszkańców są ważniejsze niż pytania referendalne.
Zostań prezydentem i wprowadź swój plan w życie. Obecny prezydent - wybrany także moim głosem - ma inny plan i go wprowadza w życie. W czym mu baaaaardzo kibicuję. Na tym polega różnica pomiędzy demokracją a "ekspertokracją".
Na cale szczęście nie planuję być prezydentem. I tak, głosowałem na obecnego prezydenta i wiem ze to był jednak błąd. Duży błąd. Choćby już przez sam pomysł referendum które de facto nic nie wnosi, a jest jedynie kosztowną "konsultacją" robioną pod publiczkę w bardzo złym terminie.
"Protestuję przeciwko łamaniu przez władzę prawa, w szczególności Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Protestuję przeciwko temu, aby ci, którzy są za to odpowiedzialni (m.in. Prezydent) podejmowali jakiekolwiek działania w kierunku zmian w obecnej konstytucji – najpierw niech przestrzegają tej, która obecnie obowiązuje."
Jeśli w referendum będzie pytanie o zgodę Polaków na przyjmowanie imigrantów to pójdę, https://ndie.pl/polska-swiatowym-liderem-w-sciaganiu-imigrantow/
Referenda, demokracja bezpośrednia - ładnie brzmi, ale w praktyce... Ze słowem Demokracja nie tylko słownikowo wiąże się słowo Demagogia. Łatwo można, zwłaszcza u nas, "podpuścić" ludzi, którzy niekoniecznie wiedzą o czym jest mowa. A propaganda działa wciąż na najwyższych obrotach, i to nie bawiąc się w subtelności i finezyjne podchody. Znajduje liczne grono zaprzysięgłych zwolenników, gotowych z całej siły bić głową w blaszane barierki. I teraz robimy referenda i uchwalamy Konstytucję... którą tak naprawdę napiszą Redaktorzy jednej albo dwóch Gazet, jednej albo drugiej Telewizji, albo jeszcze ktoś z jakiejś obcej (wiem, jasne że tak) Ambasady. A do uchwalenia wystarczy przypadkowo zebrana większość, to znaczy jakaś mało znacząca mniejszość, która już nie raz tę prawdziwą większość... wykolegowała. Dziękuję, postoję. Poczekam jeszcze rok na większość konstytucyjną w Sejmie, która w oparciu o prawdziwy i zdecydowany mandat Społeczeństwa się tym zajmie. Jeśli jej nie będzie - będzie tak jak było, i też będzie to świadomy (?) wybór Polaków.
Po pierwsze - taniej byłoby zlecić odpowiednie badania jakiejś sondażowni. Po drugie - zamiast pytać np. o to, czy zachować 500+ po wsze czasy lepiej byłoby dorzucić pytania o kwestie, które rzeczywiście budzą największe spory, np. o zakres ochrony życia dziecka poczętego albo o pozycję władzy sądowniczej.
Lepiej byłoby dać jakieś inne pytania niż obecne 5-9, to prawda. Ale są jakie są. Może za jakiś czas będzie kolejne referendum konsultacyjne z kolejnymi pytaniami i tam się pojawią te, które Cię interesują.
@KJ - ponieważ ciągle o tym piszesz, to w którym akcie prawnym zapisane jest pojęcie "referendum konsultacyjne"?
To referendum o którym wynika z takiego zapisu "W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe." i wbrew pozorom może mieć istotne znaczenie, bowiem gdy frekwencja przekroczy 50% jest obligujące.
W żadnym - a musi być zapisane gdzieś? Jeśli referendum się odbędzie - na co bardzo liczę - to prezydent i naród jako suweren będzie miał jasność, jakie są poglądy narodu w przedstawionych dziesięciu kwestiach. Nawet jeśli frekwencja wyniesie 20%, to to pokaże, jaka część Polaków jest zainteresowana udziałem w kształtowaniu ustroju Polski, jaka część jest zainteresowana debatą nad konstytucją, a także jakie jest poparcie - wśród tych którzy wezmą udział w referendum - dla poszczególnych kwestii (napisanie nowej konstytucji, ordynacja większościowa, system prezydencki etc.).
Przy obecnym prawie referendum i tak ZAWSZE ma charakter konsultacyjny, bo Polacy są zbyt leniwi i niezainteresowani polityką, by 15 milionów poszło do referendum i w ten sposób zobligowało Parlament.
