Mam 55 lat. Im jestem starszy, tym bardziej rozumiem głębię myśli JPII wynikającą z jego doświadczeń życiowych i wiary. Oby mi życia starczyło na studiowanie i praktyczną realizację tych zadań, które nam postawił w imieniu Boga.
Kiedy umarł św. Jan Paweł II, byłam w szkole podstawowej. Pamiętam żałobę narodową, to, jak tak wielu Polaków razem się modliło. Każdy niemal kanał telewizyjny miał czy to jakiś znaczek żałoby, czy w ogóle był niedostępny. Wyobrażacie sobie dzisiaj coś takiego? Ja nie. Zaraz posypałyby się głosy o braku tolerancji dla niewierzących... Czytając powyższe cytaty, dłuższe teksty świętego papieża Polaka i pamiętając (na miarę możliwości) czasy jego pontyfikatu, pytam siebie, gdzie jako Polacy jesteśmy i w którym miejscu jestem ja. Czy mam tę odwagę, by opowiadać się po stronie prawdy? Czy my, katolicy, mamy dzisiaj tę odwagę? Gdzie jest ten dawny duch walki o prawdę, o wartości? To wszystko jakby się rozmyło, rozpłynęło w relatywizmie... Polska sprzed czternastu lat i teraźniejsza to jakby dwa inne światy... Smutno mi, tak po ludzku.