Zanim zupełnie nam "zabełtają" w głowach, pamiętajmy, że nie ma czegoś takiego, jak "środowiska LGBT", ponieważ ludzie nie mogą się jawnie stowarzyszać (a więc tworzyć "środowisk") na podstawie intymnych elementów osobowości, które z definicji mają charakter prywatny. Można stowarzyszać się wokół poglądów, zainteresowań, przekonań, religii itd, czyli tych sfer, do których można legalnie się przyznawać publicznie i dzielić z innymi. Zachowaniami seksualnymi i informacjami na ich temat można się dzielić, ale tylko w zamkniętym, prywatnym gronie, najlepiej dwuosobowym. W przeciwnym wypadku może dojść do tego, że osoba postronna może być narażona na obrazy, symbole lub idee, których nie szuka w przestrzeni publicznej, i których sobie nie życzy, gdyż dotykają jej sfery intymnej. Przekroczenie tej sfery w sposób nieuprawniony nazywamy molestowaniem lub gwałtem.
Widać kolega nie słyszał o katolickich duszpasterstwach małżeństw, które spotykając się rozprawiają o własnej seksualności. Środowiska te organizują nawet swoje marsze.
Trochę to przypomina historię dominikanina Bartolomé de las Casas, który w XVI wieku w Nowym Świecie walczył o prawa Indian do wolności. W tym przypadku biskupi również ostrzegali przed jego "szkodliwym" nauczaniem, jakoby niewolnictwo było sprzeczne z naturą i jako takie winno być zwalczane.
To jest nieporozumienie, dlatego że nawet ten sam jezuita przyznaje, że jemu nie chodzi o zmianę nauczania KK ws. homoseksualizmu, a jedynie o zmianę w duszpasterstwie. Ten sam jezuita co roku chodzi na marsz w obronie życia w Waszyngtonie i jest jawnym przeciwnikiem aborcji. Traktowanie go jako jakiegoś heretyka to jest pomyłka. Ja rozumiem, że on chce jedynie zwrócić uwagę na to, że mniejszości seksualne zawsze były i zawsze będą, i że ludzi w jakiś sposób trzeba na nie uwrażliwiać.
Na całe USA dwóch biskupów...To chyba nie jest imponująca liczba. A teraz, dla równowagi, proponuję poczytać coś o osobach, które w pa$ździerniku papież podniesie do godności kardynalskiej, a zwłaszcza o ich stosunku do osób LGBT.
W tym rzecz, że o. Martin zdaje się swoimi słowami i gestami zapraszać do Kościoła oraz narzucać innym w Kościele akceptację czynów tych, którzy ani nie żałują, ani nie próbują walczyć z grzechem, ale za to są przesiąknięci ideologią LGBT. I niestety widać taką zgubną postawę wśród wielu innych duchownych, zwłaszcza na Zachodzie. Jezus natomiast, owszem, wychodził do celników i nierządnic, lecz właśnie dlatego, że nie akceptował ich grzesznych czynów i niósł im prawdę, która wyzwala z grzechu.
Kościół w ostatnich latach zaprasza także do swej wspólnoty osoby obiektywnie żyjące w tzw. nieuregulowanych sytuacjach małżeńskich, Kościół w ostatnich latach szuka na nowo dróg miłosierdzia wiedząc, że nikt nie wypełni Prawa. Trudno tę drogę zaakceptować tym, co się im wydaje że wypełniają Prawo. Też mi się kiedyś tak wydawało....
Każdy ma prawo wejść do kościoła i się pomodlić, nawet ktoś żyjący jeszcze aktualnie w związku homoseksualnym, jeśli szczerze poszukuje prawdy i Boga, a nie szuka możliwości prowokacji, profanacji, czy wywołania zgorszenia. Na takie osoby, które chcą się z Nim spotkać, Bóg tam właśnie czeka i nie odrzuca swoich synów i córek, choćby byli najbardziej zagubieni. Nikt natomiast nie ma prawa żądać od Kościoła, także jako wspólnoty, akceptacji dla swego grzechu.