Aborcja nigdy nie powinna być przedmiotem referendum, bo wtedy równie dobrze można zrobić referendum czy zabójstwo ma być karane czy też zezwolone prawem.
Wola większości przy zapewnieniu praw mniejszości, np. 1 Poprawka do Konstytucji USA zabrania wprowadzania wyznania urzędowego itp. choćby większość tego chciała.
"Referendum konstytucyjne w 2018 r.? Każdy Polak za pomysł Andrzeja Dudy zapłaci 1,88 zł" https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/referendum-konstytucyjne-andrzej-duda,53,0,2311733.html
Dlatego właśnie tego typu referenda powinny zamykać się maksymalnie w 3 pytaniach. Zbyt szeroki zakres pytań uniemożliwia w pełni skorzystanie z praw, jakie mi przysługują w demokracji.
Dlatego ja jestem za całkowitym zniesieniem frekwencyjnego progu referendalnego.
Ja już bardziej proponuję dodanie opcji wstrzymania się od głosu, wraz z idącymi za tym konsekwencjami. W którymś kraju Ameryki Południowej (chyba Brazylia, ale nie dam głowy) na karcie do głosowania jest opcja "żadne z powyższych", pozwalające wyrazić sprzeciw wobec propozycji. Gdy określona większość zagłosuje na tę opcję, to konieczne jest rozpisanie nowych wyborów z innymi kandydatami. Istnieją też miejsca, gdzie w głosowaniu jest możliwość dopisania własnego pytania referendalnego, czy kandydata w wyborach. Jeśli odpowiednia większość dopisze odpowiednie pytanie, to trzeba je uznać.
Niestety, ja by wyrazić sprzeciw wobec propozycji referendalnych stoję przed wyborem, czy zostać zaliczonym do ludzi, co zamiast na wybory poszli na grilla, czy do nieuków, co nie potrafią krzyżyka postawić i oddają głos nieważny.
A z ciekawości: jakie to "przypadki w historii", gdy "różnej maści bojówkarze uniemożliwiali wzięcie udziału w głosowaniu"? Nie znam takiego przypadku, przynajmniej w nowożytnej demokracji.
Pytanie 1-4 jest bardzo ważne, 10 - nieco mnie mniej, a 5-9 pod publiczkę. No ale prezydent zrehabilitował się po wcześniejszej wtopie z piętnastoma pytaniami.
To zdanie to kompletna kompromitacja Dudy, zresztą już kolejna, z ... niezliczenie wielu. W UE i NATO nikogo nie obchodzi, czy sobie coś takiego wpiszemy do konstytucji, no może poza funkcjonariuszami. A już na pewno nie wzmocni to naszej sytuacji przetargowej, szczególnie w sytuacji, kiedy sens UE i NATO są wśród ich członków podważane, w tym w samym USA.
A poza tym, a może przede wszystkim, przypomina to czasy minione, kiedy sojusz z ZSRR wpisano do "polskiej" konstytucji, na szczęście nie zrobiono tego z RWPG.
Jest tu jednak pewien pocieszający morał, bo w parę lat od wpisania sojusz z ZSRR do konstytucji PRL, ZSRR i RWPG się rozpadły.
Obstawiam frekwencję na referendum rzędu 10%, jak za Komorowskiego, a sam iść nie zamierzam.
Jak dla mnie ani wiek 60/65 ani 500+ nie maja szans na utrzymanie w przeciagu kilku lat, pytanie o UE i NATO może spowodowac Polexit a pytanie o wartości chreześcijańskie wręcz ich wykreślenie z Konstytucji.
Zresztą sam status tego referendum jest mało jasny o czym mówi pytanie 1.
Pytanie o 500+ jest połączone z tematem niepełnosprawnych, dla których zapis o pomocy
powinien być w Konstytucji, aby żaden kolejny rząd nei kombinował tak jak to sie czyni teraz i czyniło przez ostanie naście lat.
A odpowiedź NIE na ostatnie pytanie jest zachętą do kolejnego powrotu do czasów PRL i likwidacji samorządów. Natomiast odpowiedź TAK przy tym pytaniu nic nie wnosi. No chyba że tez chodzi o wyrzucenie samorządności, bo tego nie wiem.
Abyś zrozumiał to prosty przykład z tym społecznym. Gdy zagłosuję na TAK działam przeciw swemu sumieniu, bo jestem przeciwnikiem socjału i rozdawnictwa. Gdy zagłosuje na NIE to działam przeciw swemu sumieniu, bo widzę co w ostatnich nastu latach czyniona z pomocą dla tych najsłabszych z nas. Jedyne wyjście wiec nie głosować.
