Dlaczego w takim razie w krajach, gdzie prowadzi się edukację seksualną od najmłodszych lat dzieci rzadziej padają ofiarami wykorzystywania seksualnego, niż w krajach, gdzie takiej edukacji nie ma?
Posiadasz nieprawdziwe informacje, bo jest dokładnie odwrotnie. Chyba że bardziej ufasz temu co pisze jakiś dziennikarz z Gazety Wyborczej niż specjalista wskazany w tym artykule.
Czyli chcesz mi powiedzieć, że np. seksturystyka pedofilska to problem np. Szwecji, a nie choćby Indii?
Skuteczność edukacji seksualnej jako środka zapobiegawczego przeciw wykorzystywaniu jest udowodniona naukowo. Wynika to z tak zwanego "mechanizmu tajemnicy". Potencjalni pedofile wybierając ofiarę wykorzystują element wychowania, który zakłada, że "o tych tematach się nie rozmawia". Jeśli rodzice, czy wychowawcy unikają rozmów z dzieckiem na temat seksualności, to zostaje ona sprowadzona do obszaru tajemnicy. Dla dziecka jest to sygnał, że dorośli oczekują milczenia na tematy związane z seksem, co wykorzystują pedofile, wiedząc, że dziecko również w tym przypadku zachowa tajemnicę i nikomu nie powie.
Polecam ten artykuł w papierowym wydaniu Gościa. Szkoda, ze tutaj nie jest dostępny w całości. Namnożyło nam się tutaj ostatnio liberałów, mogliby przeczytać i pomyśleć.
W naszym nadwiślańskim kraju nie ma obecnie zapewne dramatów ciąż młodocianych, nie ma internetowych pytań o tzw. przywrócenie miesiączki, czy też nie ma wykorzystania seksualnego małoletnich w rodzinach. Oskarżanie jakiejś karty o cale zło świata, szczególnie gdy takowa karta jeszcze nie funkcjonuje jest zaprzeczeniem logiki.
Zło jest jakby to powiedzieć od czasów Adama i Ewy. I jakość pomimo 2000 lat chrześcijaństwa nadal nic się nie zmieniło (nie licząc formy). Jedna karata LGBT nic tutaj nie wnosi nowego
Czasem mam wrazenie, ze dla Was liberalow ciaza jest jedynym dramatem ale za to zawsze (no moze poza ciaza z in vitro, nad ktora jest pelnia kontroli). Tym czasem, ciaza dla 18stki po przejsciach moze byc wrecz powrotem do wlasnej godnosci i czlowieczenstwa. Sama znam taka pare. Ona lat 18 on 28 , pobrali sie i on pierwszy raz w zyciu poszedl do pracy, dziadkowie sa wniebowzieci. Dziecko w wieku 18 lat to normalnosc, w przeciwienstwie do wspolzycia w wieku lat 15.
W obecnych czasach ciąża u 17-letniej czy 18-letniej dziewczyny jest przeważnie dramatem. Po pierwsze przerywa się jej edukacja, po drugie dziecko de facto muszą wychować i utrzymywać dziadkowie (aktywni zawodowo). Ciąża dla młodego chłopaka też jest dramatem, bowiem praktycznie traci szanse na wykształcenie i lepszą pracę. Stąd zresztą oprócz dojrzałości w sensie fizycznym mówi się o dojrzałości społecznej, a ta ze względu na konieczność edukacji jest o wiele wyższa niż 17-18 lat. Czasy, kiedy młodzi ludzie kończyli szkoły zawodowe, szli do pracy i rodzili dzieci minęły. Ale to wymaga zmiany modelu edukacji w zakresie seksu. Dziś jedyny pomysł mają środowiska ultra liberalne, bo katolicy udają, ze nie ma problemu. Albo ze ich problem nie dotknie. Cóż, w rosyjską ruletkę też da się wygrać...
Jeszcze raz powtórze, bo to ważne. Dramatem jest współżycie w wieku 15lat, a ciąza to konsekwencja. Liberalowie dzielnie walczą z problemem, ktory stworzyli, a powinni walczyć ze żródłem tego problemu, czyli liberalną ideologią. A katolicy po prostu zajmują się wychowaniem swoich dzieci i walczą o to, zeby im nie przeszkadzac. Ja w swoim środowisku nigdy nie spotkalam się z tematem nastoletniej ciąży.
@Elle - mylisz się. Ciąża u nastolatek nie wynika, że dziś liberałowie stworzyli jakiś problem. Szczególnie, gdy problem ciąży (a dokładnie współżycia przed ślubem) dotyka katolików, to trudno jest mówić o winie jakiś mitycznych liberałów. Znam wielu pobożnych, religijnych, którym dzieci rodziły się po 5 czy 6 miesiącach od ślubu (kościelnego). I nie były to oczywiście wcześniaki.
