Na szczęście ja już mam trzydziestkę za sobą, a chyba żaden wariat wieku od którego można pić co się chce nie podniesie do powyżej 30 lat. Może mi ktoś wytłumaczyć co znaczy "ograniczenie ekonomicznej dostępności alkoholu"?. Podwyższenie cen do poziomu kiedy tylko biskupów będzie stać?.
Pamiętam czasy, gdy dostęp do alkoholu był ograniczony i to znacznie. Były kartki, była słynna "13". Tyle że ludzie i tak pili na umór. Pewnie statystycznie mniej niż dziś, ale za to głównym napojem wtedy byłą wóda i coś co przypominało wódkę a pochodziło z produkcji własnej (i nigdzie nie było wtedy rejestrowane). Metody administracyjnego ograniczenia alkoholu nie pomogą, tak samo jak nie pomoże windowanie cen. Pijak jak chce i tak sie napije.
Zgadzam się z Tobą, natomiast jedna rzecz mi się nie spodobała. To że ktoś chce się napić to nie znaczy że jest pijakiem, tak samo jak ktoś jest głodny i chce jeść, nie znaczy że jest obżartuchem. Oba przypadki tak samo niezdrowe. Ja nie mam problemu z tym by mówić że lubię alkohol, upijać, upijam się rzadko, w sumie nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem pijany, a alkohol piję jakieś dwa razy w tygodniu średnio. Denerwują mnie natomiast ciągotki do tego by ludziom ograniczać wolny wybór, czy to robią biskupi czy lewica, denerwuje mnie to tak samo. Bóg dał ludziom wolną wolę, a ktoś mi będzie życie według swoich przekonań układać, niedoczekanie.
@Marcin - cały problem w tym, ze jakie by niebyły ograniczenia czy to godzinowe, czy windowanie cen i tak dotykają tych, co nie są ani pijakami, ani alkoholikami. Dotykają tych normalnych którzy okazyjnie piją alkohol. Dotykają np. mnie, bo wolę w takie letnie upały wypić czy to szklankę zimnego piwa, czy kieliszek wina zamiast pić jakieś przecukrzone uzależniające od cukru napoje.
Co ciekawe, widzę jak zmieniają sie zwyczaje, jak zdecydowanie mniej ludzi pije wódkę i sie radykalnie upija przy okazji jakiś rodzinnych spotkań, wesel czy styp.
Widzę też przeogromny wybór mniej lub bardziej udanych piw z małych czy malutkich browarów, widzę mnóstwo dobrych win. W imię czego ma to być znów ograniczane?
Pełna zgoda, trzeba być głupcem żeby myśleć że można ograniczyć spożycie poprzez ustawę. Chyba że statystyczne, bo nikt nie będzie pić alkoholu legalnego ;-), przytaczany argument przez biskupów że za komuny mniej pito, tak, mniej, przebadanego alkoholu ze sklepów. Jam tam uwielbiam w sobotni wieczór posłuchać bluesa, napisać wiersz, a przy tym wypić szklankę irlandzkiej whisky. I nawet jak przez biskupów butelka będzie 5 razy droższa w Polsce, to będę w e-sklepach zamawiał po cenach rynkowych w Unii. Biskupi zapomnieli że to już nie komuna, ani średniowiecze, i oni już nie są ważni tak samo jak królowie w państwie. Teraz ludzie mają jakieś prawa.
W naszej kochanej Ojczyźnie oprócz różnych totalnych zjawisk, mamy totalne przyzwolenie na popijanie - każda okazja jest dobra, z tym wiekiem jest różnie, ze stanem zdrowia też bardzo wiele osób nie liczy się, z rodziną jakoś to będzie - cóż że dzieci patrzą i biorą zły przykład, wiele osób nie liczy się z groszem choćby to miało się odbyć kosztem najbliższych, to na wódkę musi być. W tym zbiorze nieodpowiednich zachowań mieści się jazda po tzw. pijaku - dramat! Niewiele osób zdaje sobie sprawę jak nadmierne spożywanie alkoholu odbija się na wyglądzie zewnętrznym, a najgorsze, że na psychice, co w konsekwencji prowadzi do pogarszania się relacji z najbliższymi i tymi spoza rodziny. W jakimś stopniu tracimy silną wolę na konto ulegania podszeptom Złego.
Dziękuję za ten głos, bez złości a konkretny.Taka jest prawda o nas w Polsce! Nie zauważamy, że jesteśmy zabójcami gdy wsiadamy po alkoholu za kółkiem, nie zauważamy, że życie rodzinne alkoholika trwa tylko chwilę a potem zbieramy owoce straszliwej choroby alkoholowe.Ludzie nie chcą żyć trzeźwo bo nie nauczyli się życia na trzeźwo, czyli szaro i cierpko. Alkohol ma sprawić,że Zycie wyglądać będzie bez bólu.A guzik. To nierealne!
Może by wszyscy Polacy przeszli do islamu, problem z alkoholem sam by się załatwił. Jest jeszcze inne wyjście wykluczyć pijaków z kościoła katolickiego. Policja meldowałaby każdy incydent proboszczowi a ten mógłby tych pijaków wypisać.
Oj, ja się spotkałam z piciem plecami do Mekki, żeby .... Allah nie widział. Fakt. Turecki. Byłam mocno zaskoczona. Wszystko zależy od tego, jak poważnie traktujemy religię i siebie w niej. Przecież my też mamy naukę Boga - Czy nie wiecie żeście świątynią Boga i że Duch Święty w was mieszka? Świątynia Boga jest święta a wy nią jesteście. Kto zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. - I wiele innych słów. I co? I potrzebne są artykuły jak ten, który komentujemy...
Metody administracyjnego ograniczenia alkoholu nie pomogą, tak samo jak nie pomoże windowanie cen. Pijak jak chce i tak sie napije.
Dotykają np. mnie, bo wolę w takie letnie upały wypić czy to szklankę zimnego piwa, czy kieliszek wina zamiast pić jakieś przecukrzone uzależniające od cukru napoje.
Co ciekawe, widzę jak zmieniają sie zwyczaje, jak zdecydowanie mniej ludzi pije wódkę i sie radykalnie upija przy okazji jakiś rodzinnych spotkań, wesel czy styp.
Widzę też przeogromny wybór mniej lub bardziej udanych piw z małych czy malutkich browarów, widzę mnóstwo dobrych win. W imię czego ma to być znów ograniczane?