• Katarzyna
    04.04.2008 13:00
    Pytanie o akceptację treści nauczania Jana Pawła II to w istocie pytania o to, w jakim stopniu żyjemy wiarą, kierujemy się w życiu Dekalogiem i Magisterium Kościoła, na ile jesteśmy wierni Chrystusowi. Paweł VI w swej encyklice Ecclesiam suam zarysowując program odnowy Kościoła przez Sobór Watykański II powiedział - "Naśladowca Chrystusa nie jest człowiekiem miękkim i tchórzliwym, ale mężnym i wiernym”. (Es.51). A Jan Paweł II nieustannie przypominał - "Wymagajcie od siebie, choćby inni nie wymagali".Czy miał na myśli tylko młodzież, do której kierował te słowa?
    To że jest On dla nas autorytetem, jak wynika z badań, powinno skłonić wszystkich odpowiedzialnych za katechezę, za pogłębianie wiary, by zabrać się za edukację wiernych. Teraz pora na mrówczą pracę i wyjaśnianie w konkretach, co znaczyć powinno dla nas nauczanie Jana Pawła II. Nie może ktoś płakać nad grobem JPII i zaraz potem być za karą śmierci czy in vitro. Nie może mówić, że kieruje się Jego nauczaniem i głosować na tych, którzy wykorzystują dany im mandat do działania przeciwko rodzinie czy ojczyźnie. Jakaś konsekwencja w końcu chyba nas powinna obowiązywać. Problem w tym, że i katecheci i wielu naszych pasterzy nauczanie Jana Pawła II sprowadza do ulubionych cytatów, niestety bardzo często wyjętych z kontekstu. Zdarzyło mi się, że chciałam porozmawiać z księdzem na temat Pastores dabo vobis. Na moje pytania usłyszałam odpowiedź - Przyznam, że nie czytałem. Zacząłem, ale papież pisał takim trudnym językiem, że nie dokończyłem. Jeśli tak podchodzi do nauczania Jana Pawła II kapłan, to czego wymagać od zwykłych wiernych? A swoją drogą ciekawiłby mnie wynik sondy na temat znajomości nauczania JPII wśród duchownych.:)
  • Zigniew Głos
    04.04.2008 18:39

    "Umarli mówią, stanowią jakieś mniej lub bardziej określone zobowiązania" - pisał w "Filozofii dramatu" ks. Józef Tischner. "Umarli zobowiązują mocniej niz żywi. U grobu zmarłego człowiek uświadamia sobie, że jest dziedzicem. Co znaczy być dziedzicem? Znaczy przede wszystkim: mieć udział w godnościach tych, którzy byli przed nami. Kontynuując, kontynuujemy przede wszystkim godność".

    Czas otrzeć łzy. Czas przestać domagać się, zupełnie irracjonalnie zresztą, błyskawicznej beatyfikacji, a nawet kanonizacji "Naszego Papieża". Czas przestać mówić o jakimś bliżej nieokreslonym "pokoleniu JP2", które, byc może jest jedynie medialnym sloganem bądź marzeniem co bardziej pobożnych katolików.

    Nie jesteśmy przecież dziećmi, które utraciły ojca i są teraz bezbronnymi sierotami. Nie jesteśmy biednymi uczniakami, których nauczyciel nagle i niespodzianie odszedł, i którzy teraz nie za bardzo wiedzą, co dalej robić i jak dalej żyć. Nie jestśmy bezwolnymi istotami, które zostały pozbawione jedynego moralnego autorytetu i nie potrafią już odróżnić tego co dobre i godziwe od zła. Choc może nieraz tak właśnie się czujemy.

    Jestesmy przede wszystki dziedzicami godności Jana Pawła II. Dziedzicami Jego myśli, słów, a przede wszystkim, przynajmniej w moim odczuciu, gestów. Gestów zwykłych, nieraz banalnych, innym razem wzruszających, niekiedy bulwersujących często niepopularnych albo niezrozumiałych dla otoczenia. Ale zawsze gestów podkreślających szacunek wobec godności drugiego człowieka przede wszystkim tego najsłabszego, bezbronnego, słabego, cerpiącego, nękanego i zabijanego. Człowieka, który dla tego świata często nie znaczy nic: dziecka szczególnie tego nienarodzonego, kobiety, starca, wyzyskiwanego robotnika, odrzuconego na margines społeczny emigranta, przedstawiciela mniejszości etnicznej, religijnej czy rasowej...

    Dla Jana Pawła II osoba ludzka i jej niezbywalna godność nigdy nie była jakimś abstrakcyjnym bytem, a człowieczeństwo przedmiotem jedynie filozoficznych czy teologicznych analiz. Dla Niego człowieczeństwo miało zawsze postać konkretnego, cierpiącego, poniżanego, potrzebującego pomocy człowieka. Szacunek i miłość do ludzi nie była nigdy, jedynie głośno artykułowanym postulatem czy wynikiem logicznych i czysto racjonalnych dociekań, ale głęboką i niewzruszoną prawdą całego życia.