Ja osobiście uważam pytania 1-4 i 10 za istotne i bardzo ciekawe, ale odpowiem na każde z nich - już w tym momencie mogę Ci powiedzieć, jak bym zagłosował - bo od lat analizuję każdy z tych tematów i mam swoją opinię.
A z ciekawości to które kompetencje się powielają w gminie i w powiecie?
To, czy chodzi o wprowadzenie systemu prezydenckiego nie sprecyzowała nawet Kancelaria Prezydenta, więc nie wiadomo o co tu właściwie chodzi.
Pytanie nr 3: "Czy jest Pani/Pan za:
a) systemem prezydenckim, tj. wzmocnieniem konstytucyjnej pozycji i kompetencji wybieranego przez Naród Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej? "
Stoi jak byk!
Napisana przez obywateli - chociażby w drodze podobnych referendów, można przygotować kilka konkurencyjnych projektów konstytucji w oparciu o wyniki referendów konsultacyjnych i na drodze referendum uchwalamy nową konstytucję.
Jeśli nie czujesz się zdolny do brania udziału w pisaniu konstytucji, to się trzymaj od tego z daleka. Ale nie odbieraj prawa do demokratycznej debaty tym, którzy potrafią i chcą to robić.
W konstytucji powinien być sformułowany etyczny i prawny fundament państwa.
Prawo w Polsce powinno być oparte o prawo naturalne, i taki zapis powinien się znaleźć w konstytucji z dokładnym opisem, czym jest prawo naturalne, i że jego najdoskonalszym i najbardziej znanym sformułowaniem jest X przykazań. Trzeba też wpisać do konstytucji, że Polska jest krajem katolickim i że w związku z tym religia katolicka ma rolę szczególną - jak przed wojną. Inne religie, szczególnie religia mojżeszowa i islam są tolerowane, ale nie wspierane, a pozostałe nie należą do Polski.
Wpisywanie do konstytucji rozwiązania 500+, którego jestem zresztą zwolennikiem i który pokazał swoje naprawdę dobre skutki, jest jednak nieporozumieniem, bo jest to tylko pewne rozwiązanie wspierające rodzinę, ale szczegółowe, dość przypadkowe, a za 5 - 10 lat kwota 500zł będzie po prostu śmieszna ze względu na inflację. Tak samo jest z NATO i UE, bo nie wiemy, czym będą za parę lat, i czy za np. 10 lat w ogóle będą, zresztą nawet jeśliby były, to nasz interes może się zmienić.
Pomysł z pytaniem o władzę prezydencką lub parlamentarną, jak dzisiaj, nie jest zły, ale znowu ale, pytanie w obecnej formie jest nie precyzyjne i nie wiadomo, o co w nim chodzi. Zresztą przy przejściu na system prezydencki trzeba byłoby gruntowanie przebudować cały system prawny, w ty konstytucję, a nie dodawać parę przypadkowych "wisiorków", jak to obecnie proponuje prezydent Duda.
Czym jest demokracja też chyba nie do końca wie, skoro pod decyzje demokratyczne oddaje kwestie, które demokracji nie dotyczą. Pytanie np. o wiek emerytalny, czy programy socjalne jest nie na miejscu, bo nie da się przecież demokratycznie stwierdzić, że zawsze będą na to pieniądze.
"Wolność wyznania" to pomysł z piekła rodem!
Czy satanizm też ma być usankcjonowany? Czy nierząd sakralny ma być usankcjonowany? Czy np. mord rytualny praktykowany przez większość niechrześcijańskich religii też ma być usankcjonowany?
Katolicyzm, jedyna prawdziwa religia objawiona zresztą przez Samego Boga, nie może być traktowany jak religie fałszywe. Prawda nie może być stawiana na równi z fałszem, dobro na równi ze złem. Sprawiedliwość na równi z bezprawiem itp.
a co ma znaczyć "Inne religie, szczególnie religia mojżeszowa i islam są tolerowane, ale nie wspierane, a pozostałe nie należą do Polski"
Polska jest stroną mnóstwa umów międzypaństwowych, jak
- Konwencje genewskie o prawie wojny (1949)
- Europejska Konwencja Praw i Podstawowych Wolności (1950)
- Konwencja nr 111 Międzynarodowej Organizacji Pracy o dyskryminacji w zatrudnieniu i wykonywaniu zawodu (1958)
- Konwencja UNESCO w sprawie zwalczania dyskryminacji w dziedzinie oświaty (1960)
- Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich (1966)
- Konwencja o prawach dziecka (1989)
wszystkie mówią o wolności wyznania bądź zakazie dyskryminacji z powodów wyznaniowych.
