- Zdjęcie z koszulką "księdza" mówi o wiele więcej niż jego słowa. - Sam pokazuje, że nie ma pojęcia, co znaczy słowo POKORA. - Jezus modlił się za swoich oprawców.
A może tą koszulką pokazuje, że ma dystans do siebie i nie boi się nawet fałszywych oskarżeń pod adresem duchowieństwa, świadom, iż prawda jak oliwa...
Zgadzam się z opinią jednakże mam obawy że gdyby potwierdziły się zarzuty to może być koniec dobrego postrzegania kościoła w Polsce. Wszak ks. Stryczek cieszył się chyba największym zaufaniem w kraju.
FLORIAN, ręce opadają od takich ogólnikowych (ale bardzo bezpiecznych dla autora) wypowiedzi. po pierwsze, sprawa z koszulką (mam podobne zdanie co AUDIATUR), po drugie - w jaki sposób miałby pokazywać, ze nie wie, co znaczy "pokora"?wnoskujesz na podstawie zdjęcia? Po trzecie - skąd wiesz, że nie modli się za swoich wrogów/krytyków
Czy ludzie muszą brać wszystko tak dosłownie? Czy myślicie że taki inteligentny człowiek jak ks. Stryczek ubrałbym tą koszulkę tak po prostu? Dobrze wiedział jak wszyscy go za nią potępią. Moim zdaniem to pewna manifestacja i prowokacja. Żeby pokazać jak łatwo jednego dnia człowieka szanować, a drugiego już go nienawidzić i oskarżyć bez "procesu". Nic co ludzkie nie jest mu obce, bo ksiądz to też człowiek, popełnia błędy. Też był szefem i musiał wymagać. Idąc tokiem myślenia niektórych, to powinniśmy podać do sądu wszystkich nauczycieli, rodziców, szefów itd.
Pamiętacie nie tak dawny sukces dziennikarzy (chyba Onetu właśnie – choć dobrze nie pamiętam) co to w śląskim gąszczu leśnym wytropili kilku faszystów układających z wafelków swastykę? A potem we właściwym czasie to „puścili” faszystów w Polsce wskazując światu całemu? Ta cała historia z x. Stryczkiem wygląda na taki sam profesjonalizm. Jest to tak głupie że aż niezrozumiałe. Kościołowi tym z pewnością nie zaszkodzą a niektórych ludzi obudzą. (znajdźcie sobie na youbce Bajkę o Polsce Kaczmarskiego i z uwagą wysłuchajcie). A więxc po co? Czy ma to przesłonić sukcesy naszego Dudusia w Usiech? A może Marrakesz…No, nie wiem
Dziennikarz zebrał podobne opowieści 21 osób. Ja rozumiem,że przy 2-3 relacjach można byłoby się zastanawiać,czy ktoś nie miał np. jakiegoś konfliktu i nie próbuje się odgryźć. Ale przy 21 osobach,to raczej wygląda na poważny problem. Najwyraźniej Ks. Jacek po prostu nie nadaje się do zarządzania pracownikami. Fantastyczne pomysły i wielkie zaangażowanie w akcję charytatywne to jedno,ale w relacji wladzy,na linii pracodawca - pracownik także trzeba umieć zachować się po ludzku. Na mobbing trzeba reagować stanowczo, niezależnie od tego,w jakiej firmie się pojawia. A co do Ks. Jacka,to mam nadzieję,że dostanie takie zadania,przy których będzie mógł wykorzystać swoje talenty i entuzjazm,ale jednak nie w warunkach,które mogą prowadzić do podobnych sytacji
Problem w tym, że większość szefów w Polsce nie potrafi zarządzać zespołem. Przez 10 lat pracowałem w 18 różnych miejscach gdzie w większości firm "zarządzali" Polacy. Każdy próbuje Cię na swój sposób wykorzystać, a Ty nic oprócz marnej pensji nie masz. Dwukrotnie zdarzało mi się sytuacja (w dwóch miejscach) gdzie powiedziałem dość i jeżeli nie dostanę podwyżki odchodzę. Po tygodniu zadzwonili żebym wrócił i spełnią moje żądania. Teraz jest tak, że o wszystko trzeba walczyć do upadłego.
