W irlandii podczas spotkania Papieża z rodzinami kilka rodzin zostało wybranych do bezpośredniego kontaktu z Franciszkiem. Przyszła biedna, wielodzietna rodzina Travellersów (koczowników, są to Irlandczycy, nie Romowie). Babcia przemówiła bardzo pięknie. Rodzice się uśmiechali. A małolata wyciągnęła zakamuflowany w rękawie smartfon i zrobiła sobie selfie z Papieżem. Można na to różnie patrzeć - z jednej strony, ubodzy ludzie którzy dostali "swoje pięć minut" które się nigdy nie powtórzy. Z drugiej, jakie to smutne, że nawet dziewczynka ze skromnej i wierzącej rodziny nie miała zahamowań by się tak zachować. Można mieć wątpliwości czy rzeczywiście przeżywała to spotkanie w wymiarze religijnym, choć może ktoś by dowodzil iż młodzi ludzie mają podzielność uwagi i wdrukowane 'mieć to wszystko jednocześnie'...
No tak. Ja wcale nie potępiam tej chęci zrobienia sobie zdjęcia z Papieżem. Jak napisałem, sam nie wiem jak bym się zachował. Chodzi raczej o pewien fakt. Zarejestrowanie go, że tak jest. Wydaje mi się, że ważnym jest, by to uwzględniać. Zarówno gdy ktoś stara się uczyć ludzi wchodzić w prawdziwe relacje, jak i wtedy, gdy zastanawiamy się jaką wartość mają takie czy inne deklaracje wyrażane na społecznościowych portalach. Mam wrażenie, że tam ludzie bardziej niż w świecie rzeczywistym są skłonni do zachowywania się tak, jak tego "społeczność" oczekuje. I mocno opowiadaja się za tym czy innym, choć w praktyce nie realizują tych ideałów.
Najbardziej ewidentny przykład? Wołanie o tolerancję. Oczywiście wielu jest za. I już na wstępie z tolerowania wyłącza tych, którzy się z nimi nie zgadzają....
A może by tak w Kościele ogłosić od czasu do czasu "dzień bez smartfona" albo jakoś tak...? Najlepiej w niedzielę, żeby nie było podstaw do odwoływania się do pracy, nauki itp. A swoją drogą - kiedy nawet do szkoły bez dostępu do internetu przygotować się nie sposób, to nie ma się co dziwić, że "bliższa ciału koszula" zamieniamy na "bliższy ciału smartfon". A - i proponuję, aby ten dzień bez smartfona uzupełnić wizytą u kogoś dawno niewidzianego - z ciasteczkiem, herbatką i obowiązkowo - prawdziwą rozmową "co u Ciebie" . A nuż się okaże, że wypadałoby odwiedzić rodziców, rodzeństwo, lub ...małżonka albo nastoletnie dzieci ;-)