"Jeden z nich - 11-letni Karol Urbański - pytał, która książka Olgi Tokarczuk powinna jej zdaniem być lekturą szkolną. - Żadna - krótko odparła noblistka. - Odpowiadam spontanicznie, bo pamiętam, co szkoła robi lekturom - dodała."
To było arcyciekawe spotkanie. Naprzód pani Olga mówiła, że w kulturze, w literaturze, nie ma kobiet. Są one przemilczane przez kogoś. Nie powiedziała wprost przez kogo. Należy domniemywać, że chodziło jej o mężczyzn. Potem stwierdziła, że należy to jakoś zrównoważyć. Potem zaś stwierdziła: "... kiedy siadam do pisania, znika moja płeć". To niezwykłe wyznanie i manifest intelektualny utwierdza mnie w przekonaniu, że mężczyzn i kobiety dzieli bardzo, bardzo wiele.
To niezwykłe wyznanie i manifest intelektualny utwierdza mnie w przekonaniu, że mężczyzn i kobiety dzieli bardzo, bardzo wiele.