Art, ja raczej obstawiam, że ta afera to nie przesłanianie czegoś, ale kucie żelaza póki gorące. Temat nośny i na czasie ("Kler"/skandal w Pensylwanii/Vigano) a ks. Stryczek cieszy(cieszył?) się w społeczeństwie szacunkiem i sympatią, więc ktoś może chce po prostu uderzyć w Kościół, krytykując jednego z nielicznych księży w Polsce budzącego powszechną sympatię. I o ile jest możliwe, że zachowywał się niewłaściwie wobec podwładnych, to forma i czas publikacji artykułu daje do myślenia.
Czytałam artykuł na Onecie i był dla mnie szokujący... nawet jeśli pisany emocjami ludzi, nawet jeśli niektóre relacje były przesadzone. Szokujący jest fakt, że obecni pracownicy starali się brutalnie (groźbami) powstrzymać publikację artykułu... Ale koszulka ks. Stryczka na tym zdjęciu to jest największy SZOK i zgorszenie. Jak ks. katolicki może promować ten film.... PORAŻKA na całej linii! Przykre
JOANNA naucz się czytać między wierszami i nie wierz we wszystko co media piszą. Przecież one się żywią sztuczną sensacją i nie bez powodu są nazywane "czwartą władzą" i działają przeciwko lub za pewnymi ideałami w zazależności co im pasuje. Biblie też czytasz dosłownie. Bo gdybym ja czytała ja dosłownie, to juz dawno musiałabym sobie wydłubać oko, uciąć rękę i uwiesić kamień młyński u szyi bo były mi powodem do grzechu...
Zastanawiam się co się stało, że ks. Stryczek ulubieniec liberalnych mediów nagle został postawiony pod pręgierzem. Czym się naraził? Chyba coś naprawdę poważnego i chyba nawet założenie koszulki jak na zdjęciu go nie uratuje.
Nie twierdzę, że napisano nieprawdę. Pytanie czy całą a przede wszystkim dlaczego akurat teraz. I jaki był cel tego artykułu. Trzeba być naiwnym, że napisano go ot tak z czystej dziennikarskiej uczciwości.
Jeśli chodzi o koszulkę, z jednej strony ma pokazać dystans do siebie, a z drugiej przypomnieć wszystkim o dziwnej zbieżności tego ataku z tym filmem.
Natomiast jeśli chodzi o samo zdarzenie, jest prawdopodobne, że jest to kwestia różnic w podejściu i innej wrażliwości pracodawcy i pracowników. Niektórzy bezpośrednią rozmowę biorą za atak osobisty. Obecnie ludzie nie są przyzwyczajeni do krytyki. Ks. Stryczek z kolei wydaje się być bardzo bezpośredni, w dodatku jest zwolennikiem mocnej pracy nad sobą, i tego samego wymaga od innych. Mogło też dojść do nieporozumień - jeżeli zestawi się koło siebie relacje ks. Stryczka i rzekomych ofiar, to wygląda to jak różne emocjonalne podejścia do tych samych sytuacji. Pytanie też w jakim kierunku przekonywała pracowników terapeutka - przekonanie pacjentów, że ich były szef odpowiada za całe zło tego świata nie wydaje się być trudne, gdy ktoś z różnych powodów opuszcza pracę.
Poza tym, onet powołuje się na 21 pracowników, ale tylko kilku wymienia z nazwisk - uważam, że wypowiedzi pozostałych należałoby zweryfikować - anonimy może pisać każdy, i na anonimowe źródła można się powołać i bez źródeł. Kiedyś, dawno, dawno temu, było coś takiego jak domniemanie niewinności. To były fajne czasy...
A prawda jak to bywa pewnie leży gdzieś pośrodku... Zapewne sam ksiądz ma trudny charakter, zapewne i w Onecie naciągneli fakty... Prawdą jest, że szlachetna paczka to dzieło godne polecenia. Znam biednych ludzi, którzy dzięki temu dziełu po raz pierwszy w życiu mieli wyjątkowe święta... I tylko nie rozumiem czemu ma służyć koszulka tego księdza, chyba nie reklamuje filmu uderzającego w Kościół...
