Internet i telewizja są tylko środakmi przekazywania informacji. Za czasów Jezusa takimi miejscami były ulice. Problemem nie jest dostępność internetu, ale nieobesnosć w nim Kościoła.
Treba jedynie mieć nadzieje, ze teraz idą do seminarium ci, którzy maja prawdziwe powołanie, a nie również ci, którzy znależli się tam przypadkowo (np. presja rodziny, pobudki materialne, czy spokojnego zycia)
Smutna rzeczywistość jest taka, że ci z powołaniem zwykle nie kończą seminarium. Kościół postawił na model uległych, przytakujących biskupowi księży, którzy nie będą sprawiać problemów. A osobiste zaangażowanie księdza to najczęściej właśnie "problem".
Uderzające dla mnie jest, że szukając przyczyn spadu seminarzystów Kościół nigdy nie wskazuje na siebie. Zawsze są to tylko przyczyny zewnętrzne, niezależne od Kościoła. I to moim zdaniem jest podstawowy problem. Kościół powinien zrozumieć, że jest wiele rzeczy, na które ma wpływ, które bezpośrednio wpływają na decyzję powołanych, czy to powołanie przyjmą. Na Przykład takie rzeczy jak: - ogólny wizurunek księży, - obecność Kościoła w internecie, - postawa katechetów i opiekunów ministrantów, - dostępność informacji o rekrutacji i życiu w seminarium.
Na problem wewnątrz Kościoła w związku z tymi wynikami wskazywał abp. Polak. Naturalne jest, że GN o tej wypowiedzi nawet nie wspomniał, widać nie pasowała do linii ideologicznej czasopisma.
Nierozliczone grzechy pedofilii przez Episkopat Polski sa glowną przyczyną niewstepowania mlodych do seminarium! Bo sie boja odpowiedzialnosci nie za swoje grzechy! Nierozliczone przez polskich biskupow! Bo jest zmowa milczenia!
Biskupi właśnie walczą z Marszem Niepodległości i jego plakatem. Kard. Nycz zakazał mszy w Kościele Wszystkich św. A potem będzie płacz, że nie ma kleryków, kryzys powołań. Dodajmy, ciężko zapracowany przez biskupów. Za każdego młodego człowieka, który nie rozpoznał powołania, bo nie spotkał księdza na tym Marszu, biskupi zdadzą sprawę na Sądzie! Bo przecież w tym marszu pójdą młodzi ludzie, którzy powinni zasilić seminaria!
W sprawie powołań, jakiś czas temu wysłałem swój osobisty apel do redakcji Gościa i kilku innych mediów katolickich. Pozostałe go zignorowały, a Gość zamieścił w listach: https://www.gosc.pl/doc/5830631.Modlitwa-za-powolanych-to-za-malo
Opisałem dwóch biskupów z imienia i nazwiska wskazując ich grzechy. Bez wulgaryzmów, same fakty. Redakcja Gościa skasowała komentarz. Taka wolność słowa. Mogę się do Ordo Iuris zgłosić, napiszą pozew jak w sprawie Googla?
Kościół powinien zrozumieć, że jest wiele rzeczy, na które ma wpływ, które bezpośrednio wpływają na decyzję powołanych, czy to powołanie przyjmą. Na Przykład takie rzeczy jak:
- ogólny wizurunek księży,
- obecność Kościoła w internecie,
- postawa katechetów i opiekunów ministrantów,
- dostępność informacji o rekrutacji i życiu w seminarium.
https://www.gosc.pl/doc/5830631.Modlitwa-za-powolanych-to-za-malo