Odpowiedź "po co" kryje się w nie tak dalekiej historii Polski. W latach siedemdziesiątych rząd również sięgnął po narzędzia sztucznego zaniżania cen prądu, w identyczny sposób starano się kształtować ceny energii, które były niższe, niż koszt związany z jej produkcją. W konsekwencji doprowadziło to do kryzysu i bankructwa kraju.
Dziś całe szczęście mamy KE, która potrafi w porę powstrzymać kraje przed własnym brakiem rozsądku. Z drugiej strony jest to mechanizm "coś za coś", zyskujemy konkretne korzyści z członkostwa w klubie, ale jednocześnie musimy spełniać pewne wymagania.
Oczywiście, możemy zrezygnować z członkostwa w EU i "sami sobie" decydować o wszystkim. Ale wówczas warto spojrzeć sobie na kondycję Polski i Ukrainy. Po 89 roku oba kraje startowały z dokładnie tego samego poziomu gospodarczego. Dziś wyprzedzamy Ukrainę o kilka długości głównie dzięki członkostwu w EU.
Jak na razie efekt ustawy jest taki, że firmy energetyczne nie chcą podpisywać nowych umów. Problem dotyczy gównie dużych przedsiębiorstw. Jest to zrozumiałe, firma energetyczna nie wie, czy ustawa nie zostanie cofnięta przez KE i czy nie nastąpi powrót do starych, wyższych stawek. Z kolei podpisanie nowej umowy, z niższymi stawkami niesie ryzyko, że w przypadku cofnięcia ustawy firma energetyczna nie otrzyma rekompensaty.
No, ale trudno się spodziewać, że ustawa napisana w kilka godzin będzie wolna od błędów.
Dziś całe szczęście mamy KE, która potrafi w porę powstrzymać kraje przed własnym brakiem rozsądku. Z drugiej strony jest to mechanizm "coś za coś", zyskujemy konkretne korzyści z członkostwa w klubie, ale jednocześnie musimy spełniać pewne wymagania.
Oczywiście, możemy zrezygnować z członkostwa w EU i "sami sobie" decydować o wszystkim. Ale wówczas warto spojrzeć sobie na kondycję Polski i Ukrainy. Po 89 roku oba kraje startowały z dokładnie tego samego poziomu gospodarczego. Dziś wyprzedzamy Ukrainę o kilka długości głównie dzięki członkostwu w EU.
No, ale trudno się spodziewać, że ustawa napisana w kilka godzin będzie wolna od błędów.