• muchowiec
    20.03.2019 14:02
    Wcale nie dziwiłaby mnie nawet zbytnia ostrożność i traktowanie z rezerwą przez JPII doniesień o przestępstwach seksualnych i innych w Kościele, zwłaszcza polskim. Tego typu pomówienia i propaganda były typowymi działaniami służb ub i sb zwalczających Kościół w całym okresie powojennym. Dotyczyły też samego Kard. Wojtyły i zmierzały np. do wywołania konfliktu z Kard. Wyszyńskim, z czego wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę. A macki komunistycznych "służb" sięgały i do Watykanu i do Ameryki włącznie. Nie mówiąc o tamtejszych rodzimych lewicowych aktywistach. Trudno też było w te informacje uwierzyć zwłaszcza komuś takiemu jak nasz Papież, człowiekowi całym sobą i swoim życiem oddanemu wierze i Kościołowi w najtrudniejszych możliwych warunkach. To musiało przekraczać Jego wyobraźnię, co innego ludzi obeznanych ze swobodnym nieraz traktowaniem wiary i obowiązków przez watykańskich oficjeli. Według mnie, świadka całego pontyfikatu JPII i nie tylko, absolutnie zachował się Nasz Papież - Tak Jak Trzeba.
    • GOSC
      21.03.2019 02:45
      Taką ostrożność papieża można by jeszcze tłumaczyć w latach osiemdziesiątych. Skandale z wielką siłą wybuchały w latach dziewięćdziesiątych i wtedy już ciężko było twierdzić, że są to spiski wrogów Kościoła. O przestępstwach wtedy informowali już biskupi i całe episkopaty. Nie należy też robić z Papieża osoby o małej wyobraźni, która postrzega świat przez pryzmat polskiego Kościoła i realiów komunizmu. Karol Wojtyła był przecież po studiach w Rzymie, przed wyborem na Papieża miał liczne kontakty ze światowym Kościołem, brał udział w Soborze, prowadził rekolekcje za granicą. Postrzeganie pontyfikatu w kategoriach zaściankowego księdza, który nie umiał pojąć złożoności świata poza Polską nie jest w żaden sposób uprawnione.
      • muchowiec
        21.03.2019 18:21
        Nie jest też uprawnione myślenie, że te największe brudy były od razu i dla każdego kto bywał w Rzymie czy za granicą widoczne. Nie było w zwyczaju "ujawnianie się", kościelne osobistości otaczał majestat i autorytet jak dziś wiemy czasem niezasłużony, w hierarchii służbowej nigdy i nigdzie nie mówi się o wszystkim szefowi, a raczej przeciwnie. Walka z Kościołem trwa do dzisiaj, służby wciąż działają, w oazie demokracji trują ludzi polonem lub nowiczokiem, w Polsce piszą w gazetach i trollują na forach. Nic się nie skończyło. Wreszcie, czy Papież nie miał ważniejszych rzeczy do zrobienia, niż pilnowanie porządku, od czego był cały hierarchiczny aparat? Miał prawo sądzić że ci ludzie wykonują swe obowiązki równie sumiennie jak On sam, dlaczego miałoby być inaczej? Dokąd dopłynął by statek, którego kapitan zamiast stać na mostku, zajmowałby się zbieraniem ryżu z rozsypanego worka w ładowni? Powiem więcej, obecne ataki akurat na JPII w tych kwestiach widzę nie jako troskę o dobro ofiar i Kościoła, ale dalszy ciąg tej samej wojny z Kościołem co dawniej.
    • Komentator
      21.03.2019 05:27
      MUCHOWIEC, piszesz o czasach PRL, i dobrze. A co w takim razie po zmianie ustroju, czyżby nadal służby prl-owskie oczerniały Kościół i pontyfikat JPII? Dlaczego zatem, gdy afery pedofilskie wybuchły w USA, to kard. Law uciekł przed sądami do Watykanu i tam otrzymał intratną posadę w jednej z kongregacji? Wytłumacz to. Dlaczego dopiero po latach sprawy pedofilii kościelnej zaczęły być regulowane, sprawcy skazywani itp. Dlaczego w Irlandii po raporcie Seana Ryana wyszły na jaw przerażające praktyki duchowieństwa wobec małoletnich? To było przecież za czasów JPII, tam nie sięgała SB. Więc miarkuj się!