    "Kontynuując kontynuujemy przede wszystkim godność". Godność także naszą i szacunek dla godności drugiego człowieka.
  • Katarzyna
    05.04.2008 11:55
    @Zigniew Głos
    Nie mogę sobie odmówić radości podziękowania za to, co napisałeś. Sedno, istota pontyfikatu Jana Pawła II. Kopiuję i przechowam, bo tzn. że wielu nas, którzy podobnie odczytują nauczanie Jana Pawła II.
    Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
  • Jerzy
    05.04.2008 13:40
    Podczas czytania tekstu, w niektórych fragmentach zastanawiałem się, droga Joasiu, czy pisałaś go w pełni przytomna.
    Od kiedy to obowiązkiem jakiegokolwiek papieża było "rozwiązywanie problemów społecznych i politycznych"?
    Od stworzenia człowieka, Bóg nieustannie zajmuje się jego losem. Jednorodzony syn Boga, sam stał się człowiekiem przyjmując ciało z Maryi dziewicy. Wziął na siebie cały grzech świata i uwolnił nas dając życie wieczne każdemu kto Go przyjmie.
    Zajmowanie się człowiekiem to zajmowanie się Bogiem. To w nas, w naszym życiu ma objawić się królestwo Boże które głosił Jezus. Piękny przykład tego dał właśnie J.P.II. Udowodnił że można żyć tak jak chciał tego Jezus. Powinniśmy brać z niego przykład, a nie robić obrazki, dni wolne od pracy, czy coś w tym rodzaju. Całkowitą rację ma o.Tomasz Dostatni. Podobne słowa kierował do nas J.P.II kiedy mówił: "aby Maryja nie zasłaniała wam Jezusa".
    Benedykt XVI w wielu sprawach naśladuje J.P.II, ale nim nie jest. Tak samo my powinniśmy być sobą, naśladować Jezusa Chrystusa, a J.P.II może nam w tym niesamowicie pomóc.
    Nie martwmy się o wyniki, bo choćbyśmy nie wiem jak się starali to nie mamy wielkiego wpływu na to. Troszczmy się każdy za siebie, aby nasze życie było święte. Wtedy i Jezus i J.P.II będą się cieszyli, my także.
    Miejmy oczekiwania do siebie, a nie do papieża. Papież słucha Boga i wie co ma robić.
  • Beata2735
    06.04.2008 00:11
    Bardzo ładny tekst Pana Głosa, ciekawe spostrzeżenia Pana Jerzego. Jednak nie podobają mi się niektóre głosy poparcia – zdania typu: „akceptację treści nauczania Jana Pawła II to w istocie pytania o to, w jakim stopniu żyjemy wiarą, kierujemy się w życiu Dekalogiem i Magisterium Kościoła, na ile jesteśmy wierni Chrystusowi” to spore nadużycie. Nie każde nauczanie Papieża jest nieomylne, i nie każde postępowanie musimy akceptować.
    Ja jestem gorącą zwolenniczką kary śmierci, oraz zdecydowaną przeciwniczką ue, ale nie jestem tym samym wbrew chrystusowi czy nauczaniu Magisterium…
    Ten natrętny ton propagandowy w niektórych postach wykazuje jakąś taką przewrotność nieniebieską…

    Tak, że zdania teraz pora na mrówczą pracę, ocenianie katechetów, pretensje do księży że inne rzeczy mogą ich bardziej interesować - nie podobają mi się, jeśli ktoś chce mrówczo pracować to wdzięczni czekamy na efekty… nie powinno się tego podawać w stylu: Teraz pora kochani – weźcie się i zróbcie. Ktoś tu samozwańczo zamierza rozdawać karty. Można napisać książkę popularyzatorską, ale krytyka innych, że takiej książki nie ma jest nie porządku. Nie można krytykować tych co głosowali na drobnych pijaczków z Katynia jeśli sam papież zaprasza ich do Papamobille.
  • <!--biskup pomorski-->
    08.04.2008 16:34
    Właściwie jest to komentarz do słów Jerzego. O ile papież powienien byc naśladowcą Chrystusa o tyle powinien angażować się w "rozwiązywanie problemów społecznych i politycznych" tym bardziej,że chcezarządzać państwem i pouczać inne państwa w wielu sprawach. Nie wiem czy Bóg zajmuje się "człowiekiem od stworzenia"; jeśli tak to dość opornie mu to wychodzi. Papież powienien jednoznacznie i negatywnie potępić bogacenie sie jednych a głodowanie drugich, powiniem utozsamić się z głodnymi nie tylko poprzez encykliki ale i w czynach: "Wy dajcie im jeść..." Bogactwo, jako takie, nie jest złe moralnie ale w zestawieniu z biedą i głodem nie może mieć miejsca w chrześcijaństwie. To chyba oczywiste. Bezczynność, bogacenie się, sprzyjanie bogatym i sytym jest odwiecznym problemem Kościoła...może czas zacząć zmieniać myślenie?
    Jeśli przyjąć to co pan mówi, że to Bóg i tylko on troszczy się o człowieka wystarczająco to po co nam Kościół ze swoimi teoriami? Jako wierzący oczekuję od Kościoła w którym jestem wyraźnego opowiedzenia się po stronie najsłabszych i słabych.
    Jeśli chodzi o sposób w jaki Kościół hierarchiczy i laikat miałbyę opowiedzieć i pomagać słabym to jest wiele rozwiązań i sposobów.


Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
7°C Czwartek
dzień
8°C Czwartek
wieczór
6°C Piątek
noc
3°C Piątek
rano
wiecej »