Mozliwe, że koszulka to ironiczne nawiązanie do nagonki na księży (czas publikacji artykułu jest zbieżny z czassem promocji filmu). Ja w każdym razie tak to odbieram, mogę się jednak mylić.
Zdjęcia do swoich artykułów dobiera redaktor, a nie osoba, o której mówi artykuł. Nie możemy mówić na podstawie tego zdjęcia i tego artykułu, że ks. Stryczek promuje ten film. Być może założył koszulkę dla prowokacji, by zaintrygować słuchaczy? Ma na zdjęciu mikrofon i pewnie komentował ten film, ale co mówił na ten temat, z tego artykułu i z tego zdjęcia nie wywnioskujemy. Tak czy owak, artykuł nie dotyczy opinii ks. Stryczka nt. filmu kler. Uwaga do redakcji "gościa": w dziennikarstwie ważne jest odróżnienie informacji od opinii, należy unikać mieszania tych dwóch rzeczy. Opatrzenie tego artykułu tym właśnie zdjęciem deformuje informację. Widzimy to jasno w komentarzach.
Proponuję aby redaktor a onetu zrobił coś dobrego i sam założył fundację i roznosił paczki potrzebującym . Na pewno zrobi to lepiej, bardziej fachowo i bez ludzkich błędów w zarządzaniu:-)
Argument identyczny jak te wysuwane przez zwolenników WOŚP kiedy ktoś odważy się powiedzieć o (stwierdzonych w prawomocnych wyrokach) nieuczciwych transakcjach. Inaczej mówiąc - żaden argument.
Cały problem z "tłumaczeniami" księdza Stryczka polega na tym, że jednak do tego tekstu wypowiedziała się jedna znana osoba z nazwiska - Jola Szymańska. Oczywiście nigdzie o tym nie wspomina. Po publikacji artykułu dodała coś tam od siebie na FB, jeden z komentujących zwrócił uwagę, że jest ona jedną z niewielu osób w tym artykule z nazwiska, dodatkowo z "najlżejszymi" oskarżeniami i zapytał, czy coś jej wiadomo nt. pozostałych praktyk, czy miały miejsce. Odpowiedziała: absolutnie tak. Zresztą sama jej historia: pracodawca wrzeszczy na Ciebie i twoją pracę bez żadnych wyjaśnień, po czym mówi, że daje ostatnią szansę. Przerażający klasyk - to nie jest jakiś wybuch emocjonalny, to świadome działanie ukierunkowane na zrycie psychiki człowieka i podporządkowanie go sobie. Cóż, mam nadzieję, że sam projekt SP mimo wszystko przetrwa.
Fakt, wyraziłem się za mało precyzyjnie. Wypowiedzi pod nazwiskami było oczywiście więcej, słowo-klucz: znana. O pozostałych osobach po prostu nigdy nie słyszałem, ich guglowanie zwykle dawało co najwyżej konta na portalach społecznościowych.
"Zarzuca się nam" - księże Jacku to są zarzuty do księdza, a nie jakiejś grupy osób. Trzeba stanąć w prawdzie i odnieść się osobowo do zarzutów, an nie szukać grupy winnych, którym się coś zarzuciło. Oczywiście tak jest psychicznie lepiej, jak nie ma kogoś konkretnego, a jest niby grupa. Ale zarzuty są sprecyzowane. Nikt nie przesądza winy, ale trzeba precyzyjnie opisać swoje stanowisko. Sumienie ksiądz ma zapewne dobrze ukształtowane i nie będzie problemu z określeniem czy rzeczywiście było zło czy skrzywdzenie kogoś czy nie. Ważne aby stanąć wobec siebie w prawdzie. Jeżeli zarzuty są nieprawdziwe, serce i sumienie księdza będzie spokojne, niezależnie od tego, czym księdza obrzucą, ALE jeżeli ksiądz nie zauważa w sobie błędów, braku pokory i czynionego zła, to już inna sprawa i należy uderzyć się w pierś, przeprosić i podnieść się ze zła, które się uczyniło. Ja tak w życiu staram się czynić. Inaczej nic nie będę wart i pych będzie zawsze przede mną. A przed upadkiem zawsze podażą pycha. Odwagi! Ważne aby żyć w prawdzie i umieć się przemieniać.
