Argumentem przeciw edukacji seksualnej w szkołach jest teza, że dzieci nie są zainteresowane seksem a takie lekcje to niepotrzebne rozbudzanie ciekawości. A tu się okazuje, że 10 latki oglądają twardą pornografię na smartfonach. Same zakazy, bez edukacji to droga donikąd.
Na Filipinach zablokowano już dostęp do niektórych stron z pornografią a i tak można to podobno łatwo obejść. Obawiam się, że to walka z wiatrakami. Nic nie zastąpi kontroli rodzicielskiej. Swoją drogą - po co dziesięciolatkowi smartfon?
Zwiększona kontrola ruchu w sieci, nałożenie na dostawców obowiązku filtracji treści, stworzenie narzędzi pozwalających na rzeczywistą cenzurę internetu, co oczywiście będzie wykorzystywane również w innych celach ni walka z pornografią... A to wszystko po to, żeby nauczyć dzieciaki korzystania z bramek proxy... Niestety Ordo się nie popisało z tym pomysłem. Bardzo szkodliwy, a pożytku mniej, niż z akcji promującej instalowanie dzieciom "add blocka", żeby reklamy porno nie wyskakiwały samoczynnie.
Pornografia to nie tylko internet, a internet to nie tylko pornografia. Wydaje się, że niektórzy o tym zapominają
Pornografia to nie tylko internet, a internet to nie tylko pornografia. Wydaje się, że niektórzy o tym zapominają