Cóż, religijność oparta na emocjach, tańcach, złej muzyce i grupowej egzaltacji na dłuższą metę nie przetrwa. Młodym ludziom przede wszystkim potrzeba wiedzy religijnej - znajomości Biblii, historii zbawienia, historii kościoła, teologii. Taneczne podskoki dominikanów i "katolickie woodstocki" są tym czym są - infantylną, wypraną z treści i "wagi" sacro-zabawą w uwodzenie a la "The best of Karol Wojtyła". Intelektualne płycizny takiego katolicyzmu dają owoce, które mają krótkie terminy spożycia. I dość często powodują wymioty.