Ks. Stryczek w tym oświadczeniu świadomie manipuluje jednym kluczowym faktem. Nikt nie stawia ŻADNYCH zarzutów wobec Szlachetnej Paczki! Pisanie zatem o zarzutach, jakie są stawiane "nam" świadczy w tym przypadku o złej woli ks. Stryczka.
Cytat z artykułu onetowego:"W jednej z największych organizacji pozarządowych w Polsce, z prezesem – księdzem, jest poważny problem. Ksiądz z pasją testuje na kolejnych współpracownikach techniki mobbingowe. Robi to osobiście lub rekrutuje dyrektorów z właściwymi predyspozycjami czy umiejętnościami". A więc nie chodzi tylko o jednego księdza.
Uważam, że onet wykazał się wyjątkową rzetelnością i wrażliwością by oddzielić działania księdza (ewentualnie osób, którymi on się posługuje) od działań samego stowarzyszenia. Zresztą, opublikowali też osobny tekst na ten temat. W żaden sposób nie zostało zaatakowane samo stowarzyszenie, ani tym bardziej Kościół. Sprawa z koszulką jest zresztą kolejnym przykładem działania manipulacyjnego.
ASDF, nie odwracaj kota ogonem. Wyżej podałam dokładny cytat. Napisano w nim, że różne osoby w fundacji dopuszczały się mobbingu. Nic dziwnego więc, że ks. Stryczek używa formy liczby mnogiej.
To ks. Stryczek (a Ty za nim) odwraca kota ogonem. Używając "my" wyraźnie mówi o stowarzyszeniu ("Jesteśmy organizacją otwartą"). Tymczasem nikt nie atakuje stowarzyszenia, co podkreślają też wyraźnie autorzy artykułu.
Tak, mówi o stowarzyszeniu. Bo w artykule pada stwierdzenie, że mobbingu dopuszczały się osoby ze stowarzyszenia (powtórzę cytat:"Robi to osobiście lub rekrutuje dyrektorów z właściwymi predyspozycjami "). ASDF, nie jest tak, że nieprawda powtarzana 100 razy staje się prawdą.
Batrahe, z tego fragmentu nijak nie wynika by ktoś miał jakieś zarzuty wobec stowarzyszenia. Ksiądz Stryczek brzydko manipuluje i bardzo mi przykro że nie chcesz tego zobaczyć. I staraj się nie posądzać innych tak łatwo o kłamstwo.
Wysokie wymagania to jedno, a sposób ich egzekwowania, to drugie. Ja się np. już nie mógłbym podjąć EDK - za stary na to jestem - ale i kodeks pracy nie zobowiązuje mnie wcale do tego. Jednak artykułu na Onecie, odnoszę wrażenie, był dość tendencyjny, mimo wszystko, i trochę było w nim również "grania". Np. na początku, przez dobór pewnych zdań, odniosłem wrażenie, że może dotyczyć jakichś zarzutów związanych z VI przykazaniem, może nawet z aborcją(?)... Dalej jednak dowiadujemy się o rzeczywistych zarzutach dotyczących bezpośrenio VI przykazania, ale głównym ich "bohaterem" jest jednak osoba spoza "Wiosny". Czy można się spodziewać, że dziennikarze Onetu potraktują tę sprawę równie (a nawet bardziej!) poważnie i doprowadzą ją do końca ujawniając ew. zło, które może się dziać i poza organizacjami związanymi z osobami duchownymi?
Najlepsze jest to, że osoby aktualnie tam pracujące groziły tym co chciały wypowiedzieć się w wywiadzie! Sekta? Dyktatura? Reżim? Z chrześcijaństwem to nic wspòlnego nie ma. A każdy kto czyni źle powinien ponieść konsekwencje, niezależnie czy jest hydraulikiem, lekarzem, księdzem czy kardynałem. Co z tego , że idea szlachetna jak ucierpiało na tym tyle ludzi! To komu z duchowieństwa można ufać, jak takie rzeczy wychodzą?
