Przed II wojną światową Polska była w stanie wystawić 30 dywizji kadrowych, z których w czasie wojny mogła rozwinąć 36–40 dywizji. Liczebność całej polskiej armii w okresie pokoju nie przekraczała 250 tysięcy, w tym piechoty ok. 150 tysięcy.
A jak wygląda sytuacja polskiego wojska cztery lata po agresji Rosji na Ukrainie i dziesięć po tym, gdy najechała ona Gruzję? Polska armia liczy niewiele ponad 100 tysięcy żołnierzy, mniej więcej tyle samo ile liczyła przed początkiem wojny, która zachwiała ład w naszej części Europy...
Doktryna wojenna Rosji zakłada atak na Polskę z użyciem dużej liczby czołgów i niewielkiej liczby jednostek aeromobilnych do zajęcia strategicznych celów. Czym odpowiadamy? Chłopcami z bronią strzelecką, nieprzystosowaną do zwalczania czołgów i śmigłowców. I robimy to kosztem obrony p.lot, śmigłowców i jednostek pancernych. Słowem, rozbrajamy armię i dajemy wrogom na talerzu młodzież, by ginęli bez sensu. WOT miałby odrobinę sensu, gdyby dostali wyrzutnie p.panc i ładunki do niszczenia mostów, a zamiast tego zabiera się sprzęt weteranom z Iraku, a daje nieprzeszkolonym terytorialnym, którzy nawet nie potrafią go użyć. WOT trzeba jak najszybciej rozwiązać i skupić się na prawdziwym wojsku.
WOT jest bardzo potrzebne. Liczebnie powinno być to conajmniej 200 tys. osób. Ponadto na poziomie szkoły średniej powinno być obowiązkowe PO, ale takie, które faktycznie tak przygotowałoby młodzież, aby w sytuacji zagrożenia potrafiła i chciała działać. Sprzet oczywiście trzeba systematycznie uzupełniać i unowocześniać, tu się zgadzam. Liczebność zawodowej armii też powinna być większa.
Bezczynność Polaków, sianie pesymizmu, obrzydzanie młodzieży wartości patriotycznych i nic nierobienie w zakresie przygotowań do ewentualnej obrony to odwieczny cel wrogiej nam agentury :) Pozdrowienia dla batjuszki @Kolo.
A jak wygląda sytuacja polskiego wojska cztery lata po agresji Rosji na Ukrainie i dziesięć po tym, gdy najechała ona Gruzję? Polska armia liczy niewiele ponad 100 tysięcy żołnierzy, mniej więcej tyle samo ile liczyła przed początkiem wojny, która zachwiała ład w naszej części Europy...
Liczebnie powinno być to conajmniej 200 tys. osób.
Ponadto na poziomie szkoły średniej powinno być obowiązkowe PO, ale takie, które faktycznie tak przygotowałoby młodzież, aby w sytuacji zagrożenia potrafiła i chciała działać.
Sprzet oczywiście trzeba systematycznie uzupełniać i unowocześniać, tu się zgadzam.
Liczebność zawodowej armii też powinna być większa.
Bezczynność Polaków, sianie pesymizmu, obrzydzanie młodzieży wartości patriotycznych i nic nierobienie w zakresie przygotowań do ewentualnej obrony to odwieczny cel wrogiej nam agentury :)
Pozdrowienia dla batjuszki @Kolo.