@Nemo: Niczego takiego nie robię. Dziwi mnie, że przy tak długim czasie trwania tego procederu (ok. 3 lata) ojcom nie puściły nerwy. Oczywiście - w takiej sytuacji najpierw podejmuje się kroki prawne, ale pierwszorzędne znaczenie ma obowiązek chronienia swoich dzieci spoczywający na rodzicach.
ojcom nie puściły ... bo najprawdopodobniej nic nie wiedzieli, bo nie było w domciu praktyki mądrego i sensownego rozmawiania na jakikolwiek temat z dziećmi, też i umiejętności rozwiązywania problemów rodzinnych czy codziennych, oprócz piwo z lodówki, podobnie historia z dziećmi molestowanymi przez ks. Mariusza W. z Nowego Targu, dowiedziała się o tym inna nauczycielka przypadkowo podczas lekcji, wcześniej pociechy o tym mówiły rodzicielom ale nikt ich nie traktował poważnie, ogólny niedorozwój społeczny plus niezdrowy klerykalizm
Zamiast przeprosić to dalej idziesz w zaparte, tyle że teraz ugrzeczniles formę pytania. Mnie też takie sytuacje denerwują ale samosąd nie jest żadnym rozwiązaniem. Żyjemy w państwie gdzie obowiązują konkretne normy prawne w takich sytuacjach.
Pozwoli Pan, że będę dalej "szedł w zaparte", ale fakty są takie, że wyraziłem zdziwienie co do zachowania rodziców dzieci w okresie trwania procederu czyli 2005-2007r. nie można zatem twierdzić, że "wzywam do samosądu", co najwyżej, że dziwi mnie dlaczego nie doszło do niego w przeszłości. Zdziwienie to wynika z faktu, że skazany w tym okresie pozostawał bezkarny, a rodzice, jeżeli wiedzieli o procederze, przyglądali się jak ich dzieciom dzieje się krzywda. Ponadto mój komentarz zawierał ironiczny żart nawiązujący do użytego w artykule sformułowania "naruszenie nietykalności cielesnej dzieci". Liczyłem, że czytelnik odbierze go jako negatywną ocenę biernej postawy rodziców, nie zaś jako wezwanie do czynnych, fizycznych działań, przeciwko skazanemu, którego losem nie jestem żywotnie zainteresowany.
Negatywnie oceniasz bierną postawę rodziców z tych słów wynika że ocenił byś pozytywnie postawa aktywną a jasna napisałaś że postawa aktywna polegałaby na naruszenie nietykalności cielesnej skazanego. Z twoich słów wynika więc jasno że pozytywnie ocenił byś samosąd.
Ileż można. No ale ok - bez ironicznych żartów i metafor - otwarty tekst: Uprzejmie proszę o przyjęcie do wiadomości, że: istotnie negatywnie oceniam bierną postawę rodziców. Uważam, że jeżeli wiedzieli o tym procederze powinni byli zareagować w sposób następujący: w pierwszej kolejności udać się do księdza celem upomnienia go (werbalnie). W razie braku reakcji należało by zakazać dzieciom uczęszczania na lekcje religii oraz posługiwania w charakterze ministranta, a jednocześnie poinformować o sprawie dyrektora szkoły, policję i ordynariusza miejsca. W razie braku skuteczności tych środków nagłośnić sprawę w lokalnych mediach, celem wymuszenia reakcji. Można by było rozważyć publiczną formę protestu - np. pikiety. W razie gdyby rodzic był osobiście świadkiem stosowania przemocy wobec dziecka, powinien skazanego powstrzymać z wykorzystaniem koniecznych metod włącznie z użyciem przemocy w myśl art 25 KK o obronie koniecznej. Jednocześnie jednak proszę o zwrócenie uwagi, iż dowiodłem, że nie "wzywałem do samosądu", co mi Pan zarzucał, a Pan "zamiast przeprosić", zmienia zarzut, ale po raz kolejny formułuje go Pan w sposób łatwy do obalenia: "Z twoich słów wynika więc jasno że pozytywnie ocenił byś samosąd.", napisałem jasno: "Liczyłem, że czytelnik odbierze go jako negatywną ocenę biernej postawy rodziców, nie zaś jako wezwanie do czynnych, fizycznych działań, przeciwko skazanemu, którego losem nie jestem żywotnie zainteresowany." Mam nadzieję, że to wyjaśnienie jest wystarczająco wyczerpujące.
Uważam że tym dzieciom pokrzywdzonym należała by się kompensata finansowa od tego księdza który jak widać sumienie ma twarde, a przecież my wierni go jako kościół utrzymywaliśmy i utrzymujemy. Totalny brak pokory z jego strony.
Portal "wiara.pl" lubuje się w przekazywaniu złych informacji, czasami mam wrażenie, że czytam kronikę kryminalną w większosci z udziałem księży. Czy naprawdę nie macie żadnej Dobrej Nowiny do przekazania,dla kogo pracujecie ?
Rozumiecie coś z tego artykułu? Ktoś wie coś więcej? Czwórka dzieci, bił, krzyczał, przedawniło się, skazali… . A najważniejsze są opinie expertów. Po 11 latach. Czyli nic nie wiadomo bo przebieg utajniony. Na jakiej więc podstawie można tu cośkolwiek pisać i opinie ferować i oceniać bliźnich ?