Akcja szlachetna i ze wszech miar godna propagowania i wsparcia. Natomiast ksiądz prezes od dawna sprawia wrażenie, jakby się rozminął z powołaniem i realizuje nie kościelną charytatywną akcje, ale jakiś wielki korporacyjny projekt. Może najlepszym wyjściem byłaby zmiana prezesa stowarzyszenia, a księdzu prezesowi danie bardziej duszpasterskich obowiązków. Jak najdalej od biznesplanów, słupków skuteczności i popularności, a bliżej Kościoła, spraw Bożych i ludzkich. Wszak chyba nadal winien jest posłuszeństwo swemu biskupowi?
Szlachetna Paczka to dzieło ks. Stryczka. Jakoś nie wierzę, aby pod innym kierownictwem działała tak samo dobrze. No i zmiana szefa pod presja Onetu to jest nie do przyjęcia.
Szlachetna paczka to przedsięwziecie , które daje ludziom pomoc taką jakiej naprawdę potrzebują. Pomoc jest dostosowana do konkretnych potrzeb. Co by nie mówić o księdzu Stryczku to jednak stworzył coś naprawdę wielkiego . Szkoda ,że dziś kiedy jest atakowany żaden autorytet go nie broni .
Był też taki Marcial Maciel, który stworzył wspaniały zakon Legionistów Chrystusa i wspaniały ruch Regnum Christi. A większego zboczeńca i wroga Boga i Kościoła pewnie nie będzie łatwo znaleźć.
Bardzo na miejscu bo pokazuje jak nietrafny jest argument "przecież szlachetna paczka to takie wspaniałe przedsięwzięcie!", po który sięga sam zainteresowany.
W wywiadzie z dn. 23.03.18 w Gościu Niedzielnym ks. Stryczek powiedział na temat extremalnej Drogi Krzyzowej takie oto słowa:
"Idziesz, walczysz, cierpisz. Pokonujesz siebie, czyli swoje nawyki, by odnaleźć w sobie nowe możliwości. Na co dzień trenuję z mistrzem świata Kung-Fu. Każdy trening to ból. Niezależnie od tego, co robimy. Pytam się go czasami: mistrzu? Jak to? A on: trzeba przekraczać siebie, by się rozwijać. Nie musi mi tego tłumaczyć. Za każdym razem, jak wchodzę do lasu, mam potem krew na nogach. To mi nie mija. Mimo tego, że mam 55 lat. Sam tego nie rozumiem i śmieję się z siebie. Musi boleć." Byłem wtedy w szoku. W Ekstremalnej Drodze Krzyżowej nie chodziło wcale o Chrystusa, lecz o doskonalenie siebie, pokonywanie trudności, przekraczanie samego siebie i mądrości mistrza Kung Fu. A wydawało mi się, że dość sporo duchowieństwa przestrzega od wielu lat przed wschodnią ezoteryką, a niektórzy egzorcyści mają nawet dość konkretne dowody na nieostrożne efekty zajmowania się "wschodnimi naukami" i "wschodnimi mistrzami". A tu mamy wybitnego duchownego, który efektywnie propagował "mądrości wschodniej sztuki walki" w Gościu Niedzielnym. Czy ks. Stryczek przed treningiem Kung Fu oddaje cześć Duchom Wielkich Mistrzów Kung Fu bijąc czołem w matę? Ksiądz Stryczek na pewno nie jest ani pierwszym, ani ostatnim duchownym, który czerpie z fałszywych nauk, a pewne sukcesy tego działania nie zasłonią głębi niepokojącego tła. Co teraz będzie dalej? Yoga? Reinkarnacja? Zen? Ostatni skandal z ks. Stryczkiem wcale nie jest pierwszym.
TadeuszOgórek, nawet gdyby ksiądz Stryczek miał w domu kolekcję porcelanowych słoników to i tak nie mogłoby to być traktowane jako dowód na upraiwanie mobbingu, litości.