Teorie o seksualności dzieci do lat 4 a nawet noworodków nie są wcale nowe. Dokładnie coś takiego wyczytałem już prawie pół wieku temu w książce niejakiego B. Spocka, która niezabezpieczona przez rodziców wpadła mi w ręce już spory kawałek czasu po tym jak nauczyłem się czytać. To co tam wypisywał ten amerykański uczony nijak się miało do moich osobistych i świeżych jeszcze doświadczeń i przeżyć. Albo te amerykańskie pociechy rozwijały się całkiem inaczej niż my, albo facet sporo rzeczy zmyślił i zdaje się że ostatnio większość z nich odszczekał albo za niego odszczekano. Ślady w wytycznych WHO jednak pozostały. W każdym razie osobiście i z pełnym przekonaniem się cieszę, że nikt włącznie z Rodzicami takiej wczesnej albo i późniejszej edukacji i "wychowania" wobec mnie nie próbował stosować. Z początku nie było tematu w ogóle w mojej świadomości, później był moją najbardziej osobistą i prywatną tajemnicą. Dowiadywałem się tyle ile potrzebowałem w czasie kiedy tego potrzebowałem, wszelka wiedza zwłaszcza dziś jest dla wszystkich dostępna, lecz musi człowiekowi przyjść chęć i potrzeba by po nią sięgnąć, a wtedy na pewno sięgnie. Konia można przyprowadzić do wodopoju, ale zmuszać by pił nie wolno i nie ma sensu.
Mądrze napisane. To były czasy gdy pedofilia była propagowana i też mi wpadło w ręce niemieckie czytadło, w którym takie rzeczy były opisane, że dziś autor poszedłby za to siedzieć. Więc nie chciałbym żebyśmy się cofali w etyce.
Halo, trolle na usługach LGTB odpuśćcie! Trzeba mieć mocno "wlane" albo być na haju, by słuchać te wasze brednie - na trzeźwo się nie da. Kościół oczyszcza się z grzechu nadużyć w swerze seksualności, a wasi sponsorzy z LGTB do takich postaw prowokują, rozbudzając sferę seksualności w "chorym" kierunku.
Cztery zasady odnoszące się do nauczania w zakresie płciowości. 1.Każde dziecko jest osobą jedyną i niepowtarzalną i powinno otrzymać indywidualną formację. 2. Wszystkie przekazywane młodym wyjaśnienia zawsze powinny posiadać wymiar moralny .3. Wychowanie do czystości i stosowne informacje na temat ludzkiej płciowości powinny być udzielane w szerszym kontekście wychowania do miłości .4. Rodzice powinni przekazywać tę informację z najwyższą delikatnością, ale w sposób jasny i we właściwym czasie .
Cztery punkty kompletnie oderwane od współczesnej rzeczywistości. Seksualizacja życia codziennego jest faktem, młodzi maja dodatkowo dostęp do internetu, TV i sami się edukują bez wiedzy rodziców. Efekty są znane
@tomaszl. Nie są oderwane od współczesnej rzeczywistości. Tu nie chodzi o edukacje tylko wychowanie. Ad.1.Ponieważ rodzice znają, rozumieją i kochają każde ze swych dzieci.w ich niepowtarzalności, są w stanie lepiej zadecyd ować o właściwym momencie dla przekazania różnych informacji, zgodnie z rozwojem fizycznym i duchowym każdego dziecka. Świadomych rodziców nikt nie może pozbawić prawa do takiego rozsądnego rozpoznania. Proces dojrzewania każdego dziecka jako osoby przebiega odmiennie, toteż wszystko co dotyczy jego intymności, tak w aspekcie biologiczny m, jak i uczuciowym, powinno być mu przekazywane poprzez dialog osobowy W dialogu z każdym dzieckiem, prowadzonym z miłością i zaufaniem, rodzice w pewien sposób skład dają dar z siebie samych, co pozwala im świadczyć o uczuciowym wymiarze płciowości, czego w inny sposób przekazać niepodobna. Ad.2. Od najwcześniejszego dzieciństwa rodzice mogą obserwować początki popędowej aktywności płciowej dziecka. Nie represyjne, ale de likatne poprawianie tych zachowań, które mogłyby później stać się grzeszne, i uczenie skromności jest konieczne wraz z rozwojem dziecka. Jest też zawsze sprawą doniosłą, by sąd odnoszący się do moralnego zaniechania niektórych zachowań sprzecznych z godnością osoby i z czystością był usprawiedliwiony właściwą motywacją, słuszną i przekonywającą, zarówno na poziomie racjonalnym, jak również na poziomie wiary, a więc w ramach pozytywnych i w ramach wysokiego rozumienia godności osoby.
Rodzice bardzo często nie są w stanie pojąć świadomości seksualnej swoich dzieci, ponieważ patrzą przez pryzmat dorosłego życia i swoich doświadczeń. Rodzic pomyśli sobie na przykład, że jako trzynastolatek interesował się piłką nożną, a nie seksem, a pierwszą gazetę z gołymi paniami kupił z kolegami, gdy miał lat szesnaście. Tymczasem dzisiejsze ośmiolatki potrafią sięgać po pornografię na smartfonie. Do tego dochodzi naturalny proces odrzucania wzorca rodzicielskiego podczas dojrzewania.
