• ambatt
    04.11.2008 14:41
    Brawo, nareszcie ktoś zauważył, żę człowiek "już żyjący" powinien być dla nas co najmniej tak ważny jak nienarodzony. Jeżeli pomożemy matkom zaistnieć w ich środowiskach to i dzieciom nienarodzonym pomożemy. Ale to niestety jest często trudniejsze
  • PTRqwerty
    04.11.2008 22:35
    Ja myślę, że ruchy Pro Life nadal powinny wysyłać smski do przerażonych dziewczyn z tekstami "Ratuj swoje maleństwo". Nie ma specjalnie powodu by tym ruchom podawać pomocną dłoń i uczyć nieco szerszego humanitaryzmu. Skoro taką mają już twarz, po co ją zmieniać. Lepiej pomyśleć nad nową formułą tego typu organizacji, oprzeć ją na zupełnie innych ludziach, dla których życie to nie jest tylko promyczek szczęścia czy też cukiereczek ślicznie wyglądający w niebieskim bądź różowym wózeczku.
  • ameba
    05.11.2008 13:20
    Najlepszym wyjściem w sytuacji zajścia w nieplanowaną i niechcianą ciążę jest zawsze aborcja.
  • marianna
    06.11.2008 11:16
    Dzięki. Już nie muszę pić kawy. Tekst plus komentarze do niego skutecznie podniosły mi ciśnienie. Przede wszystkim zastanawiam się, ile razy osoby tak ochoczo pouczające innych na temat skutecznych form pomocy bliźnim i "szerszego humanitaryzmu" same pomogły czy to samotnym matkom, czy ich dzieciom. Aha, już sama dałam się wciągnąć w tę pułapkę. Zaczynam oddzielać pomoc matce i dziecku. A przecież jeśli ratuje się dziecko od śmierci, to jest to największy dar dla jego matki - będzie matką żywego dziecka, nie będą dręczyły ją wyrzuty sumienia. A że trudno będzie jej się odnaleźć w życiu? Trudno będzie podjąć tak niepopularną społecznie decyzję jak oddanie dziecka do adopcji i trudno je wychowywać? A kto mówił, że ma być łatwo ? Że za żaden błąd w życiu nie trzeba płacić, bo zastępy miłosiernych "pomagaczy" już tak zrobią, żeby wszystko było cacy? Nie zrobią! Wiadomo, że pobyt w domu samotnej matki to sytuacja przejściowa i że różnie się kończy. A to na widok skromnych warunków tej placówki w ojcu dziecka odzywa się męska ambicja i zabiera stamtąd dziewczynę i dziecko. A to małolata z domu dziecka osiąga pełnoletniość i postanawia odejść do swoich krewnych, którzy obiecali pomoc. A to któraś kobieta rusza w Polskę i dziecko idzie do adopcji. Ile osób, tyle prób ułożenia sobie życia. Samodzielnych prób - i dobrze, bo przecież nikt kobiety z dzieckiem nie będzie do końca jej dni prowadził za rękę.
  • Joanna Kociszewska
    06.11.2008 16:26
    Pani Marianno, nie zrozumiałyśmy się. Ja nie krytykuję Domów Samotnej Matki i nie sugeruję "pomagania matce" przez aborcję. Nie napisałam o rozdzielaniu. To wmówiła ludziom propaganda aborcyjna.

    Natomiast będę się upierać, że skoncentrowanie pomocy na dziecku nie musi pomóc matce. Skoncentrowanie pomocy na matce natomiast najczęściej pomoże dziecku.

    Powodem aborcji zapewne rzadko jest niechęć do dziecka. Raczej sytuacja, którą ono swoim pojawieniem się powoduje i fakt, że kobieta nie widzi innego wyjścia niż "pozbycie się problemu". Jeśli to wyjście zobaczy, urodzi. W dodatku poradzi sobie później.

    W końcu NAJLEPSZYM wyjściem dla dziecka jest, by było z własną matką w normalnym domu, wśród rodziny. Najlepszym wyjściem NIE JEST ani adopcja, ani Dom Samotnej Matki, ani inny wariant.

    Pisałam tylko o przeniesieniu ciężaru pomagania. Punktu koncentracji. Myślenie: nie będzie łatwo, bo za błąd musi być kara nikomu nie pomoże. Dodam: myślenie osób pomagających.

    I właśnie chodzi o to, by kobieta mogła stać się samodzielną, odpowiedzialną matką. Ale do tego trzeba pomyśleć O NIEJ.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
dzień
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
wiecej »