Czytam te komentarze i widzę jak wiele osób nei pracowało pod presją czasu, realizacji celów i to z szefem wizjonerem, wymagającym wiele od siebie i wiele od innych. Podejrzewam, ze wielu pracowników Paczki to ludzie młodzi, niedoświadczeni, ale zapewne z wielkim własnym ego. Miałem okazję kilka podobnych osób poznać w fazie ich rekrutacji.
W swoim życiu poznałem niesprawiedliwości oceny przez szefów, zbyt emocjonalne ich uwagi etc. Wiele razy mniej lub bardziej sprawiedliwe dostałem opr. Ale nigdy do głowy by nie przyszło pisać do gazet czy portali internetowych. I przenigdy nie skarżyłem sie na swoich pracodawców, bo zawsze mogłem (i mogę) zmienić pracę jak atmosfera czy pracodawca mi nie odpowiada. Niestety aby być dorosłym, trzeba nie tylko nauczyć sie odpowiedzialność za własne czyny, ale też zrozumieć hierarchię choćby służbowa.
Oznacza to tylko tyle, że spotkałeś się z niesprawiedliwością, zbyt emocjonalnymi uwagami itp, a nie z mobbingiem. Pracowałem z ofiarami mobbingu jako prawnik, to coś dużo, dużo, dużo więcej niż to, o czym piszesz. To forma przemocy i reakcja ofiary jest właściwie identyczna. Spróbuj zatem zapytać ofiary przemocy domowej, dlaczego pozwalają na bicie siebie i dzieci przez nierzadko wiele lat.
Czy był mobbing, czy też nie powinien ocenić sąd. Jeżeli ktoś uważa, ze jest mobbingowany, są procedury prawne. Próba publicznego linczu nie jest dobrą drogą. A taki artykuł opisujący Szlachetną Paczkę można by napisać o wielu dużych firmach. Bo zapewne w kilu tysiącach pracowników zawsze sie znajdzie kilku niezadowolonych. Stąd z ocenami trzeba czekać do prawomocnego wyroku sądu.
Masz dużo racji. Większość młodych pracowników to pokolenie"za ciężkich tornistrów" , którym babcie albo mamy nosiły tornistry do szkoły. Wiecznie niezadowoleni i pokrzywdzeni przez los.
Ktoś napisał w komentarzu "Oświadczenie brzmi całkiem sensownie." I rzeczywiście wiele można się z niego dowiedzieć. "Od wielu miesięcy jesteśmy świadomi zarzutów, które są nam stawiane." - A zatem nie jest to nagły i niespodziewany atak Dziennikarza Onetu. Wiele miesięcy świadomości, że są zarzuty, nie przynosi jednak żadnych owoców, jeśli jest się przekonanym o własnej niewinności. Czy takie usprawiedliwianie siebie to oznaka postawy pokory wobec bolączek drugiego człowieka? "wypowiedzi osób, które w żaden sposób nie zostały zweryfikowane" - a w jaki sposób można zweryfikować odczucia osób które zostały ewentualnie potraktowane przez bądź co bądź księdza w sposób które uznały dla nich krzywdzące? Czy wypowiedziami osób które są z księdzem w dobrych relacjach? Czy argumentem przeciwko tym, którzy poczuli się przez księdza skrzywdzeni mają być wypowiedzi osób, które doświadczyły od księdza jedynie dobroci?
"DOBRO SZLACHETNEJ PACZKI JEST DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZE" !!! To bardzo wyraźne określenie hierarchii wartości. To hierarchia wartości w której, to co robię jest ważniejsze ode mnie, ważniejsze od drugiego człowieka, który pomaga mi robić to co robię ja. Postawienie idei lub ideologii wyżej człowieka pracującego na rzecz tej idei/ideologii nigdy nie poskutkuje niczym dobrym. I to jest właśnie punkt w którym sposób zarządzania projektem biznesowym koliduje z katolicką ideą postawienia na pierwszym miejscu Boga na drugim bliźniego, a dopiero gdzieś dalej idei niesienia pomocy. Idea lub ideologia postawiona ponad człowiekiem. Chrześcijaństwo to nie idea, nie ideologia tylko miłość do Boga i do bliźniego. I o tym chyba ksiądz Stryczek jakby troszeczkę zapomniał.
