Czy szukanie cudowności i... branie przykładu z życia wymienionych mistyków czy świętych księży wcale nie musi być niedojrzałością wiary. Po wielokroć ci mistycy czy święci księża namacalnie pomagali przez swoje wstawiennictwo tym , którzy o to prosili. A więc może jest to przykład że trzeba to "wykorzystywać" wszak są oni lepieni rękami samego Boga. Czym zatem się różni szukanie wstawiennictwa i orędownictwa u Matki Bożej a u świętych mężów. Dani są nam przez Boga, który zna nas lepiej niż my sami, gdy nas stwarzał. A chodzi o nzasze Zbawienie. Własnie przez "cudowność" nasza wiara może się rozwinąć. Poeta i pisarz Aleksander Wat cierpiący na uciążliwe i dokuczliwe bóle głowy pojechał do ojca Pio w latach 50-ych. Wat pojechal tam jako niewierzący - o. Pio go poznał, ale spytał go czy w Polsce nadal jest komunizm. Wat był rozczarowany - dlaczego ? bo rozczytywał się w księgach świata, ale nie w Biblii, bo wtedy by wiedział, że to WIARA uzdrawia.
Bardziej tu pasuje 1Kor 1,22a, gdzie jest mowa o Żydach żądających znaku. Z resztą ten motyw przewija się przez całą Ewangelię. W końcu Jezus mógł przecież uczynić jakiś cud i automatycznie przekonać niedowiarków, ale nie wybrał "drogi na skróty". Jednym z problemów dzisiejszego Kościoła jest właśnie "tania mistyka", opowieści o latającym na chmurce Ojcu Pio łatwiej trafiają do wyobraźni i wywołują szybsze reakcje, ale taka "wiara" nie ma fundamentu.
Potrzebujemy Znaków. Pan Jezus o tym wie; publicznie uzdrawiał, wskrzeszał, przemienił wino w wodę. Za wstawiennictwem sługi Bożego o. Wenantego u mojej żony zniknęły objawy raka płuc.
DREMOR KIM TY JESTEŚ ABY AŻ TAK MÓWIĆ O ŚW OJCU PIO! Kim? NIKIM! To święty wyniesiony na ołtarze przez samego także Świętego Jana Pawła II. Oboje się znali a Pan brednie mówi o Św ojcu Pio na chmurze! Co za buta co za arogancja! 50lat co móc szatan bił do krwi Ojca Pio. Właśnie ż tej postaci trzeba brać przykład jak żyć by wejść do NIEBA!
I jeszcze przyszły mi na myśl cudowności z Fatimy, z Akita i - ostatnio - z Sokółki. Obawiam się, że zdarzenie w Sokółce jest jakby, niestety, wołaniem na puszczy.
Artykułu nie czytałam, więc się nie odniosę do całości. Wiem jedno – w książkach o ks. Dolindo zachwyciły mnie cudowności, to prawda. Ale nie byłyby one nic warte, gdyby nie wiara tego kapłana. Chcę czytać o cudownościach, ale i szarlatani mogli je wokół siebie tworzyć. To, co pomaga mi rozeznać, czy coś jest warte uwagi, to wiara świętego. Wiara i zaufanie. Na co cudowności, gdy nie ma tych dwóch rzeczy? A jeśli one są, to dla mnie jest wszystko i całą resztę przyjmę z radością.
ło matko na wszystko jest miejsce, jednych przekonują historie półmagiczne z cudownymi interwencjami, innych rozumowe wyjaśnianie kwestii innym coś na kształt medytacji czy psychoanalizy dla każdego coś miłego, w zależności od rodzaju umysłowości, a tutaj ktoś po prostu promuje książkę i chciałby przez negacje znanych i poczytnych pozycji zapewnić sobie podobny nakład, to się nazywa kościelny marketing
Jednym z problemów dzisiejszego Kościoła jest właśnie "tania mistyka", opowieści o latającym na chmurce Ojcu Pio łatwiej trafiają do wyobraźni i wywołują szybsze reakcje, ale taka "wiara" nie ma fundamentu.
Moja wypowiedź nie odnosi się w ogóle do wiary, świadectwa i świętości Ojca Pio, tylko do tych, co swoją wiarę budują w oparciu o cudowności.