Janowi Śpiewakowi bliżej było do POstępowych antypisowskich sił, ale chyba już niebawem straci resztki sympatii i tolerancji ze strony napalonych demokratów, pożądających władzy i zemsty, gdyż narusza swoją działalnością grubo przypudrowany wizerunek trzymających władzę w wielkich miastach . Ty Velaro razem z rzeszą tzw. obrońców demokracji , jesteście jeszcze mniej obiektywni i więcej sfrustrowani niż Śpiewak, gdyż przegraliście więcej razy większe sprawy i nie pogodziliście się z tym a gdy wygracie, to nie będzie już łatwego i pełnego powrotu do tego, jak było.
cóż dziwnego, że ma taką opinię i że ma każdy inny kto się z tym spotkał, świadczy, że ludzie mimo wszystko nie tracą zdrowego rozsądku określając jak się rzeczy mają, dla mniej zorientowanych może warto doczytać o poczynaniach niejakiego sędziego Pietrzykowskiego, nie tylko oszustwa, złodziejstwo, ale też rozwój burdelnictwa daje ta szacowna branża, w sumie to jest logiczne, ktoś musi potem wynajmować lokale w wyczyszczonych kamieniach, a agencje towarzyskie to wypłacalni najemcy
ciekawe jak tam sprawa pana Komendy prowadzona przez tatusia zwycięskiej córeczki-kuratora; czy będzie taka sama skuteczność w dochodzeniu sprawiedliwości jak przy bronieniu swoich posadek
Oj Valerio, Valerio. Jak ktoś ujawnia, że prawnik reprezentował 118 latka, którego nie widział na oczy i zostaje za to skazany, to to jest sprawiedliwy wyrok? Bo w papierach wszystko się zgadzało? Toż zdrowy rozum każe sprawdzić, czy 118 latek żyje, prawda? Ale widać prawników fakty nie obchodzą, byle się w papierach zgadzało. Takie sądy mamy...
Jeżeli kogoś można "zobaczyć na oczy", to nie ustanawia się dla niego kuratora. Ale skoro tak dobrze znasz tę sprawę, to może napiszesz: 1. kiedy okoliczność, że osoba, dla której ustanowiono kuratora, miałaby 118 lat, wyszła na jaw i w jaki sposób? 2. jaki jest JEDYNY dopuszczalny prawem dowód, że ktoś nie żyje (niezależnie, czy ma lat 10 czy 100), i czy ten dowód istniał w dacie objęcia przez mecenas Górnikowską funkcji kuratora?
W gazetach można często znaleźć anonsy wzywające osoby urodzone np.w roku 1840,miejsce i data śmierci nieznana do stawiennictwa,bo inaczej ich prawa zostaną pominięte.Wszyscy wiedzą,że ci ludzie nie żyją,ale takie są przepisy prawne.I tu kamienica bez zarządu nie miała przedstawiciela i kiedy pozostali spadkobiercy chcieli przeprowadzić reprywatyzację powołano adw.Ćwiąkalską do reprezentowania współwłaściciela pozostałej części przed sądem.Wówczas nie wiedziano nawet kto to jest.
Sprawa nie dotyczyła ile kto ma lat, tylko słów Śpiewaka, że Ćwiąkalska przejęła tę kamienicę. Co było kłamstwem, niezależnie od intencji. Sąd słusznie go skazał.
@ Dremor --- Niezawiśli i niezłomni Sprawiedliwcy już w I instancji utajnili uzasadnienie wyroku ws. Śpiewaka i co im zrobisz ? Jak zechcą to ujawnią. Ale Ty już wiesz, że "sąd słusznie go skazał" . Choć gdybyś nie był tak totalnie jednostronny w poglądach to byś się może troszkę zafrasował nad losem bliźniego, któremu brak znajomości uzasadnienia wyroku uniemożliwił "sporządzenie skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego i spowodował że obrona praw skarżącego stała się pozorna".
Zgodnie z art. 359 pkt. 2 Kodeksu postępowania karnego rozprawa, która dotyczy sprawy o pomówienie jest niejawna. A co do słuszności, Górnikowska nie uwłaszczyła się na kamienicy, więc słowa Śpiewaka, że "przejęła kamienicę na Ochocie" były nieprawdziwe. Nie jest też prawdą, że ochrona praw jest pozorna, bo Śpiewak złożył apelację od wyroku, podobnie z resztą jak Górnikowska.