Czasami podążając za czymś wielkim, angażując swój wysiłek w wielką sprawę, mijamy niepostrzeżenie pewne drobiazgi. Podobnie jak na spacerze w lesie, kiedy rozgarniamy dłońmi przeszkadzające nam gałązki pojawiające się przed naszą twarzą. Zdarza się jednak, że po pewnym czasie ten drobiazg wyrasta przed nami w postaci potężnej bariery, przeszkody nie do ominięcia zmuszającej nas do zmiany drogi. Przywykliśmy kojarzyć z takim przeszkodami w naszych planach moce zła, zapominając, że czasami sam Bóg może mieć wobec nas inne plany niż my mamy je wobec nas. Kiedy trafiamy na przeszkodę, czy jedyną słuszną odpowiedzią musi być "to nie moja wina", "ja chciałem dobrze", "nie widzę nic złego w moim postępowaniu", nie zgadzam się z zarzutami". Przypomina mi się ten moment Mszy Świętej, w której uderzając się w piersi wypowiadam słowa: "...że bardzo zgrzeszyłem, myślą,mową uczynkiem i ZANIEDBANIEM. Brakuje mi troszkę jakiejkolwiek refleksji i pokory księdza, który na słuszne lub niesłuszne zarzuty odpowiada jedynie "nie zgadzam się z zarzutami". Ktoś poczuł się skrzywdzony. Miał rację, nie miał racji - poczuł się tak jak się poczuł. Nie musiało w tym być niczyjego zamiaru, niczyjej umyślności. Bo cóż z tymi których ksiądz Jacek na drodze ku Wielkiemu Szlachetnemu Celowi rozgarnął sprzed siebie jak owe gałązki w lesie? Wielki wojownik? A Jezus? Jezus pochylał się nad tymi którzy płaczą. Nie ominął ślepca pod Jerychem, nie odmówił kobiecie Kananejskiej dlatego że podążał zbawiać świat. Jezusowi w obliczu spraw wielkich nie umykały drobne ludzkie sprawy, nadłamane trzciny, wątłe płomyki. Jezus nie utracił żadnego ze swych uczniów, których powołał. To kolejna historia z której odczytuję, że plany biznesowe różnią się od Bożych planów
- Sam pokazuje, że nie ma pojęcia, co znaczy słowo POKORA.
- Jezus modlił się za swoich oprawców.
Ta cała historia z x. Stryczkiem wygląda na taki sam profesjonalizm. Jest to tak głupie że aż niezrozumiałe. Kościołowi tym z pewnością nie zaszkodzą a niektórych ludzi obudzą. (znajdźcie sobie na youbce Bajkę o Polsce Kaczmarskiego i z uwagą wysłuchajcie). A więxc po co? Czy ma to przesłonić sukcesy naszego Dudusia w Usiech? A może Marrakesz…No, nie wiem
Ale koszulka ks. Stryczka na tym zdjęciu to jest największy SZOK i zgorszenie. Jak ks. katolicki może promować ten film.... PORAŻKA na całej linii! Przykre
Natomiast jeśli chodzi o samo zdarzenie, jest prawdopodobne, że jest to kwestia różnic w podejściu i innej wrażliwości pracodawcy i pracowników. Niektórzy bezpośrednią rozmowę biorą za atak osobisty. Obecnie ludzie nie są przyzwyczajeni do krytyki. Ks. Stryczek z kolei wydaje się być bardzo bezpośredni, w dodatku jest zwolennikiem mocnej pracy nad sobą, i tego samego wymaga od innych. Mogło też dojść do nieporozumień - jeżeli zestawi się koło siebie relacje ks. Stryczka i rzekomych ofiar, to wygląda to jak różne emocjonalne podejścia do tych samych sytuacji. Pytanie też w jakim kierunku przekonywała pracowników terapeutka - przekonanie pacjentów, że ich były szef odpowiada za całe zło tego świata nie wydaje się być trudne, gdy ktoś z różnych powodów opuszcza pracę.