Co jest niejasne? 2013r. - 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5, za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad 13-letnim Bartkiem i trzema dziewczynkami, oczyszczony z zarzutu spowodowania smierci - apelacja 2016r. - winnym naruszenia nietykalności cielesnej dzieci - uznano za przedawnione - apelacja marzec 2018r. - winny doprowadzenia do samobójstwa - apelacja 09.2018r. - podtrzymanie wyroku, wyrok prawomocny
Co niejasne? Noooo, .... chociażby gdzie trzymał te dzieci cztery: w piwnicy, na stryszku, świronku jakimś, w psiej budce? A co mu skradli? A jak je bił to obdukcja była jakaś czy nie? Jak to się stało że wina księdza stawała się coraz większa z upływem lat? Widzisz , trudno powiedzieć mi coś więcej bo z tego artykułu nic nie wynika. Ty z pewnością wiesz więcej bo sprawiasz wrażenie kogoś co wie co mówi. A więc oświeć nas byśmy i my wiedzieli i pobieżeli
Za dużo emocji. A teraz: "gdzie trzymał te dzieci" - Odp.: nigdzie - nie odpowiadał z art. 189 (pozbawienie wolności), należy zatem przyjąć, że do nadużyć dochodziło na terenie szkoły, kościoła lub plebanii (13-latek był ministrantem) "A co mu skradli?" - Odp.: wg relacji skazanego: 450 zł, oraz warte 600 zł przedmioty: gliniany dzbanek, drewnianą ręcznie robioną popielniczkę i metalową smycz. Nie powiadomił jednak policji, nie było zatem sledzctwa. "A jak je bił to obdukcja była jakaś czy nie?" - Odp.: utajnione - ta informacja jest potrzebna do ustalenia winy, to zadanie sądu, nie internautów na forum. "Jak to się stało że wina księdza stawała się coraz większa z upływem lat?" - Odp.: Nic takiego się nie stało. Sąd w 2. apelacji uznał, że poprzednie oczyszczenie z zarzutów doprowadzenia do samobójstwa było błędem, decyzję tę podtrzymał sąd drugiej instancji (3. apelacja). Czy coś jeszcze pozostaje niejasne?
@tempestas "Czy coś jeszcze pozostaje niejasne?" Te 11 lat! Czyn musiał być wyraźny skoro wyrok? I wyraźny czyn skutkuje 11 letnią gehenną? Sąd, prokurator powinni odpowiadać za dręczenie człowieka. A ponadto: każdego można o takie rzeczy oskarżyć > Nie krzyczałeś nigdy na dzieci?
Opieszałość wymiaru sprawiedliwości to już zupełnie inna kwestia i nie mam na nią wpływu. "Nie krzyczałeś nigdy na dzieci? " - zdarzało mi się, ale na swoje własne, nie na cudze, nie biłem ich jednak (naruszenie art 217. KK) i nie doprowadziłem też żadnego do samobójstwa (art 207. KK), co stwierdził w tym wypadku sąd.
no nie lubił chyba ksiądz dzieci szczególnie tych ze wsi zaniedbanych wychowawczo i zepsutych, po co się pchał do tej roboty, są przecież świeccy katecheci chętni do tej roli, a co do wieszania dziecko ze zdrowej rodziny by sobie z takiego powodu nie robiło krzywdy mama z tatą w razie nieporozumień nie do rozwiązania czy fałszywych oskarżeń przenoszą dziecko do innej szkoły albo wypisują z lekcji religii, chyba, że nad tym dzieckiem nie mają żadnej kontroli ani zielonego pojęcia co robi
2013r. - 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5, za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad 13-letnim Bartkiem i trzema dziewczynkami, oczyszczony z zarzutu spowodowania smierci - apelacja
2016r. - winnym naruszenia nietykalności cielesnej dzieci - uznano za przedawnione - apelacja
marzec 2018r. - winny doprowadzenia do samobójstwa - apelacja
09.2018r. - podtrzymanie wyroku, wyrok prawomocny
"gdzie trzymał te dzieci" - Odp.: nigdzie - nie odpowiadał z art. 189 (pozbawienie wolności), należy zatem przyjąć, że do nadużyć dochodziło na terenie szkoły, kościoła lub plebanii (13-latek był ministrantem)
"A co mu skradli?" - Odp.: wg relacji skazanego: 450 zł, oraz warte 600 zł przedmioty: gliniany dzbanek, drewnianą ręcznie robioną popielniczkę i metalową smycz. Nie powiadomił jednak policji, nie było zatem sledzctwa.
"A jak je bił to obdukcja była jakaś czy nie?" - Odp.: utajnione - ta informacja jest potrzebna do ustalenia winy, to zadanie sądu, nie internautów na forum.
"Jak to się stało że wina księdza stawała się coraz większa z upływem lat?" - Odp.: Nic takiego się nie stało. Sąd w 2. apelacji uznał, że poprzednie oczyszczenie z zarzutów doprowadzenia do samobójstwa było błędem, decyzję tę podtrzymał sąd drugiej instancji (3. apelacja). Czy coś jeszcze pozostaje niejasne?