Jakieś zastrzeżenia? Koncertowo zepsuta przez PiS reforma. Cierpią dzieci, rodzice oraz nauczyciele. Do tego samorządy bo z własnych budżetów muszą przygotowywać awaryjnie budynki, przerabiać stołówki na sale. PiS oczywiście zapłacić za deformę zapomniał.
Warszawski ratusz prawdę ci powie.... jak zwykle. Kłamią i mówią nieprawdę. Tak robili np. z ilością uczestników marszów homoseksualistów czy marszów opozycji. Teraz też kłamią, bo nie grozi im za to żadna konsekwecja.
PiS ma do tego bo oni przygotowali reformę edukacji i zrzucili na samorządy jej ciężar nie dając wystarczających funduszy. Najpierw była likwidacja gimnazjów i powiększenie podstawówek, teraz jest jeden podwójny rocznik do liceów. Szybka reforma przy której nie bierze sie pod uwagę dobra dziecka i stąd ten problem.
"Do szkoły pierwszego wyboru dostało się 46 proc. kandydatów." - Jeśli założymy, że szkołę wymarzoną zawsze wpisywano jako pierwszego wyboru, to wtedy tylko 54% absolwentów nie dostało się do wymarzonej szkoły.
Autor nie rozumie problemu. Od lat za dużo kształci się młodzieży w liceach. Potem ci młodzi ludzie idą na abstrakcyjne studia w rodzaju zarządzanie i marketing. Kończąc studia są bez zawodu, bez pracy i wyjeżdżają na Zachód. Co nam daje takie tanie kształcenie przy użyciu tablicy i kredy przy braku rąk do pracy?!
Tragedia... 3000 uczniów nie dostało się do szkół w czasie rekrutacji. Kiedy ja startowałem do szkoły średniej w roku 1992 można było złoży podanie tylko do... jednej szkoły, bo wymagano świadectwa ukończenia podstawówki. Jakoś wtedy nikt nie płakał, że tysiące uczniów nie dostało się do wymarzonych szkół, bo przyjęto np. tylko 120 uczniów, a kandydowało np. 500 czy więcej absolwentów podstawówek. Było to dla wszystkich normalne, że nie każdy będzie uczył się w renomowanym liceum i spora część dzieci trafi do tych zwykłych lub zdecydowanie gorszych w ramach drugiej rekrutacji. Dzisiaj zaś jest płacz i obwinianie rządu, bo ileś tam dzieciaków nie dostało się do wymarzonych szkół...
Redakcja warszawskiego GN pisze takie bzdury - przytaczając BEZ KOMENTARZA słowa jeszcze bzdurniejsze v-prezydentki Wwy ! Szanowni Państwo - proszę się nie kompromitować! czyżby syn lub córka kogoś z redakcji GN składała podanie do 30 szkół i się nie dostała ?
Dziwne, że autor bezmyślnie jak papuga przekazuje całkowicie niewiarygodną wiadomość. To dziecinada dawać się nabrać na jeden chwyt Trzaskowskiego: każdy uczeń mógł złożyć papiery do dowolnej ilości szkół. Przecież to ewidentna prowokacja. Nie ma prawa wystarczyć miejsc. Rekordziści złożyli papiery w grubo ponad 100 szkołach. Jeżeli Gość Niedzielny ma w Warszawie takich dziennikarzy, to szybko straci wiarygodność nie tylko w stolicy, ja jestem ze Śląska.
Składanie papierów do nieograniczonej ilości szkół zmniejszyło ilość niezakwalifikowanych dzieci, a nie ją zwiększyło. Dzisiaj rekrutacja odbywała się w systemie komputerowym można było wybrać dużo szkół, ale zawsze były one ułożone w kolejności od tej do której uczeń najbardziej chciał się dostać do tej do której nie tak bardzo. Dzięki temu nie blokował żadnych miejsc tylko trafiał tam gdzie najbardziej chciał i mógł ze swoją oceną się dostać. Ponad 4000 zieci trafiło do szkół z bardzo dalekich miejsc na tej liście, więc przy ograniczeniach w jej długości zostaliby na lodzie tak jak Ci o których napisano artykuł.
Pomyłką, to było wcześniej zrobienie z liceum szkoły 3-letniej, a wydłużenie "głupawki" w gimnazjach. Trzeba to było ukrócić. Szkoda też, że władze Warszawy nie protestowały, gdy dzieci były zagrożone brakiem promocji, czy możliwości zdawania egzaminów podczas strajku nauczycieli. Wtedy niemwidzieli żadnych "tragedi". Obecnie zaś trzeba poczekać na zakończenie rekrutacji i potwierdzenie przez uczniów ostatecznego wyboru poprzez złożenie kompletu oryginalnych dokumentów. Następnie będzie druga tura. Dopiero wtedy okaże się kto i gdzie się nie dostał, albo dostał. Gdy zaś do najlepszych liceów dostają się najlepsi, to żadna tragedia. Ich poziom będzie jeszcze wyższy. A i poziom "gorszych" liceów również się podniesie, gdy nie zostaną do nich przyjęci uczniowie, którzy nie powinni wcale do liceów trafić. Oby tak się stało. "Produkcja" magistrów, którzy np. nie potrafią rozwiązać prostego równania liniowego to pomyłka poprzedniej reformy...