Poza tym, onet powołuje się na 21 pracowników, ale tylko kilku wymienia z nazwisk - uważam, że wypowiedzi pozostałych należałoby zweryfikować - anonimy może pisać każdy, i na anonimowe źródła można się powołać i bez źródeł. Kiedyś, dawno, dawno temu, było coś takiego jak domniemanie niewinności. To były fajne czasy...
No i zmiana szefa pod presja Onetu to jest nie do przyjęcia.
"Idziesz, walczysz, cierpisz. Pokonujesz siebie, czyli swoje nawyki, by odnaleźć w sobie nowe możliwości. Na co dzień trenuję z mistrzem świata Kung-Fu. Każdy trening to ból. Niezależnie od tego, co robimy. Pytam się go czasami: mistrzu? Jak to? A on: trzeba przekraczać siebie, by się rozwijać. Nie musi mi tego tłumaczyć. Za każdym razem, jak wchodzę do lasu, mam potem krew na nogach. To mi nie mija. Mimo tego, że mam 55 lat. Sam tego nie rozumiem i śmieję się z siebie. Musi boleć." Byłem wtedy w szoku. W Ekstremalnej Drodze Krzyżowej nie chodziło wcale o Chrystusa, lecz o doskonalenie siebie, pokonywanie trudności, przekraczanie samego siebie i mądrości mistrza Kung Fu.
A wydawało mi się, że dość sporo duchowieństwa przestrzega od wielu lat przed wschodnią ezoteryką, a niektórzy egzorcyści mają nawet dość konkretne dowody na nieostrożne efekty zajmowania się "wschodnimi naukami" i "wschodnimi mistrzami". A tu mamy wybitnego duchownego, który efektywnie propagował "mądrości wschodniej sztuki walki" w Gościu Niedzielnym. Czy ks. Stryczek przed treningiem Kung Fu oddaje cześć Duchom Wielkich Mistrzów Kung Fu bijąc czołem w matę? Ksiądz Stryczek na pewno nie jest ani pierwszym, ani ostatnim duchownym, który czerpie z fałszywych nauk, a pewne sukcesy tego działania nie zasłonią głębi niepokojącego tła. Co teraz będzie dalej? Yoga? Reinkarnacja? Zen? Ostatni skandal z ks. Stryczkiem wcale nie jest pierwszym.
W swoim życiu poznałem niesprawiedliwości oceny przez szefów, zbyt emocjonalne ich uwagi etc. Wiele razy mniej lub bardziej sprawiedliwe dostałem opr. Ale nigdy do głowy by nie przyszło pisać do gazet czy portali internetowych. I przenigdy nie skarżyłem sie na swoich pracodawców, bo zawsze mogłem (i mogę) zmienić pracę jak atmosfera czy pracodawca mi nie odpowiada.
Niestety aby być dorosłym, trzeba nie tylko nauczyć sie odpowiedzialność za własne czyny, ale też zrozumieć hierarchię choćby służbowa.
A taki artykuł opisujący Szlachetną Paczkę można by napisać o wielu dużych firmach. Bo zapewne w kilu tysiącach pracowników zawsze sie znajdzie kilku niezadowolonych.
Stąd z ocenami trzeba czekać do prawomocnego wyroku sądu.
"Od wielu miesięcy jesteśmy świadomi zarzutów, które są nam stawiane." - A zatem nie jest to nagły i niespodziewany atak Dziennikarza Onetu. Wiele miesięcy świadomości, że są zarzuty, nie przynosi jednak żadnych owoców, jeśli jest się przekonanym o własnej niewinności. Czy takie usprawiedliwianie siebie to oznaka postawy pokory wobec bolączek drugiego człowieka?
"wypowiedzi osób, które w żaden sposób nie zostały zweryfikowane" - a w jaki sposób można zweryfikować odczucia osób które zostały ewentualnie potraktowane przez bądź co bądź księdza w sposób które uznały dla nich krzywdzące? Czy wypowiedziami osób które są z księdzem w dobrych relacjach? Czy argumentem przeciwko tym, którzy poczuli się przez księdza skrzywdzeni mają być wypowiedzi osób, które doświadczyły od księdza jedynie dobroci?