Choć dyktatury nie mamy, to od Białorusi gorsi nie jesteśmy - też mamy swoją narodową markę. Ta marka "Totalna targowica" się nazywa. Niestety, towar nią oznaczony na światowych rynkach chodliwy nie jest i raczej nam z tego tytułu eksport nie wzrośnie, bilansu handlowego nie poprawi. Wychodzi na to, że jak za PRL, trzeba go (towar) za "odrzut z eksportu" uznawać i na rynek wewnętrzny rzucać. Ale z tym też kłopot - trzeba by dla tego eksportu wewnętrznego Peweksy reaktywować, a pewności że tam się upchnie nie ma. Nikt złotówki, a tym bardziej zielonych (czy jak się mawiało kapuchy) nie da, chyba że sam producent odkupi. Sytuacja zatem bez wyjścia - marka jest, a pomysłu na korzystne zagospodarowanie brak.
Niestety, towar nią oznaczony na światowych rynkach chodliwy nie jest i raczej nam z tego tytułu eksport nie wzrośnie, bilansu handlowego nie poprawi.
Wychodzi na to, że jak za PRL, trzeba go (towar) za "odrzut z eksportu" uznawać i na rynek wewnętrzny rzucać. Ale z tym też kłopot - trzeba by dla tego eksportu wewnętrznego Peweksy reaktywować, a pewności że tam się upchnie nie ma. Nikt złotówki, a tym bardziej zielonych (czy jak się mawiało kapuchy) nie da, chyba że sam producent odkupi.
Sytuacja zatem bez wyjścia - marka jest, a pomysłu na korzystne zagospodarowanie brak.