Bardzo się cieszę z nawrócenia, jak również z tego artykułu. Dobrze, że ludzie, o których się mówi, dzielą się dobrem otrzymanym od Boga. Często ich złe postępowanie jest zachętą dla innych, dlatego pięknie, gdy pokazują, że życie z Bogiem daje wolność i prawdziwą radość. Życzę wytrwania i ciągłego zawierzania się Chrystusowi.
Sam również nie używam alkoholu - od 04-04-1998r. - tyle, że mój przypadek jest inny: zostawili mnie wszyscy (żyję sam), psa nie mam ze względu na poczucie odpowiedzialności - i mam tzw. "swoje lata" ; (również) psalmy odmawiam, modląc się Liturgią Godzin, i ... ktoś czytając powyższy tekst i oglądając Pana Michała może odnieść wrażenie iż to właściwie rzecz prosta: poprosić gorliwie i stanie się cud ... Podejmując postanowienie o uwolnienie się od uzależnień trzeba być gotowym nie na bitwę, ale na Wojnę - w moim przypadku 3-4 letnią. Byłem "głęboko" zanużony w alkoholu, dopiero przy trzeciej próbie - konieczna była pomoc terapeuty - udało się (oczywiście nie "samo" jako że "BEZ BOGA ANI DO PROGA" ). To jest problem szeroki i wielowątkowy; Bóg nie opuszcza NIGDY i NIKOGO, ale przecież tylko ktoś niepoprawnie naiwny (a raczej jego Wiara jest płytka i dziecinna) może oczekiwać iż ON "zrobi" za niego wszystko. No a później żyje się dalej, w tym samym środowisku, i często co dzień trzeba sprostać wyzwaniom o których dotąd nie miało się zielonego pojęcia.
c.d. :-) - aby "zrozumieć", trzeba samemu przez to przejść; dlatego w imieniu tych którzy borykają się ze swymi problemami dziękuję wszystkim zwracającym się do nich ze zrozumieniem, dobrym i ciepłym słowem. Mnie to pomaga. Do tych pierwszych: BÓG NIGDY NIKOGO NIE OPUŚCIŁ I NIGDY NIE OPUŚCI W ŻADNYM PRZYPADKU CZY SYTUACJI - cokolwiek miało by to być. Bywa jednak, że człowiek musi się "zaprzeć samego siebie" - nawet wiele razy... to bywa bardzo trudne... ale przecież każdy z nas jest Człowiekiem !!! WOLNYM !!!