To nie ciała były napromieniowane, lecz odzież niektórych uczestników. Tłumaczono to tym, że jeden z turystów był pracownikiem zakładu nuklearnego. Jedną z wersji śmierci młodych turystów jest tzw. deska śnieżna, czyli coś w rodzaju małej lawiny, jaka miała spaść na namiot, w którym przebywali wszyscy uczestnicy wyprawy. Ale dlaczego wybiegli bez butów przy ok. 20-stopniowym mrozie? Co do braku języka i oczu u jednej z dziewcząt, to najprawdopodobniej jest to dzieło zwierząt.
Wyprawa była na Otorten (Nie Idź Tam), ale zmylili drogę i znaleźli się na Cholat Siahl (Góra Śmierci). Tragedie zdarzały się w tym rejonie i wcześniej (stąd ludowe nazwy), i później. Jednorazowe trafienie rakiety nie wchodzi w grę.
W górnictwie znane jest zjawisko uwalniania gazów ze skał i podziemnych pustek podczas nadejścia głębokiego niżu barycznego. Pogoda w górach zmienia się szybko i gwałtownie. W atmosferze mogły powstawać swoiste ładunki paliwowo-powietrzne, detonowane np. wyładowaniami elektrostatycznymi, do których z kolei mogły się przyczynić zmiany rozkładu pola elektrycznego wynikające z obecności gazu w pewnych warstwach atmosfery. Widząc błyski i odgłosy wybuchów, studenci mogli sądzić że wystąpił pożar lub są przez kogoś atakowani, i postanowili jak najszybciej opuścić namiot. Możliwe jest też duszące oddziaływanie gazu, powodujące wskutek niedotlenienia mózgu ataki paniki czy halucynacje, choćby tylko u niektórych osób. Do wystąpienia takich efektów wystarczy nawet samo niedotlenienie spowodowane wysokością. Ciężkie obrażenia niektórych uczestników przemawiają jednak za falą uderzeniową od wybuchów gazu. Takie warunki geologiczne i atmosferyczne mogą się w tym terenie powtarzać, stąd zła sława tych gór. Sprawą powinni zająć się geolodzy, meteorolodzy i chemicy, a wyjaśnienie może być całkiem racjonalne.
Tu154M według świadków ciągnął za sobą pomarańczową kulę ognia. Zagłębienie terenu, bagno. Nagłe wystąpienie mgły, niskie ciśnienie (745), brak wiatru, bo rozproszyłby mgłę - i gaz. Utrata ciągu silników, wrak rozbity na tysiące kawałków. Coś tu zaczyna się układać.
Jest fajny dwuczęściowy polski film internautki na Youtube, gdzie wyjaśnia ona racjonalnie i przekonująco według jednej z hipotez. Na namiot osunęła się ciężka półka lodowo śnieżna ze skarpy przy której stał, po czym się złamała łamiąc żebra i kości 3 osobom. Żeby się wydostać rozcięto namiot od środka i nie mogąc się dogrzebać do reszty ubrań i butów, cieplej ubrane osoby namówiły resztę by iść do depozytu po żywność narzędzia i ubrania. Była noc więc pomylili drogę. Był mróz więc zabrakło czasu by nie zamarznąć. Ratowali się rozpaleniem ogniska, zrywaniem gałęzi gołymi rękami, układaniem szałasu, a potem rozdzielili. Jednak na 40 stopniowym mrozie z wiatrem nikt nie zdąrzył przeżyć. Resztę wydziobały ptaki.
Już minął ponad rok od wznowienia śledztwa, autor już nie interesuje się tym tematem? nic mu nie wiadomo o wynikach śledztwa, czy też niczego jeszcze nie ujawniono?
Na namiot osunęła się ciężka półka lodowo śnieżna ze skarpy przy której stał, po czym się złamała łamiąc żebra i kości 3 osobom. Żeby się wydostać rozcięto namiot od środka i nie mogąc się dogrzebać do reszty ubrań i butów, cieplej ubrane osoby namówiły resztę by iść do depozytu po żywność narzędzia i ubrania. Była noc więc pomylili drogę. Był mróz więc zabrakło czasu by nie zamarznąć. Ratowali się rozpaleniem ogniska, zrywaniem gałęzi gołymi rękami, układaniem szałasu, a potem rozdzielili. Jednak na 40 stopniowym mrozie z wiatrem nikt nie zdąrzył przeżyć. Resztę wydziobały ptaki.