Nikt? Jakoś nawróceni poganie nie mieli problemu z domaganiem się akceptacji dla swoich grzechów, jakimi było spożywanie wieprzowiny, czy brak obrzezania. I Duch Święty przystał na ich prośby. A zauważ, że chodziło tu o fundament, jakim była rezygnacja ze znaku Przymierza, a nie jakieś drugorzędne sprawy, jak to kto z kim sypia.
Jeśli spożywanie wieprzowiny i brak obrzezania są dla Ciebie fundamentem, to żyjesz mentalnie w faryzejskim judaizmie, z którego Bóg wyrwał swój Kościół. Natomiast sych X Przykazań Bóg nie tylko nie unieważnił, lecz potwierdził je i jeszcze wypełnił słowami Swego Syna.
Nie przesadzaj Tomaszu. Wcale nie jest tak trudno wytrwać w czystości przedmałżeńskiej, jeśli się zbytnio nie zwleka z małżeństwem oraz w czystości małżeńskiej jeśli się jest dojrzałym człowiekiem i takiego poślubi, co jest możliwe z Bożą pomocą. Znam wiele takich osób. Jedyna trudność to unikanie zgorszenia w dzisiejszym świecie, który bez przerwy stara się nas zgwałcić przez oczy lub przez uszy oraz fałszywych idei nt. ludzkiej płciowości, ale z Bożą pomocą i to się udaje.
@ELLE1 - Dekalog ma 10 punktów i wcale nie miałem na myśli VI przykazania. A co do czystości przedmałżeńskiej to idąc w pełni zgodnie z Prawem NT wątpię aby ktokolwiek faktycznie zachował czystość przedmałżeńską (nie mylić z fizycznym dziewictwem).
@SPE - każdy ochrzczony w tym każdy grzesznik ma pełne i niezbywalne prawo do bycia członkiem wspólnoty Kościoła. A co do akceptacji swych grzechów, to naprawdę nie szukasz jej gdy kolejny raz nie udaje się Tobie dotrzymać własnego postanowienia poprawy?
Spe, poczytaj sobie proszę Dzieje Apostolskie i wagę, jaką przywiązywał do niego Paweł. Ale masz rację, że Bóg "wyrwał" Kościół z faryzeizmu, a zrobił to właśnie przez postanowienia Soboru Jerozolimskiego, na którym zmieniono przykazania obowiązujące chrześcijan. Później wielokrotnie zmieniano także i te przykazania, na przykład dziś nie obowiązuje już zakaz spożywania krwi i uduszonych zwierząt.
Spe, co do Dekalogu, to Jezus w swoim postępowaniu i nauczaniu odrzucił IV przykazanie, mówiąc wprost o opuszczeniu ojca i matki, zakazując pochowania ojca nawróconemu, czy o wyższości wspólnoty wobec rodziny. Sam do własnej matki odzywał się w sposób pozbawiony wynikającego z IV przykazania szacunku.
Żeby dodać historii jeszcze lepszego smaku, przedmowę do włoskiej wersji "Building a Bridge" Martina napisał abp Zuppi, który właśnie co został zamianowany przez ojca świętego kardynałem.
Martwi mnie, że na najwierniejszy problem w Kościele urasta dziś przestrzeganie lub nie VI przykazania Dekalogu. Naprawdę jest to dziś w skali świata największy problem z jakim muszą mierzyć się katolicy?
@SPE - organicznie Kościoła do jednego przykazania Dekalogu jest powodem wielkiego zmartwienia. Skoro tak bolą cudze grzechy, to czemu dla przykładu nie ma adekwatnej reakcji wobec np. grzechów z VIII przykazania?
Trudno tę drogę zaakceptować tym, co się im wydaje że wypełniają Prawo. Też mi się kiedyś tak wydawało....
@SPE - każdy ochrzczony w tym każdy grzesznik ma pełne i niezbywalne prawo do bycia członkiem wspólnoty Kościoła. A co do akceptacji swych grzechów, to naprawdę nie szukasz jej gdy kolejny raz nie udaje się Tobie dotrzymać własnego postanowienia poprawy?