Kocór - już samo słownictwo, które używasz świadczy o braku relacji z rzeczywistością XXIw. A co do treści - no cóż, najczęściej i najwartościowiej to dzieci dojrzewają dowiadując się wielu rzeczy od rówieśników. I taka jest konsekwencje podejście jakie opisujesz.
Skuteczność edukacji seksualnej jako środka zapobiegawczego przeciw wykorzystywaniu jest udowodniona naukowo. Wynika to z tak zwanego "mechanizmu tajemnicy". Potencjalni pedofile wybierając ofiarę wykorzystują element wychowania, który zakłada, że "o tych tematach się nie rozmawia". Jeśli rodzice, czy wychowawcy unikają rozmów z dzieckiem na temat seksualności, to zostaje ona sprowadzona do obszaru tajemnicy. Dla dziecka jest to sygnał, że dorośli oczekują milczenia na tematy związane z seksem, co wykorzystują pedofile, wiedząc, że dziecko również w tym przypadku zachowa tajemnicę i nikomu nie powie.
Oskarżanie jakiejś karty o cale zło świata, szczególnie gdy takowa karta jeszcze nie funkcjonuje jest zaprzeczeniem logiki.
Po pierwsze przerywa się jej edukacja, po drugie dziecko de facto muszą wychować i utrzymywać dziadkowie (aktywni zawodowo).
Ciąża dla młodego chłopaka też jest dramatem, bowiem praktycznie traci szanse na wykształcenie i lepszą pracę.
Stąd zresztą oprócz dojrzałości w sensie fizycznym mówi się o dojrzałości społecznej, a ta ze względu na konieczność edukacji jest o wiele wyższa niż 17-18 lat.
Czasy, kiedy młodzi ludzie kończyli szkoły zawodowe, szli do pracy i rodzili dzieci minęły.
Ale to wymaga zmiany modelu edukacji w zakresie seksu. Dziś jedyny pomysł mają środowiska ultra liberalne, bo katolicy udają, ze nie ma problemu. Albo ze ich problem nie dotknie. Cóż, w rosyjską ruletkę też da się wygrać...
Szczególnie, gdy problem ciąży (a dokładnie współżycia przed ślubem) dotyka katolików, to trudno jest mówić o winie jakiś mitycznych liberałów.
Znam wielu pobożnych, religijnych, którym dzieci rodziły się po 5 czy 6 miesiącach od ślubu (kościelnego). I nie były to oczywiście wcześniaki.
Kto to wymyślił?
No tak, Światowa Organizacja Zdrowia WHO.
/Lidia Jasińska/
1.Każde dziecko jest osobą jedyną i niepowtarzalną i powinno otrzymać indywidualną formację.
2. Wszystkie przekazywane młodym wyjaśnienia zawsze powinny posiadać wymiar moralny
.3. Wychowanie do czystości i stosowne informacje na temat ludzkiej płciowości powinny być udzielane w szerszym kontekście wychowania do miłości
.4. Rodzice powinni przekazywać tę informację z najwyższą delikatnością, ale w sposób jasny i we właściwym czasie
.
Efekty są znane
Proces dojrzewania każdego dziecka jako osoby przebiega odmiennie, toteż wszystko co dotyczy jego intymności, tak w aspekcie biologiczny
m, jak i uczuciowym, powinno być mu przekazywane poprzez dialog osobowy
W dialogu z każdym dzieckiem, prowadzonym z miłością i zaufaniem, rodzice w pewien sposób skład dają dar z siebie samych, co pozwala im
świadczyć o uczuciowym wymiarze płciowości, czego w inny sposób przekazać niepodobna.
Ad.2. Od najwcześniejszego dzieciństwa rodzice mogą obserwować początki popędowej aktywności płciowej dziecka.
Nie represyjne, ale de likatne poprawianie tych zachowań, które mogłyby później stać się grzeszne, i uczenie skromności jest konieczne wraz z rozwojem dziecka. Jest też zawsze sprawą doniosłą, by sąd odnoszący się do moralnego zaniechania niektórych zachowań sprzecznych z godnością osoby i z czystością był usprawiedliwiony właściwą motywacją, słuszną i przekonywającą, zarówno na poziomie racjonalnym, jak również na poziomie wiary, a więc w ramach pozytywnych i w ramach wysokiego rozumienia godności osoby.
Do tego dochodzi naturalny proces odrzucania wzorca rodzicielskiego podczas dojrzewania.
A co do treści - no cóż, najczęściej i najwartościowiej to dzieci dojrzewają dowiadując się wielu rzeczy od rówieśników. I taka jest konsekwencje podejście jakie opisujesz.