"Zapomniałeś" dodać że artykuł ten mówi też, iż "na wniosek pokrzywdzonego rozprawa odbywa się jednak jawnie." Dziwne, że pokrzywdzona nie chce ujawniania szczegółów swojej z założenia szlachetnej i uczciwej pracy, które mogłyby przecież zwiększyć zaufanie do pełnionej przez nią funkcji oraz wpłynąć na pozytywny wizerunek zawodowy. Brak zaś pisemnego uzasadnienia wyroku w dużym stopniu ogranicza i utrudnia obronę oskarżonego oraz wniesienie skutecznej apelacji.
No tak, dziwne, że kuratorka nie chce ujawnienia sprawy, która dotyczy pośrednio tajemnic zawodowych jej klientów oraz, o zgrozo, nie chce zrobić uprzejmości człowiekowi, który ją zniesławia. Tym bardziej, że wcześniej proponowała mu ugodę.
Ty zdaje się "wiesz" znacznie więcej, niż ma to miejsce w rzeczywistości, Na jakiej podstawie snujesz poczciwe domysły co do intencji kuratorki ? I nie manipuluj, tu nie chodzi o uprzejmość wobec "zniesławiacza", nie tylko bowiem ta sprawa i działania Śpiewaka wzbudzają od kilku lat szerokie zainteresowane opinii publicznej. Tymczasem sama kuratorka tak odpowiedziała na pytanie -------- Przepis mówi, że uzasadnienie może być niejawne, nie jest to więc sztywny nakaz. Dlaczego Pani nie złożyła wniosku by sąd motywy wyroku ogłosił jawnie, bo też robi się z tego Pani zarzut w debacie o tym wyroku? --------- I rozczulająca odpowiedź dla miłujących sędziowsko-polityczny aparat : Nie zastanawiałam się czy złożyć taki wniosek. Teraz żałuję, bo wszyscy by wiedzieli dlaczego Śpiewak został skazany.
"Proces w sądzie pierwszej instancji był niejawny. To wynika z artykułu 359 kodeksu postępowania karnego, który mówi, że rozprawy o pomówienie i zniesławienie odbywają się w sposób niejawny. W takich sprawach tylko sam wyrok jest jawny, uzasadnienie wyroku jednak już nie, w związku z tym, że całe postępowanie było niejawne. Wynika to z artykułu 364 kodeksu postępowania karnego.
Ale w procesie odwoławczym w związku z tym, że Śpiewak mówił, że wszystko jest niejawne, poszłam mu na rękę i złożyłam wniosek o jawność rozprawy jako pokrzywdzona, na co zezwala artykuł 359 kodeksu postępowania karnego.
Nie miałam nic do ukrycia, myślałam, a niech wszyscy zobaczą, że w tej sprawie nie ma nic aferalnego, tylko pomówienia pod moim adresem. I na rozprawę przyszły tłumy ludzi. Były krzyki na sali. Najgorsze było to, że jawna była tylko druga instancja, a Pan Śpiewak zaczął przytaczać dowody z postępowania przed sądem rejonowym, które było niejawne.
Nie chciałam, żeby proces odbywał się w takiej atmosferze. Stwierdziłam, że jawność nie ma sensu, bo nie zachowywał się on rzetelnie i cofnęłam wniosek o jawność. A skoro tak, to i uzasadnienie wyroku sądu odwoławczego było niejawne."
Ale w procesie odwoławczym w związku z tym, że Śpiewak mówił, że wszystko jest niejawne, poszłam mu na rękę i złożyłam wniosek o jawność rozprawy jako pokrzywdzona, na co zezwala artykuł 359 kodeksu postępowania karnego.
Nie miałam nic do ukrycia, myślałam, a niech wszyscy zobaczą, że w tej sprawie nie ma nic aferalnego, tylko pomówienia pod moim adresem. I na rozprawę przyszły tłumy ludzi. Były krzyki na sali. Najgorsze było to, że jawna była tylko druga instancja, a Pan Śpiewak zaczął przytaczać dowody z postępowania przed sądem rejonowym, które było niejawne.
Nie chciałam, żeby proces odbywał się w takiej atmosferze. Stwierdziłam, że jawność nie ma sensu, bo nie zachowywał się on rzetelnie i cofnęłam wniosek o jawność. A skoro tak, to i uzasadnienie wyroku sądu odwoławczego było niejawne."