  • Dremor
    20.03.2019 14:32
    W sprawie Maciela Delgollado pierwsze doniesienia pojawiły się w 1948 roku. Ofiary informowały papieża o przestępstwach seksualnych w 1978 i 1989 roku. W 1997 sprawa stała się już bardzo medialna, gdy ośmiu byłych Legionistów opisało praktyki Maciela Delgollado w piśmie The Hartford Courant. W 1998 roku ofiary osobiście udały się do Kongregacji celem wszczęcia oficjalnego procesu. Spotkania ponawiano w 1999 i 2000 roku.
    O przestępstwach Maciela Delgollado informowały nie tylko ofiary, oficjalne skargi i listy do Watykanu od lat osiemdziesiątych słali także meksykańscy biskupi oraz jezuici. Korespondencję w tej sprawie w 2002 roku otrzymał także Stanisław Dziwisz, w której przedstawiciel ofiar Maciela Delgollado skarży się na opieszałość Watykanu w tej sprawie.

    Mimo to dopiero pod koniec 2004 kardynał Ratzinger był w stanie otworzyć proces.
  • podać nick
    20.03.2019 17:00
    Podobno do Jana Pawła II nie docierały wszystkie informacje o przestępstwach homoseksualnych wśród duchownych i to chyba jest prawda, skoro znana jest historia, że p. Wanda Półtawska zdecydowała się osobiście pojechać do Watykanu i przekazać papieżowi do rąk własnych list o sprawie abp. Paetza. Ciekawe kto z otoczenia papieża ukrywał przed nim takie sprawy?
  • podaj nick
    21.03.2019 10:36
    nie trzeba by było obecnie tylu wysiłków w związku z przestępstwami na tle seksualnym, gdyby nie zmiana podejścia do rekrutacji do seminariów gdzieś w latach 70-tych, zaczęto przyjmować wszystkich jak leci z widocznymi nieregularnościami również, w Europie to było po tzw. rewolucji seksualnej u nas chyba SB nie raz podsyłała trefnych kandydatów, żeby się instalowali dla swoich celów, szczególnie za czasów Piotrowskiego i jemu podobnych, przykładem jak to przebiegało była sprawa przeora Kotnisa z Jasnej Góry, przeor zorientował się w sytuacji podobnej jak wyżej chciał wydalić zakonników, którzy minęli się z powołaniem, częściowo znalazł poparcie u Pawła VI, który był zainteresowany naprawą, a za Jana Pawła II niestety nic nie wskórał, jakby nowy papież "nie czuł" wagi tych problemów
    • Dremor
      21.03.2019 18:08
      Nadużyć dopuszczali się także księża "przedsoborowi", to nie jest tak, że problem zaczął się w latach siedemdziesiątych.
      • podaj nick
        22.03.2019 10:44
        czytaj dobrze ze zrozumieniem zanim wtrynisz swoje 5 gr. zmieniono zasady selekcji w latach 70-tych w Polsce w Europie nie wiem od kiedy i tak jest do dziś, ktoś idzie do zakonu bo lubi męskie zgromadzenia, nie z powołania nie powinien być przyjmowany
  • podaj nick
    21.03.2019 11:04
    nie trzeba by było obecnie tylu wysiłków w związku z "przestępstwami seksualnymi", gdyby nie zmiana podejścia do rekrutacji do seminariów gdzieś w latach 70-tych, zaczęto przyjmować wszystkich jak leci z widocznymi nieregularnościami również, w Europie to było po tzw. rewolucji seksualnej u nas chyba SB nie raz podsyłała trefnych kandydatów, żeby się instalowali dla swoich celów, szczególnie za czasów Piotrowskiego i jemu podobnych, przykładem jak to przebiegało była sprawa przeora Kotnisa z Jasnej Góry, przeor zorientował się w sytuacji podobnej jak wyżej chciał wydalić zakonników, którzy minęli się z powołaniem, częściowo znalazł poparcie u Pawła VI, który był zainteresowany naprawą, a za Jana Pawła II niestety nic nie wskórał, jakby nowy papież "nie czuł" wagi tych problemów
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
11°C Czwartek
dzień
12°C Czwartek
wieczór
9°C Piątek
noc
6°C Piątek
rano
wiecej »