"prawo do wolności religijnej jest rzeczywiście zakorzenione w samej godności osoby ludzkiej" http://www.zaufaj.com/sobor-vaticanum-ii-/359.html
Nie przeczę, że Polska jest stroną różnych umów międzynarodowych, które potencjalnie mogą ją krępować we wprowadzeniu sprawiedliwego prawa, tj. opartego na prawie naturalnym, wyrażonym tak doskonale przez X przykazań Bożych.
Jednak prawo stanowione sprzeczne z prawem naturalnym jest bezprawiem, o czym zresztą te międzynarodowe gremia dobrze wiedzą, ale nie chcą pamiętać. Przypomnę, że procesy zbrodniarzy niemieckich w Norymberdze. Nikt im tam nie zarzucał, że łamali nazistowskie prawo, bo go raczej nie łamali. Nikt też nie twierdził, że takie prawo nie zostało w Niemczech wprowadzone, bo oczywiście zostało. Tych zbrodniarzy sądzono w oparciu o PRAWO NATURALNE!
@DD
Brak ci zrozumienia spraw, o których piszesz.
Pan Bóg dał człowiekowi rozum, żeby mógł poznać prawdę, a nie brnął fałsz i zakłamanie. Dał człowiekowi sumienie, o którym nie pamiętasz, i wolną wolę, żeby mógł rozpoznaną prawdą się kierować, żeby wybierał dobro, a nie zło. Można by długo pisać o objawieniu Boga zapisanym w naturze, o dowodach Jego istnienia, o możliwości rozumowego poznania Goga i dobra, ale na to nie ma tu miejsca.
Zakaz głoszenia fałszu, w tym fałszywych religii, jest rzeczą dobrą i zupełnie naturalną, bo chroni ludzi przed fałszem i złem z ich destruktywnymi konsekwencjami dla teraźniejszości i wieczności. Zakaz praktykowania zła, w tym fałszywych religii, też jest dobry i zupełnie naturalny. Oczywiście trzeba te zakazy wprowadzać z roztropnością, stąd wspomniane wyjątki, do których trzeba byłoby oczywiście dołączyć prawosławie, czyli schizmatyków, i protestantów, czyli heretyków używając właściwej terminologii Kościoła.
Co do systemu prezydenckiego to trzeba przede wszystkim zmienić mentalność. A to praca na pokolenia.
Program 500+ ocenimy pryz pierwszym kryzysie gospodarczym. Wtedy okaże sie jak szybko trzeba go zlikwidować.
Widzę, że jesteś "prorokiem" - gratuluję dobrego samopoczucia. Jednak ja, jako katolik, uważam, że tylko Pan Bóg Wszechmogący zna przyszłość, a nie Ty. Zresztą kraj nie musi być w 200% zamieszkany przez katolików, żeby oprzeć prawo stanowione na naturalnym i uznać prawdziwość religii katolickiej.
Drugi argument jest również chybiony, tylko jeszcze bardziej. Odpowiem przykładem: to że rencistę może być nie stać na leki, bo całą rentę musi przeznaczyć na czynsz i jedzenie, wcale nie znaczy, że ich nie potrzebuje, albo tym bardziej, że leki są złe.
A to że 500+ czynione jest kosztem zwiększania podatków i że w czasie kryzysu będzie musiało być obcięte jest oczywiste dla każdego kto poznał matematykę na poziomie szkoły podstawowej.
Generalnie patrząc po pytaniach to z Konstytucja ma powstać jakaś super nadustawa regulująca szczegóły które powinny regulować ustawy.
Pod dwoma ostatnimi zdaniami podpisuję się obiema rękami.
To referendum o którym wynika z takiego zapisu "W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe." i wbrew pozorom może mieć istotne znaczenie, bowiem gdy frekwencja przekroczy 50% jest obligujące.
Przy obecnym prawie referendum i tak ZAWSZE ma charakter konsultacyjny, bo Polacy są zbyt leniwi i niezainteresowani polityką, by 15 milionów poszło do referendum i w ten sposób zobligowało Parlament.